Sixers – Magic 101:103
Oba zespoły podchodziły do spotkania bez zwycięstwa w bieżącym sezonie, po ekscytującym i ładnym dla oka spotkaniu musiało się to zmienić. Niestety nie na korzyść Philadelphii 76ers, która przez zdecydowaną większość czasu prowadziła i była wyraźnie lepszym zespołem. W końcówce zabrakło jednak szczęścia i doświadczenia.
Mecz rozpoczął się od kilku pudeł obu stron, ale drogę do kosza pierwsi znaleźli gospodarze, którzy po 3.5 minutach gry prowadzili już 10-0. Dobre początki stają się dla Sixers tradycją, podobnie jak błyskawiczne tracenie przewagi. Tak też było tym razem – Magic już na niespełna 3.20 minuty przed końcem kwarty doprowadzili do remisu, a akcję wcześniej, po przechwycie i kontrze pod pusty kosz, pięknym wsadem z obrotem w powietrzu o 360 stopni popisał się Aaron Gordon. Inna ciekawa sytuacja miała miejsce w końcówce tej ćwiartki, kiedy Embiid nie trafił drugiego rzutu wolnego, ale zebrał piłkę po własnym rzucie i próbował popisać się wsadem – to się niestety nie udało, ale faulowany ponownie stanął na linii rzutów wolnych i trafił 1 z 2 rzutów.
Po niespełna 3 minutach drugiej kwarty Sixers wyszli na prowadzenie 40-28 po bardzo skutecznej grze ofensywnej, w czym duża zasługa Dario Sarica. Dalej na parkiecie widzieliśmy ładną współprace Rodrigueza z Embiidem. Ten drugi popisał się także pięknym blokiem od tyłu na Biyombo, który najwyraźniej myślał, że jest sam pod koszem. Przez resztę tej części gry przewaga gospodarzy utrzymywała się na poziomie 12-17 punktów. Sixers łatwo zdobywali punkty, za to Magic przez ponad 4 i pół minuty nie potrafili za to trafić do kosza. Po pierwszej połowie na tablicy mieliśmy 57-43 dla Sixers, a przewaga byłaby większa, gdyby nie gorsza gra w ostatnich trzech minutach.
Początek drugiej połowy to już niestety inne oblicze zespołu z Philadelphii, którego prowadzenie zaczęło topnieć. Po trzech minutach gry trener Brown zdecydował się wziąć przerwę, ale nie zmotywował swoich zawodników wystarczająco mocno i już się wydawało, że pozwolą oni doprowadzić do remisu. Na szczęście po ładnym wsadzie Holmesa i po czwartej w meczu trójce Thompsona, przewaga Sixers ponownie wzrosła (79-72 na 4 i pół minuty przed końcem kwarty) i utrzymała się do niespełna minuty przed końcem kwarty, kiedy goście zdołali zremisować. Końcówka należała jednak do Sixers, którzy trafili trzy rzuty wolne i rzut z gry.
Sixers rozpoczęli czwartą kwartę od serii 7-0, ale tym samym odpowiedzieli rywale i następne minuty upłynęły pod znakiem zaciętej i wyrównanej gry. Na 1.38 min. przed końcem Embiid trafił dwa rzuty wolne, a 18 sekund później zablokował Vucevica i Sixers prowadzili 101-97, niestety w kolejnej akcji Rodriguez otrzymał „czapę”, a Ibaka trafił i był już tylko kosz różnicy. Odpowiedzieć chciał Embiid i trafił, ale kosza nie zaliczono ze względu na błąd kroków. Po czasie trafił Fournier, doprowadzając do remisu po 101, na 27 sekund przed syreną. I tu zaczyna się pech filadelfijczyków – w kolejnej akcji piłkę z rąk Embiida (któremu niepotrzebnie podał Rodriguez) wybił Payton. Następnie Covingtonowi udało się wybić piłkę z rąk rywala stojącego przy obwodzie, ale ta pechowo trafiła pod kosz, gdzie McConnell mógł zatrzymać Ibakę tylko brutalnym faulem. Skończyło się przewinieniem niesportowym, dwoma łatwymi trafieniami Ibaki na 1.04 sekundy przed syreną i pierwszą wygraną Magic w sezonie.
Sixers przez znaczną część meczu dobrze ze sobą współpracowali, dzielili się piłką i unikali strat. Embiid nie był aż tak aktywny, jak w dwóch pierwszych spotkaniach, za to bardziej skupiony na grze pod koszem. Dzięki temu gra była płynniejsza, a w atak bardziej zaangażowali się inni zawodnicy, którzy zaczęli także trafiać za trzy. Center Sixers zdobył 18 punktów, 10 zbiórek, 4 bloki i 3 asysty w 25 minut – warto zwrócić uwagę na pierwsze w karierze asysty: przypomnijmy, że wcześniej nie udało mu się asystować ani w dwóch poprzednich spotkaniach, ani w żadnym z meczów przedsezonowych! Najbardziej cieszy jednak przełamanie się Dario Sarica, który mecz zakończył z dorobkiem 21 punktów (9/15 z gry) i 3 zbiórek. Saric powiedział, że przestał sam na siebie wywierać presję, ale jak każdy potrzebuje też trochę czasu, aby przestawić się z koszykówki europejskiej na styl gry, jaki preferuje NBA. Mimo błędów w końcówce, jasnym punktem zespołu był również Sergio Rodriguez (12 punktów, 11 asyst). Najlepszym strzelcem był jednak Hollis Thompson (22 punkty – 8/10 z gry, w tym 4/4 za trzy!). Najsłabszymi ogniwami ponownie Robert Covington (bez punktów w 28 minut gry – 6 pudeł) oraz Nik Stauskas (2 punkty – 1/6 z gry). Jahlil Okafor pauzował, wróci do gry na dzisiejsze spotkanie z Hornets, na którym z kolei odpoczywać będzie Embiid.
Jak na razie świetny mecz Saricia, oby tak dalej. Niestety irytuje Holmes, w zasadzie tylko przez niego w pierwszej kwarcie Orlando udało się odrobić stratę, na szczęście znów jest 12pkt prowadzenia
No Holmes Stauskas Thompson zdecydowanie nie powinni wchodzić na boisko :P
Thompson wyjątkowo w tym spotkaniu nie wygląda źle :D
No jego wymieniłem trochę z przyzwyczajenia ;)
To tak dla potwierdzenia, w ostatniej akcji się nie popisał ;) miał niezłą fantazję, skoro myślał, że uda mu się wykonać taki ruch w 0.8 sekundy ;)
no faktycznie, ale 3 trójki trafił, więc ten błąd na koniec wybaczalny :)
Thompson mnie zawsze irytował, ale trzeba mu oddać, że potrafi trafić za 3. Gdyby był takim typowym zadaniowcem, to może i dałoby radę go znieść.
Oprócz Saricia bardzo dobrze znowu gra Embiid, jego gra pod oboma koszami jest niesamowita
No Embid pod koszem to bestia tylko że jak schodzi to zaraz tracimy cala przewage i wchodza w nas jak noz w maslo
Tego typu występy Thompsona mnie nigdy nie dziwią. 1 na 5 meczy podczas którego trójka w miarę mu siedzi, dorzuci coś spod kosza i jakieś 15 punktów uciuła a kilka następnych meczów to samo. Stauskas powinien za karę zostać na przerwę i grać z łebkami których teraz pokazują xd Może by się odnalazł. Śmiesznie to wygląda w statystyce +/- wszyscy na plus a tutaj -14. Oby w drugiej połowie nic się nie spieprzyło. Dla mnie póki co cichy bohater to Rodriguez. Nie widziałem w barwach Sixers nikogo tak mądrze rozgrywającego od czasów Millera. Zaszokowały mnie też statystyki defensywne Embiida – jaki wpływ ma na grę defensywną drużyny. Blok na Ibace piękny.
Nie no, aż tak bym nie przesadzał. Poza tym fragmentem pierwszej kwarty, gdy Holmes wszystko pieprzył, to reszta spotkania czy z Embiidem czy bez niego, wygląda całkiem nieźle i Orlando nie może znaleźć na nas sposobu. Oczywiście Embiid to dodatkowa jakość, jaką ciężko byłoby zastąpić jakimkolwiek innym zawodnikiem (przynajmniej na ten moment tak to wygląda), ale bez przesady, że bez niego nic się nie udaje ;)
Ogolnie jednak nasz obwod jest słaby pomijajac Serio, niestety łatwo wchodza z obwodu pod nasz kosz. Ogladalem troche Houston i marzeniem by bylo miec takiego Hardena czy Liliarda
No to niestety ale ten mecz nam właśnie Embiid przegrał. Dwie głupie straty w końcówce, asysta do Ibaki w ostatniej akcji… Niestety nie dzisiaj.
Nie kibicuje juz tym ciotom. Wiedzialem ze to przegraja. kuwa 17 pkt przewagi !!!!!!!!!!!
Przeciez to Orlando to jak z polskiej ligi wyglada. Z kim oni chca wygrywac w tym sezonie jak nie z takimi magic? ja puerdole. Łamagi do kwadratu. Embiid pilki nie potrafi złapać.
Frajerska przegrana…
Błędy młodości. Strata w ostatniej akcji bardzo niesforna, rzucając się na piłkę po prostu wybił ją przed siebie. Strata wcześniej? Szczerze? Nie wiem czy to była rozpisana akcja jeżeli tak to „brawa” dla Browna bo nie wiem prawdę powiedziawszy co niby miało tam wyjść. Można się przyzwyczaić, że czeka nas jeszcze wiele takich meczów w tym sezonie, tak jak z OKC czy dzisiaj gdzie graliśmy naprawdę bardzo dobrze przez prawie cały mecz a jednak zakończyło się przegraną. Mimo wszystko rywal był dzisiaj spokojnie do łyknięcia bo Orlando grało straszną padakę.
Moim zdaniem bardziej Sergio nie powinien podawać do stojącego przy obwodzie i pilnowanego centra – debiutanta i to był błąd naszego rozgrywającego, a nie samego Embiida, który dużego pola manewru tam nie miał. Plus fakt, że Covington był szóstym zawodnikiem Magic na boisku. Strasznie boli ta porażka, bo mecz był bardzo fajny i do wygrania.
Cześć, chłopaki mam pytanie. Wiecie może skąd można pobrać aktualizację składów do NBA 2k14? Ostatnio pobrałem sobie jakiś plik stąd: http://www.moddingway.com/gamedc/300.html, ale nie są to najnowsze składy, bo w „Sixers” jest wciąż np. Landry. Jeśli ktoś coś wie, będę wdzięczny za odpowiedź.
Musisz szukać na forum NLSC. Jeśli cos związanego z 2k ma gdzieś być, to tylko tam
Dzięki, tak zrobię.
Covington razem ze Stauskasem powinni mieć zakaz wchodzenia na parkiet.
Poszczegolni gracze indywidualnie nie wygladaja zle tylko jakos brakuje chemii w druzynie i troche jaj.
No i nie mowcie ze nie jest nam potrzebny ktos taki jak Noel, jak na ławke siada Embiid to sie robi straszna dziura pod koszem.
Z tego składu nietykalni powinni byc Embiid Saric Simmons Noel Rodriguez Bayless Henderson reszta do wymiany
Weź jednak pod uwagę to, że Noel raczej nie będzie zadowolony z bycia 6th manem, gdyż praktycznie w zdecydowanej większości dużo mocniejszych drużyn byłby starterem mającym grube minuty. Joel teraz jest ograniczony do 24 ale myślę, że jest kwestią kilku tygodni gdy zacznie grać ponad 30 minut na mecz. Widzę, że w tym sezonie Brown raczej nie będzie stawiać bardzo mocno na grę dwoma wysokimi. Swoje minuty na PF dostaje Saric, myślę że Ilyasova też swoje będzie grać do momentu aż Simmons wróci. Mimo wszystko liczyłbym, że za Noela uda się wyciągnąć kogoś na obwód, Hield z Pelsów ( myślę że wizja gry Davisa i Noela byłaby dla nich na tyle kusząca, że mogliby go oddać ), może kogoś z Suns ( Knight albo Bledsoe). Myślę że danie Embiidowi i Okaforowi (oczywiście gdy obaj będą w pełnej dyspozycji) po 30 minut gdzie ten drugi wchodzi z ławki i prowadzi ofensywnie nasz drugi unit a przez około 12 minut na mecz gramy na dwóch wysokich przy dodaniu jakiejkolwiek siły na obwód byłoby optymalnym rozwiązaniem na ten sezon, które niewątpliwie poprawiłoby jakość naszej drużyny.
Klepnięty jest już ten deal po Ilyasovę z thunder? Wiecie coś?
Warto odnotować, że w tym meczu pierwszy raz w karierze Embiid zaliczył DD, a na pozycji centra ilość DD jest dość istotnym wskaźnikiem jego efektywności