Sixers – Hornets 128:114

Dobre, drużynowe zwycięstwo, po równiej grze na przestrzeni całego spotkania odnieśli dzisiaj w nocy zawodnicy Philadelphii 76ers. Mecz z pewnością nie zapowiadał się na lekki, bo zawodnicy z Charlotte po trzech porażkach z rzędu na wyjeździe, wracali do własnej hali i chcieli pokazać publiczności, że nie odpuszczają walki o play-off.

Od pierwszych minut byliśmy właśnie tego świadkami, a więc twardej walki o każdą piłkę po obu stronach parkietu. Wynik oscylował cały czas w okolicach remisu. Co prawda po około 7 minutach gry, gospodarzom udało się odskoczyć na 5 oczek, ale Sixers trzymali rękę na pulsie i na pierwszą przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 32:29 po pięknym rzucie równo z syreną JJ Redicka.

W drugiej odsłonie, wciąż długo żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. Bardzo mało w ataku było widać Embiida, który trafił w pierwszej połowie tylko jeden rzut z gry. Na 4 minuty przed przerwą z boiska został wyrzucony Michael Kidd- Gilchrist po ostrych dyskusjach z arbitrem. „Szóstki” poczuły krew i wyszły na pierwsze dwucyfrowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca i do szatni schodzili przy wyniku 71:59.

Trzecią kwartę świetnie od dwóch trzypunktowych akcji zaczął Covington. Niestety wciąż beznadziejnie grał JoJo zaliczając kolejne straty i faule, przez co Hornets po czterech minutach gry zbliżyli się na ledwie 5 oczek. Dobrze jednak zza łuku czuli się dzisiaj Saric z Robertem, którzy nie pozwalali na zupełne odrobienie strat przez gospodarzy. Ostatecznie czwarta kwarta miała rozpocząć się od wyniku 101:91.

W niej wreszcie obudził się „The Process” zdobywając kilka ważnych punktów na tablicy, a reszta kolegów z drużyny trafiała jak natchniona za trzy ( łącznie 16 trafień w całym meczu). Szczególnie warto tutaj zaznaczyć dobrą grę naszego” Europejskiego Trio”: Saric- Ilyasova- Belinelli, którzy nawet pod nieobecność rasowego centra na parkiecie, świetnie bronili „trumny”. Ostatnie trzy minuty spotkania to już pojedynek rezerw, który kończy spotkanie wynikiem 128 do 114 dla przyjezdnych.

STATYSTYKI:

  • Robert Covington- 22 punkty (5/9 za trzy), 4 zbiórki, 2 bloki
  • Dario Saric- 19 punktów (4/7 za trzy), 5 zbiórek, 3 asysty
  • Joel Embiid- 18 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty
  • Ben Simmons- 16 punktów, 8 zbiórek, 13 asyst
  • JJ Redick- 14 punktów (4/8 za trzy), 2 zbiórki, 2 asysty
  • Marco Belinelli- 11 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty
  • Ersan Ilyasova- 11 punktów (2/3 za trzy), 6 zbiórek, 1 asysta

 

 

 

 

6 myśli na temat “Sixers – Hornets 128:114

  • 7 marca 2018 o 14:59
    Permalink

    pewne, zespołowe zwycięstwo, po ostatniej kompromitacji cieszy odniesienie tylko 14 strat…

    Odpowiedz
  • 7 marca 2018 o 15:15
    Permalink

    Joel zdecydowanie złapał zadyszkę. Dajcie chłopakowi chociaż mecz urlopu!

    Odpowiedz
  • 7 marca 2018 o 15:54
    Permalink

    Nie ma co odpoczywać skoro jest teraz mega ważny mecz z Miami. Ale trzeba przyznać że dużo gramy ostatnio
    No dziś Howard zmiażdżył Embiida na szczęście reszta grała słabo.
    Bez tych wzmocnień byłoby parę wygranych mniej. Teraz mamy w ataku dużo więcej opcji gdy na parkiecie jest drugi garnitur.

    Odpowiedz
  • 7 marca 2018 o 17:45
    Permalink

    Embiid mógł odpocząć w tym meczu. Klucz do pokonania Hornets to zatrzymanie Kemby. A Holmes już zaczyna się irytować swoją sytuacją. Po meczu podobno zatwittował: „Fuck This Shit”.

    Odpowiedz
  • 7 marca 2018 o 18:03
    Permalink

    Dziwna jest ta sytuacja z Holmesem. Ale chyba trener widzi jak sobie zawodnik radzi. Przecież nikt by go specjalnie na ławce nie trzymał jakby był takim kozakiem. Chociaż też nie rozumiem jak zdrowy Holmes gra mniej niż Amir czy wcześniej Booker.

    Odpowiedz
  • 7 marca 2018 o 18:51
    Permalink

    O ironio akurat w tym meczu Johnson mi się podobał, nieźle sobie radził w obronie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *