Sixers – Nets 120:97

Dzisiejszej nocy Philadelphia 76ers zmierzyła się ze swoimi rywalami z Atlantic Division – Brooklyn Nets. Pomimo, że Nets to jedna z najgorszych ekip w NBA, to z uwagi na fakt, że Sixers cały czas walczą o jak najlepszą lokatę przed zbliżającymi się Play Off (a i ch forma w ostatnich meczach była wątpliwa), to tego meczu nie wolno było w żaden sposób zlekceważyć. Tak też się stało, zawodnicy Szóstek podeszli do meczu bardzo ambitnie i już w pierwszej kwarcie odskoczyli rywalom na 12 punktów, wygrywając całą kwartę 37-25. W tej odsłonie Sixers zaprezentowali zespołową koszykówkę, która zaowocowała skutecznością na poziomie 80%! Warto tutaj wyróżnić Joela, który zdobywał punkty w każdy możliwy sposób notując 7 pkt i bronił obręczy zaliczając 2 piękne bloki. W końcówce kwarty pojawił się zapomniany ostatnio Richaun Holmes, który popisał się  wspaniałym blokiem zatrzymując kontrę Nets.

Kolejne kwarty to równa wymiana ciosów obu ekip, jednak styl gry diametralnie różny. Z jednej strony w dalszym ciągu zespołowa koszykówka zawodników Philly, a z drugiej indywidualne akcje i nieco chaotyczne „granie na faul” ekipy Nets, co niestety przynosiło efekt w postaci licznych rzutów wolnych wykonywanych przez gospodarzy. Spencer Dinwiddie atakował kosz, a popis indywidualnych umiejętności i snajperskiego instynktu dał D’Angelo Russell, który w pewnym momencie trafiał raz za razem niwelując przewagę Philadelphii do 8 pkt. Ostatecznie gospodarzom zabrakło paliwa, aby odrobić straty i wyjść na prowadzenie i ponownie oddali pole zespołowo grającym Szóstkom, a po trzech kwartach na tablicy widniał wynik 96-83. Warto wspomnieć, że w 2 kwarcie na boisku pojawił się Jahlil Okafor, który zagrał nieźle przez te kilka minut zaliczając punkty z dobitki i piękny wsad.

Ostatnia odsłona to już kwarta „bez historii”. Sixers w dalszym ciągu grali swoje, natomiast Nets zupełnie wypadli z rytmu i w połowie kwarty na boisku w barwach Philadelphii mieliśmy okazje oglądać tylko zawodników rezerwowych. Od tego momentu mecz bardziej przypominał Summer League gdzie każdy zawodnik chce dorzucić swoje 3 grosze i zostać zauważonym, czego efektem było dużo indywidualnych, nieprzygotowanych akcji, a sam mecz, który do tej pory oglądało się z przyjemnością, stał się silnym środkiem nasennym powodującym brak władzy nad powiekami.

W tej części gry mieliśmy okazję zobaczyć ponownie na parkiecie Okafora, który jednak szybko zszedł z boiska z rozciętą wargą, Nika Stauskasa który zaliczył 3 pkt, oraz Justina Andersona po stronie Sixers, który do tej pory pauzował z powodu kontuzji kostki. Anderson pojawił się w końcowych 6 minutach i zaliczył celny rzut za 3 pkt.

Na wyróżnienie zasługuje cały zespól z Philadelphii, który funkcjonował jak jeden mechanizm, którego tryby doskonale ze sobą współpracują. Nikt nie robił nic na siłę, gdy była okazja odegrać do lepiej ustawionych partnerów to takie podania mogliśmy oglądać, a zaledwie 9 strat (18 Nets) i 33 asysty (17 Nets) w całym meczu potwierdza tylko to co napisałem.

W drużynie Sixers cała pierwsza piątka rzuciła powyżej 10 punktów, a najlepszymi byli: Joel Embiid – 21 pkt, Robert Covington 19 pkt, Dario Saric 18 pkt, natomiast po stronie Nets motorem napędowym w ataku byli: D’Angelo Russell 26 pkt, Spencer Dinwiddie 13pkt, oraz Rondae Hollis – Jeferson zdobywca 12 punktów.

Po dzisiejszych meczach plasują się na 6. pozycji, ale w dalszym ciągu mają realne szanse na trzecią pozycję okupowaną przez ich wtorkowego rywala – Indianę Pacers, tak więc BARDZO ważny mecz przed Sixers, który może dokonać pewnych roszad układzie sił konferencji wschodniej.

2 myśli na temat “Sixers – Nets 120:97

  • 12 marca 2018 o 09:56
    Permalink

    Indiana w gazie, z ostatniej 6 wygrali chyba 5 gdzie grali 2xMil, Bos, Was, Mia a przegrali tylko z gorącymi Utah.
    Długi równy skład, a Bogdanovic w trybie snajpera. Trzeba wygrać bo ostatnio z rywalami w tabeli sixers tylko w plecy (was, mia, mil)

    Odpowiedz
  • 12 marca 2018 o 13:52
    Permalink

    Mam nadzieję że nie wpadniemy na Raptors reszta jest do ogrania. Nawet Celtic ostatnio grają mocno przeciętnie.
    Pacers to największa niespodzianka tego sezonu chyba mało kto dawał im szanse na PO.
    Ale ciekawiej jest na zachodzie. Zespoły z miejsc 3-10 dzieli 1.5 meczu.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *