Pistons – Sixers 102:116

W czwartym, ostatnim w tym sezonie meczu z Pistons, Philadelphia 76ers odniosła trzecie zwycięstwo wygrywając 102:116. Ten pojedynek, w przeciwieństwie do dwóch pierwszych, nie stał pod znakiem rywalizacji Embiid – Drummond, głównie z powodu taktyki Dwayne’a Casey’a. Obaj panowie bez większych konfliktów rozegrali dobre spotkanie, jednak to drużyna JoJo dopisała wygraną do swojego rekordu. Sixers dominowali w każdym aspekcie gry, po raz kolejny pokazując się przed własną publicznością z najlepszej strony.

Patrząc na listę nieobecnych można było stwierdzić już na starcie, że nie powinno być to wyrównane spotkanie. Brak Smitha, Bullocka, Johnsona i przede wszystkim Griffina musiał być widoczny, nie było innej możliwości. Dlatego też Sixers mocno weszli w mecz, głównie za sprawą Redicka i Simmonsa. JoJo od początku ustawiał się na obwodzie, co jednak dało w efekcie trójkę naszego centra oraz pozwoliło Benowi rozgrywać najlepszy chyba basket sezonu. Jakby w odpowiedzi na ostatnie zarzuty z komentarzy odnośnie oddawania zbyt małej liczby prób, Simmons w połowie kwarty miał na koncie aż 11 punktów na skuteczności 5/5! Pistons, poza świetnie spisującym się z przodu Kennardem, wyglądali w tym czasie jak drużyna z G-League. Fani Sixers mieli również w tej kwarcie okazje do robienia „muuu!” – Mike Muscala szybko zanotował na swym koncie 7 punktów w zaledwie dwóch akcjach! Dużo miejsca dla Simmonsa pod koszem oraz celne trójki = 38:29 po pierwszej kwarcie!

Początek drugiej kwarty to potworna energia Embiida pod koszem, który wreszcie korzystał ze swoich przewag w trumnie, w której połączeniem siły, umiejętności i zwinności mógłby pogrzebać każdego centra NBA. To wszystko wygląda na takie proste, gdy robi to JoJo… 4 łatwe punkty, witamy w Philly! Niestety przy kolejnej próbie pod koszem faulowany Embiid niefortunnie upadł na parkiet w taki sposób, że nienaturalnemu wygięciu uległy zarówno kolano, jak i kostka młodego Henry’ego Ellensona. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! Te same życzenia ślemy dla Jimmy’ego Butlera, który naciągnął pachwinę i również przedwcześnie zakończył udział w meczu. Gra Sixers zaczęła wyglądać tak, jakby ktoś rzucił na nich klątwę – ponad 5 minut bez trafionego rzutu z gry! Embiid i Simmons pudłują wolne, źle się dzieje. Z 15-punktowego prowadzenia zrobiło się… Trzypunktowe. Chandler i Simmons zbierają piłkę w ofensywie, ale na nic to, wciąż pudłujemy! W takich sytuacjach zawszę patrzę na T. J.’a, który jest świetny w przełamywaniu złej passy zespołu. Tym razem znów to zrobił! Na szczęście mocno zakończyliśmy kwartę i wróciliśmy do 9-punktowego prowadzenia – 56:47!

Początek trzeciej kwarty bez historii, spokojna gra kosz za kosz. Zaraz, zaraz… To Ellenson wrócił na boisko! Na szczęście nic poważnego mu nie dolega, co pokazuje faulując Embiida i powodując ich wspólny upadek w momencie, gdy McConnell trafia trójkę. 4-point play! Za to gdy tylko z parkietu znika JoJo, rozzuchwala się nam Andre Drummond! Sixers bez Butlera grają w sumie ośmioma zawodnikami, to dobry czas, by uruchomić Johnsona. Mógłby sobie lepiej poradzić w kryciu centra Pistons niż Muscala. W międzyczasie Korkmaz trafia trzecią trójkę w trzeciej próbie, brawo Furky! Wydaje mi się, że Casey ustawia Pachulię tylko przeciwko Embiidowi, próbując w ten sposób dać Drummondowi jak najwięcej czasu na boisku bez Joela. Trzeba przyznać, że to działa – Pistons znów zmniejszają deficyt do trzech punktów! Znów jednak świetnie zakończyliśmy kwartę dzięki Embiidowi, McConnellowi i Korkmazowi. 87:76!

Ben Simmons zadomowił się na ławce rezerwowych, bo w gazie jest McConnell! Trzeba go pochwalić za dzisiejszy mecz, bo robi wszystko, czego można od niego wymagać. I robi to na szóstkę! Rzuca, podaje, rozciąga, przechwytuje, penetruje, kryje, robi miejsce… Wszystko. Simmons w końcu wraca na boisko i znów raczy nas świetną grą pod koszem, by po chwili paść ofiarą bardzo niezrozumiałej decyzji… Kozłowana przez niego piłka odbiła się od nogi Kennarda i wypadła na aut, a z boku wznawiali… Pistons. Błędy sędziów to niestety element każdego sportu. Końcówka meczu to spokojne powiększanie przewagi przez Sixers, co pozwoliło Johnsonowi i Miltonowi urwać kilka minut gry. Mecz kończy się rezultatem 116:102. Odnosimy spokojne zwycięstwo, które nie było zagrożone ani przez chwilę.

Na szczególne wyróżnienie po dzisiejszym meczu zasługują T. J. McConnell (14/4/6/2, 67% 3PT) i Furkan Korkmaz (career-high – 18 punktów, 4/7 3PT, 7 zbiórek), którzy wnieśli niesamowitą energię z ławki. Liderzy również nie zawiedli, choć w przypadku Embiida (24/8/3/2/2, 38% FG, 79% FT) można odczuwać delikatny niedosyt spowodowany brakiem absolutnej dominacji. Tak nas już JoJo rozpieścił. Zrobił to, co do niego należało, a po serii trzech słabych spotkań liczyłem na odrobinę więcej. Warto jednak zwrócić uwagę na wskaźnik +/- Kameruńczyka (+30), który pokazuje to, co umyka oku w trakcie meczu. Ben Simmons (18/10/7/2, 73% FG) również pokazał się z dobrej strony, szczególnie w kompletnej pierwszej kwarcie. Na minus bardzo słaba dyspozycja z linii rzutów wolnych – 2/9. U niego również warto zwrócić uwagę na +/-, który wyniósł +21.

Nieco gorzej spisali się pozostali. Chandler (7 punktów, 6 zbiórek) przyzwyczaił nas już do tego, że w ofensywie nie stanowi dużego zagrożenia punktowego, jednak jego zaangażowanie w całym meczu jak zwykle było nieocenione. Muscala (10 punktów, 4 zbiórki) dobrze spisywał się z przodu, jednak więcej oddawał z tyłu, gdzie zdecydowanie nie radził sobie z większym i silniejszym Drummondem. Landry Shamet (10 punktów, 33% FG) i J. J. Redick (13 punktów, 25% FG) mieli natomiast problemy ze skutecznością, jednak i bez celności umiejętnie przyciągali uwagę obrońców rozciągając przy tym grę. Z ekipy gości warto wyróżnić Luke’a Kennarda (28/8) i Andre Drummonda (21/17), którzy dzielnie stawiali opór ekipie Szóstek.

2 myśli na temat “Pistons – Sixers 102:116

  • 11 grudnia 2018 o 03:40
    Permalink

    Świetny mecz Korkmaza, chciałbym żeby został z nami, ale raczej mało prawdopodobne. Jeśli dalej będzie się pokazywał to na pewno znajdzie się zespół który da mu więcej niż 2mln (może Cavs, ma tam kumpla z reprezentacji).

    Odpowiedz
  • 11 grudnia 2018 o 23:10
    Permalink

    Wasze relacje są dużo lepsze niż pełne skróty na yt :) świetna robota, pozdrawiam!

    Odpowiedz

Skomentuj Cossta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *