Nets – Sixers 100:91
Sixers mieli aż trzy dni, żeby ochłonąć po kompromitującej, 51-punktowej porażce z San Antonio Spurs. Wzmocnili też pierwszą piątkę, w której pierwszy raz od swojego powrotu wystąpił Tony Wroten. Wszystko to na nic, bo ostatecznie schodzili do szatni z 22 porażką na koncie.
Zwycięstwo gospodarzy było można przewidzieć już po pierwszej kwarcie, którą Sixers przegrali 13-24 trafiając tylko 5 z 24 rzutów z gry (w tym 10 pudeł za trzy). W drugiej nie było wiele lepiej, ale na 4.11 minuty przed końcem tej kwarty McConnell trafił wreszcie za trzy, po wcześniejszych 15 nieudanych próbach swojego zespołu. Po zmianie połów Sixers zagrali o wiele lepiej, wygrywając trzecią odsłonę 30-18. Ale co z tego, skoro w czwartej Nets byli lepsi niemal identyczną różnicą punktów (30-17).
Największe bolączki Sixers, które nie pozwoliły wygrać tego spotkania, to słaba skuteczność i brak widocznego lidera. Udało się nawiązać walkę i ograniczyć liczbę strat do zaledwie dziesięciu. Najlepiej wypadli Okafor (22 punkty, 10 zbiórek, 2 bloki), McConnell (17 punktów, 3 przechwyty), Holmes (14 punktów) i Wroten (9 punktów, 4 zbiórki, 2 asysty).
Następny mecz już dzisiaj w nocy przeciwko Detroit Pistons. W barwach Sixers zadebiutuje Kendall Marshall, który jednak będzie ograniczony do 16 minut gry. Nie zagra natomiast Tony Wroten, którego minuty oraz występy w meczach dzień po dniu wciąż są limitowane.
Może ktoś szerzej wyjaśnić właśnie tę limitację minut czy występów dzień po dniu?
Gracze wracający po kontuzjach nie są poddawani pełnym obciążeniom meczowym, żeby zminimalizować ryzyko odnowienia się kontuzji, bądź złapania jakiejś innej po dłuższej absencji.