Thunder – Sixers 102:85
W wyjściowej piątce Sixers – powrót Nerlensa Noela. U rywali z Oklahoma City kontuzjowanego Kevina Duranta zastępuje Andre Roberson, co oczywiście zrzuca odpowiedzialność za grę Thunder w dużej mierze na Russella Westbrooka, co tym samym zapowiadało ciężki mecz dla McConnell’a.
Początek po raz kolejny Sixers zaliczyli bardzo dobry, w szczególności powracający Noel, który już po 4 minutach gry miał 6 punktów na koncie co dawało Filadelfijczykom szybkie prowadzenie 8-2. Thunder szybko jednak pokazali, że nie na darmo są w czołówce zachodniej konferencji, zdobywając 8 kolejnych punktów. Dla Sixers dobre wejście z ławki zaliczył Christian Wood – 6 punktów w końcówce pierwszej kwarty. Wyróżniała się cała przede wszytko gra w defensywie gości, co nie dawało Thunder za wiele szans na dobre okazje rzutowe i zaowocowało prowadzeniem Sixers 24-18 po pierwszej kwarcie.
Mecz zaczął się wyrównywać w drugiej kwarcie, żaden z zespołów nie uciekał nawet na kilka punktów, drużyny wymieniały się trafieniami, a prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. Z czasem Sixers przestali być cierpliwi w ataku. Stauskas i Okafor, którzy nie mogli wstrzelić się w mecz zaczęli wymuszać rzuty, co powoli powiększało przewagę drużyny z OKC. Trzeba jednak przyznać, że nie tylko błędy i chaos w drużynie w Filadelfii dawały kolejne punkty przeciwnikom – Thunder mocno zacieśnili obronę, co kilka razy sprawiło, że Sixers nie zdążyli oddać rzutu na czas. Rywale również rozrzucali się za trzy, co w obliczu problemów w ofensywie Szóstek zaczynało być naprawdę dużym problemem. Dobrze grał Noel (11 pkt, 4 zb), słabo Okafor (2 pkt, 3 zb). Sixers przegrali drugą kwartę 19-30 (43-48 na przerwie).
Trzecia kwarta do tej pory była zmorą Sixers w tym sezonie, sam trener Brown w rozmowie w przerwie przyznał, że kluczem będzie dobry początek właśnie tej części gry. No i Sixers nie zaczęli wcale najgorzej bo od 4 punktów i dobrej obrony. Szkoda tylko, że Okafor pudłował na potęgę – po 28 minutach meczu jego skuteczność z gry to 1/13. Thunder jednak nie dawali rady uciec na więcej niż 8 punktów. W końcu Sixers odpalili serię punktową 7-0. Co ciekawe każdy z 5 zawodników obecnych na parkiecie (Pressey, Canaan, Thompson, Grant, Noel) miał udział w którymś z trzech zdobytych wtedy koszów. Podrażniony tym najwyraźniej został Westbrook, który swoją grą dał Thunder nawet więcej niż kilka minut wcześniej cały zespół gości – 9 punktów z rzędu na koniec trzeciej kwarty, która pada łupem Thunder – 23-18.
Pierwsza połowa czwartej kwarty to popis strzelecki OKC (skompletowane triple-double Westbrooka – 17 zbiórek – rekord kariery) i popis pudeł Sixers. Ucieczka na prawie 20 punktów pozwoliła Thunder na spokojne ostatnie 6 minut i mimo ostatniego zrywu gości na 3 minuty przed końcem dowieźć do końca 17-punktowe zwycięstwo.
Widzieliśmy dziś w Oklahoma City klasyczny już dla tegorocznych Sixers scenariusz meczu. Pierwsza kwarta bardzo dobra, duża aktywność w obronie, skuteczna ofensywa, dobre rzuty za trzy. Początek drugiej kwarty podobny, druga jej połowa to początek „tracenia sił” i wyrównanie meczu, niewielka strata do przerwy. Zmieniło się tylko jedno – miejscami zamieniły się trzecia i czwarta kwarta. Taki, można powiedzieć, powrót do zeszłego sezonu. Sixers przegrywają, osiągają bilans 0-9 i są nadal jedyną drużyną w lidze bez zwycięstwa.
Oklahoma City Thunder 102-85 Philadelphia 76ers
Wood 15 punktów (5/7 z gry) w 18 minut z ławki
Noel 13 punktów, 11 zbiórek
Okafor 3/18 z gry
Mecz był koszmarny, Okafor strasznie kaleczył grę, gdyby nie dobra obrona to by się skończyło 50-punktowym blow-outem.