Philadelphia gotowa na sezon 2012/13

Za równo trzy tygodnie doczekamy się wreszcie rozpoczęcia sezonu, a już jutro jego przedsmak za sprawą meczów przedsezonowych. Jak Sixers przygotowali się do rywalizacji 2012/13?

W ostatnich kilku latach było podobnie: rozczarowanie za brak znaczacych ruchów i wzmocnień w off-season, wyczekiwanie zmian i mimo wszystko – pełna przesadnego optymizmu nadzieja na sukcesy. Tym razem z przyjemnością mogę napisać coś odmiennego i co ważniejsze, tym razem nadzieja na sukcesy bedzie uzasadniona.

Trudno nie zauważyć, że w Philadelphii doszło latem do istnego trzęsienia ziemi. Można złośliwie powiedzieć, że powoli ustępujący ze swojego stanowiska Rod Thorn dokonał latem tyle znaczacych zmian, ile w poprzednich latach swojej pracy razem wziętych!

A wydawało się, że to najmniej prawdopodobny okres na zmiany. Po kapitalnych występach w ubiegłorocznych play-offs, kiedy Sixers tylko jednej wygranej brakowało do awansu do Finału Konferencji, przypuszczalismy, że taki sam skład spróbuje jeszcze coś ugrać i polować na wolnych agentów latem 2013 roku.

Ale władze klubu słusznie doszły do wniosku, że wobec mocarstw Heat albo starych czy nie Celtics, a także wzmacniających się Knicks, taki skład nie ma szans osiągnąć więcej. A cokolwiek innego byłoby krokiem wstecz. Dlatego Sixers postanowili ubiegłoroczny skład… totalnie rozmonować. Odeszli m.in. najlepszy strzelec i jednocześnie najlepszy rezerwowy (Lou Williams – 14.9 ppg, 3.5 apg), najlepszy obrońca i podający (Andre Iguodala – 12.4 ppg, 6.1 rpg, 5.5 apg), najlepszy blokujący i drugi najlepszy zbierający (Elton Brand – 11.0 ppg, 7.2 rpg).

Iguodala i Williams – wielu z Was właśnie dla nich zaczęło kibicować Sixers w erze post-iversonowskiej. Bo wsady Iguodali elektryzowały, a jego defensywne gaszenie przeciwników było czasami nie mniej widowiskowe. Bo Williams przypomninał stylem gry własnie Iversona – może nie z najlepszą skutecznością i selekcją rzutową, ale z wielkim ego przbijajacy się pod kosz pomiędzy o głowę wyższych przeciwników. No i Brand – wzorowy przykład weterana, będącego skarbem w szatni. Co ważniejsze – po tylu latach współpracy ta trójka wreszcie zdołała wprowadzić Sixers poza pierwszą rundę play-offs, pierwszy raz od 2003 roku. Zwycięskiego składu niby się nie zmienia, ale jeśli zwycięstwa przychodza z takim trudem, a pojawia się szansa pozyskania jednego z najlepszych centrów w NBA – to czemu nie?

Wraz z przyjściem Andrew Bynuma w Philadelphii nastała nowa era. Mamy pierwszego gwiazdra z prawdziwego zdarzenia od czasów Allena Iversona. Pierwszego klasowego centra od czasów Dikembe Mutombo. Pierwszego gracza, który raczej na pewno bedzie zdobywał +20ppg i jeśli zdrowy, po najbliższych rozgrywkach może odebrać Dwightowi Howardowi tytuł najlepszego centra w lidze. Czy to znaczy, że Sixers zupełnie zmieniaja teraz styl gry i będą całkiem innym zespołem?

Niezupełnie. Należy spodziewać się wielu zagrywek low post do Bynuma. Zagrań pomiedzy nim, a Spencerem Hawesem, przesuniętym na pozycję PF. Ten będzie miał okazje do wykonywania większej ilosci rzutów z pół dystansu, które tak lubi. Poza tym podobnie: Lou Williamsa zastapił Nick Young, zawodnik o zbliżonych zdolnościach ofensywnych, ale lepszej obronie. Jrue Holiday dalej rozgrywa. Evan Turner a dostanie więcej piłek, bo został starterem. Thaddeus Young jako najdłużej grajacy w zespole zawodnik mówi, że chciałby zostać mentorem dla młodszych. Ławka w dalszym ciągu jedna z najsilniejszych w NBA.

