Furkan Korkmaz szczerze o NBA i sobie samym
Tym razem przed Wami fragmenty wywiadu, który Furkan Korkmaz (9.7 ppg, 2.3 rpg i 39.7% skuteczności za trzy w obecnym sezonie) udzielił właśnie swoim rodzimym mediom. Wypowiedzi przetłumaczone w miarę możliwości z tureckiego za pomocą Google Translate.
Powtarzam to od zawsze. Nie chcę być znany tylko jako strzelec. Uważam, że mogę grać z piłką i kreować innych. Myślę, że poza rzucaniem mogę wykreować wiele akcji dla kolegów z zespołu. Nasz zespół gra nieco inny typ koszykówki. Pozostałe drużyny z NBA grają więcej na pick’n’rollu. My gramy więcej w pomalowanym albo pojedynków 1 na 1. Oczywiście dzięki temu moja gra też została wzbogacona. Od mojego pierwszego dnia jeszcze w Efes mówiono mi, że jako młody zawodnik muszę w pierwszej kolejności oddawać rzuty z czystych pozycji. Potem starać się unikać błędów w obronie. Te wymagania zmieniają się z czasem, kiedy twoja gra staje się coraz lepsza. I kiedy zrobisz wszystko, czego się od ciebie wymaga, otwierają się kolejne możliwości.
Od mojego występu na Mistrzostwach Świata U16 minęły cztery lata. Z jednej strony to były długie lata, z drugiej upłynęły szybko. A to dlatego, że miałem tyle wzlotów i upadków. Były okresy, w których dużo grałem, oraz inne, kiedy nie grałem w ogóle. Do wszystkiego zawsze musiałem podchodzić z wielką niepewnością. Załapię się, czy nie? Co mam zrobić w tym roku? Iść do NBA czy nie? Już po decyzji gry w NBA przez dwa lata przeżywałem same nieszczęścia i kontuzje (…) Ponieważ moja kariera to seria wzlotów i upadków, bardzo dzięki temu dojrzałem. Wyciągnąłem z tego wiele dobrego. Oczywiście mam miłe wspomnienia z Turcji, gdzie przeżywałem piękne chwile. Ale moja kariera posuwa się do przodu po dziwnym torze przez ostatnie cztery lata. Przez te wzloty i upadki stałem się bardzo doświadczonym zawodnikiem, tak to chyba mogę ująć. Ale wciąż to tylko początek mojej kariery, stąd to dziwne uczucie.
Zagraliśmy ostatni mecz 11 marca. Właściwie to zapomniałem policzyć ile to już dni. Nie wiem, czy 42, czy 45, dni teraz po prostu ulatują. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji. Po ostatnim meczu byłem w sklepie łącznie może 3 albo 4 razy, poza tym ani razu nie wyszedłem z domu. To dzięki klubowi, który dokłada wszelkich starań, abyśmy nie musieli wychodzić, abyśmy nie nawiązywali żadnych kontaktów towarzyskich poza domem. Starają się zaspokoić wszystkie nasze potrzeby. Dlatego ta sytuacja nie wymaga ode mnie wychodzenia z domu (…) Proszę o rower treningowy, mam go od razu. Staram się samemu trenować. Ale kiedy trenujesz na boisku z drużyną, to zupełnie inna sprawa. Nic tego nie zastąpi. Nic nie może zastąpić tempa meczu. Mimo to staramy się jak możemy utrzymać formę w domu.
W tej lidze można czuć się samotnie. To uczucie łączy cię z przyjaciółmi i rodziną. Brat Ersan pyta [przez Internet – przyp.] o wiele rzeczy, nie tylko związanych z koszykówką. Pyta o życie w Ameryce. Ja mu ciągle przeszkadzam, nie wiem czy się nudzi czy nie, ale ciągle mu zawracam głowę. To samo z Mehmetem Okurem, który jest bardzo pomocny. Do niego zawsze mogę zadzwonić i porozmawiać o wszystkim. Dzięki zaletom mediów społecznościowych można łatwiej dotrzeć do ludzi, my jesteśmy dla nich łatwiej dostępni. Zresztą tak jak teraz, kiedy udzielam tego wywiadu.
Mocno wierzę, że sportowiec musi mieć bardzo silną psychikę. Przez 15 lat kariery nie rozgrywasz 15 idealnych sezonów. Jesteś młody i nie wszystko idzie tak, jak tego chcesz. Jako ktoś, kto już wiele doświadczył, wiem co mówię. Jest oczywiście wiele sprawdzonych metod na sukces, takich jak dużo treningów, praca cięższa niż u innych, dbanie o zdrowie, dobre odżywianie się, dobry sen. Z czasem nasz umysł dojrzewa do sytuacji. Dlatego tak ważna jest psychika. Każdy powinien być cierpliwy. Każdy powinien starać się być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Kiedy znasz swoje granice, możesz osiągnąć większe sukcesy, bo wszyscy żyjemy w jednym świecie, ale nie wszyscy mają uczciwe wyobrażenie o sobie samym. Kiedy znasz te ograniczenia, wiesz na co cię stać, a czego nie zrobisz, będzie ci łatwiej.
Embiid to bardzo fajna i szczera osoba. Walczy na parkiecie, uprawia trash-talk, ale ma zawsze dobre intencje. Stara się każdemu pomóc. Mogę powiedzieć, że w pewnym sensie wziął mnie pod swoje skrzydła, kiedy dołączyłem do drużyny. J.J. Redick miał z nim swoje zagrania w zeszłym roku. W tym sezonie Embiid powiedział: „Chcę tego typu akcje grać z Furkanem”. Dołączyliśmy więc te zagrywki do gry. Dzięki tego typu sprawom mogę powiedzieć, że wziął mnie pod swoje skrzydła, pomógł w wielu rzeczach.