Play-offs: Raptors – Sixers (G4) 101:96
Zawodnicy Philadelphii 76ers nie sprostali presji, przegrywając u siebie bardzo ważny mecz numer 4 z Toronto Raptors. Słabo dysponowani Sixers stracili wywalczoną w Toronto przewagę parkietu i przegrali mecz, po którym mogli być o krok od finału Konferencji Wschodniej. Stan rywalizacji to 2-2 w serii do czterech zwycięstw, kolejny pojedynek już we wtorek w nocy w Kanadzie.
Spotkanie już od początku źle zaczęło się dla filadelfijczyczyków, którzy byli nieporadni w ataku i wolni w obronie. Niepotrzebnie forsowali tempo gry, podczas gdy to goście byli znacznie lepsi w kontrach. Wykorzystał to Lowry, który dla odmiany zaczął grać dobrze, trafiając 3 pierwsze rzuty. Kiedy przez ponad 4 minuty Sixers nie potrafili trafić (9 pudeł z rzędu), a Raptors popisali się serią 13-0, trener Brown wziął czas. Po nim miejsce Simmonsa na rozegraniu zajął Butler, doprowadzając do serii 8-0 dla gospodarzy! Sixers wrócili do gry i po tej ćwiartce przegrywali tylko 21-24. Martwiła jednak słaba dyspozycja Simmonsa i Embiida, ukryta przez dobrą grę Butlera i Harrisa.
W drugiej kwarcie gra była znacznie bardziej wyrównana, bez większych zrywów którejś ze stron. Sixers nie potrafili jednak wyjść na prowadzenie, mimo dobrej zmiany Ennisa III, dobrej grze ofensywnej Redicka, czy kilku pięknym akcjom, które podbiły publiczność; dwóm widowiskowym blokom Embiida, czy trójce Butlera na sekundę przed syreną. Nie obyło się też bez kilku wtop; kontra 4 na 1 prowadzona przez Ennisa zakończyła się… blokiem na próbującym wsadu Harrisie, a Simmons spudłował lay-upa sam na sam z koszem. Z drugiej strony blokowani rywale Embiida też nie mieli powodu do dumy, tak samo jak Leonard zablokowany przez Simmonsa przy próbie za trzy, albo zupełnie nie kryty Ibaka z airballem, zamiast celną trójką. Dzięki serii 7-0 w końcówce wynik na tablicy to tylko 47-45 na korzyść przyjezdnych.
Druga połowa zaczęła się od szybkich punktów Harrisa i Simmonsa. Sixers wyszli na pierwsze prowadzenie od początku meczu i trener Nurse poprosił o czas. Nie pomogło i po chwili przewaga Sixers urosła do 6 punktów. Gospodarze grali zespołowo, ale przeciwstawiał im się jedynie Leonard i chociaż mecz był zacięty, to przewaga nie malała. Dopiero kiedy Raptors zaczęli lepiej dzielić się piłką i punktował już nie tylko Kawhi, goście zdołali nadgonić (zryw 7-0) i wyjść na prowadzenie 66-65. Po czasie dla Sixers gra była znowu bardziej wyrównana i tak też się zakończyła ta kwarta, remisem po 75.
Czwarta kwarta to zacięty thriller, ale niezbyt łatwy do oglądania. Gra była wolna, punktów mało, więcej pudeł i strat. To jednak Raptors szybciej doszli do siebie, podczas gdy Sixers zjadła trema. Spudłowanie 19 z pierwszych 23 rzutów mówi samo za siebie. Wciąż niewidoczny był Embiid, któremu zmęczenie nawet w obronie nie pozwoliło grać na poziomie, do którego nas przyzwyczaił. Trzy ważne spudłowane rzuty wolne z rzędu (w całej serii 31/36!) to kwintesencja nieprzydatności Kameruńczyka. Kluczowy okazał się rzut za trzy Leonarda na 61 sekund przed syreną, który dał jego drużynie prowadzenie 94-90. W odpowiedzi tego samego z narożnika próbował Harris, ale nieskutecznie. Dwa wolne Greena na 38 sekund przed końcem przypieczętowały zwycięstwo Raptors. Kibice zaczęli opuszczać halę – chociaż 38 sekund w NBA to wystarczająco dużo, żeby odrobić 6 punktów straty, to oczywiste było, że z taką dyspozycją i brakiem energii, Sixers nie było stać tego wieczoru na taki wysiłek.
Zawiódł przede wszystkim Joel Embiid (11 punktów – tylko 7 rzutów z gry, 8 zbiórek, 7 asyst, 2 bloki), który mimo przebłysków w obronie, zagrał jeden z najgorszych meczów w karierze. Center Sixers podobno cierpiał na grypę, nie przespał większości nocy. Także Ben Simmons (10 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty) był przez większość czasu minusowym zawodnikiem. Grę Sixers ciągnęli tak naprawdę Jimmy Butler (29 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty) oraz J.J. Redick (19 punktów – 4/7 za trzy) i Tobias Harris (16 punktów – ale aż 23 rzuty, 6 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty).
Wśród rywali zawiódł wprawdzie Pascal Siakam (9 punktów – 2/10 z gry), ale genialnie zagrał znowu Kawhi Leonard (39 punktów, 14 zbiórek, 5 asyst) wspomagany przez przebudzonego Kyle’a Lowry’ego (14 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst). Szkoda!
Chyba jednak tak łatwo i kolorowo nie będzie. Toronto grają bardzo twardo a my nie wiedzieć czemu forsujemy szybkie akcje.
Simmons jest mocno irytujący z tym nie rzucaniem, same kłopoty taktyczne są przez to
Mam nadzieje ze Joel w ataku oszczedzal sie na druga polowe, bo jak znowu zrobi jedna udana akcje z gry, to ciezko bedzie to wygrac.
Joel faktycznie ofensywnie nie jest sobą, jednak nie widziałem chyba jak dotąd żadnej akcji zagranej do niego w post up. Za to Jimmy w gazie.
Jojo +18, Ben -9 +/- po 3. kwarcie… Klasyk.
Ten Leonard to jakiś pier… cyborg. ale mu siedzi rzut
Zaczynamy mieć pełno w pampersach……
Niestety ale Jojo zawalił nam tą końcówkę.. A mogliśmy być już tak blisko
Harris i Simmons też się nie popisali w tym meczu. Ani Brown, który trzymał na siłę Embiida na parkiecie.
Seria od nowa, przewaga parkietu Toronto :( Masakra mecz !
Simmons dzisiaj totalnie nie radził sobie z Leonardem, w dodatku nic nie pomagał w ataku ale poza Butlerem i momentami Redickiem cała s5 zagrała słabo. Z ławki dobrze pokazał się jedynie Ennis. Szkoda, że mało graliśmy podkoszowymi – w 4q przez kilka minut graliśmy bez centra po czym wszedł Embiid, zrobił 2 straty i spudłował 3 osobiste. Niestety trzeba zapomnieć o tym meczu i mocno skoncentrować się na game 5. piłka po stronie Toronto – my teraz mamy sporo do udowodnienia
Fajnie opisane i zgadzam się z ta różnica ze Embiid nie był minusowymi zawodnikiem. Przez te 35 min na parkiecie kiedy był było 17+ !!! Brown mówił o tym na konferencji prasowej, to kluczowy zawodnik dla tej drużyny. Grał słabo, nie trafiał nawet osobistych, prostych rzutów, był mało agresywny a jako jedyny +17, Butler świetny, widać ze lider na playoffs +1, najbardziej zawiódł niestety Simmons (Embiid był liderem asyst). Dla porównania plus/minus, Leonard, który grał jak Jordan przez 43 min na parkiecie był +7. Osobiście uważam ze 76ers uwierzyli w dosyć łatwa wygrana, zabrakło motywacji na 240% i agresji na 400%. To jest playoffs i nikt nie odpuści. Może choroba Embiid tez się przyczyniła. Any way stać szóstki na wygrana już w kolejnym meczu bo potencjał jest ogromny.
No i się zesrało. Wciąż uważam, że wygramy serię, ale boli ta porażka. Embiid zmuszony do pozbywania się piłki, dobra robota Raptors, sfrustrowani nam gwiazdę. W pewnym momencie już nawet do zbiórek nie skakał, please… Nie wiem, czy wolę, żeby to było przez frustrację czy kontuzję. Jimmy natomiast klasa, walczył z Leonardem jak równy z równym. Przede wszystkim odpaliła reszta Raptors, a u Nas Benek i Tobi pudłowali w pewnych akcjach, co niejako wyrównało się z pudłami Siakama. W następnym meczu im pokażemy!
Zmęczony jestem już Simmonsem. Ta jego nieporadność w PO jest dla mnie nie do udźwignięcia. Już sobie zamarzyłem wymianę na Conleya z Memphis;)
Też uważam że Simmons jest hamulcowym w tej drużynie. Ile było takich sytuacji w meczu że dostawał piłkę i zamiast rzucać wycofuje piłkę na obwód albo sie wpycha bezskutecznie pod kosz.
To jest skandal że nawet nie próbuje się nauczyć. Popatrzcie na Lopeza czy nawet naszego Bobana.
Niezależnie od wyniku czy przejdziemy dalej czy nie coś trzeba z tym zrobić.
Wcale się nie zdziwię jakby zostaw wymieniony. Za Conleya dobra opcja tylko ja bym bardziej widział Holidaya.
Nie może być tak, że Simmons nic nie rzuca. Przecież dostaje piękne piłki, w każdej drużynie następuję rzut, ale nasz Kardaszianek podaje bo Gwiazda Zawodowej koszykówki rzucić nie umie…
Simmons też mnie cholernie irytuje i przy tym składzie personalnym nie jest dobrze wykorzystywany biorąc pod uwagę jego indolencję strzelecką, ale opanujmy się. Wymieniać 22 letniego All-Stara za 32-letniego gurada, który prime ma już za sobą, jest po kontuzji achillesa i ma jeden z najwyższych kontraktów w lidze to absurd.
Głos rozsądku, brawo. Ja rozumiem win now, ale to są jakieś kpiny, że lecą tu propozycje wymian 22-latka za weteranów. Za dwa lata z nich nie będzie pożytku, a Ben będzie etatowym All-Starem, cholera jasna… Tym bardziej, że te wymiany nie są nawet zaproponowane z pomysłem jak je przeprowadzić, by zgadzało się to finansowo. Bo w tej chwili nie ma takiego pakietu, który moglibyśmy zaoferować Grizzlies bez uwzględnienia Embiida lub Butlera, by wymiana mogła przejść.
Tak samo Pelicans.
Tylko że ten 22 latek zachowuje się jak niereformowalny beton który robi wszystkim na złość bo mu każą rzucać.
Wcale się nie zdziwię jak się skończy cierpliwość do niego. Carmelo też był etatowym All starem i co z tego?
Popatrz jakie możliwości by były w składzie z Holidayem. Super obrona, dobra skuteczność z gry w tym za 3 i nie holuje piłki. A zamiast tego mamy szybkie wprowadzanie piłki co powoduje nadmierną liczbę strat plus oczywiście problemy z rzutem co odbija się na całej drużynie zaburzajac rozciąganie gry
A co do pakietu. Dajemy maxa dla Harrisa i z Simmonsem oddajemy do Memphis za Conleya i np. Bradleya/ lub Jaren Jackson.
1. Wielkie gnojstwo by to było, podpisać żeby wytransferować.
2. Zawodnik po podpisaniu nowej umowy jest pewien czas nietykalny, chyba, że byłoby to sign and trade.
3. Jarena Jacksona oddaliby tylko za Embiida. Wierzą w młodego jak w Boga.
Absurd? może na pierwszy rzut oka. Nie potrzebujemy conleya w jego prime, on teraz zjada przeglądem pola, IQ koszykarskim Simmonsa na śniadanie. Żeby bić się o Tron potrzebujemy kogoś kto opanuje sytuacje w kluczowych momentach, a nie ma lepszego ponad tego gościa. Poza tym za chwile nasza wschodząca gwiazdka zaśpiewa o maxa. i ciekawy jestem czy będzie miał motywację do skoku jakościowego. Bo, na razie Ben, prezentuje się jak taka kolorowa reklamówka co to prócz pięknego logo w środku nie ma nic do zaoferowania. I wtedy dopiero zostaniemy z zapchanym salary na lata z gościem dobrym na plakat ale nie do poważnej gry.
Dobrze piszesz. Wedlug mnie również Simmons jest przereklamowany. Ładnie gra w sezonie regularnym tylko że w połowie meczy obrona istnieje tylko teoretycznie. W PO jak to zablokowali to chłopak nawet nie próbuje ofensywnej gry. A przez jego nie rzucanie są tylko kłopoty bo wsadza na minę innych gdy kończy się czas akcji.
Niech pokaże że warto w niego inwestować bo w tej chwili już bije głową O Swój sufit.
Pokażcie mi kogoś oprócz Mitchella, kto prezentuje w drugim roku taki sam lub wyższy poziom w porównaniu do Bena. Proszę.
Po prostu znów jest to samo. Jeden słabszy mecz – wywalamy kogoś! Zero wsparcia dla własnych zawodników, tylko ciągła chęć handlu. Brak jakiegokolwiek docenienia wysiłku własnych graczy.
Tu się zgodzę. Już wiele razy pisałem, że Simmons bez rzutu już grać lepiej nie będzie, jeżeli natomiast zacznie rzucać to możliwości ma nieograniczone. Osobiście jednak poczekałbym z wymianą, co nagle to po diable. Jeżeli tradeować to za kogoś konkretnego, zdrowego i z perspektywą jeszcze kilku lat dobrej gry.
To nie o to chodzi że po każdym przegranym meczu się go krytykuje. Po prostu wali głową w swój sufit A nie chce się rozwijać.
Popatrz ile kłopotów dla drużyny przysparza jego zachowanie boiskowe. Niech się chłopak ogarnie bo znarnuje wielki potencjał. Ja bym nie chciał go wymieniać ale z nim w takim wydaniu majstra nie zdobędziemy
Odniosę się tu @Hetman3, bo dużo tego piszemy. W tym sezonie dwukrotnie przewracaliśmy skład do góry nogami. I tak wygląda to już jak budowanie kadry niczym w NBA 2K, a Ty chcesz iść dalej w tym kierunku. Więc zadajmy sobie teraz pytanie – czy my sami chcielibyśmy grać dla ekipy, która wymienia co chwilę swoich zawodników? Skąd pewność, że po słabszym okresie nie wymienią mnie?
Bardzo możliwe, że z Conleyem gralibyśmy teraz lepiej. Cholernie pewne, że z Holiday’em gralibyśmy teraz lepiej. Ale tylko nie biorąc pod uwagę czynnika psychologicznego. Bo jakoś nie widzę naszego klubu jako atrakcyjny kąsek dla kogokolwiek, jeśli cały czas będziemy wszystkich wymieniać. Człowiek potrzebuje stabilizacji.
Cholernie brakuje mi Covingtona i Saricia. Bo to byli zawodnicy mojego klubu. I zawodnikiem mojego klubu jest Ben. Więc będę stał za nim murem póki widzę, że zostawia serce na boisku. Bo to oznacza Philly Unite.
Szczerze? Wolę drugą rundę z Simmonsem, TJ’em i Redickiem niż mistrzostwo zdobyte przez ciągłe traktowanie jak przedmioty tych, którzy dają z siebie wszystko.
@Serek7 Romantyczna dusza z Ciebie. Ja też bym chciał, aby zespoły miały duszę, też żałowałem RoCO i Sarica, z którymi można się było utożsamiać. Ale, polityka jaką foruje dziś NBA premiuje coś zupełnie innego. Chcesz być mistrzem musisz być pragmatyczny. Nie robisz kroku naprzód, to spadasz na dno. Czy naprawdę myślisz że goście którzy dostają taki szmal płaczą po nocy że ktoś ich wytransferował??? Otóż uważam że nie. Dziś profesjonalny koszykarz to min. taki który jest gotowy na ciągłe zmiany bez marudzenia bo za to mu nie płacą.
Szkoda tylko kibiców romantyków, ale takich jest coraz mniej;)
Myślę że każdy by wolał opcję z rzucajacym Simmonsem niż ciągłe wymiany. Tylko że chłopak się zamyka na rozwój niedługo nawet DeAndre Jordan zacznie rzucać A on dalej swoje.
To jest mój główny zarzut do niego.
Też nie czuję do końca tej drużyny po wymianach ale dzięki nim mamy Butlera który pokazuje jakim jest kozakiem.
Brown też ma swoje za uszami A główny zarzut to taktyka ciągłe rzucanie za 3 kiedy można było łatwiej penetrowac pod kosz.
Benu zbiera doświadczenie i to nie on jest problemem, przypomnę Panowie, że to dopiero od jego przyjścia wyszliśmy z ciemnej dupy!
Krótko mówiąc Ben musi rzucać :) najlepiej od G5 ;)