Cavaliers – Sixers 130:132
Dokonało się. Philadelphia 76ers pomimo nieobecności swej największej gwiazdy, Joela Embiida, pokonała Cleveland Cavaliers 130:132! Po raz pierwszy od sezonu 1984-85 Sixers notują serię 13 zwycięstw z rzędu, co dziś wprowadziło podopiecznych Browna na trzecią lokatę na Wschodzie!
Euforia. Tym jednym słowem można opisać obecne nastroje w Mieście Braterskiej Miłości. Bo to właśnie dziś Książe poprowadził swą świtę do zwycięstwa nad Królem. Obaj zawodnicy byli dziś niepowstrzymani i zanotowali na swoim koncie triple double, ale przede wszystkim zachowywali zimną krew i przewodzili swoim ekipom w najtrudniejszych momentach. Na nieszczęście dla Cavaliers tej zimnej krwi zabrakło jednak w końcówce Jamesowi…
Mecz nie mógł się rozpocząć lepiej dla Sixers. Powrót do gry Dario Saricia dał chłopakom niebywały zastrzyk energii już od początku spotkania! Sam Simmons w pierwszej połowie zanotował statystyki na poziomie 13/11/8, a na tablicach widniał wynik 78:55! Wspaniały pokaz ofensywnych zdolności podopiecznych Bretta Browna! To była najlepiej rozegrana połowa w tym sezonie, która pokazała, że Szóstki zdecydowanie są godne trzeciego miejsca w Konferencji Wschodniej.
Jednak o ile Sixers wyglądali w pierwszej połowie niczym Drużyna (godna) Pierścienia, to po przerwie nastąpił prawdziwy Powrót Króla. James, który w pierwszej odsłonie zdobył jedynie 9 punktów, uraczył nas prawdziwym popisem swoich zdolności zdobywania punktów (35) w połowie drugiej. Możemy jedynie cieszyć się z tego, że możemy oglądać tego zawodnika na parkietach NBA w naszych czasach. Jego arsenał ofensywny jest nieograniczony, a podmieniając krycie na zasłonach gracze Cavs sprawiali, że dominacja LeBrona nad przejmującym go niższym graczem była przeogromna.
Przyjezdni zaczęli sukcesywnie odrabiać straty w trzeciej kwarcie i do ostatniej części gry przystąpili z jedynie siedmiopunktowym deficytem. Nie udało im się jednak wyjść ani razu na prowadzenie, choć czwarta kwarta była prawdziwą wymianą ciosów. W końcówce mogliśmy oglądać naprzemienne faulowanie wśród przeciwników, a na linii rzutów wolnych stawali J. J. Redick, Cedi Osman i Ersan Ilyasova. Na kilka sekund przed końcem Szóstki prowadziły trzema punktami. Cavaliers wznowili grę, dalekie podanie do LeBrona… James wyskoczył zza łuku, jednak nawet nie udało mu się oddać rzutu, gdyż był faulowany przez Covingtona! Początkowa złość na RoCo jednak szybko minęła, gdy Król nie trafił drugiego z trzech rzutów osobistych i musiał spudłować trzeciąpróbę, by dać swoim kolegom możliwość dobitki. Piłkę jednak zebrał Richaun Holmes i wszystko skończyło się dla nas dobrze!
Dzisiejsze nader emocjonujące spotkanie było prawdziwym pokazem siły ofensywnej obu ekip, jednak zwycięsko na szczęście z tej potyczki wyszła drużyna Sixers. Kluczowy w całym spotkaniu okazał się Książe Ben Simmons, który nie bał się brać na siebie odpowiedzialności w najważniejszych momentach. Australijczyk zdobył 27 punktów (12/17 FG, 3/5 FT), zebrał 15 piłek, rozdał 13 asyst, 4 razy przechwycił piłkę i raz blokował! W obozie przeciwnika brylował oczywiście Król LeBron, który zagrał na poziomie 44/11/11.
Simmons jednak niewiele by zdziałał, gdyby nie doskonała dyspozycja czołowych strzelców NBA – Redicka i Belinelliego – którzy uskładali razem 51 punktów trafiając dziesięciokrotnie zza łuku! Z dobrej strony pokazali się również Ilyasova (grający w końcówce na pozycji centra, zdobywca 17 punktów, 11 zbiórek i 5 asyst), Covington (11 punktów, 3 bloki, 3 przechwyty) i Fultz (10 punktów i 4 asysty w 12 minut).
Dzisiejsze zwycięstwo pozwoliło Sixers awansować na trzecią lokatę na Wschodzie. Do rozegrania pozostały jeszcze trzy mecze – dwa z tankującymi Mavericks i Hawks oraz jeden z bijącymi się o jak najlepsze rozstawienie w play-offs Bucks. Dobrą wiadomością jest dla nas dzisiejsza porażka Indiany Pacers, co oznacza, że jedynym realnym przeciwnikiem Sixers w wyścigu po trzecie miejsce jest pokonana dziś ekipa z Cleveland. Czy uda się zwyciężyć w 16 ostatnich meczach sezonu regularnego? Wierzymy, że tak!
Simmons jak gra w 1Q jak GOAT
Cavs graja totalna padake. Mam nadzieje ze dojedziemy do konca z tymi +20 pts.
Ja mam nadzieje ze nie przegramy…
No, początek drugiej połowy to jakaś padaka
Bedzie nerwowo
Co ten TJ…
Cavs to nawet nie jest drużyna, bez Jamesa szorowali by dno…
Przynajmniej widać ile znaczy najlepszy koszykarz obecnie. Mamy przejebane
Dziękuję bardzo jak po jego przyjściu mamy grać tak samo. „Masz piłkę i rób co chcesz, my się popatrzymy”. Kupę szczęścia mieliśmy w końcówce i to na własne życzenie, ale nie ma co rozpamiętywać, trzy mecze do końca trzeba wygrać :D
Matko, mam nadzieję że Roco wyciągnie wnioski w końcu. Co za wygrana.
Co to był za mecz, chyba najlepszy w sezonie, James próbował, brakło niewiele, ale na szczęście się udało to wygrać.
Warto było zarwać noc. Jak przy ostatnim wolnym Nance Jr porobił Sarica i miał dobitkę to serce na moment stanęło… Świetna gra, pierwsza połowa to mistrzostwo w najczystszej postaci, jednak 3cia pokazała jak ważną postacią jest dla nas Embiid, obrona praktycznie nie istniała. Denerwowały mnie także switche w kryciu LeBrona, chyba 5 razy został sam na sam z Belinellim co wyglądało tak jakby w ogóle nie był kryty i kończyło śmiesznie łatwymi punktami. Tak jak na początku meczu nawet tolerowałem grę Amira, parę razy wywalczył piłkę tak w drugiej połowie kosztował mnie dużo nerwów. Mógł zdobyć co najmniej 8 punktów gdy zostawał sam na sam z koszem po czym nie trafił wsadu jak na początku trzeciej kwarty czy nie łapał piłki dwukrotnie. Świetna energia z ławki w wydaniu Fultza, jednak póki nie ogarnie rzutu za 3 to pewnie na takie role będzie mógł tylko liczyć jak w tym meczu.
No takie mecze to ja rozumiem.
Lebrona nie da się tak po prostu powstrzymać można go jedynie ograniczyć ale sobie trochę poszalal w drugiej połowie. Powinni na niego wystawić Roco razem Simmonsem.
To co gra ostatnio Simmons to jakiś kosmos. A najlepsze jest to że wcale nie forsuje swoich akcji tylko zdobywa punkty kiedy ma okazję wiec jest efektowny do granic możliwości.
Chyba gramy teraz najlepszy do oglądania basket w całej lidze.
Ależ to był meczyk piękny :) Ile emocji!!! Mecz strasznej obrony i niesamowitego ataku. Bellineli miał 2 takie trójeczki, że to przesada. Gdybym mógł decydować to zwolniłbym tych STRONNICZYCH komentatorów :(
Ponadto to był najlepszy mecz Simmonsa w karierze
Słuchajcie a co jeśli przegramy jeden mecz a CLE wszystkie wygrają to na podstawie czego będziemy rozstawiani? Będziemy mieli tyle samo zwycięstw i remis w bezpośrednich meczach.
Cavs wtedy na 3cim bo wygrali swoją konferencje. Swoją drogą Atlantic najmocniejszą dywizja w NBA obecnie
Wygrali dywizje*
Zwyrol o ktorych stronniczych komentatorach mowisz? Mam nadzieje ze nie o Marcu i Alaa? :D
szczerze to nie wiem jak się nazywają nawet nasi ziomkowie:) ale ci dwaj byli tak za Lebronem, że to było irytujące. Tak irytujące jak te przejęcia w obronie po których James kryty przez Belliniego po prostu go przepychał i nastukał chyba z 20 pkt
Każda ekipa ma swoich komentatorów i właśnie ten typek od Cavs jest mocno nakręcony na Lebrona. Tez mnie mocno irytuje tak samo jak taki jeden z Toronto.
Ogólnie w USA się jarają takimi rzeczami które dla mnie wydają się tandetne. To pierwsze zagranie między nogami Simmonsa wyglądało jak nie udane a się podniecali jakby zdobyli mistrzostwo.
Tak samo te wszystkie łamanie kostek czy cyrkowe rzuty.
jeśli oglądasz na NBA League Pass to zmień sobie komentarz na naszych i będzie gitara :)
Ja naszych komentatorow lubie. Marc Zumoff jest spoko i nie przesadza natomiast Alaa ma takie dziwne reakcje czasami. Wczoraj po polowie mowil ze LBJ jest nic nie warty w odniesieniu do komenta Breta ze to jeden z najlepszych jesli nie najlepszy gracz ever. Druga polowa to zweryfikowala :) Marco rownie dobrze mogl go w ogole nie bronic bo i tak to wygladalo dokladnie.