Wpływ wyników zespołu na frekwencję w halach NBA
Tylko 13 940 kibiców zasiada średnio w Wells Fargo Center na meczach Philadelphii 76ers. To najgorszy wynik w lidze. Problemy z frekwencją sięgają jeszcze sezonu 2005-06, kiedy mimo świetnej formy Allena Iversona, filadelfijczycy grali coraz słabiej. Wydaje się więc oczywiste, że wyniki zespołu mają ścisły wpływ na ilość kibiców na trybunach. Ale magazyn „Forbes” udowadnia, że wcale tak nie jest.
Sixers, będący w głębokiej przebudowie, nie przyciągają kibiców koszykówki. Natomiast Brooklyn Nets czy Washington Wizards, którzy ostatnio regularnie występują w play-offs, powinni być dużo bardziej popularni. Okazuje się jednak, że są także w ogonie NBA, jeśli chodzi o frekwencję. Z kolei Los Angeles Lakers, których sytuacja jest podobna jak Sixers (niektórzy twierdzą, że nawet gorsza), pod względem frekwencji mają piąty najlepszy wynik w lidze.
Może więc chodzi o gwiazdy, których w Sixers brakuje? Poniekąd tak, bo najlepszą w sezonie frekwencję Sixers zanotowali przyjmując Kobe Bryanta i jego Lakers (wszystkie bilety wyprzedane), a drugą najlepszą podejmując LeBrona Jamesa i jego Cavaliers (blisko wyprzedania wszystkich biletów). Natomiast w poprzednim sezonie najwięcej kibiców przybyło do hali na ceremonię zastrzeżenia numeru Iversona.
Są jednak drużyny bez największych gwiazd, które także przyciągają publiczność. Pod tym względem świetnie wypadają Phoenix Suns oraz Sacramento Kings. Ci jednak zainwestowali w fanów. Suns wyłapują kamerą najciekawszych kibiców podczas każdego meczu, przez 15 sekund pokazują ich na telebimie, po czym… wysyłają im filmik z nagraniem na ich własne smartfony. Kings stworzyli prawdziwe centrum rozrywkowe wokół hali, przyciągając całe rodziny, na dodatek udostępnili darmowe wi-fi, z połączeniem internetowym aż 17 000 razy szybszym (!), niż w przeciętym amerykańskim domu. Także Hornets, po powrocie do Charlotte, osiągnęli duży sukces frekwencyjny i finansowy dzięki zmianie swojej marki – obecnie zajmują drugie miejsce w NBA pod względem sprzedaży biletów sezonowych.
W sporcie najbardziej liczą się wyniki i sukcesy, ale sport to także biznes, który pozwala właścicielom zarabiać. Po zakończeniu przebudowy i powrocie na drogę zwycięstw, w Wells Fargo Center puste foteliki na pewno zapełnią się, ale władze Philadelphii 76ers wciąż będą musieli postarać się, żeby zapełniły się do ostatniego miejsca.