Philly Cheesesteak of the Week
Słynny amerykański pisarz i poeta Edgar Allan Poe poranka 2 czerwca 1849 roku nie mógł zaliczyć do udanych. Obudził się z wielkim kacem w pomieszczeniu, które na pewno nie było jego domem. Gołe ściany, prycza, wiadro, zamknięte drzwi. Po chwili uświadomiono go, że w nocy tak się zborsuczył, że został aresztowany za pijaństwo i trafił do miejsca, gdzie nikt wtedy w Filadelfii nie chciał trafić.
Więzienie Moyamensing zostało otwarte 19 października 1835 roku u zlotu 11th Street, Passyunk Avenue i Reed Street. Od początku jego architektowi Thomasowi Ustik Walterowi przyświecała idea zaprojektowania gmaszyska, które na sam widok miało w skazańcach wzbudzać odczucia jakie miał Dante stając u bramy piekła, na której pisało – „Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”.
Powstał budynek przypominający ufortyfikowany zamek z grubym murem i wieżami. Na jednym rogu architekta poniosło tak daleko, że zbudował bramę, tzw. Mieszkanie Dłużników, wzorując ją na… starożytnej egipskiej świątyni faraona Amenhotepa III.
Do więzienia trafiały największe męty i zbrodniarze nie tylko z Filadelfii. Na miejscu wykonywano wyroki śmierci przez powieszenie, a potem na krześle elektrycznym. Poe był już wtedy sławny, więc więzienie opuścił po 24h. Na jedną dobę w maju 1929 roku „zakwaterował” się tam po aresztowaniu Al Capone. Charles Bukowski pokisił się w Moyamensing 17 dni za unikanie służby wojskowej.
Jednak „najsłynniejszym” lokatorem był H.H. Holmes okrzyknięty „pierwszym seryjnym zabójcą Ameryki”. Koleś w swoim domu w Chicago miał specjalny pokój zwany „Zamkiem Morderstw” gdzie pozbawił życia w wyrafinowany sposób ponad 200 osób. Udało się go aresztować w Filadelfii i po głośnym procesie bez ceregieli powieszono w Moyamensing w 1896 roku.
Niestety więzienie nie przetrwało próby czasu. W połowie XX wieku dosłownie rozpadało się ze starości i w 1967 roku podjęto decyzję o jego wyburzeniu. Dziś stoi w tym miejscu duży supermarket Acme. Pozostałości muru można znaleźć za marketem przy Reed Street, a w środku niedaleko wejścia do publicznych toalet wisi pamiątkowe zdjęcie więzienia.
Mój poranek 13 marca 2021 też nie należał do udanych, kiedy po obudzeniu przeczytałem „Embiid kontuzjowany”. No nie ukrywam, że wyrwało mi się znane polskie słowo na „k”, a przed oczami stanęły same czarne scenariusze. „A było tak pięknie…”.
Jeszcze przed przerwą na All-Star nasze asy zanotowały świetne zwycięstwa z Pacers i przede wszystkim z Jazz. Wyrwane „W” po dogrywce z liderami NBA wprawiło mnie w doskonały nastrój. Zwłaszcza, że oznaki życia zaczęła dawać ławka rezerwowych. No ale potem Ben i Joel postanowili pójść do fryzjera. Tego samego. Chorego na COVID. No i wypadli minimum na tydzień.
Ale, ale cuda panie, cuda się zadziały! Najpierw z dużym kwitkiem zostali odprawieni Bulls. Po meczu Joel ogłosił swojego następcę:
That’s it!!! I’ve seen enough. Build around Tony Bradley @sixers
— Joel “Troel” Embiid (@JoelEmbiid) March 12, 2021
Koniec!!! Widziałem już dość. Budujcie (zespół) wokół Tony`iego Bradleya
Następnie sajonara usłyszeli Wizards. Żarty żartami, ale rezerwowi czytali chyba moje felietony podczas przerwy w rozgrywkach. Przeciwnicy to nie ligowy top, ale ile razy już załamywaliśmy ręce nad grą ławki nawet ze słabeuszami. W tych dwóch meczach grali naprawdę kozacko. No ale wtedy nadszedł ten feralny moment, kiedy cała Sixersowa brać wstrzymała oddech… .
Przez cały dzień wchodziłem co 5 minut na twittera Charanii i Woja czekając na wyrok. Kiedy okazało się, że Joela czeka „tylko” 2-3 tygodnie przerwy głośne „ufff” było słychać w całej Pensylwanii. Na powtórkach wyglądało to naprawdę gorzej.
Na szczęście nasza ekipa postanowiła nam trochę osłodzić te nerwy. Zafundowali Spurs…ich najwyższą porażkę w historii organizacji. To było lanie kablem po gołym tyłku. Ben Simmons po przerwie znowu zagrał jakby był zbudowany ze stali. Rezerwowi znowu dali czadu. Nie bez znaczenia miał też powrót w Philly fanów do hali. Uwierzcie mi, potrafią dojechać z trybun jak trzeba. Doświadczyłem na żywo. Na przykład krzycząc „sędziowie ssą!”, pod batutą Dwighta Howarda.
Ostatnie dwa tygodnie dla mnie, fana Sixers for life, to był prawdziwy rollercoaster. Z nieba do piekła i z powrotem. Tracimy Joela na niecały miesiąc, ale reszta składu włączyła drugi bieg. Klocki układane przez Riversa i sztab nigdy w tym sezonie nie wyglądały tak obiecująco. Oczywiście wzmocnienia są dalej konieczne żeby myśleć o mistrzostwie. Na razie trzymamy się mocno na jedynce na Wschodzie, wskoczyliśmy na drugie miejsce w całej NBA. Nie mogę doczekać się kolejnego meczu! Na koniec zostawiam Was z wiele mówiącym twittem. Go Sixers!
.@sixers ranks since the All-Star Break:
– 1st in net rating (25.7)
– 1st in offensive rating (126.4)
– 1st in FG% (54.3)
– 2nd in 3FG% (43.4)
– 2nd in bench scoring (55.7)
– 3rd in defensive rating (100.7)
– 2nd in rebounding% (60.5)
– 1st in opp. rebounds (33.2)#HereTheyCome pic.twitter.com/yaqTmufpGF— brianseltzer (@brianseltzer) March 16, 2021
Nic nie czyta się lepiej niż takie pozytywne artykuły. Go Sixers!
a teraz wszyscy, jak do zdjęcia: Cheeeeeese!
Kozackie te felietony :) szacun
Drużyna gra dobrze jak nigdy dotąd (licząc od czasow BB) a jednak cały czas spekuluje się o wzmocnieniach. Kto waszym zdaniem mógłby do nas realnie dołączyć i czyim kosztem? Tony Bradley bardzo fajnie się spisuje ale obawiam się, że dzisiaj sobie nie poradzi z wjazdami Gianiaa, oby Doc coś wymyślił.