Sixers – Mavericks 109:97

Philadelphia 76ers odniosła 50. zwycięstwo w sezonie, osiągając ten pułap po raz pierwszy od pamiętnych rozgrywek 2000/01. Jednocześnie była to czternasta kolejna wygrana, co jest wyrównaniem rekordu w historii klubu (dokładniej – z mistrzowskiego sezonu 1982/83).

Zwycięstwo nad Dallas nie przyszło jednak wcale tak łatwo, chociaż Mavericks są w miejscu, gdzie Sixers byli jeszcze nie tak dawno – głęboko w trybie tankowania. Pierwsza kwarta była dosyć wyrównana, dopiero w ostatnich minutach Sixers wyszli na 8-punktowe prowadzenie.

Druga kwarta zaczęła się jednak dosyć nieporadnie w wykonaniu filadelfijczyków, aż przy stanie 38-34 trener Brown musiał wziąć czas. Po nim Sixers zanotowali serię 14 punktów bez odpowiedzi i przy stanie 50-34 wydawało się, że reszta to czysta formalność. Chwilę później Sixers prowadzili już 23 punktami, ale Mavs nie składali broni. Za sprawą świetnej gry ofensywnej Smitha Jr, który na przemian zdobywał punkty z energicznych wejść pod kosz lub z rzutów za trzy, jego zespół schodząc do szatni przegrywał tylko 48-61. Swoją drogą kapitalnym podaniem przez połowę boiska popisał się Simmons, niestety Ilyasova spudłował wsad sam na sam z koszem, uniemożliwiając Benowi zaliczenie najefektowniejszej asysty w meczu.

W trzeciej odsłonie Mavs dalej grali twardo i byli blisko zniwelowania straty do zaledwie 9 punktów, ale wtedy trójkę trafił niezawodny Redick, który w całym meczu trafiał dokładnie wtedy, kiedy jego zespół najbardziej tego potrzebował. I znowu – Sixers złapali wiatr w żagle, wyszli na prowadzenie 68-51 i wydawało się, że już po meczu, ale Mavs przypuścili jeszcze jeden atak. Ich trzy trójki i słabsza dyspozycja gospodarzy (gorsza skuteczność oraz kilka strat) sprawiły, że po trzeciej kwarcie Sixers prowadzili tylko 85-76.

Dopiero w finałowej ćwiartce gospodarze ostatecznie zagwarantowali przedłużenie swojej serii wygranych, na co wpływ miała zarówno lepsza obrona jak i skuteczniejsza ofensywa. Na 2:40 minuty przed syreną przewaga Sixers wynosiła ponownie 20 punktów (86-106) i tym razem Mavs nie mieli już najmniejszych szans na odmienienie losów spotkania.

Tradycyjnie cały zespół zapracował na zwycięstwo. Zachwycający ostatnio Ben Simmons zdobył 16 punktów, 7 zbiórek, 9 asyst i 4 przechwyty. Redick dodał 18 punktów i 4 asysty, a double-double zdobyli wszechstronny Covington (15 punktów, 10 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty, 2 bloki) oraz Ilyasova (11 punktów, 12 zbiórek). Warto zwrócić też uwagę na 50% skuteczności z gry, 32 asysty i tylko 10 strat całego zespołu. Także Markelle Fultz (8 punktów, 3 asysty), chociaż nie rzuca z dystansu, to z meczu na mecz wygląda na parkiecie coraz lepiej.

Philadelphia ma do rozegrania jeszcze tylko dwie gry – przeciwko słabym Hawks i grającym w play-offs Bucks. Jeśli nie uda się wygrać obu spotkań, Sixers stracą trzecie miejsce na Wschodzie na rzecz Cavaliers (chyba, że ci przegrają któreś z dwóch spotkań z Knicks, na co jednak nie ma chyba co liczyć).

26 myśli na temat “Sixers – Mavericks 109:97

  • 8 kwietnia 2018 o 23:14
    Permalink

    Ehhh słownik w telefonie, wiecie o co mi chodziło ;) Monty, moze da sie wprowadzić możliwość edycji komentarzy?

    Odpowiedz
    • 8 kwietnia 2018 o 23:39
      Permalink

      Poprawiłem.

      Sprawdziłem w wordpressie i nie ma takiej opcji. Chyba, że ustawię, że każdy musi się zarejestrować i być zalogowany, aby komentować. Na logikę powinna być wtedy opcja edycji. Tylko że to zniechęci osoby, które nie są tu stałymi bywalcami, bo nie będzie im się chciało rejestrować.

      Odpowiedz
      • 9 kwietnia 2018 o 07:29
        Permalink

        To rzeczywiście lepiej zostawić jak jest. Dzięki za poprawę

        Odpowiedz
        • 9 kwietnia 2018 o 15:51
          Permalink

          Wyszło Ginie siedzę for this? ;) Tak z ciekawości pytam. Z edycją to przerabialiśmy to już na innym forum ze znajomymi i doszliśmy do tych samych wniosków co Monty. Z Fultza ogólnie jestem zadowolony, chłopak jest mega młody, potrzebuje czasu. Śmieszy mnie jednak jak czasem gubi krycie i wygląda to jakby ktoś w randomowym meczu postawił go na boisku, zdjął opaskę z oczu i krzyknął ” leć kryj tego z numerem 53″ i Fultz kręci się w kółko.

          Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 06:33
    Permalink

    Hinkie to zaden Napoleon. Nie podoba mi sie zeby byc w tym miejscu musielismy tyle przejsc. Mam pytanko jak myslicie z ktora druzyna najlepiej bedzie nam sie grac w I rundzie bo w sumie wszystkie 3 maja szanse na 6?

    Odpowiedz
    • 9 kwietnia 2018 o 07:42
      Permalink

      Was są w dołku, ale oni chyba z Miami biją się o 7 miejsce żeby trafić na Boston i ich szpital. Wazne żebyśmy nie przegrali w rs już w ost dwóch meczach i nie spadli na 4 miejsce bo wtedy gramy z ind, która ma pewne 5 miejsce praktycznie Indiana nam nie pasuje wybitnie. Turner jest odpowiednio silny i szybki do jojo. W sumie najlepszy match up na naszego najlepszego zawodnika. Tak poza tym to szansę mamy z każdym (mil, mia czy was). A jakby się udało wygrac i w drugiej rundzie wpaść na zwycięzcę BOS- 7, to byłaby bajka. Rizmarzylem się:)

      Odpowiedz
    • 9 kwietnia 2018 o 09:14
      Permalink

      Ja chyba bym chciał WAS. Mają co prawda Walla i Beala, ale my mamy wzrost. Postawić Simmonsa i RoCo na tę dwójkę, Reddicka nawet na Portera i Wizz będą mieć wielkie problemy. Bucks i Heat też są do ogrania, ale Miami są naprawdę nieźle poukładaną drużyną w obronie. Mają kogo wystawić na Joela. W Bucks, wiadomo, Antek i cała reszta.

      Odpowiedz
    • 9 kwietnia 2018 o 10:24
      Permalink

      @Zwyrol a więc wolałbyś aby przebudowa polegała na zbieraniu gości z loterii z miejsc 5-15, przepłacanie średnich wolnych agentów aby chcieli do nas przyjść bo, żaden franchise player w 2013 czy następnych sezonach by nie przyszedł, czyli coś takiego co robią od 6 sezonów Magic i w dalszym ciągu są w tym samym miejscu? Hinkie miał kontrowersyjne ruchy ale każdy z nich da się obronić. Oddanie MCW wiązało się z wielką falą krytyki a dla mnie jest to jeden z najlepszych ruchów GM’a w NBA w kilku ostatnich latach. Hinkie był najlepszym co nas wtedy spotkało. Spójrz sobie na roster z 2013 i ilość picków jakie wtedy mieliśmy, 5 sezonów na zbudowanie takiego składu ze zgliszczy to mistrzostwo świata. Mam nadzieję, że Sam znajdzie nową przystań w NBA i ktoś mu ponownie zaufa bo gość zapewnił nam kilka lat walki o najwyższe cele.

      Co do tego kto byłby najlepszy dla nas – 3 miejsce i mecz z Miami. Chociaż nie do końca zgadzam się z opinią, że Pacers najbardziej nam nie leżą z tych zespołów. Mamy z nimi 1-2 w RS podobnie jak z Bucks, oraz 2-2 z Heat i Wizards. Z każdą z tych drużyn mieliśmy mecze lepsze i gorsze. Pacers z tych wydaję mi się, że mają ekipę najmniej doświadczoną w PO, Oladipo mimo świetnego sezonu nie jest dla mnie liderem pokroju Walla/Bella, Giannisa, ma tylko jeden występ w PO do tej pory, a jednak te indywidualności potrafiące przejąć mecz w PO są szczególnie ważne. Dlatego ich bym stawiał jako najodpowiedniejszego przeciwnika, mimo wszystko chciałbym trafić na Heat, ze względu na fakt, że w przypadku przejścia ich w drugiej rundzie trafiamy na zdziesiątkowanych Celtics i wtedy finał konferencji jest jak najbardziej realny.

      Odpowiedz
      • 9 kwietnia 2018 o 12:38
        Permalink

        Czy np Rockets tankowali? Da sie bez tankowania? Da sie. Ale to jest trudniejsze. A on poszedl na latwizne. Bo tyle lat to nawet nie trzeba sie znac na wybieraniu graczy. W koncu dobry sie trafi. Nikt mi nie powie ze Okafor to byl dobry wybor.

        Odpowiedz
        • 9 kwietnia 2018 o 12:52
          Permalink

          Ja powiem.
          Wybierając Okafora, mielismy kontuzjowanego Embiida i niewiele osób dawało szanse, że będzie wielki. W tamtym momencie Okafor był najlepszym wyborem jakiego można było dokonać. To, że później liga sie zmieniła, odeszło się od gry tyłem, a Okafor nie nauczył się ani bronić ani rzucać to już inna para kaloszy. W tamtym momencie był najlepszą opcją.
          Druga sprawa, Hinkie dokonując wyborów sugerował się tylko jedną zasadą, żeby wybrać gościa, który ma najwiekszą szansę na bycie jednym z najlepszych. Okafor miał wtedy to coś.
          Z sytuacją Rockets oczywiście nie dyskutuję, Sam wybrał inną drogę. Dzięki temu mamy JoJo. Wymienił Elfrida Paytona na Sarica, wygrzebał z czeluści RoCo, zrobił deal z Sacramento, przez co mogliśmy zamienić się z nimi pickami, a dalej dostaliśmy Fultza. Tu nie chodzi tylko o wybieranie graczy…

          Odpowiedz
          • 9 kwietnia 2018 o 13:28
            Permalink

            No jasne ze nie chodzi tylko o wybieranie graczy (w czym byl slaby bo wygladalo to tak jakby sugerowal sie tylko mockami espn) tylko o to ze jest odpowiedzialny za tankowanie przez tak dlugi czas i najgorsze rekordy klubu. A gdy wybieral Okafora to juz dawno smallball istnial i nie o to mi chodzi tylko o to ze to byl III center. A argument ze spisywal Embiida na straty do mnie nie trafia bo tak na prawde to juz dwoch centrow to bylo za duzo. I jak stawiali na Okafora to trzeba bylo pozbyc sie juz wtedy Noela jak LAL pozbyli sie Russela zeby dostac cos porzadnego a nie to co dostalismy

        • 9 kwietnia 2018 o 13:27
          Permalink

          Po pierwsze Huston mieli dużo więcej assetów do tradowania niż my w 2013. Chciałbym przypomnieć, że ówczesna wartość naszych najlepszych graczy, takich jak Turner, Hawes czy Young to był drugorundowy pick. Kolejne, rzadko zdarza się sytuacja aby ktoś robił taki błąd jak OKC wtedy i oddaje franchise playera za tak niewiele. Największe dynastie w historii były budowane na podstawie własnych graczy. Czy ktoś pamięta o tym jak w sezonie 96/97 tankowali Spurs? Historia taka jak Houston zdarza się naprawdę rzadko i jest to ewenement w historii NBA (inny przykład na dostanie gracza w wieku 23 lat, na takim poziomie za tak niewiele?), ale nawet patrząc na nich – jakbyś miał wybór wymienić ich roster na nasz – zgodziłbyś się na to? Czy oni mają szansę stać się dynastią? Większość graczy w wieku 29-33 lat, jeśli w tym składzie zdobędą jeden tytuł to będzie wielki sukces. My – jeśli BC dobrze to poprowadzi mamy szansę zapisać się zdecydowanie bardziej w historii. Kolejna sprawa, czy te 3 lata szorowania po dnie tabeli były tak tragiczne i nie do przeżycia dla nas? Mnie bardziej męczył okres 2005-2013, czyli czas totalnego średniactwa, cieszenia się z doczłapania do PO i wpierdziel w pierwszej rundzie w najlepszym wypadku. Jak pokazuje przykład innych zespołów budowanie zespołu przez draft wcale nie jest takie proste, zdecydowanie nie jest pójściem na łatwiznę jak to nazwałeś. Wiele drużyn buduje w ten sposób zespół, dobija do pewnego poziomu i zatrzymuje się w rozwoju po czym poprzez brak wyników traci swoją największą gwiazdę jak bywało już multum razy, chyba tutaj nie trzeba nawet podawać przykładów. Sixers są obecnie jednym z najbardziej atrakcyjnych rynków dla wolnych agentów, Belinelli, Ilyasova przyszli do nas mając multum innych ofert, możemy startować z powodzeniem po największe gwiazdy, nikogo nie przepłaciliśmy. Przyszłość jest nasza. Trust the Process!

          Odpowiedz
        • 9 kwietnia 2018 o 13:33
          Permalink

          A co do Okafora – wypadek przy pracy, coś o czym mówił Hinkie, im więcej szans, tym większe prawdopodobieństwo, że się uda, czasami skończy się jednak wtopą. Plus, dużo jest głosów, że Hinkie chciał wybrać Porzingisa ale już wtedy jego władza była osłabiona i wymuszono na nim wybór Okafora, jak jednak było faktycznie nie dowiemy się :) Chociaż może to i dobrze, że nie dostaliśmy Unicorna, te kilka zwycięstw więcej kosztowałoby nas zapewne Simmonsa, a mając do wyboru tą dwójką to bez zastanowienia biorę Bena :)

          Odpowiedz
          • 9 kwietnia 2018 o 13:48
            Permalink

            Slaby w wybieraniu graczy? Covington wzięty znikąd, który jest kandydatem do 1st defesive team? Saric wymieniony za gościa który ostatnio poszedł za pick 2giej rundy ( plus jeszcze 1rd dla nas). Wzięcie Embiida mimo, że w mockach po ujawnieniu jego problemów zdrowotnych poleciał bardzo daleko. McConnel znikąd, Holmes tak samo. Gość nie był nieomylny, kilku graczy mógł zachować (Dedmond), mógł wymienić wcześniej Noela, może dało się więcej dostać za Okafora… Jego misja miała jednak na celu znaleźć kilku graczy w okół których będzie budowana drużyna. To się udało w pełni.

        • 9 kwietnia 2018 o 15:16
          Permalink

          @Zwyrol Wiesz że Hinkie był zastępcą GM’a w Rockets w czasie kiedy sprowadzili Hardena? :D Po prostu trafiła im się okazja żeby za niską cenę dostać takiego gracza. Taki też był plan u nas, jeśli trafiłaby się okazja pozyskać franchise player’a tradem to Hinkie by to zrobił. Nie było takiej okazji.

          Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 10:15
    Permalink

    Ja bym wolał uniknąć Heat. Spoelstra to jeden z czołowych szkoleniowców ligi, a w playoff wartość coach’a robi różnicę, ponieważ trzeba mocniej popracować nad przygotowaniem taktycznym pod rywala. Bucks się boję, myślę że ich roster jest dużo mocniejszy niż to ew. 6 miejsce. WAS to chyba najlepszy przeciwnik ze względu na match-upy, ale nie popadajmy proszę w huraoptymizm. Z każdą z tych drużyn możemy odpaść i nie będzie to żaden wstyd, playoff to nie RS a my mamy doświadczenie = 0%.

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 10:20
    Permalink

    btw. stawiam stówę, że w playoff nasz średni rating TO/mecz będzie jednym z najwyższych – wrócą demony z pierwszej połowy sezonu. I nie nazywajcie mnie złym prorokiem, moje wróżenie z fusów to opozycja to Waszych tekstów o ECF, nawet czytałem gdzieś z GS jest rozbite, nie oddaliśmy im łatwo pola w RS i byłyby szanse w finale… Bitch, please :)

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 15:41
    Permalink

    Byly w sumie: Boogie (wiem ze mielismy Jojo ale to tylko pierwszy gosc ktory mi przyszedl do glowy). Powiem tak gdybym byl GM i owner klubu by mi dal pozwolenie na to co dostal Hinkie to pewnie bym zrobil to nie duzo gorzej jako laik. Gdyby Hinkie byl kotem to by doszedl na szczyt w lepszym stylu niz kilka niechlubnych rekordow. Wiem ze to brzmi jakbym byl dzieckiem i chcial lizaka ale on po prostu dostal wolna reke i az tak tego nie spapral. I poki co idzie nam rerlewlacyjnie ale my nic jeszczecnie wygralismy i nie jestesmy dynastia wiec nie ma co pisac ze Hinkie jest swietny.

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 17:12
    Permalink

    Dodam jeszcze ze przez Hinkiego moja narzeczona nie mogla mi kupic koszulki Sixersow bo nigdzie nie bylo bo nikt procz mnie nie chcial ich kupowac :) oby teraz to sie zmienilo bo wciaz nie mam meczowej :)

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 17:46
    Permalink

    Dopiero teraz trafiłem do tematu, więc nie będę się rozwodził na temat Sama, bo Mess wszystko wyjaśnił (piona!). Zwyrol wytłumacz mi jedną sprawę. Czepiasz się Sama, że Sixers jeszcze nic nie wygrali, nie są jeszcze dynastią, wiec nie ma za co Hinkiego chwalić. Równocześnie przywołujesz Houston Rockets, jako modelową przebudowę bez tankowania. Proste pytanie, co takiego wygrali Rockets?

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 21:22
    Permalink

    Musiałem odpowiadać na argumenty kilku osób i trochę te moje wypowiedzi są nieskładne bo raz odpowiadałem na argument jednego a raz drugiego forumowicza. Jestem już tym zmęczony więc odpowiem na Twoje pytanie Wilt100, dodam posumowanie i koniec tematu :)
    A tak właściwie to odpowiedziałeś na swoje pytanie już sam. Chwalić można Rocketsów za to, że nie tankowali i doszli do takiego momentu kiedy sieją postrach w lidze (dodam jeszcze, że nie pisałem nic na temat tego, że to modelowy przykład. Ot taki pierwszy mi się nasunął z bieżącego sezonu, nie chce mi się już szukać innych przykładów z poprzednich). Mają świetny zespół bez tankowania. I czy coś wygrali czy nie to nie jest ważne bo w tym temacie na przestrzeni ostatnich lat mamy tak samo jako drużyna ale oni nie musieli tyle tankować. To, że udało im się dostać w wymianie Harden małym kosztem też jest słabym argumentem bo równie dobrze można dostać all stara z FA za free.
    Podsumowując jest teraz lepiej niż zakładałem ale jak dla mnie to dużo trzeba było poświęcić i gdyby Hinkie był kotem to zrobił by to w ładniejszy sposób.

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 21:23
    Permalink

    Houston mają szanse jakiej nie mieli już bardzo długo :) Capela, CP3 i Harden w gazie powiozą każdego. Mają do tego jeszcze wybitnego w ofensywnie D’Antoniego i dużo doświadczenia na ławce Joe Johnson, Nene i skoczny Green. Jeśli my tego nie zrobimy w tym roku to chciałbym żeby miśka zgarnęło Houston. Ps. Wiadomo coś na temat powrotu Embiida?

    Odpowiedz
  • 9 kwietnia 2018 o 21:50
    Permalink

    @Zwyrol

    Piejesz z zachwytu nad Rockets a Hinkiego poniewierasz. Zgadnij gdzie robił Hinkie przed dołączeniem do Sixers??………… W ROCKETS!!! :D

    Odpowiedz
    • 10 kwietnia 2018 o 14:27
      Permalink

      Dokładnie :D pisałem wyżej, hinkie miał duży wpływ na aktualny sukces rockets

      Odpowiedz
  • 10 kwietnia 2018 o 17:54
    Permalink

    I nie mozna bylo dostac koszulki meczowej? Gdzie Ty Zwyrol szukales? W biedronce? Ja mam 3 kolplety adidasa i 3 komplety nike kupowane na przestrzeni ostatnich 3 lat :P

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *