NBA Rising Stars Challenge: 18 punktów Sarica, 13 asyst Simmonsa
W pierwszej piątce Drużyny Świata wyszła cała trójka zawodników Philadelphii 76ers: Simmons, Embiid oraz Saric. To oni prowadzili więc grę swojego zespołu w pierwszych minutach. Simmons zaskoczył kilkoma szybkimi asystami, Saric wsadem po podaniu od kolegi z Sixers, a Embiid trzema niecelnymi rzutami za trzy. Zaskoczyli też realizatorzy, którzy dopiero po prawie dwóch minutach spotkania zorientowali się, że źle naliczyli punkty i prowadzenie 5-0 przyznali drużynie USA, a nie Świata. Po sześciu minutach wyrównanej gry reprezentanci Sixers opuścili parkiet i nie wrócili już w tej kwarcie, wygranej 40-34 przez ich ekipę.
W drugiej odsłonie na boisko wrócili Saric i Simmons. Pierwszy był niewidoczny, za to rozrywanie Bena pomogło jego zespołowi wyjść na 12-punktowe prowadzenie. Po sześciu minutach drugi skład ponownie wyszedł na parkiet. Dwie bezczelne trójki Bogdana Bogdanovica z 8 czy 9 metrów sprawiły, że Drużyna Świata wyszła na ponad 20-punktowe prowadzenie, którego nie oddała, mimo chaotycznej gry w końcówce tej połowy. Wynik po pierwszej połowie 78-59.
Po zmianie połów gra pozostała bez zmian. W dalszym ciągu Amerykanie byli wyraźnie gorsi. Na boisko wrócił wreszcie Embiid, który tym razem trafił zza łuku oraz za dwa. Ponownie po sześciu minutach rezerwy zmieniły starterów i ponownie swój show kontynuował Bogdanowic, który łącznie trafił 6 z 7 trójek. Przewaga Świata sięgała ponad 30 punktów, a przed finałową ćwiartką wyniosła 118-88.
W czwartej kwarcie przypomniał o sobie Saric, trafiając 5 pierwszych punktów (w tym trójka po podaniu Simmonsa, który chwilę później pokazał się wsadem atakując kosz wzdłuż linii bocznej). Minutę później Australijczyk nie popisał się, robiąc (nie uznany – co w tym przypadku nie musi być oczywiste) „pięciotakt” wchodząc pod kosz. W zespole USA dwoił się i troił Jaylen Brown (35 punktów, 10 zbiórek), który sprawiał wrażenie, że chce wywalczyć MVP niezależnie od wyniku. Ten był już jednak przesądzony. Wkrótce boisko opuścili starterzy (Embiid nie pojawił się w tej kwarcie, podobnie jak defensywa w ostatnich czterech minutach gry).
Zwycięzcą tegorocznego Rising Stars okazała się Drużyna Świata, która pewnie pokonała Zespół USA aż 155-124. Amerykanie odnotowali trzecią porażkę w czterech spotkaniach w historii tego pojedynku. To dobrze dla Philadelphii, której przecież trzon stanowią zawodnicy międzynarodowi, czyli coraz większa siła w NBA. Nagroda MVP powędrowała do Bogdanovica, który wychodząc z ławki rzucił 26 punktów.
Jak ocenić tegoroczny Rising Stars? Zespół Świata podszedł do gry nieco poważniej, grał efektywniej i (w kilku akcjach) można było rozpoznać coś, co przypominało obronę. Amerykanie z kolei być może grali efektowniej, popisali się zdecydowanie większą ilością wsadów (urządzając sobie nawet konkurs wsadów w ostatnich dwóch minutach), jednak od pierwszej do ostatniej minuty byli zdecydowanie gorsi.
Rising Stars ma formę zabawy i tak było równiez w tym roku, ale mam wrażenie, że mecz był ciut lepszy niż w ostatnich latach – obyło się bez biegania od kosza do kosza z zamiarem przeprowadzenia jak najefektowniejszej akcji i wsadu za każdym razem, dzięki czemu pojedynek ten miejscami sprawiał pozory czegoś, co przypominało normalniejszą koszykówkę.
A jak wypadli reprezentanci Phildelphii? Ben Simmons rozegrał bardzo dobre, wszechstronne spotkanie i miał widoczny udział w wygranej. Gdyby tylko zdecydował się na agresywniejszą grę i zdobycie 3-4 koszy więcej, miałby realne szanse na MVP. Najwyraźniej nie miał takich aspiracji. Dario Saric z kolei grał bardzo skutecznie, popisując się trafieniami z dystansu – jednak mam wrażenie, że podobnie jak kiedyś Tim Duncan, nie do końca odnajduje się w takiej formie. Pojawienie się na boisku Joela Embiida było tylko formalnością do odhaczenia. Kameruńczyk był wyraźnie oszczędzany na niedzielny Mecz Gwiazd i na parkiecie przebywał zaledwie 8 minut.
Simmons: 11 punktów (5/5 z gry), 6 zbiórek, 13 asyst, 4 przechwyty
Saric: 18 punktów (7/11 z gry), 3 zbiórki, 5 asyst
Embiid: 5 punktów (2/6 z gry), 2 zbiórki
No ja wytrzymałem tylko niecałe dwie minuty oglądając skrót. Mimo trzech naszych w składzie.
Chyba niezbyt mądrzy ludzie pracują we władzach NBA jeśli myślą że zmiana formuły spowoduje lepszy odbiór tego „widowiska”. Połączenie konkursu trojek i dunkow sam na sam z koszem
Hehe Embiid zaliczajacy auto strate w skills challange bezcenne :D gosc jest niemozliwy.