Poza większym naciskiem na zagrania podkoszowe i lepszym talentem rzutowym, Sixers dalej mają być drużyną defensywną, która doskonale dzieli się piłką i ją chroni, w której każdy ma swoją specyficzną rolę do odegrania i nikt nie zna znaczenia słowa “egoista”.

Tak to wygląda na papierze, jak w praktyce trener ułoży z tych puzzli układankę – dowiemy się za jakiś czas. To jego największe wyzwanie i największa niewiadoma. Tracąc liderów w niemal każdej kategorii, zyskując tylu nowych zawodników i jednocześnie zmieniając zadania i statusy wielu innych, przed nim wiele pracy. Musi zbudować coś, co już raz mu się udało w tym mieście, tylko teraz – jeszcze lepiej.

 

NASZA REDAKCJA O NAJBLIŻSZYCH ROZGRYWKACH:

Grzegorz “gkp” Przybysz:
Pozbycie się Eltona Branda pomimo solidnego sezonu było do przewidzenia, brak porozumienia z Lou Williamsem nie zdziwiło mnie, oceniam te działania jako pozytywne dla Sixers. Jednak wymiana Andre Iguodala – Andrew Bynum, trafiła w moje najczulsze miejsce: AI to mój ulubiony gracz i chciałem żeby pozostał w 76ers. Trudno, ale w zamian tego mamy dobrego, perspektywicznego centra z jednym małym minusem: problemami z kontuzjami.

Ogólnie widać, że zarząd Sixers nie rzucał słów na wiatr i naprawdę wziął się za przebudowę zespołu. Mamy obecnie młody, powoli wchodzący w swój prime trzon zespołu, który zdecydowanie może się rozwinąć, a pokazać wysoką klasę już w tym sezonie. Dodatkowo skład jest obecnie dość dobrze zbilansowany (pozyskanie strzelców jak Richardson czy Young).

Jeśli Doug Collins poukłada wszystko i maszyna zacznie działać, obędzie się bez większych kontuzji kluczowych graczy, to według mnie top4 Wschodu to minimum dla Sixers i powtórzenie sukcesu z poprzedniego sezonu: awans do 2 rundy play-offs.

 

Maciek “iCivre” Miąsko:
Prognoza: 50-32:
– zespół ma mało czasu żeby się zgrać, a brak Bynuma w gierkach treningowych tylko ten problem bardziej pogłębia,
– długa ławka okaże się za długa. 1-2 solidnych grajków zostanie zdegradowanych do grania zaledwie kilku minut na mecz (liczę, że zostaną wymienieni w trakcie sezonu na jednego, a znacznie lepszego zawodnika). Nie zrozumcie mnie źle – dalej będziemy mieć jedną z najsilniejszych ławek w całej NBA, ale nie widzę w niej potencjału na bycie jeszcze ważniejszą niż w zeszłym sezonie, brak na to minut,
– połowa porażek nastąpi podczas nieobecności Bynuma spowodowanych kolejnymi mniej lub bardziej poważnymi kontuzjami,
– zdrowy Andrew nie zawiedzie i będzie go-to-guyem, na którego Sixers czekają od ery Iversona. Tylko czy w trakcie zyskiwania sobie tego statusu (albo nawet za nim zacznie…) nie stanie się Brandonem Roy’em centrów NBA?
– jeden z dwójki Holiday, Turner (prawdopodobnie Jrue) zrobi solidny krok do przodu w swojej grze. Niestety wcale nie będzie to oznaczać pożegnania drugiego, którego Sixers mogą wkrótce przepłacić jak to mieli w zwyczaju w przeszłości (Willie Green, Kyle Korver),
– mniej uprzedzeniu fani Sixers szybko zorientują się, że Kwame Brown umie grać w kosza, choć nie jak pick nr 1 draftu, a bardziej nr 31,
– Hawes po najciężej przepracowanym sezonie off-season w swojej karierze, nabraniu w jego trakcie niezliczonych kilogramów masy mięśniowej (a przy tym jeszcze większej zwrotności, szybkości i celności z półdystansu) dalej będzie pussy,
– Maalik Wayns nie okaże się drugim Lavoy’em mimo tych wszystkich dobrych recenzji z obozu przygotowawczego. Za to Arnett Moultrie pokaże (jak nie w tym sezonie to za rok/dwa lata), że warto było na niego wymienić pick z pierwszej rundy.
– a Lavoy… ma gdzieś wszystkie prognozy i dalej będzie po cichu stawał się jednym z ważniejszych role-players zespołu.

