Knicks – Sixers 110:118
Dzisiejszej nocy koszykarze Philadelphii 76ers nie bez problemów pokonali New York Knicks 118:110, umacniając się tym samym na szóstym miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej. Do plasujących się oczko wyżej Washington Wizards ekipie z Pensylwanii brakuje już tylko dwóch zwycięstw.
Przyjezdni rozpoczęli tę rywalizację w zestawieniu, do którego zdążyliśmy już przywyknąć: [PG] Simmons, [SG] Redick, [SF] Saric, [PF] Covington, [C] Embiid.
W pierwszych fragmentach spotkania żadna z ekip nie była w stanie przejąć inicjatywy. Na prowadzeniu przez większość czasu byli jednak podopieczni Bretta Browna. Ich przewaga oscylowała jednak w granicach 2-4 oczek. Najpierw po szybkich pick and roll dwukrotnie punktował JJ Redick, następnie swoje po indywidualnych akcjach dorzucili Saric, Simmons i Embiid. Pozwoliło to na odskoczenie z wynikiem (25:18), lecz na odpowiedź Knicks nie trzeba było długo czekać. Trio Beasley-Mudiay-Kanter po serii 7:0 momentalnie doprowadziło do remisu, którym również zakończyła się pierwsza ćwiartka.
Początek drugiej części gry prezentował się podobnie. Obie drużyny regularnie odpowiadały na zadane sobie ciosy i nie pozwoliły rywalowi na ucieczkę. Wraz z upływem czasu sytuacja uległa jednak zmianie. Zarówno ofensywa, jak i defensywa 76ers zaczęły szwankować, dzięki czemu New York był w stanie zaliczyć kolejną serię punktową, która tym razem na dłuższy moment wyprowadziła ich na prowadzenie. Prym w Knicks pod nieobecność Kristapsa Porzingisa przede wszystkim wiódł Michael Beasley, autor łącznie 24 oczek, 13 zbiórek i 7 asyst. Ważne punkty z ławki dostarczyli również Kyle O’Quinn oraz Trey Burke. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 68:60 dla gospodarzy.
Trzecia kwarta również polegała na regularnej wymianie ciosów. Na prowadzeniu wciąż utrzymywali się Knicks, lecz Szóstki były w stanie zadbać o to, by nie udało im się odskoczyć z wynikiem. Kluczowe w tym fragmencie gry były punkty Embiida (półdystans z fadeaway’ów, trafienia drugiej szansy) i Saricia, które utrzymywały Philly w grze. Mimo solidnej postawy w ataku problemy sprawiała bezradność w defensywie, przez którą podopieczni Bretta Browna nie byli w stanie doprowadzić do remisu.
Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem czwartej ćwiartki. Przewaga gospodarzy stopniowo malała, by ostatecznie osiągnąć pułap zaledwie jednego oczka (104:103). Po krótkiej chwili trójka Covingtona dała gościom prowadzenie. Świetnie spisywał się wówczas Ben Simmons. 21-latek popisywał się fenomenalnymi wejściami pod kosz, a także świetną wizją parkietu, kiedy to oddawał piłkę znajdującym się na czystych pozycjach partnerom. Goście za sprawą trafień starterów wciąż powiększali przewagę (seria 11:4). W samej końcówce, kiedy to Knicks musieli celowo faulować, piłka regularnie wędrowała w ręce JJ Redicka. Ten w większości przypadków się nie mylił (łącznie 6/9 z linii) i przypieczętował tym samym 37 zwycięstwo Sixers w tym sezonie.
Nie wydaje się wam, że Trey Burke wygląda jak Iverson za młodych lat w Sixers? Mecz na szczęście wygrany, ale denerwuje taka momentami nonszalancka gra, gry podaje się do wysokiego na siłę między 2 obrońców, albo gdy Embiid gubi piłkę na prostym koźle i gdy ostatecznie udaje mu się jej nie stracić i opanować to podaje tak od niechcenia wprost w ręce przeciwnika. Z Knicks się udało, ale obawiam się, że inne ekipy tej wygranej by nie oddały.
Klon Iversona;) https://www.youtube.com/watch?v=m-dDT_G3Kbs
W życiu. Iverson miał dotychczas najbardziej kocie ruchy ever. Burke ma może podobne ale to jest koszykówka, znajdziemy dużo podobnych. Tak jak w każdym innym sporcie. Iverson był jedyny w swoim rodzaju a Burke po prostu ładnie się rusza.
Ale tak wracając do drużyny to po wzmocnieniu ławki wciąż zdobywa ona bardzo mało punktów. Ja jak miałbym teraz postawić to wg mnie będzie tak (IND może okazać się lepsza niż myślę i tak właściwie jutro po meczu z WAS może już się to okazać):
8. MIL
7. MIA
6. PHI
5.IND
4. WAS
3. CLE
A myślę tak bo WAS nie ma tak trudnego terminarza jak by wcześniej się wydawało , CLE raczej w końcówce się obudzi, a z kolei IND ma chyba najgorszy terminarz. No a My gramy w kratkę.
Ja pisalem o tym jak wyglada, a nie o stylu, chociaz w tym meczu niektore zagrania rowniez mogly przypominac Allena.
Ja juz sie przestałem jarać Iversonem po tych jego numerach. Jak juz nie gra w kosza to jest nikim bo nie ma nic do zaoferowania. No chyba że ma „super” rady dla Fultza typu musisz wierzyć w Boga, ostro trenować, bla bla bla… Jego jedynym celem teraz jest picie, jaranie i marnowanie swojej legendy.
Kazda druzyna z wymienionych no moze poza Raptors jest w naszym zasięgu. Celtic mogą się posypac na PO z tyloma kontuzjami.
Teoretycznie najbardziej bym chcial trafic na Cavs tylko oni zawsze dostają jakiegoś powera na PO. w nocy grali z Portland caly mecz bez nominalnych C i PF.
Za bardzo mnie nie interesuje jego życie prywatne, oceniam gościa po tym co robił na parkiecie a nie poza nim. To w końcu sportowiec a nie kaznodzieja. Dla mnie zawsze będzie kimś specjalnym.
Raptorsi zawsze robią się z tyranozaurów takimi trawożernymi dinozaurkami w PO więc ja z kolei wolałbym ich. A najmniej Boston.
Marteen troche tak a troche nie. Jakby nie bylo przy kazdej okazji go podpisuja jako twarz/legende philly. Moglby chociaz na mecze nie chodzic zjarany.
MrHankey jego zachowanie mnie nie dziwi. Robił to samo biegając po parkiecie, choć wtedy miał motywacje by się nieco hamować. To nie był, nie jest i być może nigdy nie będzie autorytet i wzór do naśladowania poza boiskiem, ale właśnie ten brak pokory i nieokrzesania zrobił z niego takiego grajka a nie innego.