Całe życie z Butlerem, czyli Justina Pattona drogi kariery

12 listopada 2018 roku to data szczególna dla Justina Pattona. Tego dnia rozpoczął kolejny etap w swej karierze koszykarskiej w najlepszej lidze świata, gdy Philadelphia 76ers pozyskała go w wymianie z Wolves i stała się trzecią ekipą w karierze młodego centra, po Minnesocie oraz Chicago Bulls (jeśli liczyć kilkugodzinny epizod zakończony wymianą). Jednak Big Muddy wciąż rozegrał na parkietach NBA… Jedynie cztery minuty!

My name is… Who? 

Czy wiecie, że jeśli spotkacie w USA na ulicy mężczyznę pomiędzy 20. a 40. rokiem życia, który ma 213 centymetrów lub więcej wzrostu, jest 17-procentowe prawdopodobieństwo, że jest to gracz NBA? W tej chwili aż 10% zawodników zawodników ligi to właśnie tacy giganci. Nic więc dziwnego, że 213-centymetrowy i 104-kilogramowy student grający w koszykówkę przyciągnął uwagę skautów. Grając dla Creighton pod czujnym okiem Grega McDermotta (ojca Douga, zawodnika Pacers) Big Muddy notował w debiutanckim sezonie średnio 12.9 PPG (68% FG), 6.2 RPG i 1.4 BPG w ciągu nieco ponad 25 minut.

Miałem 1,88 metra, gdy szedłem do liceum, a teraz mam 213 centymetrów. W drugiej klasie szkoły średniej urosłem prawie 18 centymetrów. Nieźle się wyciągnąłem. Nie sądzę, żeby postępy w mojej grze nadążały za zmianami mojego ciała do czasu, gdy zacząłem grać dla Creighton. Przedtem ciągle się przewracałem i szybko męczyłem. Teraz moja kondycja nadgoniła mój wzrost i czuję się dużo lepszym zawodnikiem, niż byłem dwa lata temu. (początek 2017 roku)

Gra Justina z czasów liceum rzeczywiście nie stała na najwyższym poziomie, choć z powodu warunków fizycznych i tak był umieszczany wśród 50 najlepszych prospektów swojego rocznika. Nie przełożyło się to jednak na początku na oferty stypendialne. Jednak Justinowi to nie przeszkadzało. On czekał na tę jedyną ofertę jak na list z Hogwartu. I gdy w końcu coach McDermott chciał przekazać mu informację, Big Muddy nie pozwolił mu nawet skończyć zdania i wykrzyczał swą zgodę niczym przyjmująca oświadczyny bohaterka romansu!

Każdy z naszego stanu chodzi na mecze Creighton – ludzie zjeżdżają się z całej okolicy, by zobaczyć, jak grają. Kiedy tam grasz, to wszyscy są wpatrzeni w ciebie. Z każdym meczem hala była pełna, całe 18 tysięcy. Każdy cię dopinguje, nawet gdy idziesz ulicą traktują cię jak Boga. Granie dla nich było wielką przyjemnością.

W trakcie letnich sparingów rzeczywiście wszystkie oczy skierowały się na młodego Pattona. Zaczął otrzymywać coraz więcej ofert stypendialnych, ale nie przeszło mu nawet przez myśl, by opuścić coacha McDermotta i wspaniałych fanów z Omaha. Fanów z miasta, któremu zawdzięcza przydomek – Big Muddy, co oznacza mniej więcej… Wielki Błotniś. Big Muddy River to nazwa rzeki przepływającej przez miasto Omaha, w pobliżu której Justin jadł obiad wraz z trenerem McDermottem, gdy robili wszystko, by młodzieniec nabrał trochę masy.

Skoro to jest Twoje miasto, to będziemy Cię nazywać Big Muddy.

Big Muddy? Call me JoJo!

Jacy gracze wybierani są z 16. numerem draftu? Przyjrzyjmy się:

  • 2016: Guerschon Yabusele – role player Celtics;
  • 2015: Terry Rozier – rezerwowy PG Celtics z aspiracjami na większe granie, sprawił nam wiele kłopotów w play-offs…
  • 2014: Jusuf Nurkić – center Blazers, gracz kalibru 15/10;
  • 2013: Lucas Nogueira – trzeci center Raptors;
  • 2012: Royce White – łącznie 9 minut w NBA…;
  • 2011: Nikola Vucević – sensacja sezonu, serce i mózg Magic z aspiracjami na ASG, 21/11/4;
  • 2010: Luke Babbitt – obecnie bezrobotny, wcześniej kilka sezonów na ławce Heat;
  • 2009: James Johnson – karateka z Miami, solidny obrońca i wybitny walczak.

W latach 2009-2016 z tym numerem wybierani byli całkiem dobrzy zawodnicy, a najlepszy z nich nawet przez nas – Nikola Vucević. Tak naprawdę w drugiej dziesiątce draftu GM’owie nastawiają się na wybranie solidnego zawodnika, który w swoim prime będzie ważną częścią podstawowej piątki. Czasem, niczym rodzynek w serniku, trafi się Royce White. Innym razem za to otrzymujemy prezent w postaci Nurkicia lub Vucevicia. A jak okaże się to w przypadku Pattona?

Czuję, że gram podobnie do Embiida, Porzingisa i KAT’a. Zawsze staram się uczyć nowych rzeczy, więc podglądam ich codziennie grają na najwyższym poziomie. Staram się ich oglądać i dodawać kawałki ich gry do swojego warsztatu.

213 centymetrów wzrostu, 0 6 więcej w rozpiętości ramion, a do tego 104 kilogramy. Są to bardzo dobre warunki, nawet jak na zawodnika NBA, co na pewno pomogło mu osiągnąć tak wysoką pozycję w drafcie 2017. Przyjrzyjmy się jednak również innym mocnym stronom tego zawodnika:

    1. Zwinność. Justin jest niesamowicie energicznym zawodnikiem biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne. Nie zbierze piłki? Nic się nie stało. Jeśli zrobił to kolega z drużyny, to dzięki szybkości (zarówno ruchu jak i decyzji) najczęściej jest pierwszym wysokim pod koszem przeciwnika, a bardzo często pierwszym zawodnikiem. Jest nieoceniony w kontrach. Do tego bardzo dobrze rusza się w grze pick’n’roll, gdzie błyskawicznie przedostaje się pod kosz przeciwnika po zdjęciu zasłony. Nie można też nie wykorzystać tego, jak spisuje się pod obręczą, co skutkuje częstym wykańczaniem akcji alley-opem lub dobitkami.
    2. Szybkość w defensywie. Jest to pochodna niesamowitej zwinności zawodnika. Mając go na boisku nie musimy przejmować się tak bardzo przejmowaniem krycia, gdyż Justin dzięki niesamowitej pracy nóg i szybkości reakcji daje sobie radę w kryciu zawodników niższych. Pozwala mu to również notować niezłe statystyki w blokach (2.2/40min) i przechwytach (1.3/40min). Spisuje się również w roli rim-protectora, choć brakuje mu do tego jeszcze trochę siły.
    3. Dobra mechanika rzutu. Piszę o mechanice, ponieważ trudno uznać Justina za strzelca. No chyba, że w trakcie rehabilitacji kontuzjowanej stopy znacznie poprawił się w tym aspekcie. W college’u trafiał nieco ponad 50% rzutów wolnych, co jest miernym wynikiem, jednak warto zwrócić uwagę na jego mechanikę rzutu przy próbach za trzy (8 z 14 trafionych na studiach!). Charakterystyczny dla wysokich nieco dłuższy czas rzutu, jednak poza tym trudno jest się do czegoś przyczepić. Oznacza to, wraz ze skutecznością za trzy, że może łatwo rozwinąć ten aspekt gry. To nie Noah, Simmons czy Ball, których mechanika rzutu kaleczy ludzkie oko. To chłopak, któremu potrzeba delikatnych usprawnień. Przede wszystkim – stabilizacja ciała przy rzucie, ponieważ ma tendencję do odchylania tułowia w tył.

A co jest do poprawy?

      1. Zbiórka. Justin Patton został sklasyfikowany na 24. miejscu z 28. centrów swojej klasy draftu jeśli chodzi o procent zbieranych piłek. Biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, jest to paskudna skaza na wizerunku młodego centra. Co przekłada się na tak słaby wynik? Do poprawy jest prawie wszystko: timing, instynkt i odwaga. Nad pierwszymi dwoma można poćwiczyć, z takimi warunkami fizycznymi Justin na pewno będzie o to ciśnięty. Jednak to, że w tłumie zawodników walczących o zbiórkę wygląda na onieśmielonego, to zły znak. Al Horford, u którego również można dostrzec tego rodzaju zawahanie, zbiera w tym sezonie 6 piłek w trakcie 30 minut gry. Brook Lopez? 4 w ciągu 27 minut. Oby Big Muddy prezentował tu wyższy poziom, ponieważ warunki ma niesamowite. Warto też zwrócić uwagę tu na to, że czasem zbyt szybko wyskakuje do bloku lub zbiórki, trochę gorąca głowa.
      2. Siła/twardość. Tutaj przede wszystkim trzeba postawić na rozwój fizyczny na siłowni. Justin Patton po prostu nie wystoi na nogach, gdy zacznie się przy nim przepychać Steven Adams albo inny Joel Embiid. Od centra oczekujemy, by nie pozwalał przeciwnikom na łatwe punkty spod kosza, a Patton opuszczając college był zbyt słaby fizycznie, by konkurować z wyżej wymienionymi koszykarzami. Wyrobi się, zobaczycie.

Justin jest szybkim obrońcą, który jednak nie zapewni drużynie solidnej zbiórki. Przy odpowiednim rozwoju może być kimś na kształt wersji demo Ala Horforda, z gorszym przeglądem pola i lepszymi warunkami fizycznymi. Bralibyśmy w ciemno, prawda?

Czuję, że muszę jeszcze dojrzeć, zanim będę mógł grać na takim poziomie. Wielu z graczy NBA przeszło cały proces aklimatyzacji, ale wciąż są jeszcze dzieciakami, więc nie mogą prawdziwie dojrzeć jako gracze. Musiałem oglądać wielu ludzi popełniających błędy i wielu, którym wiedzie się dobrze i uczyłem się przez to. Po pewnym czasie zacząłem dojrzewać i zacząłem radzić sobie we wszystkim, czemu musiałem sprostać.

Ooops, they did it again…

To wszystko pozwoliło Pattonowi zostać wybranym przez Chicago Bulls w drafcie 2017 z numerem 16. Szeroko uśmiechnięty młodzieniec wchodząc na scenę, by uścisnąć dłoń Adama Silvera wyglądał na pewnego, spokojnego i uszczęśliwionego. Nie minęło jednak kilka godzin, a stał się przedmiotem wymiany z Minnesotą Timberwolves, na mocy której zmienił zespół wraz z… Jimmy’m Butlerem. Teraz, prawie 1.5 roku po tej wymianie, Patton i Butler znów musieli wspólnie podjąć się przeprowadzki. We dwóch mniej płacą za przewiezienie rzeczy, to pewnie dlatego!

W tej chwili rozwój Justina jest zahamowany przez nawrót kontuzji. We wrześniu ponownie złamał kość w lewej stopie, przez co musiał poddać się operacji, a data jego powrotu nie jest wciąż znana. Jednak wciąż jest to gracz, który został wybrany z 16. numerem w drafcie zaledwie rok temu. Nie możemy zapomnieć, iż w tej wymianie otrzymaliśmy nie tylko Jimmy’ego Butlera. Justin Patton ma przed sobą przyszłość. A w towarzystwie Johnsona i Embiida ma najlepsze warunki, by o tę przyszłość zawalczyć.

Chcę dostać się na szczyt. Zawsze byłem kimś, komu nie chciano dawać szans. Kimś, kto wszystko musiał wywalczyć sam. Mam nadzieję, że zostanę jednym z najlepszych graczy w NBA. To jest to, na co stawiam wszystko.

4 myśli na temat “Całe życie z Butlerem, czyli Justina Pattona drogi kariery

  • 4 grudnia 2018 o 21:22
    Permalink

    No obyś chłopie wreszcie dostał szansę, Amir nie będzie jak wino…Z innej beczki oglądałem Wolves -rockets, to co robi tam roco to jest mistrzostwo świata, facet wygląda jakby grał tam przez lata, jego nieustępliwość po obu stronach parkietu jest niemożliwa,taki wiggins wygląda przy nim jak jakiś niedorozwój. Co tam saric, co tam fultz…nigdy nie osiągną takiego pułapu jak robert, eh szkoda ze sie nie udalo zatrzymac piatka ben-jj-butler-roco-embiid bylaby spelnieniem marzen i swietnym balansem miedzy atakiem a obrona.Wymiana tak czy siak na plus dla obu druzyn.

    Odpowiedz
  • 4 grudnia 2018 o 21:24
    Permalink

    i będzie UFA po tym sezonie… jeśli w ogóle dotrwa i nie zostanie zwolniony lub nie poleci w jakiejś wymianie za role playera mającego nas wzmocnić jeszcze w tym roku

    Odpowiedz
  • 5 grudnia 2018 o 05:23
    Permalink

    Tekst bardzo dobry. Propsy.
    Coby nie pisać jak ulał pasuje do filozofii sixers, wysoki wybór z problemami zdrowotnymi i przewalonymi sezonami;)

    Odpowiedz

Skomentuj Kozik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *