Grizzlies – Sixers 105:119

Czwarte z rzędu oraz czterdzieste zwycięstwo w sezonie odnotowujemy w starciu z Grizzlies. Wygrana od początku do końca nie podlegała dyskusji, a mnie dziwnie oglądało się mecz w którym ani przez moment nie martwię się o wynik końcowy. Z jednej strony Memphis to w tej chwili tankowiec i nie zależy im na wygranych, z drugiej doczekaliśmy się drużyny, która pewnie potrafi wygrywać takie spotkania. Naprawdę z przyjemnością patrzy się na nasz zespół na tym etapie sezonu, a przede wszystkim na równą grę przez cztery kwarty, niezależnie od piątki przebywającej na parkiecie.

O ile do przerwy Niedźwiadki jeszcze jakoś się trzymały w grze, to po przerwie oglądaliśmy już totalną miazgę… Wynik trzeciej kwarty wyniósł 41:25 i na ostatnią ćwiartkę wychodziliśmy z przewagą +30 punktów. Pozwoliło to odpocząć podstawowym graczom, którzy nie pojawili się już więcej na parkiecie. Piątka TJ-Anderson-Belinelli-Ilyasova-Holmes dokończyła dzieła zniszczenia popisując się przy tym bardzo fajnym basketem.

Ciężko wyróżnić kogokolwiek dzisiaj, gdyż przy takim pogromie indywidualne statystyki odchodzą na dalszy plan, a liczy się dopisana wygrana przy minimalnym nakładzie sił. Każdy z pierwszej piątki miał +10 punktów, a dwucyfrowy wynik osiągnął jeszcze nasz sympatyczny Włoch, który znajduję się w wyśmienitej formie po przenosinach do Sixers. Kolejny mecz jutro na wyjeździe w Orlando i liczymy na zwycięstwo numer 41.

11 myśli na temat “Grizzlies – Sixers 105:119

  • 22 marca 2018 o 07:44
    Permalink

    Wskakujemy na 4 miejsce w konferencji <3 Teraz tylko tego bronić

    Odpowiedz
  • 22 marca 2018 o 10:14
    Permalink

    No właśnie zależy na kogo lepiej trafić w drugiej rundzie ja uważam że Toronto może być zmęczone najlepszym sezonem w swojej historii do tego w playoffs nie idzie im najlepiej a w finale konferencji wszystko się może zdarzyć.

    Odpowiedz
  • 22 marca 2018 o 10:24
    Permalink

    Moim zdaniem mimo wszystko w pierwszej rundzie nie warto grać z cavs, dzisiaj pokazali że w pełnym składzie dalej są bardzo niebezpieczni…

    Odpowiedz
  • 22 marca 2018 o 12:48
    Permalink

    Pytanie na kogo by warto? bo Cavs – nieobliczalni, wizards i Pacers nam nie leżą, miami i bucks zarezerwowane dla top 2. Ja tam wole Cavs, po pierwsze gramy bez napinki, sukcesem już jest sam awans i brak kolejnej rundy krzywdy nam nie zrobi, a widowisko jestem pewny będzię. Cavs grają bez obrony co premiuje szybką i energetyczną grę jaką robimy. No i kontekst wyboru Lebrona też ma tu znaczenie. Jak młodzież sixers da mu kilka razy wpape to może zrozumie że kroi się zespół na pierścień;)

    Odpowiedz
    • 22 marca 2018 o 13:58
      Permalink

      Czyli jak spadać to z wysokiego konia? W sumie gdyby Sixers odpadli z Cavs w pierwszej rundzie, to nikt nie miałby do nich większych pretensji. Ja jednak wolałbym uniknąć Brona na początku. Nie ma co wyciągać wniosków z gry Cavs w RS. W zeszłym roku też nie bronili, a w PO zrobili 12-1… Bron jest w finałach nieprzerwanie od sześciu sezonów, a jeśli rzeczywiście planuje zmienić klub, to pewnie będzie chciał się pożegnać z przytupem. Byłoby świetnie, gdyby utrzymał się obecny układ tabeli. Pomimo ostatniej porażki z Pacers uważam, że to z nimi z całej ósemki Sixers mają największe szanse na wygranie serii.

      Odpowiedz
      • 22 marca 2018 o 15:17
        Permalink

        Widzę że apetyt rośnie w miarę jedzenia;) no ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Przejście kolejnej rudny będzie mega sprawą z kimkolwiek byśmy nie zagrali. Co by nie mówić mamy bardzo sprzyjający kalendarz, który nie do końca oddaje aktualne rozstawienie.

        Odpowiedz
      • 22 marca 2018 o 18:39
        Permalink

        Czy apetyt? Nie powiem, żeby porażka w pierwszej rundzie miała wywołać u mnie niestrawność, ale do serii z Pacers podchodziłbym z optymizmem. Sixers są w stanie ich zjeść na tablicach. Ten ostatni mecz uważam za fluke w tym względzie, bo zebrali chyba z 15 piłek w ataku. Takie jaja nie mogą się powtórzyć biorąc pod uwagę, że ich podkoszowi nie są demonami zbiórki.

        Odpowiedz
    • 22 marca 2018 o 14:59
      Permalink

      Tylko LeBron kilka lat temu, kiedy Embiid był kontuzjowany (nie pamiętam w którym sezonie), sam się wypowiadał, że wolałby już nie grać kiedy sixers będą w pełnym składzie

      Odpowiedz
  • 22 marca 2018 o 16:28
    Permalink

    Widać że Cavs juz zaczynają wyglądać jak drużyna z aspiracjami na finał. Zwłaszcza po powrocie Love’a. Z nimi nie będzie tak łatwo jak się wydaje.
    Najlepiej byłoby grać z Bostonen bo mają plage kontuzji a najgorzej z Toronto.
    Jednak najbardziej realny rywal to Wizards lub Pacers.
    Ważne że już zaczynamy wyglądać jak drużyna z którą rywale boją się grać

    Odpowiedz
    • 22 marca 2018 o 19:44
      Permalink

      Sorry ale cavs jest ciągle bez Nanc’a, który fenomenalnie współpracuje z LBJ, TT i Korvera. Cavs w pełnym składzie to koty, a LBJ w Play off mode to bestia. Utrzymać 4 seed, ewentualnie wskoczyć na 3 i tylko unikać CAVS w pierwszej rundzie. Do tego gra z 3 to druga runda z BOS/7. Ja bym wolał trafić na zdziesiątkowany urazami Boston. Trochę to niesportowe podejście, ale z kontuzjowany Kyrie, bez Smarta i Theis to nie jest ta sama ekipa.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *