Bucks – Sixers 112:101
Sixers przegrywają czwarty mecz z rzędu, lecz o dziwo tego wieczora nawet wykazywali się jakąś wolą walki. Pierwszą kwartę udało się wygrać, mimo ogromnych problemów pod koszem i z obroną Giannisa. Dobre ożywienie dała ławka, lecz beznadziejnie niestety grał Embiid, który co raz tracił piłkę w pojedynkach z Lopezem. W drugiej ćwiartce dalej udawało się toczyć pojedynek jak równy z równym, jednak swoboda gry i pewność siebie zdecydowanie była po stronie gospodarzy. U nas grę ciągnął Simmons, który biegał jak szalony od kosza do kosza. Z czasem Bucks zaczęli coraz wyraźniej dochodzić do głosu, co pozwoliło im na zbudowanie bezpiecznej przewagi w kwarcie trzeciej i ostatecznie bezproblemowe dowiezienie prowadzenia do ostatniej syreny.
Muszę przyznać, że to chyba jedna z najkrótszych relacji jakie napisałem, ale ostatnia gra, wyniki i wczorajsze ruchy transferowe po prostu odbierają przyjemność z oglądania i ekscytowania się tą drużyną. Panie Brown, odebrałeś mi Pan smak życia!
Kolejna szansa do kompromitacji już dzisiaj przeciwko Memphis.
Mam dość. Nasza taktyka to rzucanie do porzygu za 3 przez podkoszowych. Oczy bolą jak się na to patrzy. Jest „tylko” -9 ale tak się meczu nie wygra. Dobranoc
Naprawdę nie da się oglądać Sixers. Grają tak nudną koszykówkę i do bólu przewidywalną. Z dużo większą przyjemnością obejrzałbym mecz gdzie Embiid, Simmons, Harris i Horford nie grają ani minuty. Pierwszy jest zupełnie bez formy, wygląda na parkiecie jak leniwa świnia, która zamiast grać liczy, że po cwaniacku będzie łapał przeciwników na faule, drugi zupełnie nie kreuje ataku, dupa z niego a nie PG. Jedyny pomysł na grę Simmonsa to wbijać się pod kosz za wszelką cenę i odegrać gdzieś na obwód z nadzieją, że 3 będą wpadać, Harris gra tylko pod siebie jakby tylko chciał podrasować swoje statystyki i ostatni Big Al zapomniał, że bardziej przydał by się pod koszem, żeby coś zebrać, dobić powalczyć itp.Gołym okiem widać, że nie dzieje się dobrze w zespole, chemii nie ma zupełnie, Brett Brown natomiast cały czas udaje, że jeszcze potrafi coś zmienić w momencie gdy od dlluuuggiieeggoo czasu sixers grają to samo z mizernym skutkiem. Rok temu ratował go min. Reddick, który biegał po zasłonach i dużo trafiał. Teraz mamy 4q i przy 6 pkt stracie Brown zdejmuje Joela, który się przebudził i w ok półtorej minuty mamy nagle już -12. Niestety cała ofensywa sixers bazuje na skuteczności za 3 i indywidualnych akcjach.
Wylałem moją frustrację bo naprawdę nie po to nie śpie po nocach, żeby oglądać zawodników, którym płaci się miliony za grę, a wyglądają jakby robili wielką łaskę, że wogóle wychodzą na parkiet.
P.S. jeżeli ogladacie to w tym meczu mamy klarowna odpowiedź dlaczego Gianis robi postępy i jest MVP, a Simmons narazie tylko jego marną podróbka. Antek chyba odpalił chyba ze 3 niedoloty za 3 pkt, a w 4q gdy Sixers dali mu odrobinę miejsca, nie zastanawiał się 2 razy i rzucił im sprzed nosa.
Akcja sprzed chwili. Horford rzuca oczywiście za 3 i nikt absolutnie nikt nie atakuje tablicy. Koszykówka rodem z ponurych lat procesu, chociaż wtedy zespół nie miał nawet promila talentu obecnego rosteru, ale wolą walki, chęciami i sercem bili ich na głowę.
Wylałem frustrację teraz idę spać.
Dla jasności Bucks nie pokazali nic szczególnego. Grek miał świetny występ, ale jako zespół nie zachwycili, to 76ers zagrali jak zwykle i wygrana dla Bucks byłą tylko formalnością
Dobrze, ze smacznie sobie spałem :)
Warto było posłuchać w ciągu tego spotkania, co mówią komentatorzy i osoby w studiu. Chuck słusznie skrytykował Embiida, przywołując przykład swoich początków w Philly, gdy Moses Malone powiedział mu brutalnie, że jest gruby i leniwy. W rezultacie Barkley ostro wziął się do pracy nad sobą i zrzucił zbędne kilogramy. W przypadku JoJo od początku kariery widać braki kondycyjne, a donosy o jego diecie nie polepszają sytuacji.
Antek przez cały mecz zapierdziela ile tylko jest w stanie. Nie ma dla niego piłek, czy akcji straconych i nawet przy prowadzeniu 12 punktami na minutę do końca ściga nasz kontratak, by zatrzymać go faulem. Kilka minut wcześniej Ben podaje źle do Jojo, piłka zmierza na naszą połowę i biegnie do niej jedynie dwóch zawodników Bucks. Żadna z naszych gwiazd nawet nie ruszyła dupy. Komentatorzy wskazali różnicę w podejściu Giannisa i naszych graczy, stwierdzając, że jeśli pozostali zawodnicy widzą, że najlepszy gracz ich drużyny zostawia serce na parkiecie, pójdą za jego przykładem. W Philly nie ma woli walki, a jedyną rzeczą jaką wpoił im Brown to umiejętność gadania. Od kilku spotkań powtarzają w mediach, że nie grają z wystarczającym zaangażowaniem, lecz nie przekłada się to na zmianę jakościową na boisku. Tak samo z indywidualną pracą SImmonsa nad rzutem. Jak stwierdzili komentatorzy, Butler odszedł, bo coś mu się w tym zespole nie podobało i patrząc na to, co Sixers prezentują na boisku, nie można mieć o to do niego pretensji. Faktycznie, porównując skład Heat i nasz, trudno uwierzyć, gdzie w tabeli znajdują się obie te drużyny. Miami ma jednak charakter, i kulturę pracy narzucaną przez Spo i Rileya. U nas wszyscy się fajnie bawią za dużą kasę.
#firebrettbrown
Niestety Wasze komentarze bardzo trafne, zwłaszcza sixersfan i matt z ostatnimi Waszymi wpisami szczególnie się zgadzam. W okresie tankowania nie było wyników, ale była chemia, wola walki, zostawianie litrów potu na parkiecie. Dwa lata temu czy nawet przed rokiem były już wyniki i Sixers byli jedną z najlepszych drużyn „fun to watch” w lidze. W tym sezonie nie ma niczego z powyższych, nie wiem komu może się podobać taka koszykówka. Nudna, brzydka dla oka, leniwa i przewidywalna. Nawet jak się highlights ogląda, to takie… byle jakie. Nic się nie klei, nikomu się nie chce, patologia jak w Knicks tylko z większym talentem.
Brown musi jak najszybciej polecieć i tylko można kibicować rywalom, żeby nas pokonywali i może wtedy zarząd klubu przejrzy na oczy. Obawiam się, że sezon 50+ zwycięstw i odpadnięcie w drugiej rundzie nie musi wcale oznaczać zwolnienia Browna, może takie 50/50 bo najwyraźniej ma on spore plecy w Philly. Lanie w pierwszej rundzie już przesądza sprawę.
Jeśli Joshua Harris naprawdę chce mistrzostwa w Philly, to musi zacząć działać, bo w Branda coraz mniej wierzę i ogólnie jako GM’a oceniam go na razie sporo słabiej, niż Colangelo. Pociesza mnie tylko, że ostatnio w mediach Sixers są bardzo krytykowani, a Stephen A. Smith zaczął także głośno obwiniać Browna, może jak inni pójdą jego śladem, to wreszcie zobaczymy zmiany. Podobno Harris wiele czyta i słucha różnych opinii, przegląda prasę itp. więc domaganie się zmiany trenera w mainstreamowych mediach to jest to, czego też nam potrzeba.
„Kolejna szansa do kompromitacji już dzisiaj przeciwko Memphis” – niestety tak, nigdy bym nie przypuszczał, że w 2020 takie zdanie będzie tak trafne.
Tutaj muszą mieć miejsce radykalne ruchy, żeby uzdrowić sytuację. To że Brown musi odejś jest oczywiste, ale nowy trener musi zacząć wymagać od Embiida chęci, zaangażowania, walki ( jak dalej będzie walił w h… to wymiana) , pozyskać prawdziwego PG a Simmons na pierwotną pozycję i musi zacząć rzucać ( jak nie to wymiana), Horford na ławkę jako zmiennik C/PF ( chyba, że podziękujemy leniwemu Joelowi). Musi być burza ze wszystkimi jej konsekwencjami żeby oczyścić atmosferę. Nie ma świętych krów, którym wolno więcej, nie ma graczy niewymienialnych. Teraz naprawdę mam dylemat czy kibicować Sixers bo tak jak pisał Monty jeszcze kilka wygranych i się okaże, że Brown zostanie i nic się nie zmieni, a jak pociągną jeszcze serię przegranych do 10 to może komuś się oczy otworzą
Fanem sie jest bez wzgledu na wyniki, ale rozumiem Twoja frustracje. Pozdrawiam
Masz świadomość, że większość tu obecnych była z zespołem nawet przez rozpoczęciem procesu i obecne życzenie porażek jest podyktowane jedynie nadzieją, że pomoże to usunąć Browna ze stołka trenerskiego?
Fanem byłem jestem i będę, a Sixers kibicuję od roku 92. I właśnie ta moja frustracja, niezadowolenie i krytyka gdy zespół gra do bani pokazuje, że mi zależy na jak najlepszych wynikach zespołu, a nie uciekam kibicować LA bo oni są akurat na fali. Nie wiem jaka ty masz wyzję kibicowania, ale ja nie zamierzam zaklinać rzeczywistości i pisać brednie, że w kolejnych meczach będzie lepiej. Jak pewne rzeczy się nie zmienią to z taką postawą naszych gwiazdeczek lepiej nie będzie na pewno.
Po obejrzeniu tego meczu i przeczytaniu waszych komentarzy przypomniał mi się niedawny tweet. Przeciętna odległość rzutu Bena Simmonsa to 4.7 feet (1,4 metra) czyli tyle samo ile Shaqa w 2001 roku.
Naprawdę nie wiem do kogo mieć pretensje ale rzucanie tylu trójek przez podkoszowych to ewidentny brak pomysłu, fatalny warsztat zagrywek a przede wszystkim to pod koszem NIE MA MIEJSCA. Nie wiem gdzie mają stać Al i Jojo kiedy nasz rozgrywający w ataku pozycyjnym jest kompletnie bezużyteczny ponieważ trumna jest szczelnie zamykana przez 2-3 obrońców. Wjeżdża na pałę odbija się od obrońcy i oddaje na obwód. Przewidywalność jest porażająca i co zrobi Benek wie każdy obrońca, trener i kibic. Brak rzutu to ułomność w dzisiejszej koszykówce i wiedzą to nawet kloce jak Howard czy Boban. Porównanie do Giannisa jak najbardziej trafne. Chłop zostawiony rzuca z dystansu i nie przejmuje się jak czasem piłka ledwie muśnie obręcz, rzuca się na każdą piłkę, wraca do obrony na minutę przed końcem i prowadzeniu 12 punktami. Rok temu był u nas zajebisty mikrus który dałby nura po każdą piłkę, gdzie jest teraz, w Indianie która bije nas bez swojego najlepszego zawodnika. Simmons to nasz najlepszy gracz z ogromnym potencjałem i talentem na poziomie Giannisa czy Lebrona ale obecnie całą liga z niego leje. Nikt w lidze nawet na głębokiej rezerwie nie posiada rozgrywającego z taką ułomnością rzutową i każdy kto będzie z nami grał w pełni to wykorzysta.
Do tego dochodzi trener który nie potrafi tych ludzi prowadzić. Zastanawiam się czy gracze po prostu go nie słuchają czy jest tak słaby.
Embiid w ostatnich wypowiedziach ewidentnie podcierał sobie tyłek Simmonsem ale też nie jest bez winy. Problemy ze zdrowiem, słaba kondycja i czasami gra tak jakby się nażarł hamburgerów przed meczem.
Tobias Harris to dla mnie wielka pomyłka. Żałuję że podpisaliśmy go na maksa.
Horforda bardzo lubię ale nie pasuje do taktyki i za taką kasę można by mieć dla Jojo tańszą opcję zapasową.
Największe pomyje wylałem na Simmonsa ale to na niego liczyłem najbardziej. To on prowadzi zespół, robi za organizatora gry i ten chaos w ataku, zagęszczanie środka, brak spacingu, granie strefą i wyrzucanie na obwód podkoszowych to jego odpowiedzialność. Do tego Brett Brown który nie może mu wbić do głowy że jego progres oznacza poprawę gry całego zespołu.
Może nie każdy ma podobne zdanie ale co do jednego jesteśmy zgodni. Trener musi odejść.
Podpisuję się pod tym co napisałeś. Dodałbym tylko, że należy się pogodzić z tym, że Simmons nie jest i nie będzie takim PG na jakiego liczyliśmy. Chłopak nie ma żadnego pomysłu, nie potrafi dowodzić zespołem jako jednym organizmem po prostu nie nadaje się na playmekera. Forma Embiida to na pewno po częście efekt braku formy, chemii, frustracji i wszystkiego co się z tym wiąże, jednak jak zamierza stroić fochy jak obrażony dzieciak i zlewać grę to znaczy, że nie nadaje się na lidera. Osobiście wydaje mi się, że Brown stracił cały autorytet wśród graczy, nikt się z nim nie liczy.