Bynum na razie nie wypalił
Pozyskanie Andrew Bynuma miało być dla 76ers jak odnalezienie brakującego ogniwa. Niestety, póki co przeważa rozczarowanie, a w dodatku center dość długo nie zagra przez kontuzję kolana.
Bynum pełni od początku swojego pobytu w Filadelfii bardzo skromną rolę, ograniczając się do zajmowania miejsca na ławce – od początku sezonu nie zagrał w żadnym meczu, a większe emocje niż jego gra wzbudza jego fryzura.
Center ma także pecha jeśli chodzi o urazy. W listopadzie wiadomości sportowe doniosły, że Bynum odniósł uraz kolana podczas gry w kręgle. Nadal nie wiadomo, kiedy koszykarz będzie mógł realnie myśleć o powrocie na parkiet – nieco nadziei dodaje fakt, że właśnie rozpoczął wstępne treningi.
Bynum sam także dolewa oliwy do ognia. W połowie grudnia głośno było o jego publicznych komentarzach pod adresem swojej byłej drużyny, Los Angeles Lakers, a szczególnie pod adresem Dwighta Howarda. Stwierdził on, że wymieniając go na Howarda Lakers zamienili przysłowiową siekierkę na kijek.
Można dyskutować nad tym, czy kompletna nieobecność na parkiecie uprawnia do takich stwierdzeń, ale wątpliwości nie ulega fakt, że czas ucieka, i jeśli Bynum nie zrobi w tym sezonie dobrego wrażenia, to ciężko spodziewać się, że klub będzie walczył o zatrzymanie go.
Częśc kibiców mocno zaczyna doskwierać brak Andre Iguodali, ale warto także pamiętać, że za czasu swojej kadencji w Lakers Bynum spisywał się zadowalająco. A że sezon trwa, to pozostaje tylko liczyć, że center bardziej niż na wywiadach skupi się na rehabilitacji, i faktycznie spełni oczekiwania.
76ers plasują się obecnie na przedostatnim miejscu w Dywizji Atlantyckiej. Dzisiaj zmierzą się z Golden State Warriors, a typy bukmacherów stawiają koszykarzy z Filadelfii na przegranej pozycji.
Autor: Dominik Aleksander
Tekst zawiera linki sponsorowane.