Byle do Świąt…

Philadelphia 76ers z bilansem 12-7 zajmuje obecnie czwarte miejsce w Konferencji Wschodniej za Indianą, Milwaukee oraz Toronto. Wciąż przed zawodzącym Bostonem, który latem był faworyzowany do wygrania Wschodu. Sixers mają bilans 7-3 w ostatnich dziesięciu meczach, ale nie oznacza to wcale, że jest się z czego cieszyć. Wręcz przeciwnie.

Rzut okiem na terminarz spotkań i już wiemy, że w momencie pozyskania Jimmy’ego Butlera, zbiegiem okoliczności Sixers rozpoczęli serię spotkań z klubami ze środka lub dołu tabeli. To najłatwiejsza część sezonu 2018/19 dla Philadelphii, która musi poczekać do 2 i 5 grudnia na sprawdzian z trudnymi przeciwnikami (odpowiednio Memphis i Toronto). Mimo wygrania trzech ostatnich spotkań, ich rezultaty są dalekie od ideału…

  • 12 listopada: wymęczone zwycięstwo 124-114 na wyjeździe ze słabymi Heat.
  • 14 listopada: wyjazdowa porażka ze średnimi Magic po zmarnowaniu 14-punktowej przewagi.
  • 16 listopada: wymęczone zwycięstwo ze średnimi Jazz 113-107 (rywale byli tuż po 50-punktowej porażce z Mavs).
  • 17 listopada: zwycięstwo 122-119 po dogrywce ze średnimi Hornets dzięki game-winnerowi Butlera.
  • 19 listopada: wymęczone zwycięstwo 119-114 z Suns, trzecim najgorszym zespołem ligi (Suns są ostatni w NBA w punktach, ale Sixers rzucili aż 11 więcej, niż wynosi ich średnia).

Jeśli Sixers po zaciętych spotkaniach ledwo wygrywają z drużynami, których udział w tegorocznych play-offs jest mało prawdopodobny, to łatwo przewidzieć, jak wypadną z trudniejszym rywalem. Wyniki pojedynków z tego typu ekipami powinny się rozstrzygać w pierwszych połowach, tak jak to było w końcówce poprzedniego sezonu.

Sixers słabo bronią, popełniają mnóstwo niewymuszanych strat, nie potrafią poradzić sobie z seriami punktowymi rywali. Grają nieregularnie i chaotycznie. W chwilach kryzysu nie mają pomysłu na skuteczny atak i grają indywidualnie lub decydują się na kolejne próby za trzy punkty, co zazwyczaj nie kończy się dla nich dobrze.

Trudno się pogodzić zwłaszcza ze słabszą grą defensywną – w poprzednim sezonie Philadelphia była w tym elemencie w elicie NBA, ale wraz z odejściem do Atlanty asystenta Lloyda Pierce’a, specjalisty w tej dziedzinie, wszystko się zmieniło. Sixers tracą prawie 113 punktów w meczu i zajmują pod tym względem dopiero 21 pozycję w NBA. W czwartych kwartach tracą średnio 27.9 punktu – gorszych jest tylko pięć zespołów (w tym, co ciekawe – Toronto Raptors). Spotkanie z Hornets pokazało, jak przydatnym graczem jest Butler, ale dopóki nie dojdzie do kolejnych ruchów Eltona Branda, aby wzmocnić pozycję silnego skrzydłowego, to brak Dario Sarica i Roberta Covingtona wciąż będzie odczuwalny.

Teraz jest inaczej niż w czasach, kiedy nie było presji zwiazanej z tym, że musimy wyjść na parkiet i wygrać każdy mecz (…) Biorąc pod uwagę to, jak teraz wygląda nasz zespół, nasze ambicje i oczekiwania są o wiele wyższe – i takie właśnie powinny być – mówi trener Brett Brown.

Brown twierdzi że jego drużyna potrzebuje czasu do Świąt Bożego Narodzenia, żeby wszystko „kliknęło”. Szkoleniowiec Sixers zbierał krytykę już w poprzednim sezonie, ale wówczas po sprowadzeniu Ersana Ilyasovy i Mario Bellinelli’ego filadelfijczycy dodali gazu, wygrali 16 ostatnich spotkań sezonu zasadniczego i zatrzymani zostali dopiero w drugiej rundzie play-offs przez Boston Celtics, którzy obecnie sami przeżywają swoje problemy (nie oszukujmy się – długo to nie potrwa).

Tymczasem od początku sezonu 2018/19 Brown musi znowu zmagać się z licznymi zmianami w wyjściowej piątce i znowu popełnia te same błędy, tracąc kredyt zaufania kibiców: decyduje się na dziwne zmiany, ściąga z boiska najlepiej grających zawodników, paruje ze sobą nie pasujących do siebie graczy (np. Simmons z Fultzem albo McConnellem), zbyt wolno reaguje na to, co dzieje się w grze i nie bierze przerw w kluczowych momentach spotkań, nie wykorzystuje w pełni potencjału swoich zawodników i ma zbyt mało przygotowanych zagrywek ofensywnych (osobiście najbardziej brakuje mi pick’n’rolli, co wiąże się też ze słabym rzutem Simmonsa, oraz podań nad kosz do Embiida w stylu asyst Isha Smitha do Nerlensa Noela).

Otworzyliśmy w tej chwili okno na zdobycie mistrzostwa i bardzo ważne jest, żebyśmy to wykorzystali – Elton Brand po sprowadzeniu Butlera.

Sixers muszą w najbliższym czasie wyciągnąć wnioski i poprawić swoją grę, jeśli myślą już w tym sezonie o walce w finale konferencji i o zatrzymaniu Jimmy’ego Butlera latem. W międzyczasie czekamy na to, jak Elton Brand zapełni lukę pod koszem, czekamy też na debiut Zhaire Smitha. Do pełni zdrowia musi dojść Wilson Chandler, który wciąż gra z limitem minut. Czas, jaki dał sobie Brett Brown do Bożego Narodzenia wydaje się być rozsądny, żeby zrobić z Sixers drużynę, która gra na miarę nagromadzonego w niej talentu. Jeśli to się nie uda, to Brand powinien poszukać jeszcze jednego talentu, ale tym razem na stanowisko trenera.

5 myśli na temat “Byle do Świąt…

  • 21 listopada 2018 o 08:38
    Permalink

    Ważny tekst, dobry artykuł, jednak niedoceniania w obecnej formie Orlando, czy Hornets, to trochę chyba na potrzeby tezy artykułu. Do tego porażka w Memphis w okrojonym składzie (już bez RoCo/Dario a jeszcze bez Jimmiego) po dogrywce w b2b, po meczu z dogrywką z Charlotte, wstydu nie przynosi.

    Błędy przypisane Brownowi jak najbardziej słuszne, ale trzeba wziąć pod uwagę, że niestety też gramy cały czas niepełnym rosterem. Wspominany Juggernut i Zahair to tylko część urazów. Jest ciągle nieogarnięty/ niezdrowy Fultz, który na życzenia Harrisa grał w S5. Był Muscala ze złamanym nosem. Do tego była duża wymiana w trakcie sezonu- oddaliśmy dwóch żelaznych starterów, a wkomponowanie nowego All Stara może chwilę zająć. Ile treningów odbyli ze sobą? Co z okresem przygotowawczym? Obstawiam, że gramy zawężona ilość zagrywek, żeby każdy mógł się z nimi oswoić. Prócz nowego startera (Butlera), mamy nowych w tym sezonie Muscale, Chandlera i rookiego Shameta.

    Osobiście straciłem nadzieję co do Fultza i czekam na jakis ruch po PF, ale dajmy może czas chociaż do nowego roku, albo all star game, z dalekosiężnymi ocenami. Sam chciałbym żeby lepiej hulało wszystko już teraz, ale biorąc pod uwagę sytuację u innych wielkich (GSW, BOS, HOU, czy nawet OKC), to nie jest tak źle, do tego bilans mimo wszystko jest niezły.

    Odpowiedz
    • 21 listopada 2018 o 18:50
      Permalink

      Dzięki za komplementy. Co do tych spotkań, to jednak są to drużyny z innej półki i dzisiaj zarówno Magic jak i Hornets mają bilans 50% W/L, więc tu się nie zgodzę. Sixers powinni łatwo się po nich przejechać mając 3 all starów w składzie. A tabela rzeczywiście wygląda dzisiaj śmiesznie, wystarczy nawet zobaczyć na czołowe drużyny na Zachodzie albo to, co dzieje się z Bostonem.

      Brad Stevens sam przyznaje, że ma problem z wymyśleniem optymalnych ustawień na boisku i jeśli jemu tyle to zajmuje, to można dać Brownowi także trochę czasu. Problem jest w tym, że Brown ciągle popełnia te same błędy i się na nich nie uczy. Sixers mają niby najlepszych analityków w NBA, to dlaczego Brown wciąż wystawia do wspólnej gry nie pasujących do siebie zawodników, dlaczego robi te głupie zmiany? Zawężoną liczbę zagrywek gramy od zawsze, wcześniej tłumaczone to było małym talentem graczy, teraz wymówki nie widzę. To jest jego problem i kontuzje oraz zmiany składów (które są niczym w porównaniu do tego, co miał na początku swojej pracy) tutaj nie są dla niego takim usprawiedliwieniem, jakby były dla każdego innego trenera. Oczywiście jak piszesz, trzeba czasu, żeby to poukładać i walczyć na równi z najlepszymi zespołami, ale Sixers w każdym meczu muszą dawać sobie wszystko, żadnego nie przechodzą spacerkiem, nawet z najsłabszym rywalem walczą do końca, pozwalają jednemu zawodnikowi rzucić sobie 60 punktów, z najgorzej punktującym zespołem tracą 114 oczek, nie wiem jak z takiej skrajności można przejść w jednym sezonie do bycia contenderem.

      Odpowiedz
  • 21 listopada 2018 o 10:33
    Permalink

    Trade Beal Morris za Chandlera Fultza Muscale Korkmaz i pic a nawet 2 i walczymy o majstra niema na co czekać a weterani na puste miejsca się znajdą spokojnie

    Odpowiedz
  • 21 listopada 2018 o 23:23
    Permalink

    Morris jak najbardziej bo to facet stąd ale Beala bym u nas nie chciał. Ma spory długi kontrakt słabe zdrowie i jest konfliktowy. Chociaz to chyba bardziej Wall rozwalał tam atmosferę. Poza tym to kolejny zawodnik ktory lubi trzymac piłkę.
    Ja bym nie oddawał ani Muscali ani Chandlera bo to idealni zawodnicy z ławki.
    Jest sporo ekip ktore chca się pozbyć niechcianych zawodników. Dla mnie dobrą opcją jest pakiet z Atlanty Lin/Dedmon obaj potrafią rzucać za 3 i powinni pójść za niezbyt wysoką cenę. Amir to słabe zabezpieczenie pod koszem jak na druzyne z takimi aspiracjami. Jest jeszcze taki ciekawy zawodnik jak Mike Scott bardzo solidny PF z ławki.
    Gwiazd nam już wystarczy potrzeba solidnych zadaniowców.
    Dzis gramy z Pels kto obstawia wynik w okolicach 140?

    Odpowiedz
    • 22 listopada 2018 o 00:49
      Permalink

      hetman3 ja obstawiam, że Joel wpędzi Davisa w szybki foul trouble inaczej może być ciężko :) W zeszłym sezonie graliśmy więcej run’n’gun bo też mieliśmy zawodników którzy potrafili rzucać z nieprzygotowanych pozycji. Teraz bez Belinellego, Roco czy Illyasovy nie ryzykowałbym otwartej wymiany ognia.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *