Trzy sekundy, które zmieniły (koszykarski) świat
Cofamy się w czasie o 40 lat, żeby przypomnieć sobie olimpiadę w Monachium. Większsci kojarzy się ona z atakiem terrorystycznym organizacji Czarny Wrzesień, w wyniku którego zginęło 11 izraelskich sportowców. Wydarzenia te przypomnial niedawno Steven Spielberg w głośnym filmie „Monachium”. My jednak przypominamy o tamtej olimpiadzie z innych powodów. Pierwszy to Doug Collins, drugi to Bobby Jones. Obaj panowie to zasłużeni zawodnicy Sixers, którzy właśnie w 1972 roku reprezentowali USA w kadrze koszykarskiej, by nieco później zasilić skład Philadelphii.
Amerykanie jak zwykle łatwo awansowali do finału. Na 3 sekundy przed końcem meczu o złoto z ZSRR przegrywali 48-49, kiedy Zurab Sakandelidze ostro faulował Collinsa wchodzącego pod kosz. Mimo całego napięcia i presji, zawodnik z kamienną twarzą trafił oba rzuty wolne, dając USA prowadzenie 50-49. Zostały 3 sekundy, podczas których zespół ZSRR powinien próbować wykonać ostatni rzut. Tak by się stało w świecie nieomylnych ludzi, Collins mógłby zostać bohaterem, ale w Monachium było inaczej.
Jeszcze zanim Doug Collins wykonał swój pierwszy rzut wolny, radziecki trener Vladimir Kondrashin poprosił o przerwę, by ustalić taktykę na ostatnią akcję. Główny sędzia Renato Righetto zapytał, czy Kondrashin chce czas od razu, ale ten odmówił. Zgodnie z ówczesnymi przepisami mógł wybrać, czy chce go przed pierwszym rzutem wolnym, czy między rzutami. Kondrashin wolał porozmawiać z zawodnikami po pierwszym rzucie Collinsa, jednak mało doświadczony sędzia doszedł do wniosku, że radziecki trener zmienił zdanie i w ogóle nie chce przerwy (wtedy sam zawodnik nie miał prawa go wziąć, nie było można rownież wziąć czasu, gdy piłka byla w grze). Collins nie słysząc syreny oznajmiajacej przerwę, ani nie otrzymując polecenia od sędziego, zaczął normalnie wykonywać drugi rzut. Przy bocznym stoliku już wtedy wychwycono pomyłkę, podczas trwania drugiego rzutu zabrzmiała więc syrena. Sędzia Righetto spojrzał się w kierunku stolika, jednak sygnał zignorował, ponieważ zgodnie z przepisami na wzięcie przerwy było już za późno. Skoro przerwy nie uznano, koszykarze ZSRR przegrywając punktem musieli natychmiast wprowadzić piłkę do gry i bez wskazowek trenera w ciągu 3 sekund spróbować wygrać.
Kiedy wprowdzona piłka była już na wysokości połowy boiska (do syreny pozostała zaledwie sekunda), mecz jednak zatrzymano. Kondrashin po długich kłótniach z Righetto i innymi sędziami wywalczył przerwę, a także cofnięcie czasu do 3 sekund.
W hali panował jednak już wielki chaos, a zdezorientowani technicy mieli problem z ustawieniem zegara, na którym wyswietlało się nagle… 50 sekund do końca meczu (!). W momencie wznowienia gry czas ten przez moment się utrzymywał, także operator telewizyjny nie wychwycił nawet rozpoczęcia finałowej akcji, ponieważ skierował kamerę na zepsuty zegar. Grę wstrzymano, by zresetować zegar i powtórzyć odliczanie. Trzeba było go ręcznie cofnąć do 3 sekund, ale kiedy zawodnicy ZSRR wznowili grę, coś wciąż szwankowało i niemal od razu zabrzmiała syrena. Amerykanie zaczęli świętować sądząc, że jest po meczu. Byli jednak w błędzie, nakazano wznowienie gry po raz trzeci, tym razem udało się to bez problemów z zegarem.
Zespół ZSRR wykorzystał podarowane 3 sekundy – piłka przeleciała przez całe boisko do centra Aleksandra Biełowa, który zdobył zwycięskie punkty nad zmieszanymi Amerykanami, tuż przed syreną. ZSRR wygrało 51:50, po raz pierwszy w historii zdobywajac złoty medal.
Od 1936 roku, kiedy koszykówka stała się dyscyplią olimpijską, Amerykanie nie przegrali ani jednego spotkania (bilans 63-0, który dał im siedem medali). Nic dziwnego, że po zakończeniu tego pechowego meczu zaczęli protestować. Wskazywali pomyłkę sędziego, złe ustawienie zegara, co dało czas przeciwnikom na długie ustalanie zagrywki i dwa róznie rozegrane wznowienia akcji. Wskazywali również na niezgodne z przepisami wkroczenie jednego z radzieckich trenerów na parkiet by upomnieć się o czas, co ich zdaniem powinno zakończyć się przewinieniem technicznym, oraz niesłusznie kwestionowali, czy trener Kondrashin przed rzutami wolnymi Collinsa w ogóle o przerwę poprosił (nagranie telewizyjne wykazało, że tak). Komitet olimpijski zignorował skargi i protesty, po jakimś czasie przyznając jedynie, że doszło do „ludzkiego błędu”. W proteście amerykańscy koszykarze i trenerzy zbojkotowali wynik i wbrew własnemu komitetowi olimpijskiemu, nigdy nie przyjęli srebrnych medali.
Zwycięstwo ZSRR do dzisiaj wywołuje dyskusje i budzi kontrowersje:
- Kenny Davis, jeden z koszykarzy, zaznaczył w testamecie, że zabrania przyjmowania medalu swojej żonie czy dzieciom nawet po jego śmierci!
- Jego kolega z drużyny Tom McMillen, który po zakończeniu kariery sportowej został kongresmenem, zwrócił się w 2002 roku do komitetu olimpijskiego o ponowne rozpatrzenie skargi Amerykanów. Zmotywowała go afera z łyzwiarstwa figurowego podczas zimowych igrzysk olimpijskich w tym samym roku, kiedy komitet olimpijski przyznał się do błędu, duplikował złote medale i przyznał je wcześniejszym zdobywcom srebra. Bezskutecznie.
- Podczas Mistrzostw Świata koszykarzy w Stambule przed dwoma laty niemal doszło do kłótni pomiędzy trenerami USA i Rosji, Mikiem Krzyzewskim oraz Davidem Blattem. W wojnie psychologicznej przed 1/4 finału trener Rosjan (z pochodzenia… Amerykanin) twierdził, że zespół ZSRR prawidłowo zdobył punkty w doliczonym czasie gry. Krzyzewski nie krył oburzenia, przypominając rywalowi jego pochodzenie.
świetny artykuł, jak w tym kierunku ma zmierzać Sixers.pl, to w pełni popieram :-)
Dzięki :) Niekoniecznie w takim kierunku, ale od czasu do czasu felietonów czy artykułów nie zabraknie, jeśli tylko pojawi się temat.
Dla zainteresowanych – znaleziony filmik z drugiego i trzeciego wznowienia akcji.
http://youtu.be/5sMX65Y3wPc
W artykule jest zasadniczy błąd: ZSRR wygrało 51:50, a nie 52:51
Wczoraj byle w kinie na filmie na ten temat…no w moskwie
bti71p