NBA bierze się za „tankowanie”…
Wypowiedzi Adama Silvera pochwalające przebudowę Sixers okazały się najwyraźniej tylko posunięciem PR-owym. Kilka miesięcy temu komisarz NBA nazwał sytuację w Philadelphii „procesem przebudowy, a nie tankowaniem”, zaprzeczając istnieniu celowego przegrywania oraz twierdząc, że Sixers idą „w jak najbardziej słusznym kierunku”. Obecnie liga szykuje się jednak do zmiany przepisów, żeby tankowanie nie zapewniało już wysokiego miejsca w loterii. Jak Silver wycofuje się ze swoich słów? „Nie martwię się o to, co dzieje się w Philadelphii (…) Martwię się jednak o postrzeganie, że ktoś może pomyśleć, że w najlepszym interesie wszystkich nie jest wygrywanie”.
Zgodnie z nowymi przepisami, cztery najgorsze drużyny w lidze mają mieć równe szanse na wylosowanie numeru jeden – po 11%. Dodatkowo pozostałe z najgorszych 10 zespołów mają mieć minimalnie większe szanse na wylosowanie jedynki, niż do tej pory. Żeby zmiany weszły w życie, musi je zatwierdzić rada NBA, która zbiera się w październiku.
Chociaż tankowanie istniało już 20 lat temu, to właśnie Sixers swoją ostatnią dziłalnością zainspirowali do zmian. Pozostałe drużyny są oburzone, że Sixers „kpili z systemu”, wypełniajac swój skład graczami z niższej D-League, co w przyszłym sezonie mogą znowu chciec zrobić. Władze Sixers zdążyły już zgłosić swoje obiekcje do planowanych zmian.
Jak na ironię, można się tylko cieszyć, bo najwyraźniej inne zespoły wierzą, że Philadelphia jest na jak najlepszej drodze do zbudowania silnej drużyny na lata. Krytyka i propozycja zmian może wynikać z chęci nie dopuszczenia do takiej sytuacji. Po drugie zmiany wyglądają rzeczywiście dosyć sprawiedliwie, a na zatrzymanie planu Sixers jest już za późno.
Sixers mają dwoch zawodników potencjalnie wartych numeru pierwszego (Noel, Embiid), zeszłorocznego Debiutanta Roku (Carter-Williams), pespektywicznych graczy z dalszymi numerami (McDaniels, McRae), robiącego furorę Europejczyka który wzmocni Sixers gdy ci bedą w play-offs (Saric – na zdjęciu z Silverem), nieźle zapowiadajacych się role-playersów (Wroten, Thomspon i może Sims) i trudno sobie wyobrazić, żeby w przyszłorocznym drafcie z nowymi przepisami lub ze starymi, wypadli z pierwszej dziesiątki. Mają też mnóstwo pieniędzy na wolnych agentów latem 2015 roku. Too little, too late!
Świetne zakończenie artykułu :)
Fakt ze sixers juz są wypchani prospectami, a co do samej idei żeby ” tankowanie” nie bylo oplacalne to ja jestem za. W grze chodzi o wygrywanie a nie o oddawanie meczow.
mam wrażenie, że to bardziej zachęci do tankowania, skoro szansa na pick się wyrównuje to teraz 5-6 drużyn będzie w to celować
Mi podobał się pomysł usłyszany w ”przerwie na żądanie” by toczyć odwrotne playoffy o 1 draftu,nierealny ale ciekawy :)
Niezbyt ciekawy, bo wygrywałaby najlepsza drużyna, więc ci najsłabsi z każdym sezonem byliby coraz bardziej w tyle, a w drafcie o to chodzi, żeby najlepszych zawodników zgarnęły najsłabsze drużyny. Przy takich odwrotnych PO dopiero byłyby jaja. Drużyny które grałby o miejsca 7-8 nagle zaczęłyby przegrywać, żeby tylko móc grać o jedynkę w drafcie. I w takiej rywalizacji myślisz, że zespół pokroju zeszłosezonowych Sixers miałby szanse? Przy obecnej formule draftu, teoretycznie co kilka sezonów zespoły powinny się zamieniać miejscami w lidze, tzn najsłabsi stawać się najlepszymi, a najlepsi najsłabszymi. Funkcjonuje to różnie, ale daje przynajmniej, nawet tym „niechcianym” zespołom szanse, że przynajmniej przez kilka sezonów będą mieć w składzie jakąś gwiazdę, która przyciągnie kibiców. Przy formule odwrotnych PO, nagle przestałoby się liczyć, w jakiejkolwiek walce 8-10 zespołów. Bo środek ligi by się wzmacniał, czołówka teoretycznie stawała się słabsza w porównaniu do środka, a dół ligi stałby w miejscu. Po kilku sezonach, środek ligi zostałby czołówką, a czołówka środkiem, dół pozostałby dołem i wtedy sytuacja byłaby jak wcześniej, tzn środek zacząłby się wzmacniać, a dół nadal stał w miejscu i grał zawodnikami wybranymi z dalszymi numerami. Trochę się napisałem, a tak jednym zdaniem, to w mojej opinii ten pomysł jest beznadziejny
Przy opisanym przeze mnie systemie,Hinkie ani żaden inny GM nie stworzyłby maszynki do przegrywania każdy starałby się stworzyć jak najlepszą drużynę by nawet jak się nie uda do playoff to walczyć o 1 draftu…
Tylko, bez wybierania dobrych zawodników w drafcie, zespołom z dołu tabeli jest ciężko zbudować dobry skład, który mógłby pozwolić im powalczyć o jedynkę. Ktoś w lidze musi być najsłabszy, odbiegać znacząco poziomem od innych i zawsze tak będzie. Przecież każdy chce stworzyć jak najlepszy zespół i wygrać mistrzostwo, ale tak niestety się nie da. Nawet jak wyeliminuje się zjawisko tankowania, to i tak jakiś zespół będzie wyraźnie najsłabszy. W innych ligach, gdzie nie ma draftu, niemal w każdym sezonie, jest drużyna, która wyraźnie odbiega poziomem od pozostałych zespołów, nieraz jest ich nawet więcej jak jedna i na koniec sezonu leci do niższej ligi. Nie powiesz mi, że zarząd nie starał się stworzyć zespołu, który przynajmniej zajmie spokojne miejsce w tabeli. Więc taka najsłabsza drużyna w NBA, nie ma szans na wygranie jedynki. Następny sezon więc, grają z jakimś gorszym wyborem z draftu, a na dobrych fa nie mają szans, bo kto przejdzie do ostatniej drużyny ligi i w ten sposób co sezon będą słabsi. Natomiast największe szanse na wygranie tych odwróconych PO miałyby drużyny z miejsc 9-10 i w ten sposób środek ligi by się wzmocnił i dalej uciekał dołowi. Pozostaje jeszcze kwestia co z pozostałymi numerami draftu. Zgodnie z zajętym miejscem w sezonie regularnym, w PO czy może dalej loteria
Po co procenty, szanse na 'jedynkę’, jak i tak Cavs ją wylosują :D