Nets – Sixers 116:120

Philadelphia 76ers pokonała dziś w Wells Fargo Center Brooklyn Nets 116:120. Mecz stał na wysokim poziomie i był bardzo wyrównany, o czym świadczą aż 22 zmiany prowadzenia! Sixers tracili w tym meczu piłkę jedynie 5 razy, co jest wyśmienitym wynikiem w porównaniu do pozostałych meczów naszej ekipy w tym sezonie.

Q1: Mecz rozpoczęła ciekawa próba bloku na RHJ’u dokonana… No właśnie, przez trzech zawodników Sixers. Sarić, Embiid i Covington wypchnęli go za boisko przy tej próbie potrójnego bloku, co oczywiście dało zawodnikowi Nets dwa (trafione) osobiste. Pierwsze punkty dla Sixers zdobył Simmons, który pięknie wszedł między zawodników gości. Imponował pewnością siebie i umiejętnościami po obu stronach parkietu nasz rozgrywający w tej kwarcie, doskonale wszedł w mecz, który przez pierwsze minuty był dość szarpany i twardy. Niestety nie wykorzystywaliśmy słabej celności gości, którzy zbierali swoje pudła… Wyszli w końcu na prowadzenie 16:13, a w międzyczasie na boisku pojawili się Belinelli, Anderson i Holmes. Brett Brown chyba przypomniał sobie o Justinie i Richaunie! Ben Simmons stawia brutalną, ruchomą zasłonę, od której odbija się Carroll. Bardzo brzydkie zagranie! Airball z naszej strony, airball od rywali… Sarić i Russell się nie popisali. Trójka od Andersona, zaraz po tym druga i… TRZECIA! Brawo Justin, tęskniliśmy za Tobą. Przyznajcie, nie da się gościa nie lubić, prawda? Wróciliśmy na prowadzenie 27:28 dzięki Embiidowi, jednak również dzięki niemu zeszliśmy na przerwę przegrywając 33:30. Niesportowy faul za pociągnięcie Dinwiddie za ramię przy wyskoku? Joel chyba zbyt się zapalił, koszmarne zagranie. Dzięki temu Dinwiddie trafił rzut osobisty oraz trójkę dzięki zyskanemu posiadaniu.

Q2: Rozpoczynamy kwartę od nerwów, gdyż Embiidowi grozi drugi faul niesportowy za uderzenie Acy’ego… Jednak sędziowie po obejrzeniu powtórek słusznie interpretują to jako symulację zawodnika Nets. Nie chce mi się w to wierzyć, lecz znów mogliśmy oglądać zamieszanie z udziałem JoJo… Tym razem na szczęście też bez większych konsekwencji. Nasz stary znajomy, Okafor, minął stojącego jak słup soli Embiida i bardzo ładnie wykończył wsadem. Patrząc na dzisiejszą grę Joela można stwierdzić, że mecze b2b na tym etapie sezonu zdecydowanie mu nie służą (albo po prostu zbyt hucznie świętował urodziny…). Ostatnio jest przeciążony, a dziś nie siedzą mu rzuty. Spudłowanie dwóch trójek z czystych pozycji można byłoby wybaczyć, gdyby w defensywie prezentował swój poziom. Czarę goryczy przelała w tej kwarcie kontra Carrolla, w trakcie której Embiid nawet się nie obejrzał i został po prostu minięty przez skrzydłowego Nets… Goście pokazali nam plecy dzięki runowi 13:0… Okafor trafił kolejne dwa rzuty, a Brett Brown zauważył niemoc defensywną naszych centrów i próbuje grać small ballem z Sariciem na pozycji numer pięć. Dwa trafione rzuty i pięć punktów Belinelliego wróciło nam życie, a trójka Redicka na koniec kwarty ustala wynik. 58:55 dla Nets.

Q3: Po słabszej drugiej kwarcie Ben Simmons wrócił do bycia tym samym gościem nie z tej ziemi i zdobył 5 punktów, dając nam prowadzenie. Szóstki zdecydowanie poprawiły grę, jednak niestety Covington łapie już 4 faul… Nie pogra już chyba dziś za dużo. Nawet Embiid zaczął trafiać! Trafiona trójka po podaniu Simmonsa na pewno wróci mu trochę pewności siebie. Ale nie tylko Embiidowi zaczęła wpadać piłka – teraz trafiają wszyscy! Dobra część ofensywnej koszykówki, szkoda tylko, że pozwoliło to Nets wyjść na prowadzenie. Bardzo podoba mi się gra Okafora w tym meczu – Jahlil jest twardym rywalem dla Joela, dla którego jest defensywnym plastrem i wrzodem na tyłku, gdy dostaje piłkę pod koszem. W tej kwarcie mogliśmy oglądać ciągłe zmiany prowadzenia, których w całym meczu było już 17! Ben Simmons przypomina o sobie piękną dobitką po pudle Belinelliego. LaVert z ofensywnym faulem za przypadkowe uderzenie Redicka łokciem w twarz, to musiało boleć. Ostatnie trzy sekundy, piłka trafiła do Embiida… BUZZER BEATER! Brawo Joel!!! 81:86.

Q4: Embiid ma dziś pecha do groźnie wyglądających sytuacji – LaVert wylądował na parkiecie i musiał zejść z boiska. Na szczęście znów obyło się bez faulu niesportowego. Gra zrobiła się chaotyczna, a Nets wykorzystali to i po rzucie RHJ zbliżyli się na jeden punkt! Ciekawostka: D’Angelo Russell i Ben Simmons byli kolegami z drużyny w liceum. Jaki ten świat mały! Znów zrobiła nam się gra punkt za punkt. Cieszę się, że Nets nie mają po co tankować – dzięki temu mamy takie widowisko! Po trójce Acy’ego goście wyszli na prowadzenie! Niepojęte jednak dla mnie jest to, że Nets dwukrotnie w ciągu kilkudziesięciu sekund sfaulowali Redicka. Nie lepiej było po prostu poprosić sędziów o I nam 5 punktów? Szkoda tylko, że Embiid gra na tak fatalnej skuteczności… Oraz szkoda, że Simmons nie ma skuteczności Redicka z linii rzutów wolnych (dwa pudła). Ale Dinwiddie nagle sprawia, że kibice muszą zbierać szczęki z podłogi! Pięknie minął wszystkich obrońców Sixers na pełnej prędkości i wykończył wsadem! Zaraz po tym mogliśmy zobaczyć dziwną decyzję sędziów – faul na rzucającym Carrollu znajdującym się za linią trzech punktów i… Dwa osobiste?! Coś tu się nie zgadza. Carroll trafił za trzy zwieńczając run 7:0 i Nets objęli prowadzenie 113:110… Przechwyt Simmonsa, ten dogrywa do Covingtona, który zdobywa punkty! LaVert odpowiada! Po chwili głupia strata po próbie podania Redicka do Simmonsa, nie wykazał się wyobraźnią nasz strzelec. Na szczęście Allen spudłował, a Covington po chwili trafił za 3! CO ZA KOŃCÓWKA! Aż AI3 wstał, zobaczcie:

Punkt różnicy, a Spencer Dinwiddie został wypchnięty za boisko przez Andersona i Embiida! Nie ma faulu! Ucierpiał w tej akcji LaVert, musiał zejść z boiska po tym, jak został zahaczony nogą przez CovingtonaMcConnell faulowany… TRAFIA OBA! Nets zdobywają piłkę po rzucie sędziowskim, a Dinwiddie, który został sfaulowany przez McConnella, pudłuje drugi rzut. Chciał powalczyć o zagrywkę 1+2, jednak to Embiid zebrał piłkę i był faulowany! JoJo trafił oba rzuty i ustalił wynik – 116:120 dla Sixers!

Liderami Sixers w dzisiejszym spotkaniu byli:

  • Ben Simmons – 21 punktów, 8 zbiórek, 12 asyst, 3 przechwyty
  • Joel Embiid24 punkty, 19 zbiórek, 4 asysty, 2 bloki, 6/23 z gry (!), 11/11 FT
  • J. J. Redick – 23 punkty, 3 zbiórki, 3 asysty
  • Justin Anderson – 11 punktów
  • Robert Covington – 10 punktów
  • Dario Sarić – 9 punktów, 6 zbiórek

3 myśli na temat “Nets – Sixers 116:120

  • 17 marca 2018 o 03:04
    Permalink

    Simba!
    Bardzo dobry mecz Andersona, mam nadzieje, że będzie dostawał swoje szanse w następnych meczach.
    Wydaje mi się, że Roco wraca powoli do swojej formy rzutowej, może dzisiaj miał trochę problemów z faulami, ale na 40 sekund do końca odpalił niesamowicie ważną trójkę, bo nie powiem, trochę drżałem o wynik pod koniec spotkania.

    Odpowiedz
    • 17 marca 2018 o 16:34
      Permalink

      Anderson był -18 w trakcie swoich 14 minut na boisku. Najgorzej w całym zespole i to zdecydowanie…

      Odpowiedz
      • 17 marca 2018 o 18:22
        Permalink

        Nie zawsze warto patrzeć na +/-, wiem, ze -18 to dużo, ale to był dobry mecz Justina 3/5 za trzy, i do tego pod koniec świetna obrona na spółkę z Jojo dzięki której wygraliśmy.

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *