Curry za Collinsa?

Sezon jeszcze się nie skończył, ale już mówi się, że kariera Douga Collinsa w Sixers tak. Jest nawet pierwsze nazwisko kandydata na tą funkcję – Michael Curry, obecnego asystenta. Tak, to ten sam Michael Curry, który w sezonie 2008-09 trenował Detoit Pistons. To był jego jedyny w karierze sezon na stanowisku głównego trenera w NBA, jednak zdążył on zapisać w pamięci miejscowych kibiców wieloma unikalnymi osiągnięciami:

  • najgorszym bilansem od ośmiu lat (do dzisiaj Pistons cieniują)
  • skłóceniem składu, który pamiętał jeszcze zdobycie Mistrzostwa w 2004 roku (zaczęło się od rezygnacji z Chauncey Billupsa)
  • zajściem za skórę Richardowi Hamiltonowi, który w jednym z wywiadów nazwał go „notorycznym kłamcą i oszustem”
  • oraz przede wszystkim sporym wkładem w zniszczenie kariery Allena Iversona
  • i straceniem pracy tuż po sezonie, jako pierwszy trener w lidze tamtego lata

7 myśli na temat “Curry za Collinsa?

  • 1 marca 2013 o 01:28
    Permalink

    Pozostanie już wtedy tylko posypać wszystko solą, bo wpadniemy w taki kanał, że Rysie będą dla nas synonimem sukcesu. Naturalnie przesadzam, ale zmiana Collinsa na Curry’ego? Bez jaj…

    Wiele osób zaczyna sądzić (vide Rogalinho w swoich ostatnich komentarzach), że Collins jest odpowiedzialny w dużym stopniu za poziom prezentowany przez zespół. Ja uważam, że to bzdura. Spójrzmy na ludzi, którzy opuścili zespół i którzy do niego dołączyli. Oddaliśmy Iggy’ego (w sumie byłem zwolennikiem jego oddania, ale w sensowny sposób, póki jego wartość rynkowa była tak wysoka, jak nigdy wcześniej i jak nigdy już nie będzie) Vucevica i Harklessa dostając w zamian Bynuma, który nie zagrał w tym sezonie ani minuty (i wygląda na to, że pełnego sezonu w karierze nigdy już nie rozegra), oraz J-Richa, który też jest już wyłączony na rok. Do tego dorzućmy oddanie Branda, który robił fenomenalną robotę pod deskami i mamy już jakiś obraz, gdzie tkwi różnica pomiędzy tym zespołem, a tym zeszłorocznym. Jestem święcie przekonany, że Doug ze wszystkimi graczami zdrowymi, byłby w stanie wyciągnąć ten zespół do top4 wschodu. Jest to nasz najlepszy szkoleniowiec od czasów coacha Browna i postawa głębokich rezerw w ostatnim meczu pokazuje wybitnie, że jeśli komuś się chce, to się da. Nie można powiedzieć, że winą trenera jest, że wysocy nie potrafią zebrać piłki, bo do tego nie ma potrzeby rozrysowywania cholernie skomplikowanej taktyki.

    Niestety latem czeka nas trzęsienie ziemi i mam jedynie nadzieję, że nowy trener wybrany zostanie z głową, bo wydaje mi się, że po tym sezonie Doug może sam podziękować.

    Odpowiedz
  • 1 marca 2013 o 09:39
    Permalink

    Matt zapominasz chyba o jednym, a mianowicie, że Doug miał duży wpływ na budowanie składu, który mamy obecnie. Przecież my nawet nie potrzebujemy GMa, bo większość decyzji personalnych należy do Collinsa. Ma takich zbierających, jakich sobie zażyczył. Chciał Spensa na kolejne dwa lata, to jest. Widział wzmocnienie w pozyskaniu Browna to ma. I dzięki jego działaniom dziś mamy najgorszą strefę podkoszową w NBA, gdzie co noc środkowi rywali grają mecze życia przeciwko Sixers. I nie ma co gadać o braku Bynuma. Zastępcy jakich Doug zorganizował są po prostu na żenującym poziomie. I coach widząc jak marnych ma wysokich nie daje nawet pograć Moultriemu, który jako jedyny z tej zgrai może się jeszcze rozwinąć. Poza tym ja już się pogubiłem, w czym Doug jest dobry. Bo jak przychodził, to miał niby znać „tysiące rozwiązań taktycznych”. A dziś pisze się za oceanem, że świetny z niego motywator, ale na boisku druzyna nie wie co ma dokładnie robić. To co oni trenują od ponad dwóch lat? Pewnie długie dwójki i uniki na zbiórkach.

    Generalnie jestem za zwolnieniem Collinsa, bo max co z nim osiągniemy to przeciętność. To ja już wolę potarzać się w błocie z Bobcatsami. Najbliższy draft może i mocny nie jest, ale w kolejym warto tankować po Andrew Wigginsa i Michael Curry może nam w tym pomóc :)

    Odpowiedz
  • 1 marca 2013 o 12:25
    Permalink

    Tylko nie Curry…kojarzy mi się z nim tylko upadek Iversona

    Odpowiedz
  • 1 marca 2013 o 13:32
    Permalink

    @Wilt Nie zapominam. Stwierdziłem przecież, że ze zdrowym składem, bylibyśmy w czwórce wschodu. Gdyby Bynum był zdrowy (jak było zapowiadane po podpisaniu kontrektu), to Allen + Kwame + Hawes jako wsparcie podkoszowe z ławki w 120% by wystarczyli. Nie są to jednak zawodnicy nadający się do S5. Sam byłem zwolennikiem tej wymiany, gdyż teoretycznie miała nas pchnąć jeszcze wyżej w drabince ligowej. Trener nie ma wpływu na fakt, iż osoby badające AB dały ciała i podawały nieustannie bzdurne informacje. Ten skład został zbudowany z Bynumem jako podstawowym elementem układanki i w momencie, gdy go wciąż brakuje, a pod koszem w S5 występują Allen, bądź Spencer, nie ma siły, by wyniki były lepsze. Z tym składem i tak wygraliśmy całkiem sporo spotkań.

    Odpowiedz
  • 1 marca 2013 o 18:23
    Permalink

    Wilt – jak duzy wpływ miał Collins? Mi się wydaje, że niewielki, bo ostatnio coś mówił, że jeśli zostanie w Philly tochce mieć więcej do powiedzenia, wiec już sam nie wiem jak to jest. Hmm?

    Odpowiedz
  • 2 marca 2013 o 11:28
    Permalink

    @Matt,
    nie napisałem że obwiniam go tylko odniosłem się do sytuacji jaka miała miejsce po meczu z Orlando i patrząc przez pryzmat tego incydentu zgadzam się niezmiennie z tym co powiedziałem. Choćby nie wiem jak źle się działo z drużyną takie słowa jak padły na tamtej konferencji prasowej nie powinny paść z ust trenera. To nie jest najlepszy sposób żeby zmotywować drużynę do lepszej gry – wypłakać się mediom jak mu jest źle. A sprawa z posypaniem się składu po tym wybitnym dla nas letnim oknie transferowym jest tak oczywista że nawet o tym nie wspominam.

    Odpowiedz
  • 2 marca 2013 o 11:30
    Permalink

    @Omar wpływ Collinsa na drużynę nie jest tajemnicą, poszperaj sobie w mediach zza oceanu. Jeśli chce mieć jeszcze większą władzę, to może zostanie CEO Sixers? Zresztą jakie on może warunki stawiać. Po dwóch latach z nim sytuacja kadrowa jest opłakana, mimo to nie ma szans na TOP3 draftu, a zawodnicy nadal nie wiedzą co mają robić na boisku. Po prostu świetlaną przyszłość Doug zgotował tej ekipie.

    @Matt nie do końca mogę się zgodzić. Popatrz w jakiej kolejności te ruchy przed sezonem zostały wykonane. Doug najpierw podpisał sobie Hawesa i Browna, a po wszystkich trejdach pojawiła się szansa na pozyskanie Bynuma. Czyli pierwotny plan Collinsa był oparty właśnie na tercecie podkoszowym Hawes Brown Allen, bo wiadomo, że Vucević to było dla Douga piąte koło u wozu (praktycznie 0 gry w playoffs). Jasne mielibyśmy oprócz tego Iggy’ego, ale czy to by było na TOP4 Wschodu? Jak dla mnie znowu walka o miejsca 7-8.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *