Magic – Sixers 87:96

Sixers wygrali pierwszy w tym sezonie mecz przeciwko drużynie ze swojej – Wschodniej Konferencji. Podejmując na wyjeździe Orlando Magic zdobyli o 9 więcej punktów  i odnieśli szóste zwycięstwo w tegorocznej batalii, pomimo absencji w drugiej połowie Nerlensa Noela.

Początek meczu nie wróżył dobrze – przyniósł jedynie duże zamieszanie i stratę za stratę (aż 6 w pierwszych minutach). Pozwoliło to gospodarzom zdobyć aż dwukrotnie więcej punktów przez pierwsze 8 minut (20-10). Trener Brown jednak nie wytrzymał, wziął czas, nakrzyczał na zespół, wpuścił na parkiet McConnella, Canaana, Thompsona i Granta. Efekty były natychmiastowe – dwie trójki Thompsona, jedna Canaana – w sumie seria 13-1 na koniec pierwszej kwarty dająca dwa punkty przewagi po pierwszej części gry.

Po dwóch minutach drugiej kwarty do szatni zszedł Nerlens Noel (skręcenie lewej kostki), jednak po chwili powrócił na parkiet. Sixers mieli problemy z rzutem – mimo kilku prób nie trafiał przede wszystkim McConnell. Magic znów uciekli na 6 punktów. Wśród wyjściowych piątek oglądaliśmy przede wszystkim pojedynki rozgrywających (Smith – Payton) oraz centrów (Okafor – Vučević). Na 4 minuty do końca pierwszej połowy obydwaj wysocy mieli po 12 punktów na skuteczności 6/7. Do przerwy Sixers nadgonili rywali i mieli punktową przewagę (47-46).

W przerwie dowiedzieliśmy się, że na parkiet nie powrócą już JaKarr Sampson i Nerlens Noel. Ten drugi uskarżał się na ból głowy i zaburzenia widzenia. W wyjściowej piątce na drugą połowę Sampsona zastąpił Canaan, natomiast Noela – Grant. Sixers świetnie zaczęli trzecią kwartę – dwie trójki rzucił Covington, kolejną oraz punkty spod kosza zdobył Grant. Goście zyskali 11 punktów przewagi na stuprocentowej skuteczności po przerwie (6/6). Przez cały mecz Sixers utrzymywali wysoką skuteczność, na co żywym przykładem był Hollis Thompson (14 punktów, 6/8 z gry w połowie Q3). Trzecia kwarta padła łupem Filadelfijczyków (34-25, 10/17 z gry), którzy mieli 10 punktów przewagi przed decydującą ćwiartką. Zespół z Orlando nie potrafił jednak w niej nawiązać walki – najbardziej zbliżyli się na 4 punkty (4 minuty do końca meczu). Goście zachowali jednak spokój. Canaan rzucił ważną trójkę, Okafor dwa razy zapunktował spod kosza, kolejną dwójkę dorzucił Canaan a dwa bloki zaliczył Grant – Sixers mieli znów 11 punktów przewagi, z których 9 dowieźli już do końca.

Z 96 punktów Sixers aż 51 zdobyła ławka. Najlepiej z niej zaprezentował się Hollis Thompson (17 punktów, 7/10 z gry), 15 punktów dorzucił Canaan a 12 punktów i 5 bloków zaliczył Grant. Spośród wyjściowej piątki Okafor zdobył 20 punktów w 38 minut, Ish Smith zgarnął double-double (13 punktów, 11 asyst), a aż 11 zbiórek nazbierał Robert Covington.

Najbliższy mecz w sobotę w hali Wells Fargo Center z Boston Celtics (22-21).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *