Ish Smith – podróżnik po NBA

Mierzący zaledwie 183 centymetry Ish Smith spogląda z uśmiechem przed siebie. Dziś z nieukrywaną nadzieją w oczach może wreszcie spojrzeć na swoją koszykarską karierę z nieco większym dystansem. Jest bowiem w miejscu, gdzie udało mu się to, o czym tak długo marzył w trakcie czterech poprzednich sezonów w NBA. Tym czymś jest po prostu szansa. Szansa, którą sam sobie wypracował, a kiedy ją wreszcie otrzymał – właściwie wykorzystał. I choć początki nie były zbyt optymistyczne – nie poddał się. Poznajcie Isha Smitha.

Karierę w lidze NBA rozpoczął w roku 2010, kiedy to – choć nie został wybrany w drafcie – pozytywnie pokazał swoje umiejętności podczas ligi letniej w przerwie międzysezonowej. Dostrzeżony został przez sztab trenerski drużyny Houston Rockets i już parę miesięcy później, w listopadzie rozegrał swój pierwszy mecz w lidze NBA.

W Houston debiutujący Ish zagrał łącznie w 28 meczach zaliczając średnie statystyki na poziomie 2.6 punktu, 1.5 zbiórki i 2.3 asyst na mecz grając średnio przez 11.8 minuty w meczu. Nie były więc to imponujące osiągnięcia, choć biorąc pod uwagę małą liczbę minut, która otrzymał młody Ish do dyspozycji na grę, to nie było w sumie tak najgorzej. Mimo tego w lutym został wytransferowany do Memphis Grizzlies w zamian za Hasheema Thabeeta, DeMarre’a Carrola i picki w drafcie.

W Memphis Ish również nie miał zbyt wiele szczęścia i okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Tu otrzymywał już naprawdę mało minut na grę, bowiem było to zaledwie średnio 7.5 minuty na mecz i zdobywał 1.8 punktu, 0.3 zbiórki i 0.5 asysty na mecz. Po rozegraniu 22 meczów w drużynie „Niedźwiadków” rozstał się z klubem i następny sezon grał już jako zawodnik Golden State Warriors.

Zmiana klubu nie była jedyną zmianą u Isha, postanowił on bowiem zmienić też swój numer na koszulce z 5 na 12. W trakcie treningów starał się jak mógł i wywarł pozytywne wrażenie na całym sztabie szkoleniowym drużyny. Pomimo tego jego starania nie zostały docenione większą ilością minut na grę i przez 10.5 minuty w meczu średnie Isha to: 4.5 punktu, 1.5 zbiórki i 1.5 asysty na mecz. Ish dobrze zdawał sobie sprawę, że nie posiada takich umiejętności i ogrania, żeby rozpoczynać spotkania w pierwszej piątce, więc nie był tym faktem ani trochę zdziwiony, robił po prostu swoją robotę i cieszył się z każdej otrzymanej przez trenera szansy na grę. W styczniu 2012 roku Smith został zwolniony ze swojego kontaktu, by już w lutym, jeszcze przed zamknięciem okienka transferowego znaleźć nowy klub, który zainteresowany był jego osobą.

Drużyną tą był klub z Florydy – Orlando Magic. Grając tym razem z „dziesiątką” na koszulce  przez okrągły rok Ish Smith zaliczał średnio w sezonie 2011-12 w 23 meczach w Orlando 2.3 punktu, 1.6 zbiórki i 1.9 asysty na mecz. W sezonie 2012-13 natomiast w 36 meczach zdobywał 2.4 pkt, 1.3 zbiórki i 1.6 asysty na mecz. Osiągnięcia Isha w Orlando nie zmieniły się więc w porównaniu z jego grą w poprzednich klubach praktycznie wcale, nadal był tylko rezerwowym, którego trenerzy wpuszczali w końcówkach spotkań, lecz to nie przeszkadzało zawodnikowi wciąż dalej walczyć o swoją szansę. Nawet częste zmiany otoczenia nie wpływały negatywnie na jego nastawienie. W wywiadach mówił, że stara się po prostu robić to, co umie najlepiej, czyli grać w koszykówkę i pomagać drużynie w najlepszy możliwy sposób, niezależnie od tego w jakim miejscu aktualnie gra. Nie był wybrany w drafcie przez żaden klub, a mimo tego grał przecież w NBA i już sama myśl o tym pozytywnie wpływała na jego nastawienie.

Kolejna zmiana barw nastąpiła w lutym 2013 roku. Tym razem Ish powędrował w wymianie do Milwaukee Bucks i tym razem również zmienił swój numer na koszulce. Z „piętnastką” grało mu się w Milwaukee jednak nadal niemal na tym samym poziomie co w poprzednich klubach i w drużynie „Kozłów” również nie został zbyt długo.

Latem 2013 roku Ish przeniósł się na zachodnie wybrzeże USA, gdzie rozpoczął nowy sezon w barwach Phoenix Suns. W Phoenix miał znacznie więcej szczęścia i co ważne – minut gry. W swoim trzecim meczu jako zawodnik „Słońc” zaliczył swój rekord kariery w asystach, zdobył ich bowiem w sumie 8 w wygranym meczu z New Orleans Pelicans. Zwrócił tym zdecydowanie większą uwagę trenera, który w następnych meczach postanowił dać pograć zawodnikowi trochę dłużej, co zaowocowało wkrótce kolejnym rekordem. W następnym wygranym meczu ze swoją byłą drużyną – Milwaukee Bucks, Smith zdobył 8 punktów, 2 zbiórki i 3 przechwyty. Niby niewiele, ale dla zawodnika któremu do tej pory raczej nie wiodło się zbyt dobrze w NBA niewątpliwie było to spore osiągnięcie. Smith wkrótce zaczął być bardziej doceniany i lubiany także przez samych kibiców Suns, co zdecydowanie podniosło jego poczucie własnej wartości i pewność w grze, stał się ważnym ogniwem w rotacji drużyny z Phoenix. Wkrótce zaliczył swój najlepszy występ w karierze zdobywając 15 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty oraz 2 bloki w zwycięskim meczu nad San Antonio Spurs w lutym 2014 roku. Sezon 2013/14 był przełomowym sezonem dla Smitha i grając łącznie w 70 meczach jego średnia minut gry podniosła się znacząco, spędzał bowiem na parkiecie średnio 14.5 minuty w meczu. Otrzymał więc wreszcie swoją upragnioną szansę, którą wykorzystał znakomicie. W czasie przerwy międzysezonowej został jednak zwolniony przez Suns, którym nie udało się awansować do play-offs, a co było podstawowym celem zespołu.

W lipcu 2014 roku powrócił do drużyny, w której debiutował, czyli do Houston Rockets. Jak się okazało nie był to udany powrót, Ish jeszcze przed rozpoczęciem sezonu został zwolniony, a następnie podpisał umowę z klubem z Oklahomy, gdzie wszystko jednak znowu nie układało się po myśli zawodnika. Nie otrzymywał bowiem zbyt wiele czasu na grę i nie mógł pokazać na co go naprawdę stać. Grał średnio 5 minut w każdym meczu i przez 30 spotkań rozegranych dla drużyny z Oklahomy jego statystyki to 1.2 punktu, 0.9 zbiórki i 0.9 asysty na mecz.

W lutym, tuż przed zamknięciem okienka transferowego drużyna z Oklahomy oddała Smitha do Nowego Orleanu, skąd został natychmiast zwolniony. Parę dni później Ish podpisał umowę z Philadelphią. Smith w wywiadach podkreślał, ze jest bardzo podekscytowany szansą gry dla „Szóstek”, choćby ze względu na niesamowitych kibiców jakich ma ten klub.

Mając przydomek „podróżnika” po NBA (był wytransferowywany i zwalniany aż dziewięć razy w trakcie czterech lat gry), chciałby wreszcie znaleźć swoje miejsce i uważa, że w Philadelphii ma na to bardzo dużą szansę, bowiem trener postanowił dać mu znacznie większą liczbe minut gry. 1 marca w meczu z Indianą Smith zdobył 11 punktów przez 24 minuty gry, a już w kolejnym meczu z Toronto Raptors zaliczył swój rekord życiowy zdobywając 19 punktów i 9 asyst. Pare dni później poprawił go-w meczu z Chicago Bulls Smith zadziwił wszystkich zdobywając 23 punkty, 6 asyst, 2 zbiórki i przechwyt w rekordowym dla siebie czasie gry, który wyniósł aż 37 minut. W kolejnym, wygranym meczu z Sacramento znowu imponujące osiągnięcie Smitha: 10 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek. W meczu z Bostonem 16 marca , Ish znów przypomniał o swoich możliwościach zdobywając 16 punktów, 4 asysty, 2 zbiórki, 1 blok i 1 przechwyt.

W klubie z Philadelphii Smith spędza średnio na parkiecie 24 minuty w każdym meczu, czyli najdłużej jak dotąd. W 12 rozegranych dla „Szóstek” meczach jego średnie to 11 punktów, 2.6 zbiórki i 5.7 asyst na mecz. Jak sam mówi: „To dla mnie wielka szansa. Kiedy jesteś w lidze już jakiś czas i wciąż szukasz swojego miejsca i odpowiedniej ilości czasu gry, to może w pewnym momencie sprawiać zakłopotanie. Mam więc nadzieję, że tu [w Philadelphii] znajdę swoje miejsce i czas, czyli jedno i drugie”.

Trener Brett Brown mówi o swoim nowym podopiecznym w takich słowach: „On jest bystry, szybki i silny. Jest typowym zawodnikiem z doskonałą mentalnością obrońcy i jest to dobra rzecz”.

Czy zatem Ish znajdzie w Philadelphii wreszcie swoje miejsce? Miejmy nadzieję, że tak, bowiem bez wątpienia zasłużył na to w trakcie swojej dotychczasowej kilkuletniej wędrówki po NBA.

3 myśli na temat “Ish Smith – podróżnik po NBA

  • 18 marca 2015 o 12:56
    Permalink

    Tym tekstem witamy nowego redaktora, który od czasu do czasu będzie pisał dla Sixers.pl :)

    Odpowiedz
  • 18 marca 2015 o 14:30
    Permalink

    Ish bardziej mi się podoba niż Canaan. Imponująca szybkość, tylko ten brak rzutu :/

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *