Philly Cheesesteak of the Week
Ciepły majowy wieczór 1776 roku. Od niespełna roku trwa amerykańska wojna o niepodległość. Do niewielkiego domku przy Arch Street w Filadelfii wchodzi trzech przedstawicieli Kongresu Kontynentalnego: George Washington, Robert Morris i George Ross. Zamieszkuje go Betsy Ross, jedna z wielu szwaczek w mieście zatrudniona przez Flotę Pensylwanii. Panowie pokazują jej projekt pewnej flagi składającej się z czerwono – białych pasów i sześcioramiennych gwiazd w kole. Betsy bez ceregieli proponuje swoje poprawki, które goście akceptują jednogłośnie, i zabiera się do roboty. Flaga jest gotowa na początku czerwca. 4 lipca zostaje ogłoszona Deklaracja Niepodległości – powstaje nowy naród, a „Betsy Ross flag” staję się pierwszą oficjalną flagą Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Amerykanie mają świra na punkcie swojej Stars & Stripes banner. Jest ona traktowana z nabożną czcią, każdy szanujący się obywatel wywieszą ją przed swoim domem, a znieważenie jej to największe świętokradztwo. I wcale nie jest ważne to, że historia z wizytą Washingtona u Betsy jest prawdopodobnie zmyślona przez jej wnuka. Młoda Ameryka potrzebowała symboli, wokół których mógł budować się i krzepnąć nowy naród. A „flaga Betsy Ross” idealnie się do tego nadawała. Stała się jedną z wielu rzeczy, wokół której Amerykanie zbudowali swoją tożsamość.
I właśnie moim zdaniem to jest największe wyzwanie przed jakim stoi nasza drużyna. Musi zbudować od zera swoją tożsamość. Z przykrością stwierdzam, że The Process nie zdołał jej wykreować. Pierwsze trzy mecze sezonu pokazały, że będzie to jedno z głównych wyzwań przed sztabem i zawodnikami. Ale jest na czym budować. Jest w tym zespole jakaś ukryta energia. W mych oczach pojawiały się iskry, kiedy na parkiet wchodził Tyrese Maxey, czy Shake Milton. Dwight Howard po zdobyciu mistrza wyluzował i cieszy się grą – Sixers w końcu mają dobrego zmiennika dla Joela.
Ten za to miał klasyczne momenty „potrzymaj mi piwo”. Módlmy się żeby mu tak się chciało przez całe mecze (i był zdrowy), a Doc potrafił to wykorzystać. Curry i Green robią swoją robotę, Harris mehh, a Thybulle zgłosił nieprzygotowanie podchodząc do tablicy. Za to nasz główny rozgrywający zamiast swoich Nike`ów ubrał drewniane holenderskie chodaki. Simmons, mimo że wypełnia box score, to „miota się jak szatan” po boisku. Jego mowa ciała mnie martwi – zamiast „jam jeden z liderów”, mówi raczej „i co ja robię tu, uuu”. Na razie nie podniecam się bęckami od Cavaliers. Wyniki innych ekip z topu pokazują, że początek sezonu będzie dziwny. Preseason był najkrótszy w historii, więc zamierzam poczekać trochę dłużej zanim zacznę bić na alarm po ewentualnych porażkach.
Dziś przy Arch Street w Filadelfii w odrestaurowanym domku Betsy Ross mieści się muzeum, gdzie można zapoznać się z historią amerykańskiej flagi i cofnąć się do burzliwych czasów narodzin państwa. „Betsy Ross flag” na stałe weszła do amerykańskiej kultury i jej symboliczny wymiar jest nie do podważenia. Kółko z gwiazdek nad siódemką w logo naszego zespołu nie wzięło się tam z przypadku. Przed naszymi grajkami trudne zadanie zbudowania czegoś od zera. Będę przypatrywał się temu procesowi z dużym zainteresowaniem. Nie zrobimy kolejnego kroku bez stworzenia nowej tożsamości drużyny. Może wycieczka edukacyjna chłopaków na Arch Street nie byłaby takim głupim pomysłem?
Oh damn, dawno nie czytałem czegoś tak dobrego i trafnego! :o Doskonale to ująłeś.