 

Tomek “Monty” Klimowicz:
Przybiło mnie pozbycie się Andre, Lou i Eltona, bo to ich darzyłem największą sympatią z całego składu. Odkąd kibicuje Sixers wielokrotnie musiałem przeżywać rozstania z ulubionymi graczami, ale teraz odbyło się to „hurtowo” i Sixers stali się dla mnie nieco obcą drużyną. Jednak styl gry jaki reprezentowali przez ostatnie dwa sezony jest moim ulubionym, a ponieważ zapowiada się, że będą go kontynuować, myślę, że szybko się przyzwyczaję i polubię nowy skład.

Tyle jeśli chodzi o sentymenty, natomiast ze sportowego punktu widzenia zmiany oceniam jak najbardziej korzystnie. Sixers mają teraz porzadnie obstawioną trumnę, są bardziej utalentowani w ataku, chociaz tu z zawodnikami obwodowymi mam mieszane uczucia. Oby brak Iguodali nie dawał się zbyt mocno we znaki w obronie. Co by nie było, z Bynumem pod koszem lokalnym rywalom bedzie na pewno ciężej.

Myślę, że początki sezonu będą trudne bo ostatnio siłą Sixers było zgranie i znajomość własnych umiejętności i ograniczeń, którego teraz nie ma. Tutaj jednak mam kredyt zaufania do trenera Collinsa, z innymi szkoleniowcami mógłbym się zastanawiać, ale myślę, że Collins wcześniej czy później znajdzie optymalne ustawienia. W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu – tym razem po słabszym początku Sixers skończą rozgrywki na fali i znajdą się w pierwszej czwórce konferencji. Jeśli tak się stanie, Bynum na pewno zostanie w Philadelphii na dłużej, bo będzie mógl być wreszcie numerem jeden, jednocześnie grając w zwycięskim zespole. Kto by nie chciał? Jeśli jednak tak się nie stanie, dzięki mądrości Thorna/DiLeo którzy nie wpakowali się w żaden masakryczny kontrakt, bedą jakieś tam środki na kolejną szybką przebudowę, co mnie również cieszy.

3 myśli na temat “Philadelphia gotowa na sezon 2012/13

  • 10 października 2012 o 19:29
    Permalink

    Podpisuje się ręcyma i nogyma pod całym pierwszym akapitem Monty’ego i zgadzam się także z iCivre z tym przepełnieniem ławki na obwodzie: ktoś z tych naszych nowych nabytków ucierpi. Zamiast ich przydałby się jakiś prawdziwy backup na PG. O ile Wayns może się okazać miłym zaskoczeniem o tyle Ivey nadaje się bardziej na backup backupu.

    Odpowiedz
  • 11 października 2012 o 09:37
    Permalink

    O ile tak chwalony Wayns się sprawdzi jako backup PG to myślę że nie ma co się martwić tą pozycją. Zawsze Turner może być cofnięty na jedynkę co potwierdziło się już w tamtym sezonie a rotacja na SG z Youngiem, Richardsonem i nawet Wrightem jest duża. Mam nadzięję że żaden z nich nie ucierpi z powodu małej ilości minut i z ławki bedą dawać tyle co przez ostatnie dwa sezony Tadeusz. A tak przy Youngu zostając to chyba bym go wolał w S5 na PF. Swoją szybkością i dynamiką mógł by dużo zdziałać i sporo podań obsłużyć Bynuma. Tak to trochę przypomina mi się San Antonio jeszcze z dwoma wieżami. Ani Hawes ani Bynum nie są demonami szybkości. A wolał bym Hawesa zamiast Browna na backupie Bynuma. Jakoś brak mi zaufania do jedynki z Draftu 2000 (czy jakiegoś tam). Oby Bynuma omijały kontuzje to mamy panowie perspektywistyczny sezon przed sobą. Już się nie mogę doczekać. Jutro zobaczymy jak Doug to wszystko posklejał.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *