Sixers – Magic 106:111

Tego wieczora kamery były skierowane tylko na jedną osobę na parkiecie… Jimmy Butler debiutował w barwach Philadelphii 76ers i wszyscy byli ciekawi, jak będzie wyglądała jego współpraca z nowym zespołem. Nowy podopieczny Bretta Browna rozpoczął spotkanie w pierwszej piątce u boku Bena Simmonsa, J.J. Redicka, Wilsona Chandlera i Joela Embiida. Ten ostatni być może chcąc zdjąć presję z nowego kolegi postanowił rozpocząć spotkanie z przytupem zdobywając 11 punktów w ciągu pierwszych 4 minut gry (w tym dwie trójki). Pomimo tego piorunującego startu gospodarze nie dali sobie uciec z wynikiem i na zakończenie pierwszej kwarty przegrywali tylko trzema oczkami – 30:27.

Na początku drugiej ćwiartki błyszczeć zaczęli Redick oraz Korkmaz, dzięki którym w ciągu czterech pierwszych minut udało odskoczyć się na dwucyfrową liczbę punktów. Niestety kolejne trzy minuty gry i to gospodarze mieli większą zdobycz punktową, której nie oddali do końca pierwszej połowy. Do szatni goście schodzili minimalnie przegrywając 52 do 53.

Po zmianie stron obraz gry specjalnie nie uległ zmianie. Wciąż byliśmy świadkami naprawdę ładnego dla oka, wyrównanego spotkania. Jednak w drugiej części tej kwarty, przyjezdni wzięli się naprawdę porządnie za obronę, efektem czego Magic nie byli wstanie trafić do kosza przez blisko cztery minuty i schodzili z parkietu, przed decydującą odsłoną przegrywając 87:76.

Wydawało się, że po osiągnięciu przewagi 16 punktów na początku ostatniej kwarty Sixers spokojnie dowiozą już zwycięstwo do końca. Niestety… seria 21:0 gospodarzy podniosła na nogi całą publiczność zgromadzoną w hali. Drużynę z kryzysu wyciągnął Chandler, trafiając spod obręczy a następnie zza łuku. Za Juggernautem poszła reszta zawodników i dzięki serii punktów wrócili na prowadzenie. Magic jednak się nie poddali i doprowadzili do remisu, a na 8 sekund przed końcem meczu rzutem za trzy na prowadzenie wyprowadził ich Ross. Ostatnie słowo miało jednak należeć do Sixers… Miało, ale nie należało, bo Redick przy podaniu Simmonsa znajdował się poza boiskiem. Przegrywamy 111:106, stare demony nie zniknęły, a na efekty wymiany przyjdzie nam poczekać jeszcze zapewne kilka tygodni. A może do momentu zmiany trenera…

Joel Embiid: 19 punktów, 13 zbiórek, 10 asyst (najwięcej w karierze)

Ben Simmons: 9 punktów, 6 asyst

Jimmy Butler: 14 punktów, 4 zbiórki, 2 asysty

J.J. Redick: 22 punkty, 4 zbiórki, 6 asyst

Wilson Chandler: 14 punktów, 4 zbiórki

19 myśli na temat “Sixers – Magic 106:111

  • 15 listopada 2018 o 01:05
    Permalink

    jutro na 8, ale tak jak napisane – jako fan nie mogę sobie odpuścić. lets go sixers!

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 01:07
    Permalink

    Jutro na 7. Będzie zombi w pracy :D

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 01:08
    Permalink

    Fajnie sie zlozylo, ze popoludnia w tym tygodniu ;)

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 03:00
    Permalink

    robi się gorąco, q4 i dostajemy run 20-0 w plecy i nagle z przewagi +16 robi się -4. oby Jimmy pokazał, że ma zimną głowę w końcówkach i jest prawdziwym clutch playerem

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 03:32
    Permalink

    Szkoda, zdecydowanie najsłabszy na boisku Muscala – miejmy nadzieje, że to przez kontuzję. Zabrakło też Simmonsa. Widać, że jest jakość w tym zespole, może to kwestia zgrania lub zmiany trenera? Ogólnie to mecz bardzo dobry dla widowiska, szkoda tylko końcówki. Dobrze pokazał się Chandler i Korkmaz. Mam nadzieję, że ten drugi dostanie więcej minut.

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 08:31
    Permalink

    Demony przeszłości: starty w końcówce. Do tego piękny sprite Jojo przy 92-90, a potem w kontrze 3 Orlando i zamiast +4, zrobiło się -1. Orlando zagrało przyzwoicie i mieli dużo lepsza końcówkę.

    Szkoda porażki, tym bardziej że TD JoJo, do tego 14/29 za 3, czyli powinniśmy spokojnie wygrać..? Nasz bilans, jak i gra na razie wyglądają tak sobie. Czekam na jeszcze jeden ruch i jakiegoś rzucającego za 3 PFa.

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 08:31
    Permalink

    Kolejna przegrana w ostatniej kwarcie. Nikt już chyba nie powie, że to pech, przypadek, brak koncentracji zawodników itp. Za tego typu 4 kwarty odpowiada tylko jedna osoba

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 10:21
    Permalink

    Mam nadzieje ze do końca roku wywalą Browna.

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 15:57
    Permalink

    Ja się ponad rok nie mogę nadziwić że przy takiej organizacji i nastawieniu na szorowaniu dna żeby mieć później jak najlepiej, daje się do kierowania talentami Fultza, Embida i Simonsa komuś takiemu jak Brown i na dodatek nie widzieć że od dłuższego gość sobie nie radzi.

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 16:29
    Permalink

    Również mi Brown działa mocno na nerwy, ale czy jestem zwolennikiem jego zwolnienia? Chyba mimo wszystko dałbym mu dograć ten sezon do końca i jeżeli nie będzie progresu w stosunku do 2017/2018 to wtedy bym mu podziękował, dając przepracować cały okres przygotowawczy następcy. Inną frapującą mnie kwestią jest Ben. Też macie wrażenie, że cała magia Simmonsa w tym sezonie zniknęła? Tematem numer jeden ostatnimi czasy jest transfer Butlera i to, że Fultz dalej nie rzuca. Podczas, gdy Markelle faktycznie gra w kratkę (dzisiejszy mecz bardzo mi się podobał w jego wykonaniu w przeciwieństwie do wcześniejszego ), tymczasem w przypadku Bena nie widzimy tej magii, którą notorycznie nas karmił w tamtym sezonie. Bardzo rzadko jest agresywny w ataku, wejścia pod kosz, którymi prawie łamał obręcze w tamtym roku, teraz można policzyć na palcach jednej ręki. Flashy passes, jego znak rozpoznawczy, również są rzadkością, większość asyst osiąga poprzez podanie do Redicka i innych strzelców, którzy biegają po zasłonach, bądź też po dorzuceniu piłki pod obręcz do Embiida. Praktycznie każda jego statystyka obecnie poszła w dół ( oprócz zbiórek i %FT). Rzut? Wiemy jaki ma z tym problem ale to co się dzieję, gdy zajrzy się w zaawansowane statystyki… I nie chodzi mi tylko o trójki. Ben w tym sezonie, jeśli chodzi o rzuty z ponad 10 stóp ( 3 metry) – ze wszystkich prób jakie oddał, takich było tylko mniej niż 12 % ( poprzedni sezon ponad 20%). Jak popatrzy się na skuteczność… Do tej pory trafił 8% rzutów z odległości 10-16 stóp (3-4,9 metra), powyżej tej odległości nie trafił ani jednego rzutu. Patrząc na to Markelle prezentuje się jak rasowy strzelec. Lećmy dalej… Kilka innych statystyk pokazujących dyspozycję Bena. Tutaj w porównaniu do mocno objeżdżanego w środowisku NBA Markella.
    +/- na mecz? – 2 punkty. Gdy Bena nie ma na boisku, jesteśmy lepsi o ponad 7 punktów. Przeciwieństwo tego co było w ostatnim sezonie.
    Ast/to ratio? 2,28 ( Fultz 2,75)
    Net Rating -3 ( Fultz 0,1)
    Żeby nie było, Simmons na obecny moment jest w dalszym ciągu lepszym graczem niż Fultz, na statystyki ma wpływ kilka czynników tutaj nie uwzględnionych, mimo to Simmons gra po prostu w tym sezonie totalnie bezbarwnie, w niektórych spotkaniach gorzej niż Markelle.
    Pod ostatnimi postami pojawiały się także komentarze o tym, że nie wiadomo jak Jimmy dogada się z Embiidem, gdyż są to dwa mocne charaktery. Ja o to jestem spokojny… Gorzej z Simmonsem. Patrząc na to dlaczego Jimmy miał kosę z KATem i Wigginsem, mam pewne obawy (oby się nie spełniły), że z Benem może być podobnie. Ben, podobnie jak KAT, zarywa noc przed meczem aby grać w Fortnite, żyje jak celebryta, umawiając się z kolejną bardzo znaną laską, patrząc na jego instagrama widać jeden wielki festiwal próżności. Ja osobiście nic do tego nie mam, niech każdy zarządza swoim czasem poza boiskiem jak chce- prawdopodobnie jakbym był gwiazdą NBA zachowywałbym się tak samo. Jednak w przypadku Minnesoty właśnie między innymi to było powodem konfliktów. Czytając i słuchając insiderów z 76ers, Ben raczej też nie jest gościem który pierwszy przychodzi na trening i ostatni z niego wychodzi. Taką postawą zwykle charakteryzuje się podobno Markelle (dlatego jestem spokojny o jego relację z Jimmym, który podkreślił, że tak najłatwiej zdobyć jego szacunek). Dodatkowo widać u niego brak potrzeby wyrobienia tego rzutu z czego oczywiście cieszą się wszystkie pozostałe zespoły. Oby Simmons się obudził, potrzebujemy Bena z zeszłego sezonu a nawet jego lepszej wersji jeśli chcemy osiągnąć coś więcej niż druga runda. Gość ma wszystko aby zdominować tą ligę, jedynym co może go zatrzymać jest tylko on sam.

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 17:53
    Permalink

    popieram w 100%! denerwuje mnie tez czasami jak ktos robi na nim banalne punkty, a u niego zadnej reakcji, zlosci, kompletnie nic…ma momenty fajnej gry, jednak Embiid z kazdym meczem jest lepszy a Ben troche jakby stal w miejscu :( co do meczu to nie rozumiem jak mozna stracic 21 punktow bez odpowiedzi, jak nie idzie to sie bierze pilke, rozklada kolegow po katach i gra agresywnie 1 na 1! napewno trzeba nam cierpliwosci, tylko takie porazki jak ta z Magic albo z Grizzlies nie powinny sie zdarzac

    Odpowiedz
  • 15 listopada 2018 o 18:57
    Permalink

    Niestety wydaje się że Ben nie zrobił takiego postępu na jaki moglibyśmy liczyć w połączeniu z kłopotowi i praktycznie brakiem zagrożenia rzutem ze strony Fultza pozostali zawodnicy muszą grać prawie perfekcyjnie by wygrywać mecze. Wiadomo że mamy dopiero początek sezonu i nie ma co panikować ale wydaje się że bez dalszych zmian w składzie a może nawet na stanowisku trenera Sixers nie odniosą sukcesów na jakie wszyscy liczymy.

    Odpowiedz
  • 16 listopada 2018 o 11:32
    Permalink

    Po co zmiana trenera? po co wywalac Fultza… Wiara, poczekajmy az chlopaki sie troche zgraja. Dajmy im szanse na zgranie. Dajmy szanę Butlerowi i Fultzowi. Tak samo Ben’kowi…
    To są profesjonaliści. Dla nas idole. Najlepiej kogoś zwolnić, rozwalić mu życie, nie dać szansy na poprawę/korektę… To ma być drużyna z miasta „braterskiej miłości”, a nie „złośliwości”.
    Jestem pewny, że Ben’ek się ogarnie. Jimmy weźmie pod skrzydła Markelle’a.
    A Brown jeszcze „powiezie” na szczyt, może nawet jakieś finały??? :)

    Odpowiedz
  • 16 listopada 2018 o 11:47
    Permalink

    Problem jest taki, że o ile zawodnicy jeszcze mogą się ogarnąć, to Brown od samego początku popełnia te same błędy w każdym sezonie i skoro przez tyle lat tego nie poprawił, to wątpię aby w kilka dni nagle coś zmienił. O ile kilka sezonów temu można było winę zrzucać na zawodników, bo słabi, większość z nich nie powinna nawet być na ławce w NBA, a u nas grali w S5, tak teraz widać, że oprócz słabych zawodników był jeszcze słaby trener

    Odpowiedz
  • 16 listopada 2018 o 17:47
    Permalink

    sam jestem trenerem i jestem ciekaw Waszej opinii nt. błędów popełnianych przez trenera? hmmmm….

    Odpowiedz
    • 17 listopada 2018 o 01:07
      Permalink

      Wąska rotacja (mało szans dla korkmaza np) w wielu meczach, ściąganie zawodników po kilku udanych akcjach, mnóstwo meczów zaczynamy przegrywać po przerwie, mam wrażenie że między innymi dlatego że Brown słabo reaguje na to co się dzieje na boisko, nie umie znaleźć odpowiedzi w trakcie meczu na taktyke przeciwnika, a przynajmniej trenerzy rywali robią to lepiej. Sytuacje z braniem/niebraniem TO w końcówkach to już tam dyskusyjna kwestia, i to może być tylko mogę wrażenie, ale wydaje mi się że mamy bardzo niewielki playbook.

      Odpowiedz

Skomentuj Monty Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *