Ile NAPRAWDĘ warty jest Tobias Harris?
To nie jest kolejny artykuł mówiący, że Tobias Harris jest przepłacony, bo to już wiemy. Zamiast tego przyjrzymy się prawdziwej wartości Harrisa i temu, ile powinien zarabiać porównując go do innych graczy.
Czy kiedykolwiek napisałeś sprawdzian z matmy, na który uczyłeś się dużo, jednak nie wystarczająco dużo? Uczyłeś się na tyle, by dostać przyzwoity stopień, powiedzmy 4 z minusem. I wtedy otrzymałeś ocenioną pracę a tam… piątka (Tobias otrzymał 94.74% maksymalnego, możliwego do otrzymania kontraktu [a wiemy, że 95% daje 5 na sprawdzianie ;) przyp.red.]).
Otwierasz sprawdzian i widzisz, że nauczyciel źle ocenił twoją pracę, popełnił błąd, bo przecież twój sprawdzian miał za dużo błędów na to, byś dostał piątkę. Co robisz? Siedzisz cicho i przyjmujesz piątkę. To właśnie zrobił Tobias Harris 30. czerwca 2019 roku.
Tobias Harris podpisał kontrakt warty $180 milionów i siedział cicho. 180 milionów dolarów. To jest kwota, na którą zasługują najbystrzejsze dzieciaki w klasie, takie jak LeBron James czy Kevin Durant. Ale zanim przejdziemy do czasów Tobiasa Harrisa w Philadelphii 76ers i do tego ile naprawdę jest warty, spójrzmy na jego czas tuż przed przyjściem do Sixers.
Dni Harrisa w L.A. były policzone od kiedy odrzucił przedłużenie kontraktu od Jerry’ego Westa i Clippers warte $80 milionów latem 2018 roku. West, najprawdopodobniej najlepszy działacz NBA w historii, zaoferował Harrisowi kwotę, którą według niego był on warty, przy okazji zostawiając sobie miejsce na wolnych agentów w 2020 roku.
Harris osiągał statystyki na poziomie 18.6 ppg, 5.5 rpg i 2.4 apg przy skuteczności za trzy na poziomie 41.1% gdy drużyna zaoferowała mu czteroletni kontrakt warty $80 milionów. To trochę mało biorąc pod uwagę jego występ w tamtym sezonie.
A w sezonie 2018-19 Harris grał trochę lepiej. W czasie gry dla Clippers Harris zdobywał średnio 20.9 ppg, 7.9 rpg i 2.7 apr przy skuteczności 43.4% zza łuku jako pierwsza opcja drużyny. Gdy został wytransferowany do Philadelphii, jego rola zmniejszyła się i był uznawany za czwartą opcję w ataku. Niemniej jednak, wciąż dostarczał solidne liczby – 18.2 ppg, 7.9 rpg i 2.9 apg, choć rzucał jedynie 32.6% zza łuku. Nie są to statystyki gracza za $180 milionów… ale przyjrzyjmy się temu dokładniej.
Użyjmy Wskaźnika Wartości Gracza w stosunku do Zastępstwa – znanego jako VORP – do porównania go z innymi graczami ich kontraktami. Dla tych, którzy nie wiedzą czym jest VORP, Basketball Reference wyjaśnia to najlepiej:
VORP przekształca BPM [Box Plus/Minus przyp. red.] w szacunkową wartość danego gracza dla drużyny w porównaniu do teoretycznego „gracza zastępującego”, którym jest gracz na kontrakcie minimalnym lub ktoś, kto nie jest członkiem rotacji.
BPM mierzy wkład gracza w wyniki drużyny gdy znajduje się na parkiecie. Dla jasności – gracze z VORP powyżej dwóch to zazwyczaj gracze na poziomie All-Star.
Od tłumacza: W sezonie 2019/20 tylko 36 graczy miało VORP wyższe lub równe 2.0. Bezdyskusyjnie najlepsza według tego wskaźnika była trójka Harden/Giannis/LeBron (odpowiednio 6.3, 6.0 i 5.7). Jedynym All-Starem z wskaźnikiem poniżej 2.0 był w tym sezonie Russell Westbrook, a graczem bez powołania do ASG który miał najwyższy wskaźnik VORP był siedemnasty na tej liście Karl-Anthony Towns (2.9, niepowołany głównie przez zbyt małą liczbę rozegranych meczów). Wśród tych 36 graczy znajduje się aż trzech zawodników Sixers – 16. Ben Simmons (2.9), 24. Joel Embiid (2.4) i 35. Al Horford (2.0). 58. Tobias Harris miał wskaźnik 1.5 i jest ostatnim graczem Sixers w pierwszej setce.
Wiec gdy wiemy teraz czym jest VORP, zacznijmy eksplorowanie wykresu korelacji między VORP a zarobkami zawodników w tym sezonie. W przypadku Tobiasa przyjmujemy średnią jego zarobków z pięciu lat kontraktu, czyli $36 milionów. Gracze na debiutanckich kontraktach nie zostali uwzględnieni, a u graczy u których nowe kontrakty zaczynają się od następnego sezonu wzięto pod uwagę właśnie te nowe kontrakty – np. Jamal Murray i Ben Simmons, którzy od przyszłego sezonu wchodzą w nowe, $170-milionowe umowy.
Here is an interesting scatter plot. Looking at VORP and Contract as the two variables and seeing where Tobias Harris is placed. Harris was clearly overpaid and it shows here, but how much is Harris really worth? We’ll see in an article i’m writing. #NBA #Sixers #NBATwitter pic.twitter.com/DjbfalouAv
— @alexandrofidan1 (@AlexandroFidan1) April 3, 2020
Można zauważyć oczywistą zależność – wraz ze wzrostem VORP wzrastają również zarobki. Wiadomo, że są również odstępstwa, takie jak… Tobias Harris (VORP 1.5). Mamy również Russella Westbrooka (VORP 1.8), ale Westbrook od seoznu 2014-15 regularnie notował VORP powyżej 4.7 – w tym 9.3 za jego sezon MVP. Najwyższe VORP Harrisa przypadło na zeszły sezon, gdy wskaźnik ten znajdował się u niego na poziomie 2.6. To szalone, że zarobki Westbrooka i Harrisa są tak bardzo zbliżone do siebie.
Gracze z VORP pomiędzy 1.3 i 1.7 (przedział tegorocznego Harrisa) zarabiają średnio $15 866 981. Harris jest z pewnością wart więcej, więc oceńmy go na podstawie jego zeszłorocznego VORP, czyli 2.6. Gracze z przedziału 2.4-2.8 VORP zarabiają średnio $28 229 051. To trochę powyżej wartości Tobiasa, ale spójrzmy na graczy z tego przedziału: Nikolę Vucevicia, Kembę Walkera, Bradley’a Beala, Kyle’a Lowry’ego, Hassana Whiteside’a (przy którego kontrakcie ten Tobiasa wygląda dobrze), Zacha LaVine’a czy naszego kochanego Joela Embiida. To są w większości gracze ważniejsi dla swoich ekip niż Harris (wyłączając Whiteside’a), wszyscy z tych graczy to byli All-Starzy lub mają inne osiągnięcia (sorry LaVine, konkurs wsadów się tu nie liczy). Wierzę jednak, że należy on do tego przedziału graczy.
Gracze z przedziału 1.8-2.2 [uśredniona wartość VORP Harrisa z dwóch ostatnich sezonów przyp. red.] zarabiają średnio $24 064 239. To wygląda jak uczciwa cena za Tobisa Harria. Gracze z takimi zarobkami to np. Buddy Hield (od przyszłego roku), Serge Ibaka, Malcolm Brogdon, Danilo Gallinari czy nawet LaMarcus Aldridge. Dodanie Tobiasa Harrisa do tej listy nie wygląda ani trochę dziwacznie.
VORP nie wystarczy do zmierzenia wartości gracza, ale w tym przypadku jest dobrym wskaźnikiem do użycia. VORP nie bierze pod uwagę defensywy tak bardzo, jak zwraca uwagę na ofensywę. W defensywie, przynajmniej w pierwszej części sezonu, Tobias wyglądał naprawdę dobrze. Nieźle krył indywidualnie, dobrze blokował i wyglądał jak nowy Tobias. Niestety, nie trwało to długo i Tobias wrócił do swojego przeciętnego self w obronie. Przykro to mówić, ale jeśli Harris nie trafia rzutów, to nie ma z niego dużego pożytku dla drużyny.
Sixers stawiali też na to, że Harris będzie ich graczem na końcówki. I choć Harris potrafi zdobywać punkty praktycznie z każdego miejsca na parkiecie, nie jest typem gracza na końcówki. Wydaje się, że zbyt często włącza mu się widzenie tunelowe, brakuje mu szybkości by uwolnić się z krycia i za często waha się w dogodnych sytuacjach. Nawet, gdy graczem przed nim jest Isaiah Thomas. Płacenie takich pieniędzy komuś, kto nie potrafi zamykać meczów w sytuacji, gdy desperacko takiej osoby potrzebujesz, jest bardzo słabe.
Oczywiście zawsze są rzeczy, których statystyki nie zmierzą w odpowiedni sposób, jak przywództwo i bycie dobrym kolegą z drużyny. To jest coś, co Harris wydaje się wnosić do szatni, co jest dobre, bo Sixers tego potrzebowali, szczególnie w tym sezonie.
Daleki jestem od obwiniania Harrisa za wybrakowany sezon Sixers, bo był takim graczem, jakiego się spodziewaliśmy – no, może liczyliśmy na trochę lepszą skuteczność zza łuku. Ale do tej pory rozgrywał dobry sezon i chyba nikt się nie spodziewał, łącznie ze mną, że w wieku 27 lat nagle stanie się o wiele lepszym graczem. Ale otrzymuje taką wypłatę jak LeBron James i Kevin Durant i to nie jest w porządku.
Gdy najlepszy gracz opuszcza drużynę staje się ona gorsza i nie potrafi go zastąpić. Cavs stali się ekipą tankującą po odejściu LeBrona, Thunder nigdy nie wygrali serii Play-Offs po odejściu KD. Ale Harrisa możesz zastąpić dodając do składu dwóch zdolnych strzelców. Dlatego ten kontrakt absolutnie nie ma sensu.
Chociaż nigdy nie byłem dzieciakiem, który dostawał piątki w szkole inaczej, niż przez pomyłkę nauczyciela to nie trzeba być geniuszem by stwierdzić, że Sixers wciągnęli się w głęboki dół. A Harris nie wydaje się być zaangażowany w żadne rozmowy odnośnie wymian i nic dziwnego, bo za tę cenę nie wziąłby go żaden zespół poza Knicks.
…
Od tłumacza: Choć autor artykułu spogląda w nowy, poparty statystykami sposób na zbyt duży kontrakt Tobiasa Harrisa, to bardzo nie podoba mi się jego zakończenie. Jakiekolwiek rozmowy transferowe z udziałem Tobiego mogłyby mieć zgubny wpływ ca ekipę Sixers. Nie dość, że ukazaliby się jako nierzetelna i niepoważna organizacja, która oferuje zawodnikowi pięcioletnie zobowiązanie, by wystawić go na listę transferową po tym, jak gra on wcale nie gorzej niż w trakcie sezonu poprzedzającego nowy kontrakt, to jeszcze popsuliby chemię w zespole, dla której Tobi wydaje się wręcz kluczowy.
Oddaliśmy T.J.’a, oddaliśmy Simbę, oddaliśmy RoCo, oddaliśmy J.J.’a – czas wcisnąć STOP. I wystarczy, że najwidoczniej szukamy wymiany za Horforda, któremu też dopiero zaoferowaliśmy wielki, tłusty kontrakt – to już wystarczająco może popsuć chemię i obraz naszej organizacji w oczach przyszłych wolnych agentów. A gra z Alem jest jak najbardziej możliwa, gdy przestanie się go wystawiać na boisko jednocześnie z Simmonsem i Embiidem. Al może stać się najbardziej ekskluzywnym back up’em na pozycji środkowego w historii koszykówki, czego (nie oszukujmy się) potrzebujemy w świetle kruchości Embiida, ale jest on niejako połączeniem naszych dwóch młodych gwiazd i z nimi na parkiecie jest graczem niepotrzebnym. Ten skład jest zdolny by walczyć o mistrzostwo – potrzebujemy tylko zmiany podejścia sztabu szkoleniowego. A najlepiej zmiany trenera.
Autor: Alexandro Fidanza
Tłumaczenie: Mateusz Filipiak
Wziąłbym jeszcze pod uwagę to, jak Harris był pożyteczny dla drużyny w ostatnich czasach, gdy nie grali Simmons i Embiid. Co nie zmienia oczywiście faktu, że na taki kontrakt nie zasłużył, z drugiej jednak strony teraz, gdy już wiemy, że Butler i tak by u nas nie został, pozbycie się wtedy Harrisa tylko by zaszkodziło i zmarnowało wcześniejsze ruchy. A nie zaoferowanie mu takiego kontraktu byłoby równoznaczne z jego odejściem. Trochę sytuacja bez wyjścia, można się za to pocieszać, że Harris dopiero wchodzi w swój prime i może być tylko lepiej.
Jeśli chodzi o Horforda, to wszelkim wymianom z których nie dostajemy dobrego centra mogącego zmienić Embiida, a który po prostu bardziej pasuje do zespołu niż Al, mówię stanowcze nie.
Monty, spodziewałem się raczej, że wszystkim wymianom innym niż wymiana trenera powiesz nie :P
To prawda, ale nie lubię się powtarzać ;-)
Jak dla mnie to zarówno Harris jak i Horford są graczami, których pensje zablokowały nam rozwój. Harris nie jest wart swoich pieniędzy, a Horford przy brakach jakie mamy na obwodzie jest zbytecznym wydatkiem. Wolałbym zamiast niego kogoś mocnego na obwód. Ok, latem nie było zbytnio w kim wybierać, ale przepłacanie dwóch graczy zamyka nam możliwości na przyszłość. Ani Harrisa, ani Horforda nikt od nas nie weźmie w wymianie (chyba, że za czapkę gruszek, a w sumie w ostatnich latach to takie wymiany dominowały), a i nie mamy pieniędzy żeby podpisać kogoś wartościowego jeżeli pojawiłby się na rynku takowy gracz. Z szumnych zapowiedzi budowania czegoś wielkiego, czegoś na lata, wpakowaliśmy się w kolejny zespół, który wyżej dupy nie podskoczy. Wątpię żeby to mogło się zmienić w najbliższych latach. Na dokładkę jest trener, który nie potrafi wykorzystać potencjału tego co jest. Mam wrażenie, że gdyby był Hinkie, to bylibyśmy teraz w zupełnie innym miejscu, a tak to niektórzy w organizacji postanowili w połowie drogi iść na skróty i wrócili praktycznie do stanu sprzed ery tankowania
Myślę, że Horford byłby jednak wart więcej niż gruszki. Wciąż jest bardzo szanowany w lidze i wciąż jest jednym z najlepszych podkoszowych na Wschodzie. Tacy Kings mogliby z niego zrobić super pożytek, bo gracza tego typu brakuje im pod koszem. Są obecnie przeładowani (Len, Holmes, Giles, Bagley, Bielica, Parker) graczami średnimi, bo Holmes cyferki miał teraz świetne, ale wciąż jest graczem ograniczonym. Bielica nie broni, Parker to bust, Giles rozwija się bardzo powoli, Len to po prostu średniak a czasy Bagleya jeszcze przyjadą. Podobno nie do końca są zadowoleni z Hielda i chcą nim handlować jak się pojawi dobra oferta, więc gdybyśmy chcieli koniecznie pozbyć się Ala, to z nimi można ubić dobry biznes dodając pick pierwszej rundy draftu. But again – ja wolałbym go pozostawić w ekipie i mieć jako ekskluzywnego rezerwowego.
Tylko przy brakach jakie mamy w innych miejscach na parkiecie, trzymanie rezerwowego z takim kontraktem, to jak dla mnie strata potencjału. Z każdym rokiem będzie trudniej o sensowną wymianę, bo jednak jego wiek już zaczyna odstraszać chętnych. Już bym wolał za jednego rezerwowego Horforda, mieć 2-3 graczy na poziomie Harrisa, tylko oczywiście z odpowiednim kontraktem do umiejętności, którzy wzmocniliby pierwszą piątkę i dali więcej opcji na ławce
Chyba każdy wolałby choćby dwóch graczy na poziomie Harrisa od jednego Horforda, bo różnica między tymi graczami wcale nie jest taka duża ;)
A braków wcale nie mamy takich dużych jak się wydaje, winny jest wadliwy system w którym funkcjonują nasi gracze.
Tak jak zostało powiedziane, dopiero zaklepaliśmy naszych zawodników na lata i wyszlibyśmy na niepoważnych umieszczając ich w rozmowach o trade.
Zamiast więc rozmontowywać nasz skład, zastanówmy się czym kierował się zarząd tworząc naszą drużynę? Na myśl przychodzi mi wpływ organizacji San Antonio, w której nigdy nie było gości o wysokim ego typu Paul George, James Harden itp. Był Kawhi ale też się wyniósł bo nie mogli się dogadać. Tim, Tony i Manu to był wieloletni trzon, zgrany i znany przede wszystkim z ich koszykarskiego IQ, a nie superstarowych statystyk i solowych wystąpień a’la ww. Harden. Trochę szkoda, że Embiid woli jednak dołączyć do grona tych superstarów z wysokim ego zamiast przełożyć chęć zwycięstwa nad swój własny interes.
Nie jestem teraz w stanie tego sprawdzić ale pokuszę się o stwierdzenie, że gdyby prześledzić ruchy transferowe ówczesnych Spurs, można by było przewidzieć nasze ruchy dozbrajające do walki o mistrzostwo.
Różnica, która nasuwa się jako pierwsza jest fakt, że San Antonio miało najlepszy bilans na Zachodzie. Nam to trochę nie wychodzi.
Zapewne dlatego, że Brett to nie Pop, co niestety sprowadza nas do punktu wyjścia.
Rzucam też zapytanie o drużynę z poprzednich paru lat, która aspirowała o mistrzostwo ale osiągała powiedzmy 1-2 rundę max, a zmiana trenera pomogła w walce o tytuł. Znajdzie się taka?
GSW po zmianie Marka Jacksona na Kerra zdobyli mistrzostwo, przy porażce w pierwszej rundzie z LAC rok wcześniej :)