Sixers – Heat 130:103

Philadelphia 76ers wróciła po sześciu latach do play-offs i to w jakim stylu! Po trudnościach w pierwszej połowie, w trzeciej kwarcie zdominowała grę i pewnie wygrała aż 27 oczkami. Brakuje komplementów na wszystkich zawodników – czy to debiutanci, czy weterani, każdy spisał się znakomicie! Wygląda na to, że nawet bez doświadczenia i bez Joela Embiida, zespół ten jest w stanie wymusić swój styl gry i nie zna presji, potrafiąc wyjść z każdego problemu. To przynajmniej pokazał mecz numer jeden, ale trzeba pamiętać, że do pełni szczęścia trzeba jeszcze trzech zwycięstw.

Sixers rozpoczęli spotkanie wolno i nieskutecznie. Simmons grał agresywanie i odważnie wchodził pod kosz, ale w tłoku pudłował. Trzeba przyznać, że Heat twardo bronili i Sixers mieli problem z rzutami za dwa, za to trafili 3 z pierwszych 4 trójek i po 5 minutach gry zaczęli już grać swoje, wychodząc na prowadzenie 17-12. Nie na długo. Po wziętym czasie, Heat zaczęli grać świetną koszykówkę. Zryw 23-4 dał im prowadzenie 35-23 i zrobiło się naprawdę nieciekawie. Na szczęście Sixers szybko się pozbierali i m.in. dzięki trójce Covingtona i jednemu wolnemu Fultza tuż przed syreną, przegrali pierwszą kwartę tych play-offs tylko 29-35.

W pierwszej połowie drugiej kwarty gospodarze zaczęli odzyskiwać kontrolę nad grą. Heat nie zdobyli punktu przez blisko 4 minuty, tymczasem seria 19-3 sprawiła, że Sixers odzyskali prowadzenie (41-38). Co ciekawe, główną zasługę w polepszeniu gry mieli wtedy rezerwowi: Ilyasova, Fultz i Belinelli. Bolączką gości były straty, których w połowie tej kwarty mieli już 11, dwukrotnie więcej od Sixers. Niestety ponownie bardzo szybko wszystko się odmieniło. Boisko opuścił Covington z trzema faulami, Sixers mieli okres bodajże czterech niewymuszonych strat w pięciu kolejnych akcjach i ostatecznie do szatni schodzili przegrywając 56-60.

Jeśli zastanawiacie się, który z trenerów wyciągnął w szatni lepsze wnioski, to seria 15-0 w wykonaniu Sixers na starcie drugiej połowy najlepiej odpowie na to pytanie. Heat łącznie przez ponad 6 minut nie potrafili trafić z gry, za to gospodarze grali to, w czym czują się najlepiej. Dwucyfrowa przewaga utrzymywała się już do końca kwarty i nie zmieniło jej nawet zejście Simmonsa z powodu 4 fauli. Ozdobą końcówki był rzut Ilyasovy z połowy, niestety już po syrenie. Sixers w tej kwarcie byli lepsi 34-18 i przed finałową ćwiartką prowadzili 90-78.

O czwartej kwarcie niewiele można napisać. Gospodarze szybko powiększyli przewagę do 16 punktów i zwyczajnie miło było patrzeć na ich grę. Mimo gorszych momentów, to oni mieli już pełną kontrolę nad przebiegiem meczu i bezpiecznie dotrwali do końca, powiększając stopniowo prowadzenie.

Ben Simmons otarł się o triple-double notując 17 punktów, 9 zbiórek i 14 asyst. Najlepszy w karierze mecz play-offs rozegrał J.J.Redick, zdobywca 28 punktów (8/13 z gry, 4/6 za trzy!). Wtórował mu trafiający niezwykłe rzuty Marco Belinelli (25 punktów – 4/7 za trzy). Na wielką pochwałę zasługują Ersan Ilyasova (17 punktów, 14 zbiórek) oraz Dario Saric (20 punktów – 4/6 za trzy, 6 zbiórek, 3 asysty). Mimo gorszych cyferek, Robert Covington (9 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty, 3 bloki) i Markelle Fultz (5 punktów, 4 asysty, 2 przechwyty) też spisali się na medal.

Sixers jako zespół trafili aż 18 trójek (na 28 prób!), co jest ich nowym klubowym rekordem (poprzedni wynosił „zaledwie” 11 trafień za trzy punkty). Skuteczność za dwa (47%) okazała się gorsza od tej za trzy! Na uwagę zasługuje także aż 34 asyst i tylko 10 strat.

15 myśli na temat “Sixers – Heat 130:103

  • 15 kwietnia 2018 o 02:19
    Permalink

    Trochę się dajemy wciągnąć w grę Miami…trzeba się ogarnąć ze stratami i w trzeciej kwarcie zrobić push, Ben ma 5 strat do przerwy z czego 3 mega proste, sędziowie też jak na play-off bardzo mało dają pograć zawodnikom

    Odpowiedz
    • 15 kwietnia 2018 o 03:32
      Permalink

      No i posluchali <3 piękna druga połowa, mam wrażenie że jeśli wpadają w taki rytm to na wschodzie są w stanie zdmuchnac każdego!

      Odpowiedz
  • 15 kwietnia 2018 o 10:19
    Permalink

    Czy jest w tej chwili w NBA drużyna grająca ładniej od nas? Dla większości z naszych zawodników był to debiut w PO, gramy bez Embiida i roznosimy w pył Miami. Brak słów. Jeżeli nasze strzelby utrzymają taką skuteczność to tegoroczna przygoda z Playoffami może być dla nas długa i bardzo przyjemna!

    Odpowiedz
  • 15 kwietnia 2018 o 10:40
    Permalink

    Wczesniej oglądałem mecz WAS-TOR i tam gra wyglądała jakby grali w liceum. Szczegolnie Wizards grają bardzo topornie i egoistycznie jak to okreslił Brooks.
    No panowie i panie jesli tu sa jakieś z taką grą finał to nie jest mrzonka. Popatrzcie co grają Ilyasova i Belinelli chyba nie mozna bylo lepszych zawodników sciagnac.

    Odpowiedz
    • 15 kwietnia 2018 o 11:19
      Permalink

      Apetyt rośnie w miarę jedzenia, tylko naprawdę tak jak piszecie gramy bardzo dobrze i mega zespołowo, do tego obrona na poziomie. Strzelcom kiedyś zatną się karabiny, ale plus tej drużyny jest obecnie taki, że zawsze może któryś odpalić. Zobaczymy dzisiaj jak para która nas interesuje pokaże się w pierwszym meczu. Jeśli chodzi o nasz mecz to dla mnie cichym bohaterem Covington, obrona z najwyższej półki ligi, to on blokami dał sygnał do przejęcia meczu :)

      Odpowiedz
      • 15 kwietnia 2018 o 13:36
        Permalink

        Dokladnie!!! RoCo mega mecz!!!! Naprawde obrona na najwyzszym poziomie. Nasze strzelby blyszczaly, ale to RoCo odwalal kawal dobrej roboty, ktorej w statystykach nie widac

        Odpowiedz
  • 15 kwietnia 2018 o 11:34
    Permalink

    Mecz numer dwa bedzie o wiele trudniejszy. Spoelstra jest dobrym trenerem i na pewno juz szykuje usprawnienia oglądając powtórki. Potrzebne są chłodne głowy i doświadczenia JJ, Marco i Ersana mogą być kluczowe.

    Odpowiedz
  • 15 kwietnia 2018 o 13:37
    Permalink

    Zastawiam sie w tym wszystkim, dlaczego Hassan przesiedzial wiekszosc meczu. Jakis uraz, cos przeoczylem??

    Odpowiedz
    • 15 kwietnia 2018 o 14:06
      Permalink

      To nie pierwszy raz gdy coach Spo nie gra Whitesidem np. W czwartych kwartach. Gosc ogólnie jest niezadowolony ze swojej roli. Druga sprawa to pewnie brak Embiida

      Odpowiedz
    • 15 kwietnia 2018 o 14:12
      Permalink

      Spoelstra stwierdził w wywiadzie że najzwyczajniej nie nadążał za tempem sixers, więc był nie przydatny. Panowie nie macie wrażenia że gramy lepiej bez Jojo? Na pewno wracając na parkiet podniesie nam defensywę ale atak spowolni. Teraz gramy bardziej zespołowo, z każdej strony parkietu stwarzamy niebezpieczeństwo, rywal się gubi, gdy gramy z Joelem, gra staje się wolniejsza i bardziej schematyczna, łatwiejsza do rozczytania. Problem bogactwa;-)

      Odpowiedz
      • 15 kwietnia 2018 o 15:10
        Permalink

        Mozna odniesc takie wrazenie, jednak trzeba pamietac, ze Embiida zaabraklo w koncowce sezonu, gdzie rywale nie byli z najwyzszej polki. Przypomne tylko mecz z Cavs, gdzie , przynajmniej w mojej opinii brak Joela omal nie kosztowal nas meczu. LeBron wjezdzał w pomaloowane jak po swoje. Joel moze i troche spowolni tempo, aczkolwiek, jest zagrozeniem w pomalowanym, skupia na sobe uwage, jest podwajany, co moze zaowocowac, lepszymi pozycjami na obwodzie. Pozatym, jak pilki trafiaja Reddick i Belinelli to jest ok, ale cos mam wrazenie, ze miesiac miodowy nie bedzie trwal wiecznie i w meczach z lepiej zorganizowanymi druzynami, juz moze nie byc tak kolorowy, wtedy Joel moze okazac sie nieoceniony.

        Odpowiedz
  • 15 kwietnia 2018 o 18:51
    Permalink

    Nie zapominajcie, że obecność Embiida robi jeszcze więcej wolnego miejsca dla strzelców z dystansu, bo Joela trzeba podwajać pod koszem. Martwi mnie, że opuści mecz numer 2. Jak na taka kontuzję byłem przekonany, że będzie się rwał do gry i opuści najwyżej pierwsze spotkanie. Oby wrócił w czwartek, bo MIA z pewnościa wyciągnie wnioski po wczorajszej porażce.

    Odpowiedz
  • 15 kwietnia 2018 o 21:43
    Permalink

    To już pewne że nie gra w meczu nr 2 Embiid? Zobaczcie ilu mamy kozaków, strzelców i jak jednemu nie siedzi to są inni. Redick, Covington, Belineli, Ilyasowa, Embiid. Każdy z nich może trafić 3-4 trójki albo więcej w meczu. Piękna była druga połowa meczu nr 1

    Odpowiedz
    • 16 kwietnia 2018 o 00:14
      Permalink

      na pewno nie zagra, być może na mecze 3 i 4 bedzie gotowy, ale to też nie wiadomo

      Odpowiedz
    • 16 kwietnia 2018 o 05:17
      Permalink

      Do strzelców dorzuciłbym jeszcze Saricia który też od jakiegoś czasu niemiłosiernie siepie trójkami

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *