Sixers vs Raptors – zapowiedź
Teraz rozpoczyna się prawdziwa walka. Po relatywnie nietrudnej serii z Nets naszą drużynę czeka prawdziwy sprawdzian – wojna z Raptors z odległej Kanady. Czy Sixers awansują do Finałów Konferencji pierwszy raz od czasów Allena Iversona? Sprawdźmy to.
Grę w Play-Offs odróżnia naprawdę wiele czynników od gry w sezonie regularnym, jednak dwa aspekty są szczególnie widoczne – większy nacisk na defensywę oraz kluczowa rola gwiazd. O ile w obronie nasza drużyna w sezonie regularnym znacznie ustępowała defensywie z chłodnego Toronto, to jednak drugi aspekt – siła gwiazd – może znacznie przemawiać na naszą korzyść. Porównajmy na początek rostery obu ekip (skupiając się na graczach, którzy rzeczywiście mogą grać realne minuty):
Philadelphia 76ers:
PG: Ben Simmons, T.J. McConnell
SG: J.J. Redick, James Ennis
SF: Jimmy Butler
PF: Tobias Harris, Mike Scott
C: Joel Embiid, Boban Marjanović
Toronto Raptors:
PG: Kyle Lowry, Fred VanVleet, Jeremy Lin
SG: Danny Green
SF: Kawhi Leonard, Norman Powell
PF: Pascal Siakam
C: Serge Ibaka, Marc Gasol
Matchupy:
Butler vs Lowry
Redick vs Green
Simmons vs Leonard
Harris vs Siakam
Embiid vs Gasol
Trudno tak naprawdę powiedzieć ze 100% pewnością jakie matchupy będziemy oglądać w tej serii, jednak można założyć, iż za krycie rozgrywającego Raptors odpowiedzialny będzie Jimmy Butler. Ben Simmons z racji swoich gabarytów, szybkości oraz coraz lepszych kompetencji defensywnych najprawdopodobniej zostanie przypisany do pilnowania zimnokrwistego Kawhi Leonarda. Powiedzmy sobie jednak szczerze – Cyborg z Toronto i tak swoje zdobędzie. Leonard ma zbyt szeroki wahlarz ofensywnych zagrań, by dać się zatrzymać byle chłopcu z Kraju Kangurów, prawda? Choć Ben Simmons spisywał się znakomicie w serii z Nets, tym razem będzie wielokrotnie zmagał się z narastającą frustracją. Jednak jeśli zachowa czysty umysł i obędzie się u niego bez zawiech systemu (wpadanie na oczywiste zasłony, niedostrzeganie zagrożenia w pobliżu), to może ograniczyć nasze straty do minimum. Ben musi naciskać na Leonarda, by zmusić go do pozbywania się piłki. Gwiazda Toronto ma wiele zalet, jednak nie zaliczyłbym do nich przeglądu pola. Jeśli Leonard napotka na ścianę, będzie można zniwelować straty po naszej stronie.
A co z ofensywą Simmonsa? Tu problemów upatrywałbym przede wszystkim w tym, iż obręczy Raptors pilnuje doświadczony Marc Gasol. Zgubić Leonarda i zdobyć punkty spod kosza przy Gasolu? Brzmi jak mission impossible. Dużą rolę odegrają tu więc wysocy – Embiid i Boban – którzy będą musieli w niektórych akcjach wyciągać wolnego już na nogach Gasola, by otworzyć korytarz Benowi. Jednak Leonard jest elitarnym obrońcą indywidualnym i śmiało możemy założyć, że Ben nie będzie wyrabiał średniej punktowej, jeśli kryć będzie go Kawhi. Ben niejednokrotnie będzie oddawał pałkę głównodowodzącego Jimmy’emu Butlerowi, a wtedy kluczowy może okazać się ruch Simmonsa bez piłki. Choć bez kompetencji rzutowych nie przyciąga on wiele uwagi obrońców na obwodzie, to nie można doprowadzić do sytuacji w której Simmons stoi bezczynnie obok trumny!
Wróćmy więc do Jimmy’ego Butlera, którego legendarne już poświęcenie na boisku może przyprawić Kyle’a „chokera” Lowry’ego o nocne koszmary. Rozgrywający Raptors ma zasadniczo dwa główne atuty: przegląd pola i rzuty za 3. Biorąc pod uwagę jego mocno niestabilną formę rzutową w ostatnich tygodniach możemy założyć, iż Butler ograniczy jego rolę do rozprowadzania piłki – zneutralizuje go w podobnym stopniu, w jakim zrobi to Kawhi z Benem. Dlatego dużej szansy upatrywać się możemy w przejęciu przez Brokuła kontroli nad wydarzeniami. To właśnie po to sprowadzony do Miasta Braterskiej Miłości został Jimmy – by brać na swoje barki odpowiedzialność w trudnych momentach. Cała seria z Raptors może być jak emocjonująca końcówka meczu, więc Jimmy może się tu czuć jak ryba w wodzie.
W przypadku Redicka natomiast niestety nie ma reguły – czasem mu siedzi, czasem nie, i na tym z grubsza będzie się opierał sukces jego roli. Hand-offy i zasłony od Embiida może zamieniać nie tylko na punkty, ale też na efektowne asysty. Wydaje mi się, że rola jego i Embiida w uwalnianiu przestrzeni dla Butlera i Simmonsa będzie na tyle duża, że zobaczymy znaczną nadwyżkę asyst w wykonaniu naszego filigranowego strzelca. W defensywie natomiast najważniejsze będzie to, by umiejętnie przejmować zasłony, jednak ujrzymy niestety wiele sytuacji, w których Siakam, Gasol i Ibaka zdobywają przy nim łatwe punkty – niestety.
Najbardziej interesujący dla mnie jest jednak matchup silnych skrzydłowych. Pascal Siakam pokazał w tym sezonie, że ma chęci i warunki by zostać kolejnym niesamowitym wybrykiem natury wśród najlepszych graczy NBA. Na szczęście jednak jest to jeszcze przyszłość, a w tym momencie jest on po prostu genialnym wyrobnikiem. Przyjrzyjcie się grze tego chłopaka – praktycznie nie popełnia błędów, bo nie stara się błyszczeć. Pascal wykonuje po prostu perfekcyjnie wszystkie podstawowe czynności – i to wyróżnia go na tle innych. Tobias Harris ustępuje mu wzrostem, jednak dzięki swej sile i szybkości może powstrzymać Kameruńczyka przed skuteczną grą na low post. Harris może będzie musiał odpuścić trochę z wejściami pod kosz przy szybkim i długim Siakamie, jednak dobrze biegając w okolicy 6-8 metra może nie tylko stworzyć zagrożenie rzutowe, ale też wykreować miejsce dla pozostałych graczy.
No i creme de la creme tego meczu – pojedynek wysokich. Joel Embiid może niestety mieć całkiem spory problem z młodszym z braci Gasol. Statystyki pokazują, iż w dotychczasowych pojedynkach obu panów JoJo było ograniczany do 14 punktów na skuteczności 34% i popełniał o prawie jedną stratę więcej niż zazwyczaj! Jednak bądźmy szczerzy – czas Gasola szybko się kończy, a Embiida jeszcze szybciej nadchodzi. Może i center Raptors nie będzie się nabierał na sztuczki Joela jak naiwny Andre Drummond, jednak możemy śmiało założyć, iż każde odejście od kosza sędziwego Gasola może kończyć się dla niego bardzo źle. Po drugiej stronie parkietu Marc nie powinien mieć zbyt wiele do powiedzenia jeśli chodzi o punkty, ale będzie z pewnością notował ponadprzeciętną liczbę asyst, gdy już skupi uwagę przeciwników znajdując się pod koszem. Połowa z jego zdobyczy punktowych to mogą być trójki, mark my words.
A co z ławką rezerwowych? Tutaj nie przesądzałbym niczego na żadną ze stron. Choć Ibaka i VanVleet są graczami niezwykłymi, to w ekipie Toronto brakuje na ławce rezerwowych broniącego swingmana, kogoś takiego jak kontuzjowany OG Anunoby. Raptors będą wielokrotnie w tej serii grali na dwójkę rozgrywających, co może doprowadzić do tego, że będziemy mogli narzucić im swój ofensywny basket. A w bezpośredniej wymianie ognia mamy więcej argumentów.
Mike Scott i James Ennis natomiast stali się kimś więcej, niż oczekiwałem. W tej chwili postrzegam ich jako idealnych zmienników, którzy zostawiają serce na boisku i nie pożądają blasku fleszy. Ich podejście może bardzo się przydać, szczególnie jeśli dołożą do tego po dwie-trzy trójki na mecz… Boban Marjanović natomiast jest dla mnie niewiadomą. Nie mogę się doczekać, aż ujrzę jego pojedynki z Ibaką i Gasolem. Myślę jednak, że nasz gigant zaprezentuje się znacznie lepiej, niż większość się tego spodziewa.
W tej serii najważniejsze dla nas będzie narzucenie własnego, ofensywnego tempa gry. W pierwszym meczu z Nets zagraliśmy zbyt zachowawczo i błyskawicznie zostaliśmy ukarani. Teraz nie ma prawa się to zdarzyć. Ekipa Nicka Nurse’a radzi sobie zdecydowanie gorzej pod koszem niż my, w czym możemy upatrywać swojej szansy. W każdym meczu możemy mieć o około 10 prób rzutowych więcej niż przeciwnicy dzięki lepszej pracy na tablicach, co może zniwelować przewagę Raptors na linii 7.24 metra. Kluczowe będzie ograniczenie strat i danie kluczyków do auta o nazwie „Sixers 2019” szalonemu Jimmy’emu Butlerowi. Jeśli Ben Simmons i Joel Embiid schowają swoje ego do kieszeni i skupią się przede wszystkim na wspieraniu zdobyczy punktowych swoich kolegów, to możemy obejrzeć naprawdę ciekawą serię zakończoną naszym sukcesem. Jeśli jednak piłka będzie lądować u Embiida w każdym momencie zawahania, jak to często ma miejsce, może rozpocząć się festiwal strat i spowalnianie gry – a tego byśmy nie chcieli. Raptors są ekipą, przeciwko której błyszczeć w ofensywie musi przede wszystkim trio Butler – Redick – Harris.
Nie zrozumcie mnie źle – uważam, iż Joel Embiid jest najlepszym centrem w lidze. Poradzi sobie z każdym, co pokazał wreszcie w ostatnim meczu przeciwko Bostonowi. Jednak grając przeciwko ekipie z dwoma świetnymi obrońcami podkoszowymi może zrobić dużo dobrego zmniejszając o kilka procent swoje usage rate. Jego zdobycze i tak będą kluczowe i jeśli narzucimy swój styl, to spokojnie będzie przekraczał 20 punktów co noc. Może i będzie najlepiej punktującym. Ale to dla nas jest już norma. A to czego potrzebujemy, to równego rozłożenia punktów między wszystkie gwiazdy i 4-5 ofensywnych zbiórek Embiida co noc.
Ze zdrowymi Embiidem i Scottem naszą drużynę zdecydowanie stać na zwycięstwo w tej serii. Wielu z fanów Sixers myśląc o serii z Raptors myśli o spotkaniach z sezonu regularnego (1-3 dla Raptors), ale musimy w końcu zacząć odcinać się od tego czasu. W trakcie sezonu oglądaliśmy na parkiecie trzy różne drużyny i nie możemy przenosić zero-jedynkowo tych wyników na potencjalne potyczki w PO zapominając o naszych zaletach. Z najlepszym centrem ligi, czołowym clutch playerem, elitarnymi strzelcami oraz nieprzewidywalnym kreatorem gry jak dla mnie mamy wszystko co potrzebne, by wziąć szturmem tę serię. Dlatego uważam, iż wygramy ją 4:2 dzięki przewadze talentu oraz niezwykłej woli walki naszych zawodników.
Typy naszej redakcji:
Raptors in 6: Tomek, Leszek
Raptors in 7: Maciej
Sixers in 7: Mateusz, Jakub, Adrian
Sixers in 6: Damian, Wojtas
W tej serii jednak może zdarzyć się dosłownie wszystko. Czas na próbę generalną dla ekipy Bretta Browna. A próba ta może zdefiniować nie tylko przyszłość trenera, ale i całej ekipy. Będzie to pojedynek dwóch świetnych ekip, więc większość tej batalii będzie zależała od odporności psychicznej zawodników. Czy jesteśmy gotowi na to widowisko?
LET’S GET READY TO RUMBLE!!!
W pierwszej rundzie Sixers zmierzyli się z przeciwnikiem, nad którym górowali wzrostem i atletyzmem. W drugiej już nie będą. Poziom talentu także będzie tym razem w miarę wyrównany (może z małą przewagą Sixers, ale Gasol jest jednym z najlepszych w lidze stoperów Embiida, więc nie wiadomo). Jednak to Raptors są zdecydowanie bardziej zgrani – obecna pierwsza piątka Sixers zagrała ze sobą do tej pory tylko 15 spotkań!
Raptors są też bardziej zdyscyplinowani, doświadczeni w play-offs i nie mają zmartwień o zdrowiu Embiida czy rzucie Simmonsa. Jeśli te problemy rywali uda im się wykorzystać, a na pewno będą próbować, to seria będzie krótka. Wszystko może zależeć od postawy trenerów i w tym przypadku Sixers znowu stawiam na przegranej pozycji. Chociaż w pierwszej rundzie Brown zebrał kilka plusów i po pierwszej porażce udało mu się pobudzić swoich podopiecznych (widzieliśmy również sporo dobrej chemii między nimi), to jednak jeśli chodzi o reagowanie na wydarzenia na boisku i strategię, wciąż mu nie ufam.
Kawhi Leonard wygrał wszystkie mecze w karierze przeciwko Sixers, a Raptors w tym sezonie byli lepsi 3-1 (porażka w meczu bez niego). Każda seria musi się kiedyś skończyć i kres tej widać już gołym okiem, ale nie na tyle, by Sixers mogli od razu wygrać całą serię. Zbyt mało zgrania, zbyt słaba ławka i trener, zbyt mocny rywal. Przewiduję awans Toronto po maksymalnie sześciu meczach. Niestety.
Starym hasłem 76: THIS STARTS NOW! Thriller w 7 aktach…
Monty ale teraz przyswirowales nie spodziewałem się :) stawiam na Sixers 4:2.. :) sezon to inna bajka niż PO :) damy radę wierze mocno :) powodzenia Go Sixers !!!
Ja też trzymam! Serce podpowiada 5-0 dla Sixers ;-) ale rozum już nie…
Myślę że jednak szkoda marnować w obronie Butlera do krycia Lowrego. Simmons sobie z nim poradzi za to dostałby bęcki od Leonarda. Butler jest stworzony do takich zadań.
Trochę liczę że znowu Toronto zacznie panikowac jak we wcześniejszych latach.
Bierzmy pod uwagę że nie tylko u nas musi być zawsze jak w greckiej tragedii innym też czasem wyskakują jakieś problemy.
Pełna zgoda i oby ta ich klątwa PO utrzymała się z Leonardem!