Preseason: Mavericks – Sixers 115:112

Sixers polegli w ostatnim starciu przedsezonowym i z Chin wracają ze zwycięstwem i porażką. Pierwsza połowa należała do nich, jednak w drugiej zmęczenie i słaba skuteczność za trzy zrobiły swoje.

Na uwagę zasługuje jednak dominujący występ Joela Embiida (29 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty w 28 minut gry), któremu nie wychodziły jedynie rzuty za trzy (sześć pudeł). Chociaż to tylko mecze przedsezonowe, Embiid nie był zadowolony z wyniku. „Za każdym razem, kiedy wychodzę na parkiet, chcę zwycięstwa. Moi koledzy czują to samo” – powiedział Kameruńczyk. Z kolei Ben Simmons narzekał na swój występ (10 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst) nazywając go najgorszym w preseason.

Tymczasem przed Sixers jeszcze tylko tydzień przygotowań i inauguracja sezonu 2018/19. Nie możemy się już doczekać!

6 myśli na temat “Preseason: Mavericks – Sixers 115:112

  • 9 października 2018 o 07:35
    Permalink

    Ciężko ten mecz uznawać za zwycięski/przegrany. Ostatnią kwartę grali zawodnicy z głębokiej rezerwy, wcześniej był pojedynek na styku. Markell w obu meczach nie pokazał się z dobrej strony i nie chodzi tu tylko o dyspozycję rzutową ale ogólną grę, począwszy od bardzo dużej ilości fauli w krótkim czasie, ospałość w obronie itp. czyli rzeczy, które już w zeszłym sezonie czy też w pierwszych meczach przedsezonowych wyglądały dobrze. Mechanika rzutu wygląda na tyle ok, że wydaję mi się, że jeśli Marekelle będzie w dobrej formie to te rzuty powinny wpadać, wydaję mi się, że kiepsko zniósł podróż do Chin. Ogólnie nie do końca podoba mi się fakt, że na tydzień przed początkiem sezonu, gdy buduję się formę na najbliższe miesiące jesteśmy rzucani po świecie co rzecz jasna może negatywnie wpływać na formę zawodników i negatywnie odbić się na początku sezonu. Jeden organizm coś takiego znosi lepiej, inny gorzej. Np. w przypadku Dario rok rocznie widać, jak turnieje międzynarodowe z reprezentacją Chorwacji negatywnie odbijają się na tym zawodniku. Pierwsze miesiące dwóch poprzednich sezonów ceglił na potęgę po czym dopiero w okolicach lutego następował znaczny progres. W profesjonalnym sporcie, gdzie każdy szczegół potrafi mieć znaczenie, obawiam się, że takie tournee może się negatywnie odbić na pierwszych miesiącach nowego sezonu, może trafić się jakaś zadyszka. Wiadomo, że dzięki takim akcjom zyskujemy marketingowo, tylko pytanie, czy to jest tego warte.

    Odpowiedz
    • 9 października 2018 o 12:51
      Permalink

      Wiadomo, że takie wyjazdy nie wpływają pozytywnie na formę sportową, ale to jest nieodłączny element profesjonalnego sportu. Właśnie z powodu takiego zainteresowania ligą pensja graczy jest liczona w milionach dolarów, a nie w setkach czy tysiącach. Zresztą Sixers raczej nie zgłaszali się na ochotnika, tylko zostali wyznaczeni przez ligę z powodu dużej popularności. Nie przesadzałbym z tą zadyszką w pierwszych miesiącach sezonu. W zeszłym roku Sixers i Celtics lecieli do Londynu w środku rozgrywek i skończyli sezon bardzo wysoko.

      Dużo bardziej niepokoi mnie Fultz. Po cichu liczyłem, że powtórzy się historia z Biidem i Simmonsem. Tymczasem po roku przerwy Markelle’owi bliżej do Okafora niż wspomnianej dwójki. W dzisiejszej lidze obwodowy bez rzutu ma tyle wartości, co archaiczny środkowy, chyba że jesteś Benem Simmonsem i po prostu jesteś większy, szybszy i silniejszy niż przeciwnicy. Nie wykluczam, że Fultz za parę lat może dorosnąć do roli solidnego PG w tej lidze, ale jego timeline zdecydowanie nie pokrywa się z liderami Philly. Jeśli jakimś cudem zaliczyłby tej jesieni serię niezłych meczów, to może warto poszukać jakiejś wymiany, żeby za rok nie zastanawiać się czy skorzystać z team option w jego kontrakcie, jak to było z Okaforem, którego wartość tylko malała, aż spadła do zera.

      Odpowiedz
    • 10 października 2018 o 14:08
      Permalink

      Tylko powiedzmy sobie szczerze, USA to nie Polska, tam nawet po dywizji „kluby robią” po 500km. Jasne że 13 godzin lotu to nie 6 ale w NBA nie ma czasu na odpoczynek i do tego też potrzebny jest trening. 82 mecze w zaledwie 8 miesięcy i ciągle na walizkach.

      Odpowiedz
  • 9 października 2018 o 07:39
    Permalink

    To jedna sprawa że Fultz boi się rzucać Ale widać że jest znacząca poprawa musi chłopak uwierzyć w siebie.
    Simmons nic A nic się w tym nie poprawił i według mnie może mieć delikatnie gorszy sezon jesli chodzi o cyferki.
    Irytują mnie rzuty za 3 Embiida. Wszyscy myślą że jest dobrym strzelcem. Zapewne przez pryzmat 4/4 W meczu z Cavs. Natomiast prawda jest taka że to zawodnik na góra 30% w tym elemencie gry. Niech sobie rzuci ze dwa razy w meczu A nie 6.

    Odpowiedz
  • 9 października 2018 o 12:40
    Permalink

    Obejrzałem oba mecze z Mavs.
    Embiid – jak jest pod koszem to biestia, nikt mu tam nie potrafi fiknąć. Te trojki w preseason jestem w stanie wybaczyć. Oby tylko w regular tyle nie rzucał.
    Simmons – nie wiemy czy poprawił się w tym elemencie (rzut) bo w tych dwóch nawet nie oddał rzutu z pół dystansu…
    Fultz – pal licho ten rzut. Może i wyglada troche lepiej, ale jak dla mnie to ten koleś nie wie co się dzieje na boisku. Z piłką pcha się na dwóch obrońców. Podania do niczego. Bez piłki, nie ma pojęcia gdzie się ustawić. Koledzy wogóle go nie szukają. W obronie jak podpalony paralityk, macha łapami na wszystkie strony i łapie tak głupie faule, że aż prosi się o zdjęcie z boiska. Żeby nie było, jestem fanem jego talentu, ale jak na razie wygląda po prostu źle.
    Redick – profesor.
    Shamet – jak na rozgrywającego, naprawde fajnie pracuje na boisku bez piłki, bardzo dobrze się ustawia, wybiega po zasłonach by dostać piłke i oddać rzut. W przeciwieństwie do Markella myśli i rozumie to, co dzieje się na parkiecie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *