Hornets – Sixers 62:77

Brzydki, mało skuteczny i pełen błędów mecz, z drugiej jednak strony na swój sposób wyjątkowy. Wcześniej trener Collins kazał swoim zawodnikom wykorzystywać wszystkie zdobycia piłki, wszystkie błędy przeciwników i okazje do zdobywania punktow, widząc, jak bardzo Sixers do tej pory kaleczyli ofensywę. Jednak jego plan nie powiódł się w pierwszej połowie, gdzie Sixers nie tylko popełnili aż 14 strat, ale co gorsze ani razu nie stanęli na linii rzutów wolnych (!). Tyle tylko, że Hornets także przespali ofensywę w pierwszej połowie (37% skuteczności i 10 strat) i schodzili na przerwę prowadząc tylko 37-36.

Druga połowa to zupełnie inne spotkanie. Tylko jedna strata, pięć oddanych rzutów wolnych (lepsze to, niż nic) i przede wszystkim o wiele lepsze zaangażowanie Sixers w defensywie. W całym meczu nie zdołali oni przekroczyć wprawdzie nawet 80 punktów, ale ograniczyli rywala do 62 punktów, co jest najgorszym wynikiem w 24-letniej historii Hornets! Ich rywale rzucili w drugiej połowie jedynie 25 punktow (przy 26% skuteczności), popełniając przy tym kolejne 14 strat (łącznie 24 w całym meczu).

„Trener Collins nie dał nam żyć podczas przerwy. Próbowaliśmy wywierać presję na wszystko, więcej rozmawiać, przeprowadza rotację. Naprawdę probowaliśmy grać, jak drużyna” – powiedział Jrue Holiday (14 punktów, 12 asyst), dodając: „Myślę, że w pierwszej połowie miałem tyle strat, bo starałem się przeprowadzić konkretną zagrywkę, podać do właściwego kolegi. Ale czasami musisz po prostu dac się ponieść i wszystko przychodzi naturalnie. Tak właśnie robiliśmy w drugiej połowie, gdzie zdobywanie punktów stało się łatwiejsze”.

7 myśli na temat “Hornets – Sixers 62:77

  • 8 listopada 2012 o 18:26
    Permalink

    Meczu nie oglądałem, ale statystki Holidaya, poza stratami (choć to na swój i one też) po raz kolejny robią wrażenie. Niemal wszystkie swoje statystyki póki co poprawił, i to te najważniejsze czyli punkty i asysty dość sporo. Z biegiem czasu powinien lepiej zacząć sobie radzić ze stratami, a mam nadzieję że pozostałe statystyki mu nie spadną

    Odpowiedz
  • 8 listopada 2012 o 20:12
    Permalink

    Holiday faktycznie jest jasnym punktem tego zespołu ale według mnie punktów zdobywa więcej ponieważ jego partnerzy często są tak nieudolni że akcje kończy sam.
    Jeśli chodzi o mecz to to zdecydowanie wygraliśmy po słabej dyspozycji Hornets. Atak cały czas wygląda nieudolnie, nawet granie z kontry nie idzie. Tego już nawet nie można tłumaczyć nowym składem, nawet w takim wypadku ta gra powinna wyglądac lepiej niż ten festiwal rzutów dystansowych. W defensywie to tez nie wygląda obiecująco, nie wiem czym się tu podniecać, Horntets grali bez Davisa i Gordona, teoretycznie najlepszych zawodników. Ostatnie dwa mecze z Knicks pokazały jak prostymi pickami można rozmontować naszą obronę.
    Dorrel Wright- podoba mi się jego gra ale powinien mniej rzucać za 3
    Turner – w końcu się przełamał i rzucał an wysokim procencie ale jestem ciekaw jak się zaprezentuje z silniejszym przeciwnikiem
    Lavoy Allen- nie moge na niego patrzeć w S5
    Nick Young- coś się nie może wstrzelić ale myslę że z meczu na mecz będzie lepiej

    To będzie ciężki sezon a już na pewno z taką grą jak obecnie, po prostu oglada się to źle i mecze są bardzo brzydkie.
    Na Bynuma raczej nie liczę przez najbliższe 1-2 miesiące, za dużo tajemnicy z tą jego kontuzją a nawet jeśli wróci to nie zmieni oblicza całej drużyny.

    Odpowiedz
  • 8 listopada 2012 o 20:20
    Permalink

    Ja bym się wstrzymał z chwaleniem Jrue. 5 strat na mecz to jest unacceptable, chyba że będzie miotać po 20 asyst. Statystki mu wzrosły, bo bez Iggy’ego, Lou i Bynuma nie mamy go-to-guya.

    Odpowiedz
  • 8 listopada 2012 o 21:49
    Permalink

    Oglądałem to marne widowisko, generalnie dalej jesteśmy w czarnej dupie, jedyna poprawa to zagrywki w dwójce Jrue-Thad, bardzo ładnie ze sobą współpracowali, Tadek dobrze się ustawiał, a Jrue grał mu wyprzedzające piłki.Rzuty za 3 to jakaś kpina!! Niech J-Rich wraca bo z ławki to Hawes coś wnosi, z dużym naciskiem na coś.Sztuką jest wygrywać kiedy nie idzie,a za ograniczenie Hornets do 62 punktów należą się brawa (niezależnie kto tam gra). Zobaczymy co pokażą w piątek z Bostonem, który męczył się niemiłosiernie z Wizards…

    Odpowiedz
    • 9 listopada 2012 o 13:13
      Permalink

      Widowisko w pierwszej połowie bardzo marne i to z naszej jak i Hornets strony. Druga połówka już lepsza ale tylko według mnie w obronie. Atak nadal szwankuje ale dajmy się im zgrać. Nie wyciągał bym wniosków na podstawie dotychczasowych meczy a poczekał aż minie ok 10-15 spotkań. Niektórzy sobie nie radzą jak Allen w S5 i jego bym wymienił jednak z Hawesem. Może gość lepiej wejdzie w mecz z ławki a tego narazie Collins nie próbuje. Hawes dużo wnosi z ławki i mimo że nie należy do moich ulubieńców to solidnie się prezentuje w tym sezonie. Oprócz Jrue to duży pozytyw. Inni narazie zawodzą choć i Jrue polepszył statystyki to dalej traci za dużo piłek. Wogóle strat mamy sporo. Dzisiaj Boston na wyjeździe więc zobaczymy jak z trochym lepszym zespołem się pokażą.

      Odpowiedz
  • 9 listopada 2012 o 16:31
    Permalink

    A ja bym juz zrobił wymianę, Millsap za Tadeusza.

    Odpowiedz
  • 9 listopada 2012 o 21:29
    Permalink

    A dlaczego mieliby nam dać Millsapa, który statystycznie jest czołowym PF-em ligi za Tadka, który zapycha budżet na lata i nawet nie wiadomo jaka jest jego optymalna pozycja? Tadka można lubić, trudniej go nie lubić, ale umówmy się, że jest z deczka przepłacony.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *