Sixers – Celtics 103:114

W meczu mającym na celu wypromowanie ligi NBA w Europie zawodnicy Philadelphi 76ers ulegli liderowi Konferencji Wschodniej, Boston Celtics 103:114. Podopieczni Bretta Browna roztrwonili ponad 20 punktową przewagę.

Na parkiet londyńskiej The O2 Areny Sixers wyszli w następującym zestawieniu: [PG] Ben Simmons, [SG] JJ Reddick, [SF] Robert Covington, [PF] Dario Saric, [C] Joel Embiid.

76ers rozpoczęli ten mecz od szybkiego objęcia prowadzenia, które następnie utrzymywali przez cały okres trwania pierwszej połowy rywalizacji. Od samego początku świetnie spisywał się JJ Reddick, który wiódł prym w ofensywie ekipy z Pensylwanii. 33 letni obrońca regularnie trafiał zza łuku, dzięki czemu Philadelphia utrzymywała kilkupunktową przewagę. Pierwszą kwarta zakończyła się różnicą pięciu oczek na korzyść Phily.

Kolejna odsłona dzisiejszej rywalizacji przyniosła fanom 76ers wiele powodów do zadowolenia. Ich ulubieńcy odskoczyli bowiem z wynikiem na ponad 20 punktów. Liderami ataku Sixers na tamten moment byli Simmons (10 pts) oraz wspomniany już Reddick (16 pts). Wiele dały również punkty McConella z ławki rezerwowych. W końcowym rozrachunku T.J. zdobył ich 12. Po chwili słabości gracze Celtics otrząsnęli się z amoku i zaczęli regularnie niwelować stratę do przeciwnika. Mimo to po 24 minutach gry na prowadzeniu wciąż byli podopieczni Bretta Browna (57:48).

Trzecia ćwiartka była tą najgorszą w wykonaniu Sixers. Celtowie zdołali powiem zdobyć wówczas aż 37 punktów, przy jedynie 22 formalnych gospodarzy spotkania, co doprowadziło do utraty prowadzenia, a w konsekwencji również wypracowania sporej przewagi przez Boston. Do takiego obrotu spraw przyczyniły się przede wszystkim punkty Kyriego Irvinga i Jaylena Browna, a także wsparcie z ławki w postaci 19 oczek Marcusa Morrisa, z którym to kilkanaście minut później starł się Ben Simmons. Debiutant 76ers z impetem wpadł w stawiającego zasłonę Morrisa czym powalił go na ziemie. 28-letni skrzydłowy z kolei nie chciał pozostać dłużny i doskoczył po chwili do Australijczyka. Nie doszło jednak do wymiany ciosów.

Wraz z upływem czwartej kwarty, przewaga Celtics wciąż wzrastała i nic nie zapowiadało tego, by 76ers mieli powrócić do meczu. Ostatecznie przewaga Koniczyn jedynie wzrosła, a rywalizacja zakończyła się wynikiem 114:103 dla Bostonu.

Ekipę z Pensylwanii czeka teraz długi lot powrotny do Stanów Zjednoczonych. Kolejne spotkanie rozegrają dopiero 15 grudnia. Ich rywalem będą wówczas Toronto Raptors.

17 myśli na temat “Sixers – Celtics 103:114

  • 12 stycznia 2018 o 08:30
    Permalink

    Rzeczywiście długo będą wracać, skoro zagrają dopiero 15 grudnia ;).

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 11:04
    Permalink

    Strasznie wkurzajace jest ogladanie meczy w naszym wykonaniu. POD koniec 2 kwarty juz było czuć że sie to tak skonczy ale styl w jakim to zrobili to jakies jaja. Wojna na trojki z Celtic tylko że im wpadło z 7 a nam zero plus do tego lawina strat. W drugiej połowie było więcej strat niz udanych akcji. To nie jest wina Simmonsa tylko ogolnie całej druzyny bo kazdy rowno daje ciała i gubią piłki jak dzieci.
    Tutaj się nasuwa pytanie czy Brown to dobry trener ?
    Co do Embiida to chyba w koncu powinni mu ograniczyc to rzucanie za 3. Niech sobie rzuci raz czy dwa w meczu ale nie 5 czy 12.
    Nam by sie bardzo przydał taki ktoś jak Irving chociaz go bardzo nie lubię. Mam nadzieje że Fultz bedzie kims takim

    Odpowiedz
    • 12 stycznia 2018 o 11:50
      Permalink

      Brown, to co najwyżej średniej jakości trener. Typ sztywniaka co to bez względu na sytuacje na parkiecie jedzie schematami , zero zaskoczenia i kreatywność. inaczej z takim teamem jak Celtowie nie da się wygrać. Taki RoCo gra obecnie taki piach po obu stronach parkietu że należy mu się max 5 min z ławki. Ben, na duży plus coraz agresywniejszy i pewniejszy rzut.

      Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 13:28
    Permalink

    Nie chciałem juz szargać świętości ale tez jestem zdania że Roco gra słabiutko ostatnio.
    Simmons fajnie agresywnie ale tylko w pierwszj kwarcie miał 12 pkt pozniej juz go nie bylo widac.
    Mamy lepszy roster niz 3/4 druzyn tej ligi i wedlug mnie dajemy troche ciała. Dobry trener by wycisnal z tej druzyny bilans 25-15 na tą chwilę.
    Popatrzcie na Toronto czy San Antonio tam nie ma nazwisk poza 3 zawodnikami a jak grają? Raptors zbili Cavs bez Ibaki i Lowrego. Jakbysmy mieli taki roster jak obecnie Spurs bez Leonarda to kazdy by myslal że to poczatek tankowania a oni sa w czołowce ligi

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 14:44
    Permalink

    Naprawdę Spurs bez Leonarda to początek tankowania? Kawhi zagrał w 8 z 40 meczy w tym sezonie, i są bez niego 24-11.. Z nim jak na razie 4-4, ale jest po kontuzji, gra na limicie i zaburza wypracowaą w tym sezonie rotację i dynamikę gry. Jakkolwiek Spurs mogli być mieć team z G-League i pewnie dalej by walczyli o PO..
    To stwierdzenie to bardziej niż herezja..

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 15:41
    Permalink

    @Kozik
    Źle zrozumiales moj tekst Nie chodzi mi o obrazanie Spurs bo to jedna z moich ulubionych ekip i mam wielki szacunek do nich. Chodzi o to że jakbysmy przeniesli ich roster do naszej organizacji to szorowalibysmy dno tabeli. Tam nie ma nazwisk oprocz KL i Aldridge a mimo to grają jak profesorowie. Tam liczy się system gry nie nazwiska a u nas jest jakis zlepek graczy.
    Brown niby jest uczniem Popa ale daleko mu do niego. Jestem ciekaw ile by Popovich wyciagnal z naszego rosteru skoro z takimi Spurs ma 28-15

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 15:44
    Permalink

    Panowie dajmy spokój z tym obwinianiem Browna po każdej porażce. To jest pierwszy sezon, kiedy on ma do dyspozycji roster na miarę NBA i progres w wynikach jest widoczny. Nie można żądać bilansu 82-0 po drużynie, która dwa lata temu zrobiła 10 zwycięstw, a jej liderami są drugoroczniak i rookie. Też jestem sfrustrowany oglądając kolejne przegrane mecze, kiedy zespół prowadzi +20, ale do tego trzeba się już przyzwyczaić w tym sezonie. Wraz ze zbieraniem doświadczenia w przyszłości powinno to już wyglądać znacznie lepiej. Brown ma bardzo dobry kontakt z młodymi zawodnikami i to jest teraz bardzo ważna cecha. Wprowadzenie tu starego zamordysty nastawionego tylko na wyniki może mieć opłakane skutki. Zresztą kto niby miałby przyjść za Bretta? Doug Collins (uchowaj nas Boże)? Brown powinien spokojnie pracować z tą ekipą przynajmniej do końca następnego sezonu, a jeśli formuła się wyczerpie i będzie jakiś ciekawy kandydat na horyzoncie, to wtedy można się zastanawiać.

    Co do meczu, to RoCo rzeczywiście strasznie rozkojarzony. Przydałby się jakiś dobry zmiennik na jego pozycję, żeby go odciążyć w trudnych momentach. Simmons wyglądał niesamowicie w pierwszej kwarcie. Trafiał jumpery że aż przecierałem oczy ze zdziwienia. Mam wrażenie, że ten jego rzut, to bardziej kwestia psychiki niż umiejętności. Jak bardziej uwierzy w siebie, to zacznie trafiać regularnie.

    Odpowiedz
    • 12 stycznia 2018 o 16:58
      Permalink

      Zgadzam się że Brown ma fajny kontakt z młodzieżą i na ten moment to duży plus dlatego nie wołam o jego zwolnienie. Wygrywanie z drużynami z topu zostawiam na przyszłą kampanię, ale drażni mnie toporność taktyczna z drużynami w naszym zasięgu. Czasem wygląda to jakby grali koszykówkę z collegu. Ale widocznie tak musi być. Ktoś wie kiedy w końcu zobaczymy Fultza?

      Odpowiedz
    • 15 stycznia 2018 o 12:01
      Permalink

      BTW Fizdale do wzięcia, albo Jeff vG

      Nie każdy meczy przegrywają tylko zawodnicy i ich brak doświadczenia. Daje ciągle kredyt zaufania Brownowi, ale niestety w wielu meczach, nie widać jego reakcji, szukania usprawnienie, zmiany ustawień, o tragicznych zagrywkach na ostatnie sekundy już nawet nie wspominam.

      Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 17:16
    Permalink

    Prawda, że te błędy taktyczne są drażniące, ale dla młodych drużyn to normalne. Myślę, że Ben i Joel i tak grają dojrzale, porównując ich do dzisiejszych gwiazd ligi w swoich pierwszych sezonach. Bardziej mnie wkurzają proste błędy weteranów, jak Bayless czy Redick, którzy tracą piłkę w ważnych momentach meczu. To nie powinno się tak często zdarzać.

    Kiedy wróci Fultz, tego nie wie nikt. Ale patrząc na ten jego rzut, to nie widać za bardzo poprawy niestety:

    https://twitter.com/Tom_NBA/status/951566066802679808/video/1

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 18:18
    Permalink

    Tylko jest pytanie czy nasz zespół gra na miarę swoich możliwości. Według mnie grali tak gdy mieli bilans 13-9 i coś nagle pękło.
    Wiem że trzeba to zrzucić na doświadczenie ale czy Boston nie jest równie młodą ekipą? Jakoś nie mieli takiego problemu jak my teraz. Brad Stevens to idealny przykład trenera który potrafi wydobyć z drużyny coś ekstra.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 19:14
    Permalink

    Pytanie ilu jest trenerów w lidze takich jak Stevens? Bo że to znakomity szkoleniowiec, to chyba nikt nie ma wątpliwości. Tacy jednak nie rosną na drzewach ;) A doświadczenia graczy Bostonu nijak nie można porównywać z Philly. Tam jest mieszanka rutyny z młodością, ale liderami są doświadczeni zawodnicy, czyli Al Horford jedenasty sezon w lidze, czterokrotny All-Star, masa występów w playoffs i Kyrie Irving siódmy sezon w lidze, czterokrotny All-Star i mistrz NBA. A w Sixers liderami są gracze, którzy razem nie mają nawet setki występów w NBA, a weterani jedynie mają ich uzupełniać.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia 2018 o 21:25
    Permalink

    Mimo braku doswiadczenia uwazam że powinnismy mieć chociaz pare zwyciestw wiecej.
    Tylko że poza Irvingiem Tatumem i Horfordem roster Bostonu tez szału nie robi a są drugą ekipą w lidze. Ławka tez wygląda na przeciętną. Spurs, Raptors to są druzyny mądrze zarzadzane gdzie poprzez system gry niweluje się braki jakosciowe poszczegolnych zawodników.
    Jest jeden trener na gorącym krześle ktoremu mozna sie przyglądać a mianowicie Walton

    Odpowiedz
  • 13 stycznia 2018 o 11:18
    Permalink

    Jakieś komentarze od ludzi którzy byli na meczu? Udało się kogoś spotkać, zrobić fotę? Jak atmosfera?

    Odpowiedz
  • 14 stycznia 2018 o 00:20
    Permalink

    Ja bylem na meczu i jesli chodzi o widowisko i otoczke to bardzo fajne przezycie. Nie mniej jednak zawodnicy Phili mnie mocno rozczarowali swoim poziomem w tym meczu. Oprocz paru punktow Simmonsa i dobrej formy Reddicka w I polowie to nic nie pokazali. Druga polowa to juz dla mnie katastrofa. Nie wiem na zywo wygladalo to jakby nie mieli sily albo checi pokazac siebie z jak najlepszej strony. Cala trojka Ben Joel i Roco zagrali bardzo przecietnie co mnie zmartwilo. Zero ducha walki i caly mecz wygladal troche jak w zwolnionym tempie. Nie bylo prawie wogole kontraatakow co Phili dosc dobrze wychodzi i powinni taka koszykowke grac bo sa mlodym zespolem. Niestety po meczu obie ekipy szybko uciekly do szatni i nie bylo mozliwosci na zaden autograf albo przybicie piatki. No chyba ze ktos mial jakies ekstra wejsciowki.

    Odpowiedz
  • 15 stycznia 2018 o 20:19
    Permalink

    Co tu tak cicho, panowie? Nikt nie ogląda?

    Odpowiedz
  • 15 stycznia 2018 o 20:27
    Permalink

    Nawet autorzy strony spią a mecz o 19 :) Pewnie się ludzie znudzili ostatnimi popisami. Na razie wyglada to dobrze ale wiadomo jak sie konczy oby tym razem bylo inaczej.
    Jak zwykle w pewym momencie zaczyna sie lawina strat kiedy przez pare minut traca wiekszosc piłek

    Odpowiedz

Skomentuj hetman3 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *