Wizards – Sixers 113 : 118

Dzisiejszej nocy Philadelphia podejmowała u siebie w hali graczy ze stolicy Stanów Zjednoczonych, spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy. Od początku meczu Sixers przeważali w praktycznie każdym aspekcie koszykarskiego rzemiosła. Trzeba zaznaczyć, że drużyna Wizards, grająca bez Johna Walla jest jak smok, który nie zieje ogniem. Przewaga na tablicy i w pomalowanym były głównymi czynnikami, które składały się na dominacje w meczu. Miejscowi zebrali 64 razy piłki z tablicy, podczas gdy goście tylko 35. Jako kibic Sixers, napisałbym że to była najnudniejsza wygrana jaką widziałem w tym sezonie, młodzi gracze z Philadelphii nie byliby jednak sobą, gdyby nie lekkomyślna gra w czwartej kwarcie pozwalająca wrócić graczom Wizards do meczu. Rezerwy Waszyngtonu ze straty 20 punktów doszli do 9, do gry wrócił Bradley Beal i zaczęło robić się nerwowo. Trener Brooks nakazał faulować w każdej sytuacji Simmonsa, a ten trafiał co trzecią próbę. Rozumiem że coach Brown chce żeby Ben uczył się grać pod presją, nie rozumiem jednak czemu nie ściągnął go z parkietu, gdy było widać że jego frustracja całą sytuacją rośnie, a zwycięstwo zaczyna być mocno zagrożone. Naprawdę niecodzienna sytuacja i materiał do analizy dla sztabu szkoleniowego. Na szczęście zwycięstwo udało się dowieźć do końca i za jakiś czas, nikt nie będzie pamiętał o tej fatalnej, czwartej kwarcie. Przełomową akcję rozegrał JJ Redick, który najpierw wybronił 1 na 1 w kontrze z Bealem, a następnie wykończył akcję w szybkim ataku, dobry przykład weterana, bo młodzi chłopacy naprawdę się zagotowali. Na 2 minuty do końca gra wróciła do normy, gdyż przepis który wprowadzono, pozwoliłby rzucać dowolnemu zawodnikowi znajdującemu się na parkiecie podczas faulu poza grą.

Gracze Sixers oddali w tym meczu 64 rzuty wolne ! Ponad połowa z tych rzutów pochodziła jednaj z ostatniej ćwiartki spotkania. Simmons zakończył spotkanie z rekordowymi 31 punktami, dopisał rekordowe 18 zbiórek, a także 4 asysty, 2 bloki i 2 przechwyty, miał jednak 6 strat. Jego skuteczność z wolnych zakończyła się na 15/29 co daje 51,7%. Joel rzucał 18 razy osobiste ale 13 z nich było celnych, a spora ilość wykonywanych rzutów wolnych była spowodowana dominacją w polu trzech sekund. Embiid zdobył 25 punktów oraz 14 zbiórek. Bardzo dobry mecz rozegrał Sarić, który przy dobrej skuteczności 8/12 mecz skończył z 24 oczkami. Czekamy na wieści na temat zdrowia McConnella, gdyż w trzeciej kwarcie udał się do szatni z kontuzją barku i do gry już nie powrócił. Kolejny mecz na wyjeździe z Celtics już jutro. Z pewnością wolne dostanie Embiid…

16 myśli na temat “Wizards – Sixers 113 : 118

  • 30 listopada 2017 o 03:30
    Permalink

    Wizzards nie umieją normalnie grac w kosza tylko faulować przez 5minut co akcje?

    Odpowiedz
    • 30 listopada 2017 o 08:13
      Permalink

      Hack-a-Ben. Sorry ale to akurat wtedy zeszli z wynikiem -22 do -5 bodajże. Paskudne dla oka, ale skuteczne granie. Te 56% Bena w sezonie szału nie robi, i Brooks to dobrze wiedział.

      Ważna wygrana, ale Wizards byli w B2b, a do tego bez swojej pierwszej opcji i najlepszego zawodnika. RoCo z JJ znowu 1/10. coś się pozacinali na dobre. Tyle dobrze, że nie siłowała już cała drużyna po 3/28 poszła w tylko 3/18…

      Odpowiedz
  • 30 listopada 2017 o 13:23
    Permalink

    Stanowcze nie dla Lebrona w Sixers. Juz sobie wyobrażam ten hejt jakby grał u nas. Poza tym to jest drużyna Embiida i Simmonsa a Król sobie przyjdzie na gotowe i przejmie stery.
    Co do meczu to cieszy kolejny mecz gdzie miażdżymy zbiórka w ataku za to rzut za 3 i straty to dramat ostatnio.
    Simmons powinien usiąść na ławce i wrócić na dwie ostatnie minuty to by mecz się skończył +15 na luzie. Wizards bez Ściany to przeciętna drużyna zresztą z nim tez szału nie robią.
    Niech Ben ostro ćwiczy wolne bo coś czuje że teraz często będą takie sytuacje

    Odpowiedz
    • 30 listopada 2017 o 13:40
      Permalink

      dokladnie, obawiam sie ze wiecej druzyn bedzie wykonywalo ten zabieg w koncowkach, wizards przez to mieli 2 razy wiecej akcji w ataku a do tego tracili mniej punktow…

      Odpowiedz
      • 30 listopada 2017 o 14:24
        Permalink

        Serio nie dla LBJ? Dla gościa może TOP5 all time NBA? LBJ to niemal gwarancja wizyty w finale. Ligę wygrywa się gwiazdami, doświadczonymi gwiazdami. Opcja gry na 1 plus 1, to byłby świetny strzał. Do tego nasza młodzież, mogłaby się tyyyyyyyyyyyyyyyle od LBJ nauczyć. Hejt, hejtem a Miami mają dwa pierścienie dzięki LeBronowi, Cavs pierwszy w historii. BTW zapytajcie Duranta. Hejt sobie leci, a pierwszy pierścień na palcu jest. Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że jestem jakikolwiek fanem Brona, wręcz przeciwnie jest w moim top 3 znienawidzonych zawodników w historii, ale jakby chciał grać dla Sixers, to serdecznie zapraszam.
        Kolejna kwestia: to nie jest jeszcze gotowa drużyna. mamy przełożonego rookie (Ben), rookie który się leczy (TLC), i 3 sephomorphów (JoJo, TLC i Dario), którzy grają duże minuty, i 2 nowych ludzi w rotacji 9Amir, JJ). Wypowiedź wyżej zabrzmiała jakby w tym kształcie grali ze sobą już ze 3 lata.
        LBJ z miejsca zrobiły drużynę dużo lepszą, a wtedy sufit byłby jeszcze wyżej. Mi to się marzy Klay, i kto wie, czy to takie górnolotne marzenia. Max raczej nie dostanie w GSW, i tam ciągle gra obok 2 MVP i DPOY.. więc może jakaś szansa jest. Większa rola, większy $$$.. Marzenia.

        Wracając do hakowania Bena, najprostszym rozwiązaniem będzie wziąć się porządnie za rzut, generalnie, nie tylko FT. Sorry ale jeśli Drummond po tylu latach ceglenia mógł się nauczyć przyzwoicie rzucać, to Ben też musi. Brooks zrobił to pierwszy, pewnie zdarzy się jeszcze kilku śmiałków w sezonie regularnym. W PO będzie to codzienność, jeśli nic w rzucie Bena nie drgnie..

        Odpowiedz
        • 30 listopada 2017 o 15:03
          Permalink

          Mimo twoich argumentów dalej nie popieram tego pomysłu z LBJ. Może głównie dlatego że go po prostu nie lubię tak samo jak CP3 i Griffina. Nie chciałbym pierścienia zdobytego dzięki Lebronowi nie jestem sezonowcem żeby się jarac że do nas przyjdzie król na sezon lub dwa.
          Nie lubię drużyn budowanych przez transfery gwiazd tak jak w OKC.

          Odpowiedz
        • 30 listopada 2017 o 15:04
          Permalink

          LBJ może i wniósł by nas na wyższy poziom, ale nie ma dla niego miejsca. Mamy Simmonsa, który ma podobny styl gry i pokazał już, że będzie gwiazdą tej ligi. W razie czego do rozegrania będzie jeszcze Fultz. O ile Fultz i LBJ znaleźliby dla siebie miejsce na parkiecie, to Simmons i LBJ już nie. To teraz pytanie, lepiej wziąć powoli gasnącą gwiazdę (ile zostało mu czasu gry na tak wysokim poziomie? 2 lata?), czy zainwestować w gracza, który może stanowić o sile zespołu przez następne lata (a być może razem z Embiidem stworzyć duet, który zapisze się w historii). Trzeba też wziąć pod uwagę, że dodanie samego LBJ niewiele nam da, żeby mieć szybki efekt, trzeba by było dodać jeszcze ze 2 graczy na wyższym poziomie. Jeśli zdrowie dopisze, to na ten moment mamy jedynie Embiida i Simmonsa na poziomie pozwalającym myśleć o finałach, przy czym przy LeBronie Simmons byłby zbędny, więc bilans zostaje ten sam. Wspomagani są przez Covingtona i Redicka, ale to nie są gracze mogący stanowić o prawdziwej sile zespołu z wysokimi celami. Bez dodania ze 2 mocnych zawodników zanim nasi młodzi się rozwiną na tyle żeby grać w finałach, to LBJ obniży mocno loty i nic z tego nie będzie. Na ten moment potrzebne nam jest awansowanie do PO i ogrywanie tego co mamy, a im dalej dojdziemy w PO, tym lepiej dla naszej przyszłości

          Odpowiedz
          • 1 grudnia 2017 o 09:05
            Permalink

            1. Zapytaj w Houston czy jest miejsce dla CP3 i The Berd’a, i czy wystarczy im jedna piłka? Albo w GSW.Gdyby było na pozycjach 3/4 dwóch olbrzymich gości co potrafi kozłować i zjada 80-90% obrońców swoim atletyzmem, pomijając już nawet JoJo..
            2. Co do formy LBJ. To nie człowiek, to robot, przy jego warunkach i stylu gry, jest wręcz niemożliwe, że jest tak niezniszczalny. Ilość spotkań których opuścił przez kontuzję jest paradoksalnie niska. Gość rok w roku, gra praktycznie do finałów po blisko 80-90 spotkań w sezonie. I ciągle bez kontuzji, w wielkiej formie. Na ten moment jest top 3 gościem w lidze. Cały czas, niezmiennie. Na moje oko to jeszcze z 3-4 lata pociągnie ne top poziomie, a i pewnie później może jeszcze być BARDZO wartościowym dodatkiem do contenderów.
            4. Co ma sezonowość do LBJ? Sezonowcami byliby ludzie, którzy zaczęli by kibicować Philly po przyjściu LBJa…
            5. co do Bena, ma podobny styl, ale trzeba zwrócić uwagę, że LBJ z biegiem czasu coraz lepiej rzuca, i egzystował w drużynach z innymi gwiazdami lubiącymi piłkę (via Kyrie, młody Wade). Do tego co Ben mógłby się nauczyć na boisku i poza boiskiem od Lebrona to jego. Nie ma lepszego wzorca na parkiecie. A może i sam Ben popracowałby bardziej nad rzutem.

            Inna kwestia, in minus, to jego zaangażowanie i gra defensywna. Średni przykład dla młodych, ale nie można mieć wszystkiego.

            Ciągle moje top4 życzeń na przyszły sezon to 1.Klay, 2. LBJ 3. PG i 4. Danny Green

          • 1 grudnia 2017 o 09:40
            Permalink

            1. Tylko, że Simmons i LBJ grają na jednej pozycji, nawet jakby ich ustawiać razem na parkiecie, to za bardzo by się ze sobą pokrywali, co by skutkowało zmniejszeniem efektywności jednego z nich, albo nawet obu. Trzeba pamiętać jeszcze o Fultzu, który też potrzebuje mieć trochę piłkę żeby się rozwijać i w rozegraniu też jest niezły.
            2. Może i formę utrzymuje już od wielu lat na wysokim poziomie, ale wieku się nie oszuka. Za moment kończy 33 lata i do 35 powinien dociągnąć z taką formą, ale później już będzie tylko spadek. Zespół który da mu kontrakt na 4-5 sezonów, a pewnie taki się znajdzie, będzie miał później problem ze zbyt wysokimi zarobkami w stosunku do jego gry.
            4. (bo 3 pominąłeś ;) ) nic o sezonowości nie pisałem.
            5. Simmons może i wiele mógłby się nauczyć od LeBrona, ale skoro Simmons już jest naszą gwiazdą, to ograniczenie jego minut nie da nic pozytywnego, a jeszcze raz podkreślę, dla mnie Simmons i LBJ w jednym momencie na parkiecie to strata potencjału

          • 1 grudnia 2017 o 10:40
            Permalink

            @sznida, sezonowość to do koleżanki Hetman3 powyżej Twojego.
            Co do 3. – ta matematyka w szkole była tak dawno…

          • 1 grudnia 2017 o 10:48
            Permalink

            A co do LBJ, to w papierach ma SG, SF i PF chociażby na Basketbal Refernces. A grywał chyba już na każdej z 5 pozycji z centrem włącznie.

            Mój ziomek, który zna się na lidze nie lada, powiedział „jak masz do wyboru top3 gracza, to bierzesz, a dopiero potem myślisz jak to poustawiać”. I ja się z tym zgadzam. Do tego LBJ nie jestem głupim gościem, dobrze kalkuluje i na boisk na pewno potrafi się dostosować. I według mnie będzie znowu szukał umowy 1+1. Hajsu ma jak lodu. Przekalkuluje kto mu może dać maksa i gdzie ma szansę na walkę o pierścień. On ciągle ściga swojego demona- MJ’a w ilości pierścieni. Inna sprawa, że sixers weźmie na poważnie, jak ugrają coś w PO, i mam tu na myśli raczej finał konferencji, niż 1st rundę.

            W Fultza ciągle wierze, ale dopóki nie zobaczę go w sensownych minutach i zdrowego w realiach NBA, to nie jestem w stanie stwierdzić jak bardzo pasuje/ nie pasuje do obecnej drużyny.

          • 1 grudnia 2017 o 11:26
            Permalink

            Jakby LeBron był koło trzydziestki, to nie byłoby nawet co się zastanawiać, a tak przeorganizować zespół pod gracza, który będzie tu na chwilę, nie ma zbytniego sensu. Nie po to budowaliśmy się przez drafty, żeby teraz wszystkich oddawać, bo samo wzięcie LBJ nie zrobi z nas drużyny walczącej o pierścienie. Trzeba by było dodać jeszcze jakiegoś gracza z topu, co prawda z Jamesem byłoby to łatwiejsze do osiągnięcia, ale znów wiązałoby się to ze sporymi zmianami w zespole, no chyba że wszyscy przyszliby z FA. Jednak co to za sens robić drużynę mogącą realnie powalczyć przez sezon czy dwa, skoro teraz mamy szansę zbudować team na lata

          • 1 grudnia 2017 o 12:44
            Permalink

            Nie chcę Lebrona bo go po prostu nie lubię i nie zmienię tego nawet jakby grał u nas.
            Jesteśmy zgodni bo też widziałbym u nas Klaya Thompsona lub George’a.

  • 30 listopada 2017 o 14:13
    Permalink

    Aż mi się smutno zrobiło po tym meczu, ja sobie naprawdę nie wyobrażam, żeby byli zawodnicy w NBA którzy nie byliby w stanie rozwinąć umiejętności rzucania osobistych do tych chociaż 70%. Ben w ogóle powinien rozwinąć te osobiste bo ze względu na styl gry blisko kosza będzie faulowany stosunkowo często, a pozatym jakby cała nasza ekipa rzucała na tych powiedzmy 70% skuteczności osobiste to nikomu by nawet nie przyszła do głowy taktyka celowego faulowania jakiegoś z naszych graczy.

    Odpowiedz
  • 30 listopada 2017 o 20:58
    Permalink

    Ben nawet nie ugina nóg przy osobistych. Widać było, że go to przyćmiło. Myślę, że to dobrze, że Brown nie zdjął go. Mecz z Bostonem gramy bez Tj niestety. W zw. z tym może zobaczymy Stauskasa? Bardzo mnie cieszy gra Sarica, w końcu gra lepiej. Szczególnie bliżej kosza. Zaczął lepiej zbierać, zarówno w ataku. Redick w końcówce zagrał dobrze ale rzutowo jest bez formy. Bayless już też mi przestał wadzić. I głupotą jest w ogóle rozmawiać o Jamesie bo to jest strona o Philadelphi &6-ers czy pudelek?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *