Sixers – Nuggets 84:75
Udana inauguracja sezonu 2012/13, zakończona zwycięstwem z Denver Nuggets przed własną publicznością – i to aż 19 tysiącami, czego właściciele klubu życzyliby sobie na codzień!
Mecz niestety nie był atrakcyjny ofensywnie (35% skuteczności Sixers oraz 15 strat, 37% rywali przy aż 20 stratach). Zwłaszcza w pierwszej połowie wyraźnie było widać po zawodnikach, że to ich pierwsza oficjalna gra po dłuższej przerwie. Sixers jednak kontrolowali całe spotkanie poza początkiem ostatniej kwarty, kiedy stracili 9 kolejnych punktów nie trafiając przez ponad 3.5 minuty. Ale to Halloween, więc można im wybaczyć chęć postraszenia kibiców, tym bardziej, że błyskawicznie doszli do siebie i pewnie wygrali, ustrzegając się głupich błędów w końcówce.
Co się rzucało w oczy, to że Sixers od razu chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i to pod każdym względem. I czasami to się na nich mściło. Mieli słaby obwód w zeszłym sezonie? To w meczu otwarcia próbowali trafić za trzy aż 25 razy (udało się siedem). Niepotrzebne rzuty dystansowe to przyczyna ich problemów w ostatniej kwarcie, bo na pewno nie lepsza gra Nuggets, ktorzy przez cały mecz grali jak wypompowani. Ten rok Evana Turnera ma byc przełomowy? To powracający po kontuzji kostki Evan przesadzał z byciem wszędzie i robieniem wszystkiego, co skończyło się trzema szybkimi faulami, kilkoma stratami i skutecznością 30%. Ale to dopiero pierwszy mecz, a zwycięzców się nie sądzi…
Bohater meczu: Spencer Hawes. Przez czytelników tego serwisu niespecjalnie doceniany, Spenc grał jakby chciał udowodnić, że niesłusznie zdegradowano go do roli rezerwowego (chociaż akurat w Philadelphii role te się tak zacierają, że nie ma to szczególnego znaczenia). Mało tego, grał jakby chcial pokazać, że Sixers wcale teraz nie potrzebują Andrew Bynuma! I udało mu się: 16 punktów, 12 zbiórek, 5 bloków, 2 asysty, 2 przechwyty. Nie w tak zwanym „garbage time” tylko drugiej połowie trzeciej kwarty, kiedy Sixers grali najlepszą, niemalże wzorową obronę, oraz w połowie ostatniej kwarty, kiedy Sixers tego najbardziej potrzebowali. Wtedy publiczność najgłośniej skandowała jego imię.
Spotkanie miało dodatkowy smaczek: po raz pierwszy widzieliśmy Andre Iguodalę w innych barwach, chociaż los chciał, by grał znowu w Philadelphii. Po wcześniejssych niepochlebnych komentarzach o Sixers, publiczność wygwizdywała Iguodalę podczas powitalnego intro i dosłownie za każdym razem, kiedy miał on w rękach piłkę. Nie pomógł list umieszczony dzisiaj przez koszykarza na jego stronie, w którym podziękował fanom w Philadelphii za 8 wspólnych lat. Wyjątkiem była przerwa po pierwszej kwarcie, gdy na telebimie pokazywano mix najlepszych akcji Dre, a publiczność zgotowała mu owację. Iguodala nie zachwycił: to do niego należaly pierwsze punkty meczu, ale ogólnie zdobył ich tylko 11 na słabej skuteczności 5/13, dokładając po 4 zbiórki, asysty i straty.
jest przedłużeniem z Jrue!
przedłużenie*
41 mln. za 4 lata
I bardzo dobrze, dostał tyle ile maksymalnie na ten moment powinien mieć, a jeśli będzie grał tak jak wczoraj, to po sezonie okazałoby się że to za mało. Ogólnie to wczoraj zagrał już bardziej pod drużynę, nieraz irytowały jego akcje indywidualne, ale starał się też kreować pozycję kolegą, a 11 asyst mówi o tym że całkiem dobrze to mu wychodziło.
Zaskoczeniem na pewno był Hawes, aż miło się patrzyło na jego grę, ciekawe jak to będzie wyglądać kiedy wróci Bynum. Poza Hawesem pod koszem niestety ale nie istnieliśmy, ciekawe dlaczego nie zagrał Brown, czy jest aż tak słaby, czy może jakieś drobne problemy.
W końcu miał kto rzucać z obwodu, bo w ostatnich latach było o to ciężko.
Co do Iguodali, to chłopak pokazał dlaczego Collins nie pozwalał mu rzucać za 3. Gdyby nie oddawał rzutów zza łuku to jego statystyki wyglądały by o wiele lepiej
Mecz oglądałem z wielkim zaciekawieniem z uwagi na poziom jaki pokaża sixers po wymianach w offseason. Gra sixers moze wygladac inaczej po powrocie bynuma, ale narazie oceniamy to co mamy powiem szczerze, że sixers zasluguja na slabą ocene. Powiem szczerze, że bardziej podobala mi się ich gra z zeszego sezonu niz obecnie (oprocz hawesa ktory w tym meczu byl bezbłędny). W tym meczy bylo widac brak pomyslu na gre w ataku, ktora opierala się głównie na rzutach z dystansu – Nuggets zdobyli chyba dwukrotnie więcej pkt. z okolic kosza niz sixers. Irytowalo mnie oddawanie na sile rzutów zza luku, gdybu przynajmniej polowe tych akcji rozegrać inaczej, przygotować pozycje rzutowe to wygralibyśmy spokojnie 20 pkt. Spokojnie mogę stwierdzić, że ta wygrana byla efektem fatalnej postawy nuggets, a nie jakiejś super gry ze strony sixers. Mało minut dostał nick young, ktory bylo widac, że dopiero po pewnym czasie złapał odpowiedni dla siebie rytm. Lavou Allen bardzo słabo, t. young na swoim przyzwoitym poziomie, richardson, wright tylko nastawieni na rzuty w obronie, chociaż ten pierwszy starał się w obronie. Turner słabiutko!!Fakt faktem, że pilnował go iggy więc nie miał chłopak łatwo. Na koniec dodam, jeszcze, że stalo się to czego się obawialem – na iggym mozna psy wieszać, że to czy tamto, patrząc przez pryzmat tego meczy to obrona sixers stracila duzo i golym okiem widac, że brakuje speca od konczenia kontry – bylo bardzo duzo niewykorzystanych szybkich atakow. Kolejny mecz z knicks, na jego bedzie mozna powiedziac cos wiecej o sixers.
Powiem tak, ta drużyna bez Bynuma trochę nie ma sensu. Oglądałem mecz i widziałem głównie chaos, prostackie bombardowanie z obwodu. Z Denver się udało, bo po pierwsze – siedziało, po drugie – IQ całego teamu Denver w tym meczu było mw. na poziomie McGee. To jest drużyna stworzona na rozciąganie parkietu, a kiedy pod koszem jest Hawes i Thad to w ogóle nie ma sensu. Lavoy mam wrażenie, że wyżej nie podskoczy. Przez pewien czas Faried robił sobie z naszego duetu podkoszowego jaja, a my wyglądaliśmy jak dzieci we mgle dając im kolejne zbiórki w ataku. Mimo wygranej to dla mnie zasłużyli na 3/3+. Wyróżniłbym na pewno Wrighta, który poza tym, że ma pewną łapę, to też umie używać mózgu i godnie może zastąpić Iggy’ego. Powrót Andrew będzie kluczowy, bo będzie on podwajany i oddając piłkę na obwód z ludźmi takimi jak Jrue, Nick, J-Rich czy Dorrell to może być zabójcza broń. Poza tym w końcu będzie jakieś mięso pod koszem, bo mimo dobrego występu Spencera, to centrem on jest cały czas śmiesznym i ten eksperyment z nim na PF wydaje się dużo sensowniejszy. Inna sprawa, że nie chcę wyciągać daleko idących wniosków po pierwszym meczu, który do tego był bardzo emocjonalny (ze względy na Iggy’ego).
Mecz faktycznie niespecjalnie udany, dużo chaosu i rzutów z dystansu. w meczach przedsezonowych wyglądało to lepiej. Gdyby nie Hawes to prawdopodobnie Sixers nie wygraliby tego meczu. Według mnie jeśli już gramy Tadkiem na PF to w wyjściowym składzie powinien grać Hawes na C, duet Allen-Young pod koszem to kpina, jesli dobrze pamiętam po pierwszej połowie było 12-5 w zbiórkach ofensywnych na korzyść Nuggets.
To jest mecz z którego mam nadzieję Collins wyciągnie wnioski i dalej będziemy oglądali lepszą grę
nie rozumiem czemu Andre został wybuczany, po prostu nie rozumiem.
Po tym co gadał po transferze, to doskonale to rozumiem.
przez 8 lat dwoił się i troił żeby kibice mieli po co przychodzić na te mecze i za jeden tekst go wybuczeli. z tego co wiem to Iverson też swoje powiedział po przejściu do Denver.
Nie ma co porównywać Iversona do Iguodali, zupełnie inny format graczy, zupełnie inna popularność. Zresztą Iverson w trochę innym tonie się wypowiadał i po odejściu nadal okazywał swoją miłość do Philadelphii
a Andre ukazał antypatie czy coś? podziękował ładnie fanom w liście, nie powiedział złego słowa o organizacji, skrytykował tylko metody, a to nic złego. poza tym łączy ich obu to że byli w swoich latach gry najlepszymi zawodnikami Sixers, jakiego formatu zawodnikami by obaj nie byli i jak bardzo by się nie różnili.
najgorsze jest w tym wszystkim podejście fanów. od podpisania gigatycznego kontraktu przez AI9 nie mieli za co go cisnąć. Potem jazda po jego rzucie, ale poprawił się w tej materii. Teraz można powiedzieć że powinęła mu się noga i od razu przeszli do działania. Szkoda że tylko te złe rzeczy pamiętają, bo tych lepszych było znacznie więcej.