Sixers – Hawks 86:124
Sixers po raz trzeci (i ostatni) nie byli w stanie dorównać zespołowi Atlanta Hawks. W dzisiejszym meczu ani przez chwilę nie prowadzili a największa strata wyniosła aż 43 punkty. Ostatecznie rozmiar porażki sięgnął 38 punktów, jednak trzeba zauważyć że w obliczu spokojnej przewagi trener rywali przez większość czasu dysponował rezerwowymi – ławka Hawks zdobyła aż 80 ze 124 punktów.
Już po pierwszej kwarcie goście mieli dwucyfrową przewagę. Jedynie na początku drugiej części gry Sixers byli w stanie tę przewagę delikatnie zniwelować – potem już się tylko powiększała. W oczy rzucała się przede wszystkim kiepska obrona w obliczu świetnie rozprowadzających piłkę rywali i nieprzemyślane podania (często po prostu brak porozumienia), oraz wynikające z tego liczne straty.
Statystycznie najlepszy występ zaliczył Nik Stauskas – 17 punktów, 4 zbiórki, 2 asysty. Przyzwoicie (ale tylko przyzwoicie) zagrali też Noel i Okafor (kolejno: 10 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst, 2 odbiory i blok, oraz: 10 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty, odbiór i blok – ale też 5 strat). Z ławki najlepiej zaprezentował się Isaiah Canaan, który zdobył 11 oczek.
Następny mecz z Wizards w Waszyngtonie w piątek.
Jeden z gorszych meczów sezonu dla mnie. Upodlająca porażka, komentatorzy Atlanty cały mecz podśmiewali się z Philly i co by nie mówić Sixers dawali do tego podstawy. Jak już nawet Mike Muscala wjeżdża ci na kosz jak chce, bijesz rekordy strat i walisz tróję za tróją, choć prawie nic nie wpada to trudno o inny efekt.
No był jeszcze mecz ze Spurs w grudniu przegrany 51 punktami…
No tak i to chyba z ich rezerwowymi nawet… Aaale wtedy nie było jeszcze Isha, a Sixers przegrywali wszystko jak leci. Myślałem, że czasy takich upokarzających porażek za nami, że chociaż będziemy competitive, a tu taka kupa z przeciętną ostatnio Atlantą.
Za to piekny mecz z GSW , mistrzami ligi :)