Sixers – Hornets 122:119 (OT)

Dzisiejszej nocy Sixers rozegrali już trzecie spotkanie w tym sezonie z Charlotte Hornets, tym razem grając na wyjeździe. Kemba Walker rozgrywa niesamowity sezon i w każdym z poprzednich spotkań zdobywał ponad 30 pkt, więc wiadomo było, że w meczu przed własną publicznością nie będzie chciał zwalniać obrotów. Tak też było, Walker rzucił Szóstkom 60 pkt, ustanawiając tym samym rekord kariery i klubu.

Cały mecz miał już bardzo dobrze nam znany scenariusz. Bardzo dobry, niemal bezbłędny początek, wysokie prowadzenie, a następnie po zmianie połów również zmiana ról i topniejąca w oczach przewaga – to już wygląda jak rutyna w wykonani drużyny z Philadelphii. Kiedy w 3. kwarcie na parkiecie szalał Kemba, a Sixers wykazywali się głównie nonszalancją, brakiem pomysłu i statecznością, wiedziałem, że szykuje się thriller w końcówce.

4. kwarta to już istne szaleństwo Kemby oraz zespołowa gra Philadelphii. Ważne trójki trafili Shamet i Muscala, Butler akcją 2+1 przypomniał, że nie tylko defensywa to jego specjalność, a Embiid i Chandler dostarczyli ważnych punktów z rzutów osobistych. Ostatecznie to Sixers mieli szanse w końcówce na wygranie meczu, jednak Jimmy nie trafił fadeaway’a po dobrej indywidualnej akcji.

Przed dogrywką pomyślałem „Czy można wygrać mecz po dogrywce, na wyjeździe, gdzie lider gospodarzy w 40 minut rzuca 58 pkt?”. Na odpowiedź musiałem poczekać kolejne 5 minut. Dogrywka pokazała, że doświadczeni weterani w takich momentach są nieocenieni. Wobec niemocy strzeleckiej Joela Embiida, którego źródłem punktów w 2. połowie były niemal wyłącznie rzuty wolne i cichego wieczoru Butlera, sprawy w swoje ręce wziął JJ Redick, który zdobył szybkie 5 pkt i tchnął w Sixers nowego ducha. Jednak to nie on został bohaterem wieczoru. Został nim nie kto inny jak nowy nabytek Philly – Jimmy Butler – który trafił trójkę niemal równo z syreną i zaoszczędził Sixers kolejnych 5 minut gry. Zanim jednak tego dokonał, wspiął się na wyżyny defensywnego rzemiosła i pokazał wszystkim oglądającym mecz jak się BRONI!! Najpierw dokonał pięknego bloku na wjeżdżającym pod kosz Walkerze, który już oczami wyobraźni widział piłkę lądującą w koszu, a chwile później nie dał się minąć Walkerowi, który wobec tak dobrej defensywy próbował sprzedać faul, którego sędziowie nie kupili, a cała akcja zakończyła się blokiem i stratą.

Nie jest ważne, że Jimmy trafił zaledwie 36% swoich rzutów, nie jest ważne, że dał sobie rzucić 60 pkt, ważnym jest to, że potrafił zastopować gracza nie do zastopowania w 2 najważniejszych akcjach, a chwile później wbić soczystą trójkę dającą zwycięstwo swojemu zespołowi. Nic więc dziwnego, że przy takiej skuteczności i zdobyciu 15 punktów to właśnie Jimmy został MVP meczu.

 

W drużynie gospodarzy najlepsze spotkanie rozegrał oczywiście Kemba Walker, który mi przypominał czasy, gdy po parkietach NBA biegał Iverson, który równie skutecznie plątał nogi obrońców. Kemba ostatecznie uzbierał rekordowe 60 pkt trafiając 21 z 34 rzutów. Na wyróżnienie zasługuje również Jeremy Lamb, który rzucił 20 pkt i wykonał kluczową akcję 2+1 na dogrywkę.

Po stronie Sixers najlepszym strzelcem był nie kto inny jak Embiid (33 pkt, 11 zb.), który jednak miał problemy ze skutecznością w drugiej połowie, jednak trafiał ważne rzuty wolne. Najlepszy mecz w sezonie rozegrał Ben Simmons zdobywca 23 pkt, 11 zb. i 9 as., jednak jak już wspomniałem, dzięki wspaniałej postawie w dogrywce to Jimmy został „player of the game”, zupełnie zasłużenie w mojej ocenie.

13 myśli na temat “Sixers – Hornets 122:119 (OT)

  • 18 listopada 2018 o 10:09
    Permalink

    Chyba nie ma już wątpliwości, że ściągnięcie Butlera to był dobry ruch. Czy we wcześniejszym rosterze sixers był zawodnik potrafiący zagrać końcówkę, tak jak to zrobił Butler? Chyba nie trzeba na to odpowiadać. Świetny blok, świetne uratowanie piłki i świetna trójka.
    To na co najeży zwrócić uwagę to to co zrobił Brown podczas TO na około 40 sekund do końca. Jak można było tak beznadziejnie rozpisać zagrywkę. Jakbyśmy tego meczu nie wygrali, to byłaby to tylko i wyłącznie jego wina. Ma facet szczęście, że dali mu Butlera

    Odpowiedz
  • 18 listopada 2018 o 10:51
    Permalink

    Muscala jest strasznie irytujący, po prostu bardzo bardzo przeciętny. Koniecznie potrzebny jest solidny PF. Booker chyba jest bez klubu uderzałbym po niego od razu, dawał nam fajną energię

    Odpowiedz
  • 18 listopada 2018 o 11:00
    Permalink

    Trzeba sobie zadać pytanie czy te straty wysokiego prowadzenia to wina trenera czy zawodników. Było +17 w drugiej kwarcie i +10 pare minut przed koncem i jak zwykle było gorąco w końcówce. Tak samo było w tamtym sezonie i tak jest teraz. Ani trener ani zawodnicy nie wyciagają wnisków.
    Simmons tracący piłkę probując sie popisać czy Embiid potykajacy sie o piłkę to są rzeczy do poprawy.
    Mamy blians 11-7 a powinnismy miec conajmniej dwie wygrane wiecej.

    Odpowiedz
    • 18 listopada 2018 o 11:43
      Permalink

      dokladnie, porazka z detroit i orlando na wlasne zyczenie, bilans 13-5 wygladalby duzo lepiej ;) co do meczu to w koncu ostatnie akcje gramy tak jak sie powinno <3 jimmy dostaje pilke, reszta rozstawiona szeroko i gra 1 na 1, czeka az uplynie czas, nie ma ryzyka straty i tylko dwie opcje – trafi mamy win, nie trafi to gramy dalej :) w q4 sie nie udalo choc tez wszystko bylo tak jak nalezy, w ot juz dokonczyl dziela ale tak to powinno wygladac!!!

      Odpowiedz
  • 18 listopada 2018 o 11:48
    Permalink

    Potrafią chłopaki zrobić nerwową atmosferę pod koniec…
    Faktycznie decyzje Browna dyskusyjne. Nieudany alley-oop do Joela po timeoucie – nie mogłem uwierzyć, że tak oddali za darmo piłę. Jimmy uratował (dwa bloki i „3”), ale to też właściwie jest lenistwo Browna, dać izolację i na koniec IV i dogrywki, zamiast coś rozkminić. Ale i tak dobrze, że Jimmy się aklimatyzował u nas tak ładnie (póki co).

    Odpowiedz
    • 18 listopada 2018 o 12:49
      Permalink

      wiesz, wole leniwą izolacje niż głupià stratę po hand-off redick-embiid :) jak się pozyskało go to guy z jajami to trzeba korzystać

      Odpowiedz
    • 18 listopada 2018 o 13:54
      Permalink

      Do tej pory chłopaki starali się grać zagrywki, co nie zawsze wychodziło, a to niedokładnie podanie pod presją obrony, a to wybiegający na zasłonach pobijał i o obrońców i nie był w stanie otrzymać piłki, a jak zagrywka waliła się to pozostawał tylko desperacki rzut. A tak Jimmy ma piłkę, gra 1 na 1 i albo rzuca albo odgrywa jak ściągnie dodatkowego obrońcę. Geniusz tkwi w proctocie, a my do tej pory nie mieliśmy zawodnika zdolnego do realizacji takiego zadania. Miał być nim Fultz, ale wobec jego aktualnej dyspozycji rzutowej nie ma co liczyć, że sprosta takiemu zadaniu. Jest Butler, który nadaje się idealnie

      Odpowiedz
  • 18 listopada 2018 o 12:09
    Permalink

    W tamtym sezonie było z 7 takich meczy gdzie zamiast pewnego zwyciestwa przegrywalismy we frajerski sposób. Zauważcie ile w tym sezone mamy meczy na styku i szarpiemy sie o wygraną. Mozna to zwalić na brak doswiadczenia ale ile mozna się uczyć.
    Co to druzyny po transferze Butlera to jakoś sie nie moge przyzwyczaić. Jakoś chwilowo trochę obca wydaje mi się druzyna. Chyba przez to że nie widzę Sarica na parkiecie. Szkoda że nie udało się go zostawić w druzynie innym kosztem. Byłaby iidealna pierwsza piątka a tak trzeba szukać brakującego ogniwa

    Odpowiedz
    • 18 listopada 2018 o 18:19
      Permalink

      Jimmy wygrywa końcówki, seria z Bostonem byłaby wygrana gdyby był z nami Jimmy, pamietajmy ze kluczowe mecze były blisko i zostały przegrane brakiem zimnej krwi w ostatniej minucie. Ps. Szkoda chłopaków oddanych, ale Butlera za darmo nikt by nie oddał. Deal jest super !

      Odpowiedz
  • 19 listopada 2018 o 13:20
    Permalink

    Zgadzam się z @WojtekHandi i @Sixersfan. Końcówki nie rozgrywa się w sposób przekombinowany, bo biorąc pod uwagę poziom emocji, stres i uber-zmotywowaną defensywę jest duża szansa na błąd, co pokazała niejedna Q4 w naszym wykonaniu. Dlatego iso dla JB jest jak najbardziej w porządku, o ile Jimmy będzie tak trafiał zawsze to jestem dobrej myśli ;)

    „o to druzyny po transferze Butlera to jakoś sie nie moge przyzwyczaić. ” – mam dokładnie tak samo. Troszkę tęskno za Roco i Dario, widać było fajną rodzinną atmosferkę. Niemniej deal uważam za wygrany, graczy pokroju Roco/Dario można wyrwać z łatwością podczas wolnej agentury, gwiazd pokroju Jimmy’ego są 2, max 3 i wybierają zazwyczaj duże rynki (LA) lub contenderów (GSW).

    PS: Wyobrażam sobie sytuację, że taki Dario może do nas wrócić w sezonie 2020-21 ;)

    Odpowiedz
  • 19 listopada 2018 o 13:48
    Permalink

    to jest biznes ja bym postawił wszystko na jedną karte i wysłął paczke do hornets Fultz Korkmaz i dwa picki pierwszo rundowe myśle że Jordan by się zgodził oddać kembe kontrakty się zgadzają

    Odpowiedz
  • 19 listopada 2018 o 14:30
    Permalink

    A ja bym nie przesadzał z tą ilością gwiazd. Teraz potrzebujemy solidnego wsparcia dla tych co już mamy, a nie kolejnych, co chcieliby mieć piłkę 80% czasu gry

    Odpowiedz
  • 19 listopada 2018 o 20:06
    Permalink

    Męczą mnie te wszystkie plotki o potencjalnych wymianach. Po co Anthony, Korver by się przydał ale co najwyżej Korkmaza można by było dać za niego bo i tak nie przedłużyli mu kontraktu ale nic więcej. Teraz moim zdaniem trzeba przeczekać jak w ostatnim sezonie po kogoś sensownego i za pół darmo. A w przyszłym roku wziąć z FA kogoś takiego jak Tobias Harris na 4 w zastępstwie za Saricia i w takim składzie bić się już o Misia.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *