Sixers – Blazers 95:129
Wysoką porażką zakończyło się starcie w Portland. Mecz ten ukazał wiele naszych słabości, jednak przede wszystkim potwierdził, że bez JoJo bylibyśmy ligowym średniakiem.
Blazers byli lepsi w każdym aspekcie gry i tak naprawdę nie ma o czym pisać… Zimny prysznic dla zawodników, ale mam nadzieję, że również dla Eltona Branda. Wzmocnienia są konieczne, nie możemy być uzależnieni od swojej największej gwiazdy.
CJ McCollum zjadł nas w pojedynkę, przegraliśmy wysoko wszystkie kwarty poza czwartą, kiedy gospodarze zlitowali się przy wyniku +40.
Ciężko kogoś wyróżnić, może Simmons zagrał w miarę przyzwoicie, był tylko -7 podczas pobytu na parkiecie. W porównaniu do innych, np. TJ -38, jest to dobry wynik.
Kolejny mecz w Nowy Rok w Los Angeles, gramy z Clippers.
Podziurawieni bez Embiida, żadne zaskoczenie. Szkoda tylko, że bez pomysłu na grę i same niecelne trójki… Smith, Patton i Fultz wrócą pod koniec sezonu, więc na ławce dużo się nie zmieni, co oznacza że rezerwa będzie wciąż taka sama i brak jakiegokolwiek zawodnika będzie bolał podwójnie.