Sixers – Timberwolves 122:113

Sixers pokonali przed własną publicznością Minnesotę Timberwolves 122 do 113. Głównym wydarzeniem wieczoru był powrót Joela Embiida do gry po przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Jak się zaprezentował jeden z głównych kandydatów do statuetki MVP w tym sezonie?? W mojej ocenie co najmniej dobrze. Widać było, że wchodzi w mecz zachowawczo, jednak rozkręcał się z kwarty na kwartę, ale to nie on był bohaterem tego meczu, a niezawodny w tym sezonie Tobias Harris. To na nim spoczywał ciężar zdobywania punktów w pierwszej kwarcie gdy swój rytm próbował złapać Embiid, a Simmons był nieskuteczny. W tej odsłonie zaliczył on 11 punktów i nie pozwolił „uciec” przeciwnikom.

W drugiej kwarcie 7 punktów z rzędu rzucił rewelacyjny z ławki Milton, a Embiid czuł się dużo pewniej w swoich akcjach i faulowany raz po raz stawał na linii rzutów wolnych. Swoje pierwsze punkty z gry zdobył dopiero w 4 minucie drugiej kwarty po asyście Korkmaza wykonując wsad. W tej części gry Sixers narzucili już swoje warunki i do szatni schodzili z 6 punktowym prowadzeniem.

Druga połowa rozpoczęła się od serii 11-0 dla Sixers, a pierwsze punkty w tej odsłonie rzucił dla gości McDaniels dopiero po ponad 4 minutach gry. Kwarta zakończyła się 14 punktowym prowadzeniem Sixers, a każdy z zawodników przebywających na parkiecie dołożył swoją cegiełkę. Wszystko wskazywało na łatwą wygraną gospodarzy.

W ostatniej kwarcie odpalił się KAT, który w tej odsłonie zaaplikował Szóstkom 15 punktów umożliwiając swojej drużynie nawiązanie walki. Jednak Phila miała w swoich szeregach niezawodnego Harrisa, a ten na 3:25 do końca przy zalewdwie 4 punktowym prowadzeniu swojej drużyny ponownie wziął ciężar gry w ofensywie na siebie. Zdobył w tym krótkim czasie 10 punktów i poprowadził swoją drużyne do 34. wygranej w sezonie.

Oprócz Harrisa, który rzucając 32 punkty oczywiście był MVP tego spotkania, wyróżnić należy Embiida. Biorąc pod uwagę kontuzję i przerwę w grze to w mojej ocenie zaprezentował się on bardzo dobrze. Nie stronił od twardej gry obiając się z Townsem, z biegiem meczu czuł się coraz lepiej, trafiał z półdystansu, spod kosza, zbierał piłki, a w defensywie blokował i nie pozwalał na zdobywanie łatwych punktów. Mecz zakończył z dorobkiem 24 punktów, 8 zbiórek i 3 bloków. Ben Simmons natomiast dorzucił swoje 14 oczek, 8 zbiórek i 6 asyst. Warto wspomnieć o dobrej grze Miltona, który rzucił również 14 punktów.

Wśród graczy Timberwolves brylowali Towns i Edwards. Pierwszy z nich zaliczył 39 punktów i zebrał z tablicy 14 piłek, a drugi pochwalić się może dorobkiem 27 punktów.

Śmiało mogę powiedzieć, że wynik dzisiejszego meczu zszedł na drugi plan wobec powrotu lidera Szóstek po urazie kolana, którego nabawił się 3 tygodnie temu. Mając na uwadze dosyć duże doświadczenia Joela z kontuzjami i świadomość, że jeden pechowy moment może zaważyć na całej dalszej karierze zawodnika, każdy uraz Embiida przyprawia mnie o gęsią skórkę. Szczęśliwie uraz nie okazał się na tyle poważny, żeby wyeliminować go z gry na dłużej.

Dzięki tej wygranej Sixers zachowali 1 miejsce w konferencji wschodniej, jednak mają ten sam bilans co Brooklyn Nets. Kolejna okazja na umocnienie pozycji lidera już dzisiaj, a do Wells Fargo Center zawita Ja Morant wraz z Memphis Grizzlies. Mecz rozpoczyna się o godzinie 1:00.

Jedna myśl na temat “Sixers – Timberwolves 122:113

  • 4 kwietnia 2021 o 04:10
    Permalink

    To, jak zaczął grać Toby u Riversa to czysta poezja. Gdybyśmy mieli odpowiednich ludzi na odpowiednich stanowiskach dwa lata temu, pod kopułą Wells Fargo wisiałby banner mistrzowski. Rivers nie jest idealnym trenerem, ale w porównaniu do Browna to istna przepaść.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *