Cavaliers – Sixers 113:91

Sixers przegrali u siebie z Cleveland Cavaliers 113:91. Mecz przez trzy kwarty trzymał w napięciu, lecz w ostatniej odsłonie zawodnicy z Philly popełniali błąd za błędem, co łatwo wykorzystali podopieczni trenera Lue. Philadelphia na mecz z Cavs wyszła w składzie: Robert Covington (SF), Dario Saric (PF), Joel Embiid (C), J.J. Redick (SG), T.J. McConnell (PG).

Mecz rozpoczął się bardzo ofensywnie. LeBron James pokazał, że wciąż jest najlepszym graczem na naszej planecie i zanotował na początku serię 13 punktów na 100% skuteczności. W tym czasie punktował jeszcze tylko jeden zawodnik Cavaliers – Kevin Love, po podaniu… Jamesa. Sixers nie pozwalali odskoczyć rywalom, dobrze prezentowali się Embiid, Simmons (pomimo dwóch niepotrzebnych strat) oraz Luwawu. Po serii 8:0 Sixers byliśmy świadkami runu 10:0 Cavaliers, a kwarta zakończyła się wynikiem 29:22.

Goście z Cleveland mocno weszli w drugą kwartę. Kilka słabych, niepotrzebnych rzutów ze strony Sixers pozwoliło odskoczyć Cavaliers na 13 oczek. Dużo chaosu wkradło się w poczynania obu ekip w środku tej kwarty, było wiele strat i zamieszania. Covington często pudłował, na szczęście część prób oddał już po gwizdku. Pod koniec kwarty zrobiła nam się twarda gra, ale Embiidowi na szczęście to nie przeszkadzało! Nadgoniliśmy trochę, jednak LeBron trafił z bardzo trudną trójkę w ostaniej sekundzie! Kwarta skończyła się 53:45.

Trzecia kwarta i nihil novi sub solem. Covington pudłuje, James trafia… Nie idzie gra dziś gospodarzom. Jasnym punktem w ciemnej otchłani meczu z mistrzami z 2016 roku jest Joel Embiid, jednak Smith trafił trzy trójki i już mamy 14 punktów w plecy. Brak celności, słaba obrona na obwodzie, niepotrzebne podwojenia i problemy z przekazywaniem krycia – to problemy Sixers z tego spotkania. Dopiero w trzeciej kwarcie trafiamy pierwszą trójkę, brawo T. J.! 1/12 zza łuku to żenujący wynik, prawda? Redick też tak stwierdził, trafił drugą! Covington po raz kolejny spudłował, ale Embiid znalazł się pod koszem i pięknie dobił. Run 8:0 dla Szóstek, brawo chłopaki! Na szczęście RoCo spisuje się w defensywie w tej kwarcie, a JoJo imponuje skutecznością. Wrzawa na Wells Fargo Center, Embiid dominuje! Niestety Cavaliers wciąż rzucają zza łuku jak na treingach, ech. Są emocje w Philly, nie da się zaprzeczyć. Kwartę kończą pudła Simmonsa i flop Baylessa, zakończony dwoma trafionymi osobistymi. 85:73.

Piękne dwa dunki Simmonsa na początek kwarty, ze zbiórki i z kontry. A Covington nadal pudłuje, zły dzień ma dziś ten facet. 0/9 zza łuku, Redick 1/4. 5/27 z gry mają razem, źle to wygląda… Już 28 punktów straty na niecałe 4 minut przed końcem, nie do odrobienia przeciw takiej ekpie. Z litości nie powiem nic więcej o naszej grze w tej kwarcie. Brown wie, że nic już nie ugra, wprowadził więc Korkmaza na garbage time, niech się młody ogrywa. Mecz kończy się wynikiem 113:91.

Jedyne co może naprawdę martwić w dzisiejszej grze Sixers to brak zaangażowania w czwartej kwarcie, kiedy gra gospodarzy była po prostu koszmarna. W całym meczu zabrakło po prostu skuteczności zza łuku. Celność 5/27 pary Redick-Covington możemy wytłumaczyć słabym dniem, bo obrona Cavs wcale nie utrudniała tak bardzo zadania strzelcom.

Na pochwałę po raz kolejny zasłużył nasz przyszły MVP Joel Embiid. Kameruńczyk zdobył 30 punktów i zebrał 11 piłek. Dobrą energię z ławki dostarczali nam także Luwawu (drugi strzelec ekipy Sixers, 12 PTS), McConnell (11 PTS) i Johnson. Do gry po kontuzji łokcia wrócił Ben Simmons, jednak zaliczył jak na siebie „tylko” 10 punktów, 8 zbiórek, 2 asysty i 3 przechwyty.

5 myśli na temat “Cavaliers – Sixers 113:91

  • 28 listopada 2017 o 01:51
    Permalink

    Początek drugiej kwarty a Redick juz oddał 10 rzutow z czego wiekszość to cegły. Gra idzie jak krew z nosa chyba ciezko bedzie już to wygrac

    Odpowiedz
  • 28 listopada 2017 o 02:02
    Permalink

    Wyszli na boisko z balastem w portkach przez to nic nie wchodzi za 3, ba nawet proste layupy. Druga kwarta a juz dwa razy przekroczyliśmy czas 24 sekund

    Odpowiedz
  • 28 listopada 2017 o 02:09
    Permalink

    Juz dawno nie oglądałem tak irytującego meczu. wszystko pod gore a ten rzut Lebrona na koniec to idealne podsumowanie naszej gry. Embiid nie trafia spod kosza, cegły za 3, głupie straty nie wyglada to dobrze. Lebron i Wade wchodza pod kosz jak w masło

    Odpowiedz
  • 28 listopada 2017 o 03:10
    Permalink

    Korver trójeczka- siedzi. Covington za 3 pudło, Covington poprawka za trzy- pudło, jeszcze raz za 3 McConnell -pudło. Bang -Love trójeczka- siedzi. Parodia.

    Odpowiedz
  • 28 listopada 2017 o 11:01
    Permalink

    Mam wrazenie że na mecz dotarł tylko Embiid i moze TJ reszta dno. Roco mozna usprawiedliwić bo przezyl osobisty dramat. Simmons jakiś nie obecny albo odczuwa jeszcze uraz albo go skutecznie zablokowali bo nie wbijał sie wcale pod kosz.
    No i te ciągłe siepanie za 3 nawet jak nie idzie. Za to Cavs mają to opanowane do perfekcji. Naściągali zawodników ktorych jedyną zaletą jest trojka.
    Strasznie irytujący był ten mecz do oglądania byl moment pod koniec 3Q gdzie doszlismy chyba na -4 a za dwie minuty juz -12. Tak samo w czwartej kwarcie bylo -6 a zaraz -15.
    Myslę że jednak Redick to nie jest ten zawodnik ktory nas zbawi na pozcji SG. No i pod zadnym pozorem nie pownien przebywać na parkiecie razem z Baylessem

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *