Wizards – Sixers 102:109
„[Inni rozgrywający] upewnią się, że poznasz wszystkie swoje słabości. Coś, w czym nie jesteś dobry. A potem zmuszą cię, żebyś to robił w meczu” – tak John Wall przestrzegał Michaela Cartera-Williamsa przed wczorajszym meczem. Po czym najwyraźniej wprowadził to w życie. Być może oglądał mecz Sixers z Heat, bo zauważył, że MCW nie radzi sobie w kryciu jeden na jednego. W Heat pod nieobecność Wade’a nikt z pozycji rozgrwającego nie groził rzutem, ale Wall w Wizards to inna historia. I w pierwszej kwarcie mieliśmy tego popis – na najgorszej nawet zasłonie rozgrywający Wizards bardzo łatwo gubił Cartera-Williamsa, trafiając w ten sposób siedem pierwszych rzutów. Czy to znaczy, że czołowi rozgrywający ligi będą mieli rekordowe występy przeciwko rozgrywajacemu Sixers?
Wracając do meczu – Wizards łatwo wyszli na prowadzenie, a MCW raził błędami nie tylko w obronie, ale też w ataku (niepotrzebne rzuty, straty…). Ale po zmianie połów jakimś cudem Wall skończył swój show, a dobra gra Turnera i Younga utrzymywała Sixers na powieszchni. Do zdobywania punktów włączył się też Hawes, ale większą niespodzianką było przebudzenie się Cartera-Williamsa, który grał już bardziej na luzie i to właśnie jego trójka na 7 minut przed końcem spotkania dała Sixers pierwsze w meczu prowadzenie (odrobili 12 punktów straty). Kluczowe punkty zdobyli Young i Hawes. Sixers zakończyli mecz zrywem 25-13, wygrywając drugi raz z rzędu i po raz drugi zdobywając grubo ponad 100 punktów. Tylko gdzie to tankowanie?
Thad Young zdobył 29 punktów i 8 zbiórek. Evan Turner dodał 23 punkty, 6 zbiórek i 4 asysty, a Spencer Hawes 16 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst. Michael Carter-Williams skończył z dorobkiem 14 punktów i 5 asyst. Po drugej stronie błyszczał Wall (26 punktów, 6 asyst), ale głównie w pierwszej połowie. Marcin Gortat z kolei w niej nie istniał, ale w drugiej przez chwilę ratował Wizards zbierając ostatecznie 12 punktów, 7 zbiórek i 3 bloki.
Gortat gra masakre, podobnie jak sixers :) dobrze, ze Pelikans tez słabo
Jak tak dalej pójdzie to nawet w loterii nie bedziemy. Coś czuje ze jeszcze kilka W i Hinkie wytrejduje Younga dla bezpieczeństwa.
To mi raczej nie wygląda na tankowanie ale to przecież Wizards
A tymczasem Boston i Denver tankuja na calego.
Spokojnie, to dopiero drugi mecz :D
Nie wiem jak wy ale ja tam się ciesze z każdej wygranej i oby jak najwięcej, tymbardziej, że milo się ogląda sixers widząc ambicje zaangażowanie po raz pierwszych od Play Offs 2 lata temu.
Teraz Hinkie obetnie pensję :D
W sumie sam się cieszę tyle ze nie wiem co to da, skład jest za słaby żeby coś osiągnąć i osobiście nie wierzę że uda się ugrać więcej jak walka o 8 miejsce w paly-off, nigdy nie byłem zwolennikiem tankowania ale już pogodziłem się że taki jest cel na ten sezon. Zawsze zastanawiałem się jak wygląda tankowanie od strony zespołu, czy trener przed meczem delikatnie oznajmia zawodnikom że trzeba odpuścić czy po prostu tak wychodzi po celowym sabotowaniu składu przez GM.
Za wcześnie żeby oceniać ale jak dla mnie to całe tankowanie może się nie udać. Zawodnicy grają o kontrakty i mają głęboko podkładanie się innym zespołom. Widać to mocno na boisku Turner, Wroten, Anderson czy Morris grają samolubnie, widać że starają się pokazać z jak najlepszej strony, dotyczy to zresztą całego zespołu, dawno nie widziałem tak twardo grających Sixers, każdy tutaj walczy o przyszłość dla siebie i nikogo nie obchodzi przyszłość zespołu.
Jestem ciekaw jak to będzie dziś Z Bulls, z Heat po prostu wszystko wychodziło, Wizards są słabi więc to żaden wyznacznik formy, zobaczymy jak się ułoży pojedynek z kolejnym silnym zespołem
Spokojnie, jeszcze będziecie mieć dość przegrywania:)