Zhaire Smith się rozpędza, ale… Łapie kontuzję.
Zhaire Smith z miesiąca na miesiąc wygląda coraz lepiej w szeregach Delaware Blue Coats. Nie pozostało to niezauważone przez Bretta Browna, który w obliczu kontuzji Josha Richardsona zdecydował się nie tylko powołać Zhaire na mecz z Lakers, jak i również wpuścić go na boisko. Zawodnik jednak po 3 minutach gry skręcił kostkę i nie wrócił już na plac gry.
Kontuzja przytrafiła mu się w najgorszym możliwym momencie – Smith powoli dostosowywał się do roli rzucającego obrońcy po tym, jak całą karierę grał jako skrzydłowy. Największą różnicę w występach 20-latka było widać w rzutach – po słabym początku Zhaire od 3. grudnia rzuca trójki na skuteczności 41.5%. Grając jako atletyczny 3&D na obwodzie Smith mógł naturalnie przejąć część minut Josha Richardsona w trakcie jego nieobecności, jednak niestety nie będzie mu to dane.
Zhaire Smith wciąż pozostaje Procesem. Nikt nie wywiera na nim presji czasowej, jednak mimo wszystko bardzo szkoda kolejnych problemów zdrowotnych, szczególnie po tym, co już przeszedł. Nie poddawaj się, Zhaire!
Podobno Koby nie żyje. Helikopter się rozbił. Masakra.
No właśnie też sie o tym dowiedziałem przed chwilą aż nie mogą sobie miejsca znaleźć. Szkoda faceta nie tak powinny odchodzić legendy.
Kiedyś go nie lubiłem ale później doceniłem kim był i co zrobił.
To była jedna z perełek mojego dzieciństwa. Pamiętam dawniej że pojedynki Iversona z Bryantem były dla mnie koszykarskim świętem. Nie przepadałem za nim głównie dlatego że to jeden z największych rywali AI lena ale doceniałem za niesamowite umiejętności. Jestem w szoku.