Philadelphia 76ers po zamknięciu okienka transferowego…

Wróciliście właśnie z tygodniowych wakacji bez Internetu? To lepiej usiądźcie, bo możecie nie poznać składu Philadelphii 76ers. Ostatecznie po wszystkich ruchach związanych z zamknięciem okienka transferowego, Sixers pożegnali się z Markelle Fultzem (G), Wilsonem Chandlerem (F), Mike Muscalą (F) i Landry Shametem (G), natomiast ich skład wzmocnili Tobias Harris (F), Boban Marjanovic (C), Mike Scott (F), James Ennis (F) oraz Jonathon Simmons (F).

 

Zanim ocenimy tegoroczny „trade deadline”, przyjrzyjmy się realnej rotacji na najbliższe spotkania:

C: JOEL EMBIID + B.Marjanovic, J.Patton (Bolden)
PF: TOBIAS HARRIS + M.Scott, J.Bolden (Simmons)
SF: JIMMY BUTLER + J.Ennnis, F. Korkmaz (Harris)
SG: J.J. REDICK + J.Simmons (Korkmaz)
PG: BEN SIMMONS + T.J.McConnell (Butler)

W nawiasach zawodnicy, którzy sporadycznie grają na tych pozycjach. Nie uwzględniliśmy kontuzjowanych Zhaire Smitha (G) i Shake Miltona (G) oraz nie wykorzystywanych w tym sezonie Haywooda Highsmitha (F) i Amira Johnsona (C).

 

Tak duże zmiany w zespole wywołały sporo poruszenia i dyskusje na naszym forum. Przeczytajcie, jak redaktorzy Sixers.pl oceniają przeprowadzone zmiany.

 

TOMEK KLIMOWICZ:  Nie pamiętam, kiedy ostatnio Sixers byli tak aktywni przed „trade deadline” i tak mocno przemeblowali swój skład w tak krótkim czasie. Sam Hinkie zaprojektował przebudowę, Bryan Colangelo przyspieszył ją, a Elton Brand zupełnie odciął się od nich i poszedł swoją drogą stawiając na „tu i teraz”, jednocześnie nie zamykając sobie furtki, jakby coś poszło nie do końca zgodnie z planem. Nieźle jak na debiutującego GM’a, uważanego jeszcze niedawno za figuranta!

Jeśli Sixers awansują do Finałów, na co teraz mają potencjał, Brand może otrzymać tytuł Executive of the Year. Jeśli pójdzie gorzej i latem Butler albo Harris zdecydują grać gdzie indziej (nie wspominając mniej wartościowych wzmocnień, których kontrakty też wygasają), uzna to za nieudany eksperyment i znowu będzie miał ręce pełne roboty. Ale wciąż ogromne środki, aby kusić wolnych agentów i szkoda będzie wtedy tylko Sarica, Covingtona i Shameta straconych na darmo, chociaż mimo sympatii do tych graczy, nie są oni niezastąpieni, tak jak Joel Embiid czy Ben Simmons.

Pisałem już wcześniej, że po nieudanych łowach zeszłego lata, zasiane zostało ziarenko niepewności, czy historia ta nie powtórzy się latem 2019 roku. Brand najwyraźniej tego się obawiał i zadecydował, że Embiida i Simmonsa warto otoczyć Jimmym Butlerem i Tobiasem Harrisem (w końcu to dalej czołówka ligi), a nie stawiać na mega gwiazdę pokroju Khawi’ego Leonarda czy Klaya Thompsona, ryzykując, że zostanie się z niczym. To działanie w duchu „Procesu” (wychowanie własnych gwiazd, otoczenie ich odpowiednimi zawodnikami). Mam wrażenie, że Harris to też ubezpieczenie w razie ewentualnego odejścia Butlera, co do którego w Sixers nie jestem jeszcze do końca przekonany, bo chyba bardziej postawiono na nazwisko i umiejętność gry w kluczowych akcjach, niż na fit do zespołu. Zresztą Harris to partner dla naszego duetu gwiazd moim zdaniem o wiele lepszy, niż Butler. Możliwe jest, że w razie rozczarowania w play-off w brokułowej głowie pojawi się pomysł szukania nowego domu, ale nie wiem jak źle sprawy musiały by się potoczyć, żeby Tobias też nam uciekł. Władze Sixers zapewniają, że będą zdeterminowane zatrzymać obu, a wysokościami kontraktów nie należy się przesadnie martwić, bo właściciele już w zeszłym roku zapewniali, że w takiej sytuacji nie będą mieli problemu z płaceniem podatku od luksusu. Stać ich.

Inna sytuacja to pozbycie się Markelle Fultza za przysłowiową „paczkę dropsów”. Smutna prawda jest taka, że nikt by za niego więcej nie dał. Możemy sobie gdybać, ale tylko Sixers wiedzą, w jakim stanie jest ten zawodnik i czy po terapii, która zbliża się ku końcowi, będzie z niego jeszcze gracz wart swojego numer w drafcie. Oddanie Fultza w ten sposób świadczy, że Sixers już w to zupełnie nie wierzą, martwił ich jego stan psychiczny i nie chcą go w nieskończoność odgrywać, na co teraz z Butlerem, Harrisem (i miejmy nadzieję powracającym wkrótce Smithem) w składzie i tak nie byłoby już możliwości. Koniec problemów, koniec psucia chemii w zespole i jasny przekaz dla Bena Simmonsa, kto będzie podstawowym rozgrywającym. Przygnębiający jest tylko fakt totalnego zmarnowania numeru pierwszego draftu, po którego przecież dodatkowo transferowaliśmy, bo miał być najlepszym fitem z wszystkich debiutantów wybranych w okresie tankowania, a okazał się o wiele większym bustem, niż Evan Turner. Oto cała NBA, nic nie jest pewne, najmniej spodziewane rozczarowania i największe niespodzianki kryją się na każdym kroku. Orlando Magic oświadczyli, że sprowadzenie Fultza to dla nich ruch małego ryzyka, który może okazać się wielką wygraną. Magic są zwycięzcą tego transferu, bo nic nie stracili, ale jeszcze większym jest Fultz, który dostał od losu prezent w postaci świeżego startu w ekipie, w której nie będzie odczuwał żadnej presji wygrywania i liderowania. Być może w Philadelphii znalazł się tylko w nieodpowiednim klubie i w złym czasie, znamy mnóstwo takich przypadków, prawda? Życzę mu sukcesu na miarę oczekiwań, wciąż w niego trochę wierzę, chociaż przykro będzie wtedy oglądać tak zmarnowany przez Sixers talent robiący karierę gdzie indziej. Ale Philadelphia nie jest tutaj też tak wielkim przegranym jak się wydaje, bo jak już wspomniałem, pozbyła się największego problemu w rotacji i poza boiskiem i co ważniejsze – było ją na to stać bez mrugnięcia okiem. Sixers chcą wygrywać teraz, a nie za kilka lat, jak z Fultza (być może) coś będzie.

Wracając do składu, wyjściowa piątka wygląda kapitalnie. Uważam, że Tobias Harris zrobi różnicę, a Embiidowi będzie się z nim grało o wiele łatwiej. Ławka wygląda już gorzej, ale to wciąż duży progres w porównaniu z tym, jak Sixers zaczynali sezon. Brakuje tak naprawdę zmiennika na pozycję 1-2 z dobrym rzutem za trzy, wciąż z niecierpliwością czekam na Zhaire Smitha, który jeśli nie pomoże w tym sezonie, to w kolejnym powinien już być sporym wzmocnieniem. Jestem jednak bardzo rozczarowany, że przepadli nam Wayne Ellington i Wesley Matthews, w play-offs to się zemści. Ale jeśli odważny plan Branda powiedzie się, to Sixers będą już w sezonie 2019/20 poważnym contenderem. Kolejnym plusem czterech potencjalnych gwiazd w składzie jest to, że taki Butler może więcej być wykorzystywany z drugim unitem, może też być przesuwany na pozycję PG tak samo, jak Simmons z powodzeniem gra ostatnio więcej pod koszem. Harris może grać zarówno jako silny, jak i niski skrzydłowy.

Możliwości i ustawień jest mnóstwo, głębia składu większa, talentu przybyło. Niestety nie wydaje mi się, żeby Brett Brown był odpowiednim trenerem, aby temu podołać. Brown był idealnym szkoleniowcem na czas przebudowy, tankowania, szukania talentów, rozwoju młodych zawodników. Nie mogliśmy trafić lepiej! Niestety nie ma warsztatu i odpowiedniego refleksu trenerskiego, aby walczyć o najwyższe cele. Nie potrafi zadbać o obronę zespołową, co pokazało odejście Lloyda Pierce’a do Atlanty. Trzeba mu przyznać, że od początku pracy miał niezliczone składy wyjściowych piątek, które nieustannie się zmieniały. Mogę się założyć, że żaden inny trener w NBA nie miał w tym czasie pod sobą aż tylu zawodników, co on. I niestety Brownowi zbyt długo zajmowało znajdowanie odpowiednich rozwiązań, decydowanie o najlepszych ustawieniach, parowanie ze sobą zawodników i ustawianie zagrywek pod ich talenty. Popełnianie błędów to ludzka rzecz, ale powtarzanie ich i nie wyciąganie wniosków – to już trudno wybaczyć. I właśnie teraz, kiedy niemalże połowa składu znowu uległa zmianie, a czasu na zgranie się nie ma zbyt dużo, szczerze wątpię czy Brown sprosta temu zadaniu przed play-offs. To będzie dla niego być albo nie być szkoleniowcem w Philadelphii. Jeśli zawiedzie, to teraz już mam wiarę w Eltona Branda, który właśnie pokazał, że stać go na odważne ruchy i nie boi się podejmować odpowiednich, chociaż ryzykownych, decyzji. Przyznam, że byłem bardzo rozczarowany tym, co w obecnym sezonie działo się w Philadelphii, ale dzięki „trade deadline” już wiem, że następne kilka miesięcy będzie bardzo ekscytujące!

 

MACIEJ JAKUBOWSKI: Elton Brand okazał się niezwykle aktywny dokonując zmian, po których można się domyślić, że Sixers stawiają sobie wysoko poprzeczkę w tym sezonie. Jednak czy wszystkie tegoroczne zmiany doprowadzą Philę do upragnionych sukcesów, czy Brett Brown z tych wielkich indywidualności będzie w stanie stworzyć kolektyw, który będzie postrachem dla najlepszych zespołów w NBA???

Tegoroczny sezon to dla 76ers okres pełen wzlotów i upadków, momentami potrafili wychodzić z największych opresji i wygrywać mecze z trudnym przeciwnikiem, a już kolejny mecz „umoczyć” w sposób kompromitujący roztrwaniając często bardzo wysoką przewagę. Mniej więcej w połowie sezonu wymieniono Roberta Covingtona i Dario Sarica za kontuzjowanego Justina Pattona oraz Jimmiego Butlera, który miał poprawić grę Philadelphii i o ile on sam gra przyzwoicie, o tyle nie udało mu się diametralnie zmienić gry całego zespołu.

„Trade deadline” to ostatni dzwonek dla zespołów, aby dokonać wymian i wzmocnić się przed nadchodzącymi PO. Elton Brand podjął ryzyko i dokonał ważnych roszad w składzie, a najważniejszą było pozyskanie Tobiasa Harrisa, Mike’a Scotta i Bobana Marjanovica z LA Clippers kosztem Wilsona Chandlera, Mikea Muscali, Landry Shameta i wyborów pierwszej i drugiej rundy. Generalnie tą wymianę oceniam na plus, jednak nie jestem pozbawiony obaw z nią związanych.

Oddaliśmy dwóch silnych skrzydłowych, z których jeden cały czas zmaga się z kontuzjami, a drugi oprócz pojedynczych dobrych występów nie był realnym wsparciem dla zespołu, oraz niestety rzucającego obrońcę – debiutanta, ale z papierami na naprawdę dobre granie. Zyskaliśmy natomiast zawodnika w swoim prime, grającego na poziomie All Star, koszykarza, który potrafi wziąć sprawy w swoje ręce kiedy zespół tego potrzebuje, pozyskaliśmy wreszcie zmiennika dla mocno eksploatowanego w tym sezonie Joela Embiida, i na koniec pozyskaliśmy rezerwowego skrzydłowego, na którym można polegać i który zna swoje role i stara się je skrzętnie wypełniać.

Zestawiając obok siebie zyski i straty to na papierze zyski wyglądają zdecydowanie lepiej, ale… No właśnie, zawsze jest jakieś „ale”. Gdyby koszykówka był dyscypliną, w której gra się dwoma piłkami, to byłbym znacznie spokojniejszy, jednak tak nie jest, a teraz w Sixers lista zawodników chętnych do trzymania piłki w rękach jest dłuższa. Jeszcze przed transferem media donosiły o zgrzytach na linii Butler – Brown. Zawodnik miał narzekać, że jego umiejętności nie są w pełni wykorzystywane, co dosłownie oznaczało, że ten chce po prostu w ofensywie mieć więcej posiadań i pełnić większą rolę. Wcześniej wyrazy niezadowolenia ze swojej roli wypowiadał Embiid, który uskarżał się, że zbyt często „wyrzucany” jest na obwód. Teraz mamy jeszcze jednego gracza, który lubi sobie pokozłować i zagrać izolację. Nie zapominajmy, że dyrygentem całej maszyny jest Ben Simmons, który w ofensywie jest najefektywniejszy… mając piłkę w rękach. Moje obawy dotyczą tego, czy zawodnicy będą w stanie poświęcić się dla dobra zespołu i zgodzić się na inne, mniej znaczące role w zespole, bo na wykorzystanie w PEŁNI potencjału Embiida, Simmonsa, i obu wspomnianych dżentelmenów nie będzie ani wystarczająco czasu, ani wystarczająco piłek.

Ja widzę dwa scenariusze – albo Brettowi uda się stworzyć kolektyw i walczyć o najwyższe cele, albo w offseason przynajmniej jeden z nowych nabytków zespół z Philadelphii opuści.

Napisać chcę o jeszcze o wymianie z Magic, mianowicie do Orlando powędrował Markelle Fultz, a do Sixers przybył Jonathon Simmons. W przypadku tego transferu mam bardzo mieszane i wykluczające się uczucia. Wymiana ta nie ma kluczowego znaczenia w kwestii gry i wzmocnienia zespołu. Z jednej strony czuję ulgę po zdjęciu odpowiedzialności za Fultza, który jako nr 1 draftu borykając się z urazem barku okazał się być bustem, z drugiej jednak mam nieodparte wrażenie, że Markelle jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i możemy żałować wymiany będąc świadkami jak rzuca nam 30 punktów. Simmons to przyzwoity zawodnik, który na pewno okaże się być wzmocnieniem krótkiej ławki Sixers, jednak szkoda mi Fultza, któremu mimo wszystko życzę, aby rozwinął swój potencjał i rzucał nam te 30 punktów wolny od drwin i kontuzji, za to w pełni sił darzony szacunkiem, na który zasługuje!

4 myśli na temat “Philadelphia 76ers po zamknięciu okienka transferowego…

  • 10 lutego 2019 o 16:38
    Permalink

    Po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że z Fultzem zrobiliśmy nawet całkiem fajny deal. Tak jak piszecie panowie – może odpalić w innym zespole, a u nas nie było na niego już czasu. Możliwe, że tym transferem Brand uratował mi karierę – bardzo na to liczę. Wcześniej martwiłem się chronionym pickiem OKC, że zostanie zamieniony na dwa drugorundowce. Teraz uświadomiłem sobie, że najprawdopodobniej zostaniemy z pickiem w okolicach 22-24 miejsca! Wystarczy spojrzeć na grę Thunder, potem na ich kontrakty (WSZYSCY liczący się zawodnicy mają gwarantowane kontrakty na przyszły sezon) by uświadomić sobie, że nie powinni wypaść poza pierwszą dziesiątkę NBA. Złagodziliśmy utratę picku 2020, który poszedł co Clippers. Ba, najprawdopodobniej dostaniemy wybór trochę lepszy niż mieliśmy! Do tego waleczny Jonathon, który wracając do roli zadaniowca (w Magic za bardzo kozaczył) może powrócić do formy z czasów SAS.
    Patrząc na Harrisa trudno jest mi sobie też wyobrazić, żeby sobie od nas poszedł. Więc nawet z utratą Brokuła pozostaniemy contenderem. Love it!

    Odpowiedz
  • 10 lutego 2019 o 17:19
    Permalink

    Pozostanie Harrisa może się wiązać z tym jak potraktujemy Bobana. Jeszcze 2-3 lata mogłby zostać u nas.

    Odpowiedz
  • 11 lutego 2019 o 12:37
    Permalink

    Ja nie skreślałbym jeszcze Browna. Moim zdaniem w końcówce zeszłego sezonu pokazał, że umie dobrze rotować zespołem i bez Embiida w składzie zrobił naprawdę dobre wyniki. Teraz ma w końcu kim grać, ławka też nie wygląda źle, tylko na już potrzebujemy strzelby na ławkę. Myślicie, że temat transferów jest już definitywnie zamknięty, czy zarząd dalej stara się ściągnąć jakiegoś rzucającego obrońcę na ławkę? Jeśli tak to kogo?

    Odpowiedz
    • 11 lutego 2019 o 15:47
      Permalink

      Pamiętamy jednak, co się działo w serii z Celtics…
      O jakiś wolnych agentach na razie nic nie słychać :-(

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *