Wilt Chamberlain – legendy żyją wiecznie
Niezwykli ludzie nigdy nie umierają, bo ich legenda żyje wiecznie. Trudno uwierzyć ile już lat minęło od śmierci legendarnego Wilta Chamberlaina, byłego gwiazdora Sixers.
Urodzony 21 sierpnia 1939 w Philadephii, w stanie Pensylwania. Wprowadzony do koszykarskiego Hallu Sławy (Hall of Fame) w 1978. Z racji pokaźnego wzrostu nazywany „Wilt the Stilt” – Wilt Szczudło. Jako jedyny zawodnik NBA zdobył w swoim debiutanckim sezonie tytuł Debiutanta Roku i MVP ligi. Jako debiutant uzyskał średnio 37.6 punktów i 27.0 zbiórek na mecz. Cztery razy zdobył tytuł MVP, siedem razy został wybrany do pierwszego składu All-NBA, trzynaście razy wystąpił w meczach All-Star. Jest dwukrotnym mistrzem ligi, w 1967 r. z Philadelphia 76ers i w 1972 r. Z Los Angeles Lakers. Swoją kariere zakończył po 14 sezonach gry w NBA, w roku 1973. Zmarł 12 października 1999 w Los Angeles.
Prawdopodobnie nikt z Was nie miał okazji śledzić poczynań Wilta na bieżąco. Ja takiej okazji, także nie miałem, o jego osiągnięciach wiem z gazet, wspominkowych programów telewizyjnych, wywiadów czy książek. To co u Chamberlaina fascynuje nas najbardziej to bez wątpienia liczby, czy to zdobycie przez niego 100 punktów w jednym meczu, średnia za cały sezon, średnia za całą grę w NBA, wszystkie zdobyte punkty czy… 20 tysięcy kobiet z którymi rzekomo spał na przełomie całego swojego dorosłego życia. To są te najważniejsze liczby i to one najlepiej opowiadają nam o tym jaki był Wilt Chamberlain.
Zdobycie przez Wilta 100 punktów w jednym meczu jest już oficjalnym wynikiem zatwierdzonym przez NBA. Jednak niektórzy do dzisiaj mają wątpliwości, czy to co stało się 2 marca 1962 r. było faktem i zdarzyło się naprawdę. Dlaczego są ludzie negujący to zdarzenie? Ponieważ nie ma 100% dowodu. Nie ma żadnego filmu ukazującego ten wyczyn, nie ma nawet archiwalnej, czarno-białej rejestracji telewizyjnej, a ludzie którzy uczestniczyli w tym meczu lub oglądali go, nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Minęło ponad 25 lat, zanim ktoś ujawnił, że posiada starą, porwaną taśmę z nagraniem, prawdopodobnie bezpośredniej transmisji radiowej z meczu. Co to za dowód? Sceptycy powiedzą że żaden. Ale tak naprawdę kto zadał by sobie trudu żeby spreparować taką taśmę. Mimo niezbyt dobrej jakości słychać, że głos komentatora jest wyraźnie nerwowy i podekscytowany, poza tym zgadza się także to że podającym piłkę do Wilta, chwilę przed tym jak zdobył on swój setny punkt, był Joe Ruklick co słychać w miarę wyraźnie w nagraniu. Wątpię żeby ktoś podjął by się tak szeroko zakrojonej mistyfikacji. Poza tym jest ogromna przewaga ludzi, którzy nie pozwolą nikomu mówić że ten mecz to mit. Taką osobą jest na przykład Harvey Pollack, dyrektor klubu z Philadephi, do spraw Public Relations. Który prowadził podczas tego spotkania statystyki drużyny Philadephia Warriors i opisywał mecz dla agencji Associated Press, UPI i „Philadephia Inquirer”. Tuż po meczu Pollack pognał do szatni, napisał na kawałku papieru liczbę 100 i wręczył Chamberlainowi, by ten miał z czym pozować do pamiątkowych zdjęć. Darrall Imhoff to następna osoba, przy której nie można powiedzieć, że ten mecz to halucynacja. Ponieważ to Imhoff, wówczas center New York Knicks, od czasu tego meczu, zapewnia wszystkich że to nie on, absolutnie nie on – dopuścił do zdobycia przez Wilta 100 punktów. Faktem jest że rozpoczął ten mecz jako center podstawowego składu ale szybko złapał komplet fauli i resztę meczu przesiedział na ławce. Przez pewien okres swojego życia, po zakończeniu kariery, Wilt był niezadowolony, że wszystkie jego osiągnięcia i cała wielka kariera zostały podsumowane tym jednym wydarzeniem. Ale z czasem, jak sam stwierdził, stał się częścią tego dnia i tego wyniku.
Sezon 1961/62. dobiegał właśnie końca, Chamberlain miał osiągnąć niesamowite wyniki statystyczne, średnią 50.4 punktu na mecz. Wcześniej aż dwa razy pobił rekord zdobyczy punktowej, należący do Elgina Baylora (71 punktów) i ostatecznie zdobył 100 punktów. W czasie gry, która doprowadziła do tego osiągnięcia, „Szczudło” był nie do zatrzymania, powszechnie wiadomo było, że jest jednym z najgorszych wykonawców rzutów wolnych a jednak w trakcie meczu trafił aż 28 na 32 rzuty osobiste. Chamberlainowi wychodziły wtedy nawet tak nietypowe akcje dla jego wzrostu i wagi, jak rzuty z półdystansu, z wyskoku z odchyleniem do tyłu. Na 2 minuty i 28 sekund przed końcem meczu „Filadelfijska Trzynastka” wykorzystał kolejne dwa rzuty wolne, a parę sekund później trafił z ostrego kąta, z około 3.5 metra i miał na koncie już 94 punkty. Knicks ruszyli do ataku, ale Guy Rodgers przechwycił piłkę i podał ją do Wilta – 96 punktów. Kiedy miał już na koncie 98 punktów, nastąpił mały kryzys, Chamberlain dostał podanie, rzucił od dołu, spod tablicy i spudłował, później ponownie otrzymał piłkę od Rodgersa i ponownie nie trafił. Zbiórka Teda Luckenbilla, kolejne podanie do Wilta i kolejny niecelny rzut. Luckenbill drugi raz pod rząd zebrał w ataku i podał na obwód, do Joe Ruklicka. Knicks kryli podwójnie Wilta, który poruszał się jak baletnica, by wyjść spod krycia, uwolnił się na ułamek sekundy, wystarczająco by odebrać podanie ode mnie, skoczył do góry i wypuścił piłkę z ręki zaledwie 10 cm. Od obręczy kosza. Piłka wpadła miękko i pewnie – Mówi Ruklick.
Stało się! Na boisko wpadł tłum fanów, za nimi grupa fotoreporterów a spiker przez głośniki nawoływał do opuszczenia parkietu żeby można było dokończyć ostatnie 46 sekund meczu.
Z upływem czasu ta historia jest coraz bardziej tajemnicza ale dzięki temu coraz bardziej ekscytująca. I to sprawia że będzie ona żywa wiecznie. Dzisiaj jest wiele niejasności na temat tego meczu, nie jest pewny ostateczny wynik, oficjalnie zakończył się on 169-147 dla Philadephi, w przekazie radiowym wynik ten brzmi najpierw 169 do 150 a za chwilę sprawozdawca podaje wynik 169-146.
Następnie pojawia się pytanie, czy ten mecz w ogóle był kontynuowany, dzisiaj nawet to nie jest do końca pewne. Sprawozdawca radiowy Bill Campbell, twierdzi że nie pamięta za dobrze, ale wydaje mu się że dokończenie meczu nie było możliwe. Z powodu tego że tłum rozentuzjazmowanych kibiców był nie do opanowania, a sprowadzenie ich z powrotem na trybuny graniczyło z cudem. Z kolei na taśmie jest zarejestrowany jego głos, gdy…komentuje ostatnie sekundy meczu. Sam Wilt twierdził że mecz był kontynuowany, takie samo zdanie ma Harvey Pollack. Sami zawodnicy też przedstawiają inne wersje zdarzeń. Po 40 latach zrozumiałe jest, że wspomnienia są wyblakłe i niepewne. Jedynym medialnym dowodem jest zapis relacji radiowej z ostatniej kwarty meczu. Ale chyba zgodzicie się ze mną że ta tajemniczość i niepewność jest naprawdę frapująca. To wszystko dodaje tylko uroku temu zdarzeniu.
Opisując poczynania Wilta Chamberlaina, nie sposób nie wspomnieć o jego największym boiskowym rywalu Billu Russelu. Pojedynki tych dwóch centrów na zawsze wpisały się złotymi literami w annały historii ligi NBA. Wilt często wyrażał swoje niezadowolenie, z tego że jest postrzegany jako przegrany w porównaniu z Russelem. Z powodu tego że ma on tylko dwa tytuły mistrza, a Russel aż jedenaście. Wiele razy zwracał się do Russela Masz jedenaście pierścieni a tylko dziesięć palców, oddaj mi jeden pierścień, nie będziesz miał dylematu. Dumny Chamberlain nie lubił opowiadać o licznych porażkach z bostońskimi Celtami: Nie pytajcie mnie czy je pamiętam, nigdy nie przestałem pamiętać, rozumiecie? Należy wspomnieć też o tym że przez pewien okres Wilt był koszykarzem objazdowej drużyny Harlem Globetrotters. Mówił że niewiele brakowało, aby ostatecznie został ich stałym koszykarzem. Ponieważ tak lubił występy z nimi, że nie bardzo chciało mu się wracać do gry w NBA. Wilt był pod ostrzałem krytyki po opublikowaniu swojej biografii, w której utrzymywał, że spał z 20 tysiącami kobiet. Przyjmując założenie że życie erotyczne zaczął po ukończeniu 15 lat i wziąć pod uwagę jego wiek – 60 lat, wychodzi na to że średnia dzienna to 1.2 kobiety! Wynik naprawdę niesamowity, ale z drugiej strony 100 punktów w meczu, czy średnia punktowa z sezonu 1961-62, także są niesamowite, więc może jednak…
Wilt przez całe życie był kawalerem, nigdy nawet nie był zaręczony i zawsze zastanawiał się, ilu mężczyzn żeniłoby się, gdyby mieli takie okazje jak on.
Jednym z ludzi „zapatrzonych” w Wilta Chamberlaina, jego umiejętności i osiągnięcia jest Larry Brown: Myślę, że nie można porównywać sportowców z różnych okresów, ale on dominował tak bardzo, jak było to tylko możliwe w jakiejkolwiek dziedzinie tego sportu. Uważałem go za niezwyciężonego. Gdy ogłoszono, że Chamberlain zmarł, Brown poświęcił czas przeznaczony na trening i opowiedział swoim zawodnikom o jego grze i niesamowitych osiągnięciach. Opowiadał także, co zdarzyło się pewnego letniego dnia na początku lat 80- na obozie szkoleniowym UCLA. Chamberlain występował tam okazjonalnie, w ciekawszych, doraźnie zorganizowanych meczach. Brown był wówczas trenerem akademickiej drużyny Bruins. W meczach tych zazwyczaj prym wiódł Magic Johnson, w tym Magic także występował. Przeciwko Wiltowi odgwizdano kilka banalnych przewinień, niezadowolony z pracy sędziów i takiego obrotu sprawy, Wilt powiedział : W tej sali nie będzie już więcej żadnych łatwych rzutów spod kosza. I od tej chwili zaczął blokować KAŻDY rzut. Było dokładnie tak jak powiedział, nie pozwolił żadnemu rzutowi Johnsona dotrzeć do obręczy.
Działo się to w 10 lat po odejściu Chamberlaina z NBA, a on miał wówczas około 45 lat. Jeszcze 5 czy 6 lat później, gdy Wilt miał już 50 lat, kierownictwo New Jersey dzwoniło do niego z propozycją zagrania w ich zespole. Jego kondycja fizyczna przyprawiała każdego o zdumienie.
W całej swojej karierze „Szczudło” zdobył 31 419 punktów. Rekord ten przetrwał do 1984r. kiedy to pobił go Abdul-Jabbar. Do Wilta należy także rekord liczby zbiórek w karierze – 23 924. Wielu z tych, którzy znali Wilta, pamięta go jako miłego, spokojnego człowieka, potrafiącego zaprzyjaźnić się nawet ze swoim najgroźniejszym rywalem Russelem, no i oczywiście tego, który mówi zawsze to co chce i robi to, na co ma ochotę. Wilt Chamberlain odszedł w wieku 60 lat, nawet pod koniec życia jego kondycja fizyczna była zdumiewająca.
Uwielbiał okrągłe liczby i fascynował się nimi, swoimi 100 punktami, 20 000 kobiet więc może spełnienie jego życia w wieku 60 lat, było swego rodzaju zamierzeniem…?
Wilt zawsze robił na boisku to co do niego należało i nigdy nie było w tym cienia złośliwości, nie dawał się wyprowadzić z równowagi, nie stosował niegodziwych zagrań, nie okazywał gniewu podczas gry. TEGO nie potrafi nawet sam… Michael Jordan.
Autorem tekstu jest Jędrzej Kowalik.
Dziękujemy za udostępnienie dla Sixers.pl.