Sixers – Rockets 118:123

Pierwsza połowa spotkania była wyrównana, głównie za sprawą Joela Embiida i świetnego wymuszania strat na Rockets. Goście z Houston w pierwszej połowie popełnili 17 strat, podczas gdy ich rekord w sezonie wynosił 22. Na przerwie na tablicy widniał remis po 61, jednak po powrocie z szatni to Rockets zaczęli przejmować inicjatywę. Seria 12-0 zapewniła im prowadzenie przez całą drugą połowę, duża w tym zasługa Jamesa Hardena, który w trzeciej odsłonie rzucił ponad połowę punktów swojego zespołu. Sixers kilka razy byli bardzo blisko wyrównania. Najbliżej po dwóch z rzędu trójkach Embiida, które zmniejszyły stratę do czterech punktów (90-94), po wejściu pod kosz McConnela na 3 minuty przed końcem (100-105) i po ładnych punktach Stauskasa na niespełna minutę przed syrena (112-117). Rockets byli jednak zespołem lepszym i nie dali sobie odebrać prowadzania i wyrwać zwycięstwa.

Joel Embiid zdobył 32 punkty, 7 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty i 2 bloki. McConnel i Henderson rzucili po 13 punktów, a Saric i Luwawu-Cabarrot byli o punkt gorsi. Dla zwycięzców James Harden zdobył niesamowite 51 punktów, 13 zbiórek i 13 asyst.

3 myśli na temat “Sixers – Rockets 118:123

  • 28 stycznia 2017 o 11:11
    Permalink

    Przy takiej dyspozycji Hardena ciężko sie walczy z Rockets, jednak bylo sporo błędów w obronie, gdzie Harden wchodził zupełnie niepilnowany, najbardziej jednak drażniło mnie pozostawianie nagminne w 2 połowie Sarica 1 na 1 z Hardenem cco glownie kończyło sie punktami, a w najlepszym wypadku faulem. Wiadome, ze Saric jest nie jest na tyle szybki na nogach i na tyle mobilny, żeby bronic przeciw Hardenowi. Scenariusz był taki, ze przy każdej zasłonie był switch do momentu az Saric zostanie z Hardenem sam na sam. Dopiero w końcówce Dario zszedł i zastąpił go bodaj TLC i odrazu lepiej radzili sobie w obronie, jednak było to już za późno. Az prosiło sie o obecność Simmonsa, który myślę znacznie lepiej radziłby sobie w obronie przeciwko szybkim graczom

    Odpowiedz
  • 28 stycznia 2017 o 11:58
    Permalink

    TLC bardzo sie stara żeby sie pokazać , widać i nawet mu to wychodzi ^^

    Odpowiedz
  • 28 stycznia 2017 o 12:24
    Permalink

    Ładnie gramy ostatnio ale jest pare mankamentów. Po pierwsze Brown popełnił błąd taktyczny z tym kryciem Hardena przez Sarica.
    Nasz obwód nie wyglada za mocno chłopaki się starają ale widać że brakuje troche jakości i umiejetności. Jedynie MCConnell i Luwawu na plus ostatnio. Sergio znacząco obnizył loty tak samo jak Stauskas
    Także wniosek jest taki że z obecnych zawodników powinni zostać McConnell, Luwawu, Henderson ale bardziej jako wchodzący z ławki a Colarengo niech szuka wzmocnień zwłaszcza solidnego obroncy na SG, moze bedzie nim TLC ale jeszcze nie teraz

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *