Ben Simmons – mózg mistrzowskiego zespołu?

Oficjalnie można uznać, że „miesiąc miodowy”, który towarzyszył nam w przypadku pierwszego roku naszego rozgrywającego został zakończony. 76ers stali się drużyną, która chce wygrywać tu i teraz. Patrząc na przedsezonowe zapowiedzi a także na głosy pojawiające się po wymianie Jimmy’ego Butlera, celem na ten sezon jest przynajmniej finał konferencji wschodniej. Dotychczas jednak, nie tyle wyniki co sama gra naszego zespołu w tym sezonie jest dla wielu rozczarowująca. O 76ers mówi się w tym sezonie bardzo dużo. Problemy z Fultzem, wymiana Butlera, czy też ostatnio niezadowolenie Embiida ze swojej roli na boisku. Gdy jednak spojrzy się w bardziej zaawansowane statystyki, na myśl nasuwają się jednak zupełnie inne wnioski. Ben w tym sezonie nie sprawia, że jego drużyna jest lepsza z nim na boisku. Stąd tytuł tego artykułu. Czy 76ers mają szansę być tzw. Contenderem z Benem Simmonsem jako głównym elementem układanki?

Tekst ten miał się ukazać pod koniec listopada. Natrafiłem wtedy na dość ciekawy artykuł na stronie Vice.com. Każdy z nas był świadom tego, że brak rzutu Bena Simmonsa jest problemem. Pokazały to dobitnie zeszłoroczne Playoffs w których to w szczególności Boston Celtics obnażyły wszystkie braki drużyny z miasta braterskiej miłości. Szczególnie w momentach, w których Ben Simmons rozgrywał. Podczas serii z Celtami Net Rating Australijczyka wynosił -16.8. Tłumacząc – drużyna była gorsza o prawie 17 punktów na sto posiadań od drużyny z Bostonu, gdy nasz rozgrywający był na boisku. Podczas całych Play Off 76ers byli lepsi bez Bena na parkiecie o 26 punktów na sto posiadań. Poniżej film pokazujący to jak gra Simmonsa została perfekcyjnie rozpracowana przez Brada Stevensa.

Nietrudno rozgryźć, że sposób gry Simmonsa i jego braki, przede wszystkim w kwestii jego rzutu zadecydowały o wyniku serii. Playoffy rządzą się jednak swoimi prawami. W szczególności dla młodego gracza mogą być one ciężkie. Presja wynikająca ze stawki każdego meczu może być paraliżująca dla pierwszoroczniaka. Tak wtedy myślała większość z nas. W tym ja. Zaczął się jednak nowy sezon i wygląda na to, że coraz więcej zespołów zaczęło stosować podobną taktykę. Podczas gdy podstawowe statystyki, liczba punktów, asyst, zbiórek – są porównywalne do zeszłorocznych, tak wpływ na drużynę uległ diametralnemu pogorszeniu. W zeszłym roku drużyna z Benem na boisku była lepsza od swoich oponentów o 7 punktów na 100 posiadań. Teraz jest gorsza o jeden. Ponadto we wcześniej wspomnianym artykule pojawiły się inne ciekawe statystyki. Na dzień 16 listopada 76ers byli 26 ofensywą z Benem na boisku. W dodatku, gdy Joel Embiid nie był obecnym przy jego boku, sytuacja wyglądała dramatycznie. 76ers byli wtedy najgorszą ofensywą i defensywą w lidze. Dlaczego nie zdecydowałem się wtedy napisać tego tekstu?

Transfer Butlera oraz wywiad z Brettem Brownem, który to stwierdził, że zamierza zmienić sposób gry Bena. Miało to miejsce po porażce z Cavs. W następnych meczach wygraliśmy bardzo wyraźnie z Knicks i Wizards i postanowiłem zgłębić się nad tematem. Bardziej uważnie skupiając się na samej postaci Simmonsa. Miałem jednocześnie nadzieję, że zmiana wprowadzaona przez naszego trenera znacznie poprawi naszą grę. Czego ona dotyczyła? W tych dwóch meczach jak i w późniejszych, za każdym razem, gdy Simmons nie miał piłki w rękach ustawiał się na pozycji silnego skrzydłowego. Zaczął zdecydowanie bardziej rozdzielać swoją grę pomiędzy tą pozycję i rolę rozgrywającego. Ilość kontaktów z piłką w polu 3 sekund zwiększyła się wtedy z dotychczasowych 4,6 do ponad 7. Gra Bena jak i drużyny zaczęła się poprawiać. Net Rating z Benem na boisku wzrósł do plus 8,2 punktów na sto posiadań, skuteczność z gry wynosiła w tym czasie oszałamiające 70% z gry. Wszystko więc zaczęło iść w dobrym kierunku?

Nic bardziej mylnego. Joel Embiid w wywiadzie, którego fragment był zacytowany wczoraj na naszej stronie, wyraził swoją frustrację z obecnej roli w drużynie. Joel narzekał na to, że stawiany jest dużo częściej na obwodzie od czasu sprowadzenia Butlera. Sam Brett Brown skomentował to sugerując, że nie należy łączyć tych kropek ze sobą. W tym przekonaniu utwierdzają mnie statystyki, które sugerują, że Joel się myli. To nie ilość kontaktów w „pomalowanym” jest problemem. Od czasu przyjścia Butlera, ilość posiadań piłki przez Embiida w polu 3 sekund wzrosła z dotychczasowych 6,8 do 9,1 na mecz. Joel jednak wyraźnie powiedział, że chodzi o kilka ostatnich meczów. Jak więc wygląda ta statystyka od momentu zmiany związanej z Benem? Otóż w tym czasie Joel ma ponad 12 kontaktów z piłką na mecz w polu trzech sekund, co jest prawie dwu-krotnością jego średnich z całego sezonu. Skąd więc wzięła się frustracja naszego All-Stara? Odpowiedź może dać statystyka rzutów i podań. Podczas tych dwunastu kontaktów z piłką, Joel oddaje 3,8 rzutu z czego trafia bardzo dobre 68%. Co jeżeli spojrzymy na podanie? Aż 6 posiadań kończy się podaniem, czyli najczęściej odrzuceniem piłki na obwód. Od momentu, gdy pojawił się Butler było to odpowiednie 4,1 rzutu na mecz na skuteczności na poziomie 64% i 3,7 podań. Jak wyglądało to przed zatrudnieniem Jimmy’ego?  Otóż w prawie połowie mniejszej ilości kontaktów z piłką oddawał również 3,8 rzutu na mecz na 57% skuteczności. Liczba podań podczas tych kontaktów była jednak nieporównywalnie niższa, wynosiła ona jedyne 1,6 podania w tego typu sytuacji na mecz.

Dość jednak suchych statystyk. Jaki może być z nich wniosek? Moje kropki łączą się w następujący sposób. Przyjście Butlera, który lubi ścinać pod kosz sprawiło, że Joel miał częściej piłkę w rękach w tym obszarze, dostaje więcej podań od Butlera niż było to w przypadku Covingtona. Częściej jednak musi odrzucać piłkę ze względu na większe zagęszczenie w okolicach kosza. Problem jednak stał się frustrujący dopiero w momencie, gdy bliżej kosza został przesunięty także Ben Simmons. Przy prawie dwukrotnie większej ilości kontaktów w „pomalowanym”, jest w stanie oddać tylko taką samą ilość rzutów ze względu na dużo częstsze podwojenia. Pod koszem jest zwyczajnie zbyt gęsto. Joel nie został „wygoniony” na obwód. Został pod koszem, pod którym po prostu nie ma miejsca, aby mógł zrobić cokolwiek. Tak więc nowa rola Bena Simmonsa negatywnie wpłynęła na inną naszą gwiazdę. To nie Butler jest w tym przypadku problemem. Jimmy jako zawodnik obwodowy z niezłym rzutem nie wpływa aż tak negatywnie na „spacing” naszej drużyny. Przysunięcie Bena pod obręcz – owszem. Stajemy więc przed problemem, w którym nasze dwie młode gwiazdy mają konflikt interesów. Konfliktu jednak by nie było, gdyby pojawił się jeden aspekt. Rzut.

W obecnej koszykówce ciężko jest sobie wyobrazić, aby rozgrywający nie posiadał tego elementu w tym arsenale. W latach 80, Simmons ze swoim atletyzmem, wizją gry, byłby zapewne teraz stawiany na równi z Magikiem albo nawet i wyżej. Najprawdopodobniej całkowicie zdominowałby całą dekadę. Obecnie jednak wydaję się to niemożliwe. W obecnej koszykówce, jedynym sposobem, aby wykorzystywać w pełni umiejętności Australijczyka byłoby otoczenie go całą drużyną wybitnych strzelców. Embiid nim jednak nie jest i raczej nie będzie. Inne aspekty jego gry, są po prostu dla nas dużo bardziej korzystne i trzymanie go na obwodzie jest marnotrawstwem jego ogromnego talentu. Ja jednak nie wyobrażam sobie rezygnacji z Embiida. To on w naszej drużynie jest zawodnikiem jedynym na dekadę. Talentem, którego na tej pozycji w lidze nie było od dawien dawna. Nowoczesnym centrem, potrafiącym bronić, atakować, rzucać. Zwrotnym, inteligentnym. Typem gracza, na barkach którego buduje się całą dynastię. Simmons musi rzucać. W przeciwnym wypadku, nie wyobrażam sobie, aby ta drużyna miała osiągnąć kiedyś założony na początku procesu cel. Mistrzostwo NBA.

Oglądając filmy z treningów 76ers można zauważyć, że Ben mocno trenuje ten aspekt gry. Podczas sezonu przygotowawczego pojawiło się nagranie, podczas którego rzuca 9 rzutów za trzy z rzędu, trafiając wszystkie. Jednak już podczas preseasons, zapytany o to, kiedy zacznie oddawać rzuty za trzy punkty w meczach, Ben stwierdził, że Nie odda wielu rzutów zza łuku w tym sezonie. Problemem jest jednak nie tylko rzut zza linii zlokalizowanej na 7 metrze i 24 centymetrze.

W zeszłym sezonie Simmons, okazjonalnie trafiał z półdystansu. Jak wygląda to w tym? Tylko 9 procent rzutów, które oddaje Ben jest z powyżej 3 metrów (prawie 21% w zeszłym sezonie). Oprócz niskiej liczby rzutów, jeszcze większym problemem jest ich skuteczność. Tylko 15% rzutów ze strefy od 3 do 4,9 metra znalazło swoją drogę do kosza (31% w zeszłym sezonie). Powyżej tej odległości nie trafił ani jednego rzutu (39% celnych prób w zeszłym sezonie). Obrońcy mają więc bardzo uproszczone zadanie w bronieniu naszego rozgrywającego. Wystarczy, że nie wpuszczą go pod kosz. Chyba wszyscy jesteśmy świadomi, jaki wpływ ma to na naszą grę. A z czasem, przy braku rozwoju Bena, będzie jeszcze gorzej. Aby bardziej zobrazować problem, posłużę się algorytmem ze strony cleaningtheglass.com z której brałem sporą ilość danych do tego artykułu. Algorytm ten na bazie statystyk oblicza ilość wygranych zespołu, z i bez zawodnika w składzie. W poprzednim sezonie zespół z Benem w składzie na podstawie tego wyniku, wygrałby o 16 meczów mniej niż bez Australijczyka w składzie. W tym roku zespół bez Bena wygrałby o 4 spotkania więcej. Jest to bardzo niepokojący trend.

Dla mnie w tej sytuacji są tylko dwa wyjścia. Jeżeli chcemy walczyć o mistrzostwo, Ben musi poprawić swój rzut, zacząć rozciągać grę. To Embiid jest czołową postacią zespołu i to w okół niego powinniśmy budować skład. Co, jeżeli nie? Co jeśli Ben nie nauczy się rzucać, stwierdzi, jak parokrotnie do tej pory, że jest zadowolony ze swojej gry i rzut nie jest mu potrzebny do szczęścia? Może powiem mało popularną opinię, ale wtedy szukałbym wymiany na kogoś bardziej pasującego do rotacji. W obecnym sezonie przegraliśmy wszystkie mecze z bardziej liczącymi się w stawce zespołami. Dwa razy Toronto, Memphis, Boston, Bucks. Przegrywamy z każdą bardziej zorganizowaną defensywnie drużyną w lidze. Nie jest dobrym prognostykiem w momencie, gdy zbliżamy się do połowy sezonu, w którym to mamy poważniej włączyć się do grona drużyn walczących o najwyższe cele. Jestem też wielkim przeciwnikiem wymiany Markelle Fultza w obecnej chwili. Problem z Benem Simmonsem, mimo, że przez media przemilczany, jest poważniejszy niż wielu może sądzić. W przypadku powrotu do pełnej dyspozycji Fultza, może on być elementem, który uratuje proces. Simmons jest świetnym zawodnikiem. Niesamowicie atletycznym z bardzo dobrą wizją, potencjałem w defensywie. Niesamowity talent, który jednocześnie jest bardzo łatwy do rozczytania przez drużynę przeciwną. Powoduje to, że w najważniejszych momentach, zamiast wzmacniać drużynę, osłabia ją. To musi się zmienić. W przeciwnym razie 76ers będą w poważnych opałach.

Źródła: NBA.com | Basketball Reference | Cleaningtheglass | Sports.vice.com | HoopsHype

Damian Dziedzic

Na Sixers.pl od września 2018 roku.

4 myśli na temat “Ben Simmons – mózg mistrzowskiego zespołu?

  • 9 grudnia 2018 o 19:03
    Permalink

    Świetna robota! Doskonała, dogłębną analiza. Takich rzeczy się nie czyta, je się pożera!

    Trochę tendencyjnie jednak, bo nie przegraliśmy wszystkich meczów z bardziej liczącymi się w stawce zespołami, no chyba, że mówimy o samym Wschodzie. Grizzlies dostali od nas w rewanżu, pokonaliśmy Clippers, Pelicans czy Jazz. Ale najgroźniejsi z naszej konferencji jednak nas zlali.

    W tej chwili Brown ma bardzo dobrą tendencję do wymieniania na boisku dwóch duetów: Redick&Embiid oraz Butler&Simmons. To rozwiązuje problem tłoku podkoszowego na jakieś 25 minut w meczu. A co z momentami, gdy wszyscy razem są na boisku (patrz: początek q4 z Raptors)? Tu rzeczywiście pojawia się problem. Joel zostaje pozbawiany swojego królestwa, tak jak piszesz.

    Ben jest niesamowity w wielu aspektach gry i bardzo szanuję jego postępy defensywne, ale zdecydowanie się zgadzam, że bez jego rzutu nie przeskoczymy pewnego poziomu. Dlatego z bólem serca (Ben to mój ulubieniec) zgadzam się z tezą artykułu – rzucaj, choćby ze skutecznością Giannisa, latem zacznij rzucać jak McConnell, Rondo czy może Ball, bo inaczej będziesz ciężarem, Panie Simmons. Bo nikt nie oczekuje nagłych efektów. Jedynie możliwości stanowienia zagrożenia, żeby nie było chamskiego odpuszczania i tłoku w pomalowanym.

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2018 o 20:12
    Permalink

    Wiecie co, jak tak patrzę jak Simmons rzuca na treningach to zastanawiam się czy to nie jest po prostu wina tego że on się boi rzucać w czasie meczów z dalszych odległości. Bo w czasie treningów jest w stanie trafiać bardzo regularnie trójki i wydaje mi się, że byłby w stanie rzucać i trafiać wide-open three. Ja bym się w ogóle nie zdziwił gdyby za sezon/dwa nagle zaczął trafiać trójki na przyzwoitej skuteczności od początku sezonu po całym off-season przepracowanym nad rzutem. Bo Simmons na treningach wygląda na takiego który jest w stanie trafiać i wcale nie zdziwiłbym się gdyby nagle zaczął rzucać i trafiać. Wiadomo shooterem nigdy nie będzie, ale nam wystarczy, że będzie stanowił zagrożenie na dystansie i przestaną go tam odpuszczać. Wtedy Embiid znowu będzie miał otwartą trumnę, a Simmons który trafiał by trójki to nagle stanie się jednym z najlepszych graczy w lidze. Choć nam by wystarczyło by stanowił zagrożenie z 5-6 metrów to wtedy Philla stanie się jednym z najlepszych zespołów w lidze z trzema doskonałymi all-starami.

    Odpowiedz
  • 9 grudnia 2018 o 22:24
    Permalink

    Czytając artykuł naszła mnie myśl czy nie wyglądalibysmy lepiej oddajac Simmonsa za Butlera. Oczywiscie 99% ludzi pomysli że to głupota. Też bym nigdy takiej wymiany nie dokonał ale….
    Popatrzcie jak wyglądają Wolves z Saricem i Roco w tym defensive rating. Wyobraźcie sobie nasz defensive rating z Roco, Saricem i Butlerem bez Simmonsa. Skoro Ben jest tak mocno minusowy to korzyść byłaby ogromna. Do tego duzo lepiej wyglądałaby rotacja i „spejsing”. Jedynym zmartwieniem bylby brak klasowego PG.

    Odpowiedz
  • 10 grudnia 2018 o 09:26
    Permalink

    Świetny artykuł, chapeau bas!

    Tylko teraz pytanie, co na to zarząd/ GM. Każdy to widzi i wie, tylko to byłoby „przyznanie się” do kolejnego błędu a tych ostatnio czasy nie było mało. Tankowanie jako takie w środowisku jest utożsamiane z Sixers, i nie zawsze przychylnie komentowane. Wiele zmarnowanych wyborów w czołówkach draftu (MCW, Noel, Okafor). Liczne kontuzje i urazy draftowanych ludzi (albo w momencie wyboru, albo w rookie season). Kontrowersyjne i bardzo medialne ROY dla Bena. Sytuacja z Fultzem.
    I teraz oddawać ROY, potencjalnego all stara, bo nie pasuje do współczesnej NBA? Niestety ale nawet jak jest dobrze, to w Sixers nie może być normlanie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *