Mavericks – Sixers 117:98
Philadelphia 76ers już drugi raz w tym sezonie udowodniła, że potrafi wygrać pięć spotkań z rzędu z każdym rywalem, żeby po nich przegrać kilka kolejnych z byle kim. Dallas Mavericks wciąż grający bez swojego lidera, kontuzjowanego Luki Doncica, powinni być dla Sixers właśnie byle kim. Zwłaszcza w Philadelphii. Ale nic z tego…
Mavericks byli przez większość spotkania lepsi i nie tylko sprezentowali Sixers trzecią z rzędu porażkę, ale także drugą z rzędu w ich własnej hali. Przypomnę, że wcześniej Sixers byli niepokonani u siebie w 14 spotkaniach z rzędu, licząc jeszcze poprzedni sezon.
To jednak oni rozpoczęli mecz dyktując swoje warunki, ale nie na długo… Mavs przegrywając 5-13 wzięli czas, po którym swój show rozpoczął niesamowicie grający Tim Hardaway, Jr., zdobywca aż 19 punktów w pierwszej kwarcie przy niemal bezbłędnej ofensywie! Seria 25-8 zapewniła gościom przyjęcie kontroli nad spotkaniem. W międzyczasie piękną defensywą popisał się Thybulle, który zablokował rywala przy rzucie za 3 i próbował kilka razy uratować piłkę, niestety ta ostatecznie trafiła do Mavs i została zamieniona na punkty. Szkoda, bo inaczej była by to piękna akcja! Na koniec kwarty daleką trójkę trafił jeszcze równo z syreną Broekhoff, pogrążając Sixers 28-35.
W drugiej odsłonie nie było tyle ciekawych historii, za to goście skutecznie powiększali przewagę, która w pewnym momencie wynosiła aż 57-40. Strach co by było, gdyby nie genialna gra Joela Embiida w ostatnich czterech akcjach pierwszej połowy: trójka, podanie do Korkmaza na trójkę, wymuszony faul ofensywny na Porzingisie oraz kolejna trójka Embiida i jego zespół schodził do szatni przegrywając już tylko 57-63!
Po zmianie połów Sixers zdołali dojść rywala na 2 punkty, po czym Mavs znowu zrobili szybki odjazd. Ich przewaga urosła do 10 punktów, a ja się zacząłem zastanawiać, dlaczego nasz zespół gra taką nudną i przewidywalną koszykówkę?
Czwarta kwarta upłynęła pod znakiem bardzo wyrównanej gry, co oznacza, że goście bez większego wysiłku utrzymali dwucyfrową przewagę do ostatniej syreny. Niemiłosiernie dziurawili siatkę w Wells Fargo Center, podczas gdy filadelfijczycy albo zbyt szarżowali w ataku, albo niepotrzebnie oddawali zbyt wiele (niecelnych) rzutów zza łuku.
Wśród zwycięzców najlepiej wypadli równo grający przez cały mecz Kristaps Porzingis (22 punkty, 18 zbiórek, 3 bloki) oraz wspomniany już Tim Hardaway, Jr., który po przestoju w drugiej i trzeciej odsłonie, dołożył swoje punkty w ostatniej i łącznie uzbierał ich 27, trafiając 7 z 11 trójek. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje tylko Joel Embiid (33 punkty, 17 zbiórek) z szóstym w sezonie meczem 30/10.
Sixers z powodu trzech ostatnich porażek spadli z drugiego na szóste miejsce w tabeli konferencji wschodniej. Dzisiaj w nocy czeka ich pojedynek z Washington Wizards.
meczyk dzisiaj o 2 startuje, to będzie ciekawe spotkanie chociaż o wynik bez Doncicia jestem spokojny:)
No i już po Twoim spokoju… Powiem Wam że męczy mnie to że 1/3 akcji to nap… za 3. I nie mówię już tylko o Sixers tylko ogólnie.
Pełna zgoda. I jeszcze te cyrki i tragiczna muzyka na każdej możliwej przerwie.
Zaczyna się robić bagno… Majac Horforda i Embiida pod koszem + wysokich zawodnikow jak Simmons Harris, Scott itd nie umiemy zastawoc drogi do kosza i Porzingis zbiera 17 pilek… Na obwodzie tez nie bronimy. Mecz z Heat potraktowalem jako wypadek przy pracy, tym bardziej ze było blisko buzzer beatera, ale patrzac na dzisiejsze spotkanie to jestem zdania ze gra rzeczywiście się nie klei. Na tą chwilę nie umiemy wykorzystać potencjału zawodnikow i niestety Milwaikee leje nas w PO niemiłosiernie.
Po 2 ostatnich meczach już cała liga wie jak wygrać z sixers. Wystarczy grać w obronie strefą. Brown wydaje się być ślepy na wydażenia na boisku. Jedyną rzeczą, która odbiegła od normy to minuty dla Treya, ale w mojej ocenie było to zbyt późno. Reagować trzeba jak zaczynają się problemy, a nie tak się tkwi po uszy w gównie. Brown powiedział, że w okolicy świąt zobaczymy prawdziwych Sixers, mam nadzieję, że to nie jest to.
Brown jak naszybciej musi wylecieć.. on tego nie orarnia i nie ogarnie.. ma tych swoich asystentów a żaden nie potrafi wymyślić jak grać przeciwko strefie.. na ta bezradność nie dało się patrzeć.. gramy gorzej niż rok temu i nie ma się co nastawiać na więcej niż pierwsza runda PO. Amen
Sorry druga runda :)
Popatrzcie jakim składem grają Raptors czy Celtics. Mają sporo kontuzji A mimo to wygrywają z sredniakami. My natomiast w pełnym składzie dostajemy baty.
Widać miejscami brak zaagazowania i pomysłu na grę. Ciekawe kiedy skończy się cierpliwość zarządu. Paradoksalnie można życzyć sobie jeszcze kilka porażek z rzędu i Brown będzie na gorącym krześle
Właśnie to chciałem napisać. U nas wylatuje jeden i jest problem. Nie wiem ile jeszcze Brown musi spartolić żeby wylecieć.
Akurat ostatnie dwa mecze graliśmy pełnym składem chyba, co…?
A Brooklyn, Miami i Dallas to akurat nie średniaki tylko ekipy 500+. Na ten moment wszyscy w PO. A że Dallas bez Luki? Wygrali już bez niego w Millwauke.
Brown jest słaby, nic się nie zmieniło. Ben dalej jest tragiczny 3 m od kosza, nic się nie zmieniło. Stare bagienko. Jak dla mnie nawet coach, bez shootingu druzyny, niewiele zrobi.
Jeśli trafiamy zza łuku min. 12 trójek, przy 40%, niewielu w lidze może nam się postawić.. a jak rzucamy ledwo 10, na poniżej 35 to tak sobie..
Tylko jaki my mamy roster A jaki te „średnie ” ekipy.
Na papierze powinniśmy mieć lepszy bilans niż Bucks.
Miami, Toronto, Dallas, Indiana to są drużyny gdzie istnieje jakiś system gry albo po prostu trzeba tam zapierd… My przy nich czasem wyglądamy jak miekkie faje.
Zaraz będą głosy że trzeba wymienić Harrisa czy Richardson. Tylko ile razy można robić rewolucję.
Pamiętam jak przy bilansie 5-0 już miałem wrażenie że nasz atak to totalny chaos. Obronę strefową stosowano na nas od początku i aż dziwne że w tak dużym stopniu dopiero teraz. Wszyscy piszą o drugiej rundzie play-off a mam wrażenie że jak trafimy w pierwszej rundzie na ogarniętego coacha z jakąkolwiek wizją taktyczną rozpracuje naszą ofensywę bez problemu