Hornets – Sixers 62:77
Brzydki, mało skuteczny i pełen błędów mecz, z drugiej jednak strony na swój sposób wyjątkowy. Wcześniej trener Collins kazał swoim zawodnikom wykorzystywać wszystkie zdobycia piłki, wszystkie błędy przeciwników i okazje do zdobywania punktow, widząc, jak bardzo Sixers do tej pory kaleczyli ofensywę. Jednak jego plan nie powiódł się w pierwszej połowie, gdzie Sixers nie tylko popełnili aż 14 strat, ale co gorsze ani razu nie stanęli na linii rzutów wolnych (!). Tyle tylko, że Hornets także przespali ofensywę w pierwszej połowie (37% skuteczności i 10 strat) i schodzili na przerwę prowadząc tylko 37-36.
Druga połowa to zupełnie inne spotkanie. Tylko jedna strata, pięć oddanych rzutów wolnych (lepsze to, niż nic) i przede wszystkim o wiele lepsze zaangażowanie Sixers w defensywie. W całym meczu nie zdołali oni przekroczyć wprawdzie nawet 80 punktów, ale ograniczyli rywala do 62 punktów, co jest najgorszym wynikiem w 24-letniej historii Hornets! Ich rywale rzucili w drugiej połowie jedynie 25 punktow (przy 26% skuteczności), popełniając przy tym kolejne 14 strat (łącznie 24 w całym meczu).
„Trener Collins nie dał nam żyć podczas przerwy. Próbowaliśmy wywierać presję na wszystko, więcej rozmawiać, przeprowadza rotację. Naprawdę probowaliśmy grać, jak drużyna” – powiedział Jrue Holiday (14 punktów, 12 asyst), dodając: „Myślę, że w pierwszej połowie miałem tyle strat, bo starałem się przeprowadzić konkretną zagrywkę, podać do właściwego kolegi. Ale czasami musisz po prostu dac się ponieść i wszystko przychodzi naturalnie. Tak właśnie robiliśmy w drugiej połowie, gdzie zdobywanie punktów stało się łatwiejsze”.
Meczu nie oglądałem, ale statystki Holidaya, poza stratami (choć to na swój i one też) po raz kolejny robią wrażenie. Niemal wszystkie swoje statystyki póki co poprawił, i to te najważniejsze czyli punkty i asysty dość sporo. Z biegiem czasu powinien lepiej zacząć sobie radzić ze stratami, a mam nadzieję że pozostałe statystyki mu nie spadną
Holiday faktycznie jest jasnym punktem tego zespołu ale według mnie punktów zdobywa więcej ponieważ jego partnerzy często są tak nieudolni że akcje kończy sam.
Jeśli chodzi o mecz to to zdecydowanie wygraliśmy po słabej dyspozycji Hornets. Atak cały czas wygląda nieudolnie, nawet granie z kontry nie idzie. Tego już nawet nie można tłumaczyć nowym składem, nawet w takim wypadku ta gra powinna wyglądac lepiej niż ten festiwal rzutów dystansowych. W defensywie to tez nie wygląda obiecująco, nie wiem czym się tu podniecać, Horntets grali bez Davisa i Gordona, teoretycznie najlepszych zawodników. Ostatnie dwa mecze z Knicks pokazały jak prostymi pickami można rozmontować naszą obronę.
Dorrel Wright- podoba mi się jego gra ale powinien mniej rzucać za 3
Turner – w końcu się przełamał i rzucał an wysokim procencie ale jestem ciekaw jak się zaprezentuje z silniejszym przeciwnikiem
Lavoy Allen- nie moge na niego patrzeć w S5
Nick Young- coś się nie może wstrzelić ale myslę że z meczu na mecz będzie lepiej
To będzie ciężki sezon a już na pewno z taką grą jak obecnie, po prostu oglada się to źle i mecze są bardzo brzydkie.
Na Bynuma raczej nie liczę przez najbliższe 1-2 miesiące, za dużo tajemnicy z tą jego kontuzją a nawet jeśli wróci to nie zmieni oblicza całej drużyny.
Ja bym się wstrzymał z chwaleniem Jrue. 5 strat na mecz to jest unacceptable, chyba że będzie miotać po 20 asyst. Statystki mu wzrosły, bo bez Iggy’ego, Lou i Bynuma nie mamy go-to-guya.
Oglądałem to marne widowisko, generalnie dalej jesteśmy w czarnej dupie, jedyna poprawa to zagrywki w dwójce Jrue-Thad, bardzo ładnie ze sobą współpracowali, Tadek dobrze się ustawiał, a Jrue grał mu wyprzedzające piłki.Rzuty za 3 to jakaś kpina!! Niech J-Rich wraca bo z ławki to Hawes coś wnosi, z dużym naciskiem na coś.Sztuką jest wygrywać kiedy nie idzie,a za ograniczenie Hornets do 62 punktów należą się brawa (niezależnie kto tam gra). Zobaczymy co pokażą w piątek z Bostonem, który męczył się niemiłosiernie z Wizards…
Widowisko w pierwszej połowie bardzo marne i to z naszej jak i Hornets strony. Druga połówka już lepsza ale tylko według mnie w obronie. Atak nadal szwankuje ale dajmy się im zgrać. Nie wyciągał bym wniosków na podstawie dotychczasowych meczy a poczekał aż minie ok 10-15 spotkań. Niektórzy sobie nie radzą jak Allen w S5 i jego bym wymienił jednak z Hawesem. Może gość lepiej wejdzie w mecz z ławki a tego narazie Collins nie próbuje. Hawes dużo wnosi z ławki i mimo że nie należy do moich ulubieńców to solidnie się prezentuje w tym sezonie. Oprócz Jrue to duży pozytyw. Inni narazie zawodzą choć i Jrue polepszył statystyki to dalej traci za dużo piłek. Wogóle strat mamy sporo. Dzisiaj Boston na wyjeździe więc zobaczymy jak z trochym lepszym zespołem się pokażą.
A ja bym juz zrobił wymianę, Millsap za Tadeusza.
A dlaczego mieliby nam dać Millsapa, który statystycznie jest czołowym PF-em ligi za Tadka, który zapycha budżet na lata i nawet nie wiadomo jaka jest jego optymalna pozycja? Tadka można lubić, trudniej go nie lubić, ale umówmy się, że jest z deczka przepłacony.