Suns – Sixers 114:119
Philadelphia 76ers pokonała Phoenix Suns 119:114. Mimo problemów w początkowej fazie meczu udało się spokojnie dowieźć przewagę do końcowej syreny. Warto zwrócić uwagę na przeciwny scenariusz w stosunku do klasycznego meczu Sixers – mieliśmy słaby początek i bardzo ładną drugą połowę. Drużyna Igora Kokoskova jest jeszcze mniej doświadczona niż nasza ekipa, więc gra w końcówkach również sprawia im problemy.
Mecz nie mógł rozpocząć się gorzej dla Sixers. Po serii naprawdę głupich decyzji w ofensywie i naszym niefrasobliwym podejściu do obrony, Suns wyszli na 10-punktowe prowadzenie, które utrzymywało się w tych okolicach aż do końcówki drugiej kwarty. Głupie straty popełniali praktycznie wszyscy – Korkmaz, Simmons, Butler, Embiid, Redick… Ten ostatni może zrzucać to na efekty zderzenia z Richaunem Holmesem, po którym musiał udać się do szatni – zawsze to jakaś wymówka. Ładnie w mecz wszedł natomiast Mikal Bridges wybrany z 10. numerem w drafcie (i oddany do Suns) przez Sixers. Ale dla nas pierwsza kwarta jest do zapomnienia. 36:26.
Druga ćwiartka była nieznacznie lepsza, jednak dzięki kontynuacji festiwalu strat (11 w pierwszej połowie) i świetnej dyspozycji strzeleckiej Bookera i Arizy (6/9 3PT w pierwszej połowie) Suns pozostali na prowadzeniu. Naprawdę słabo się to oglądało z perspektywy kibica Sixers… Kwintesencją gry Szóstek był przestrzelony windmill dunk Joela Embiida, po którym nawet Ben Simmons (rzucający niesamowite 1/6 z linii rzutów wolnych) patrzył na kolegę z politowaniem. Najbardziej pozytywnym akcentem pierwszej połowy były owacje na stojąco dla McConnella za… Wejście na boisko! Uwielbiamy go tak samo jak Filadelfijczycy, prawda? 62:57 do przerwy dla Suns.
Trzecia kwarta to powrót do normalności. Sixers szybko objęli prowadzenie i za sprawą świetnie funkcjonujących wszystkich trybów maszyny sukcesywnie powiększali przewagę. Joel Embiid chyba mocno chciał udowodnić pewnemu chłopczykowi, który narysował Aytona biorącego na plakat JoJo, że rookie jest o kilka poziomów niżej od niego. Zdobywał punkty w każdy możliwy sposób, ale przy tej okazji nie sposób nie wyróżnić pozostałych członków ekipy. Simmons to prawdziwy generał parkietu, a gra bez piłki Butlera, Chandlera i Redicka w tej kwarcie była doskonała. Warto wyróżnić Wilsona i Jimmy’ego również za świetną grę w obronie! Takich Sixers chcemy oglądać. McConnell po raz kolejny zarobił owacje na stojąco na wejściu, kochamy cię, T. J.! 86:92 dla Sixers!
J. J. Redick miał dziś strasznego pecha… Po zderzeniu z Holmesem czas na uderzenie z łokcia w nos od Joela Embiida, po którym musiał zabezpieczyć również drugą dziurkę od nosa. Mimo to wrócił na boisko! T. J. McConnell pokazuje w tym czasie, skąd bierze się miłość kibiców Sixers – świetny przechwyt i równie piękna asysta – taką energię z ławki chcemy oglądać! Dobrze spisuje się również Mike Muscala, który mimo ograniczeń technicznych i szybkościowych daje z siebie wszystko. Pomimo dobrej gry pary Booker – Ayton spokojnie doprowadzamy spotkanie do końca, choć Suns starali się jeszcze namieszać. 114:119 dla Sixers!
Po dzisiejszym spotkaniu znów musimy zwrócić uwagę na straty, których było aż dziewiętnaście. Nie trzeba dodawać, że musimy zrobić coś z tym problemem, bo z takim mankamentem nie sposób bić się o najwyższe cele. Sixers rozegrali dziś dwa osobne mecze – ten z pierwszej kwarty i początku drugiej oraz ten trwający od końcówki drugiej kwarty. Kluczowe w tym spotkaniu okazały się rzuty wolne, gdyż gracze Suns popełnili aż 34 faule, co dało Szóstkom 31 punktów z 42 rzutów wolnych. Prym w zdobywaniu punktów ze stacjonarnej pozycji wiódł nie kto inny jak Joel Embiid, autor 33 punktów (9/12 FT, 12/18 2PT, 0/5 3PT), 17 zbiórek i 3 przechwytów, ale także 6 strat. Miał też najwyższy współczynnik +/- w zespole, który wyniósł aż +18!
Ben Simmons natomiast po raz kolejny pokazał, że nie obchodzą go indywidualne statystyki – drugi mecz z rzędu skończył mecz o jedną asystę od triple double! 19 punktów, 11 zbiórek, 9 asyst i 4 straty – takie liczby zanotował Australijczyk, który po raz kolejny zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Jimmy Butler zaliczył ciche (jak na niego) ofensywnie spotkanie zdobywając 16 punktów, jednak w drugiej połowie spisywał się dobrze w defensywie. Po raz kolejny musiał kryć największą gwiazdę zespołu i drugi mecz z rzędu trudno powiedzieć, że nie wywiązał się z zadania pomimo wielkiej zdobyczy punktowej swojego przeciwnika (Booker 37 punktów; w poprzednim meczu Walker 60 punktów). 19 punktów dołożył od siebie Muscala (4/6 FG, 9/11 FT), a Redick (6/13 FG, +11) – 17.
Muscala się powoli rozkręca. Coś czuję, że nie długo to on będzie grał jako PF od początku meczu.
Potrzebujemy takich strzelców z ławki. Bardziej w pierwszym składzie przydaje się twarda gra defensywna i fajna gra bez piłki Chandlera. Nie wrzucajmy wszystkiego do S5!
Ostatnie mecze Fultza, to równia pochyła trochę, mocno niepokojące. Tak samo martwi 1/6 FT Simmonsa. Fajnie, że Brown próbuje grać Korkmazem, i że gra dużo Shametem.
A jak to jest z Zahirem? Do końca roku kalendarzowego czy do końca sezonu out?
Zhaire póki co do końca roku out. Najlepszy scenariusz zakłada kilka minut co mecz od nowego roku.
BTW Wizards do kupienia za piątaka. Tak na poważnie wyciągnąć Morrisa/ Oubre na PF, albo nawet Beala? Co myślicie? Z Bealem to przesada lekko do tego co mamy na obwodzie, i ilości piłek na boisku, ale takie Kelly czy Kieef mogli mocno by pomóc na 4?
Morris pochodzi z Filadelfi więc upatrywalbym tutaj szanse jego pozyskania, aktualnie stanowilby duze wzmocnienie na Pf i chyba kazdy kibic 76ers ucieszylby się na jego transfer – pytanie za jakie pieniądze. Beal jest moim zdaniem przeplacony i wpakowanie sie w placenie mu 27 milionow w przyszlym roku to chyba najgorsze co moglibysmy teraz zrobic. Na pozycji 1-3 Potrzebujemy zawodnikow na niskim kontrakcie, ktorzy beda zadaniowcami budującymi team spirit, a nie przeplaconych gwiazd.
Morris też ma schodzący kontrakt i może chcieć dużo zielonych – tutaj pytanie o wiarę w projekt, jeśli jak Butter zdecydowałby się na potraktowanie Filadelfii priorytetowo to trzeba brać, jedyna moja wątpliwość jest taka – ZA KOGO?
Pakiet przyszłościowy dla Wiz: ktoś z Fultz/ Korkmaz/ Bolden + picki różnej maści?
Bez przesady, Fultz nadal ma ogromny potencjał i oddawanie go za Morrisa, który nie jest wybitny choć pewnie dobrze by do nas pasował jest bezcelowe, gdyż ryzykujemy stratę przyszłego all-stara. Zależy jak bardzo jeszcze w niego wierzymy, ale moim zdaniem handel Fultzem będzie tylko wtedy gdybyśmy znaleźli jakiegoś PF który stworzył by Big Four. W przeciwnym razie Fultz byłby już pewnie użyty w czasie wymiany po Butlera. Potencjał Fultza jest zupełnie nie wiadomy i moim zdaniem wszystko jest kwestią jak bardzo nasz front office jeszcze w niego wierzy, oraz jak jego wartość oceniają inne drużyny, bo mimo słabej gry, potencjał może być nadal ogromny.
Wierzy się w każdego w uniformie sixers, jednak na chwilę obecną słowa Fultz i All Star to sience fiction. Lubię chłopaka i dalej uważam, że gość ma papiery na granie, ale co z tego będzie,?? Trudno powiedzieć. Za Norrisa też bym go nie oddawał, jednak w przypadku ciekawej oferty brałbym go pod uwagę. We wczorajszym meczu TJ pomimo, że nie ma takiego potencjału dał dużo lepszą zmianę niż Markelle i swoim entuzjazmem zarażał innych. TJ jako back UP sprawuje się po prostu dużo lepiej.
Prawda jest taka, że Fultz miał cały rok. Czekac 2- 3 lata na jego all star potencjał? Czy wykorzystać go do ściągnięcia dobrego fitu i brakującego elementu, w tym momencie i walczyć już o mistrza? Mamy 3 all starów bez niego. Teraz. Ja bym handlował póki jest wart wiecej niż Bennet.. albo inny Thabeet.
Wolałbym Gordona albo Harrisa ale nikt nie odda tak dobrych zawór za małego busta z historią niewytłumaczalnych kontuzji/ urazów. Na ten moment Fultz jest zmarnowana 1 draftu. Nikt nie zapłaci dużo za niego..