Jazz – Sixers 88:71
„Jest ciężko. Muszę wyciągnąć z tego korzyści, a nie rozmyślać nad tym. To zdecydowanie popchnie mnie do bycia lepszym – takich momentów się nie zapomina” – Michael Carter-Williams (8 punktów – 2/20 z gry, 6 asyst, 6 strat) po najgorszym występie strzeleckim w karierze.
Po tym meczu MCW powinien dostać przydomek „wygram mecz sam”. Bardzo irytowało mnie jego granie na siłę jakby zupełnie nie wierzył, że jego koledzy też potrafią grać w koszykówkę. O ile rozumiem, oddawanie rzutów gdy jest do tego pozycja o tyle zupełnie nie kumam wchodzenia na siłę pod Favorsa czy Kantera. Kręcił, sie tam szukał faulu, ale najczęściej kończyło się to stratą. Ja będąc trenerem posadziłbym MCW na całą drugą połowę. O klase lepiej grał Wroten.
Nie wiem czy to tylko moje spostrzeżenie, ale w sixers nie stawia się zasłon. Przy graniu pick 'n rolla to co robi Sims czy noel to czysta prowizorka, nie widziałem tam zasłony z której coś by wynikło, obrońcy przebijali się bez problemu. Co innego gdy Jazz stawiali zasłony, natychmiast była rotacja i okazywało się, że 1 na 1 graj Hayward z Noelem – co z tego wynikało nie muszę chyba mówić. Podobnie z reszta było w meczu z Portland. Niech ktoś nauczy wysokich postawić dobra zasłonę i nauczy dobrze się obciąć po tej zasłonie bo inaczej nasze pick 'n role to będzie „sztuka dla sztuki”. Zaczynam mieć pomału coraz większe wątpliwości co do umiejętności trenerskich Browna. Mogę się mylić bo fakt faktem nie dysponuje on zawodnikami pierwszej kategorii, ale do cholery to są zawodowcy i podstawy jakim jest postawienie zasłony i obcięcie powinni mieć w małym palcu. ciekaw jestem jakie „pozytywne wnioski” wyciągnie MCW.
„For the most part, I took pretty open shots. They just didn’t fall,” Carter-Williams said. „That’s the way it goes. That’s all I can really say.” – w pierwszej połowie z tego co pamiętam oddal 12 rzutów, drogę do kosza znalazł zaledwie jeden, z tych 12 rzutów kojaże chyba jeden oddany bez presji. Reszta to szukanie na siłe drogi do kosza pomiedzy Favorasem i Kanterem.